ROZDZIAŁ 2

Nagle otworzyłam oczy. Ktoś bardzo głośno wrzasną. Dostałam gęsiej skórki na ciele. Szybko stanęłam na nogi i rozejrzałam dookoła. Przy dębie stała niska dziewczyna o ognisto- rudych włosach. Jej oczy miały piękny odcień zieleni, a jej jasna skóra idealnie pasowała do pastelowej bluzki na ramiączkach, którą miała na sobie. Na nogach miała jasno niebieskie dżinsy.
- Po co krzyczysz?- zapytałam zirytowana, a dziewczyna spojrzała na mnie spode łba.
- Ja nie krzyczałam.- rzeczywiście jej spokojny głos nie pasował do tego strasznego wrzasku.
- To kto?- rozglądnęłam się wokół.
- Może słyszałaś jakiś głos z nie z tego świata. - oparła się o pień dębu. Puściłam jej piorunujące spojrzenie na co wybuchła piskliwym śmiechem.- Jestem Layla.
- Jane.
- Ładnie.- uśmiechnęłasię do mnie.
- Jesteś z tej wioski?- dziewczyna spoglądnęła na mnie ostro.
- Chodzi ci o Wioskę Strachu?- jej głos dziwnie się łamał. Jaka Wioska Strachu?
- Eeee. Chyba. Co to znaczy?
- Em... chyba się domyślasz.
Ja ja mam się domyślać!? Po moim ciele przeszedł pojedynczy dreszcz. Ja nic kompletnie nie wiem!
- Nie za bardzo. - uspokoiłam się. - Kiedyś... to znaczy bardzo dawno temu w tej wiosce zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy.- Layla podeszła do mnie bliżej.- Wszyscy bali się mieszkać w tej wiosce, ale też bali się z niej odejść.
- Dlaczego?- wyszeptałam zaciekawiona.
- Krążyła plotka na temat klątwy.- nagle Layla wyprostowała się i rzuciła mi niepewny uśmieszek.- Oczywiście to takie brednie. Już nik w nie wierzy.
Westchnęłam.
- Ja mieszkam po drugiej stronie lasu.- wskazała na wschód. - A ty?
- W Wiosce Strachu.
○○○○○○○○○○○
Layla odprowadziła mnie do moje wioski. To znaczy Wioski Strachu. Po drodze opowiadała mi bardzo dużo rzeczy na temat lasów i jezior, jak widać uwielbia przyrodę. Ale jej bezsensowne gadanie mi nie przeszkadzało. Teraz wiem jak to mieć koleżankę.
- Moja siostra mieszka w Londynie, powiedziała mi, że kiedyś mnie tam zaprosi. Podobno jest tam bardzo ładnie.- przyznaje Layla.- Pracuje tam jako lakarz. A ja w przyszłości zostanę ogrodnikiem. A ty? Masz jakieś plany na przyszłość?
Podrapałam się po głowie.
- Jeszcze nie.
- A masz rodzeństwo?
- Ja...- walczę z łzami.- Nie chce o tym rozmawiać.
Layla delikatnie uderzyła ręką w moje ramię i uśmiechnęła się.
- Spoko, nie chcesz nie mów. Moja mama mówi, że najładniejsze ogrody są proste.
Layla dalej nawijała o swojej pasji, przy niej moje tajemnicze dreszcze nie pojawiały się. To przez jej jakże wesołą i spokojną aurę.
○○○○○○○○○○○○
Kiedy wróciłam do domu była już 23. Mam przechlapane u babci Lizy. Layla już w połowie drogi do mojego domu zostawiła mnie samą. Stanęłam przed drzwiami i wypuściłam powietrze ustami.
- Babciu Lizo! To ja!- zawołałam, kiedy weszłam do saloniku. Z kuchni wydobyła się babcia. Jej oczy były czerwone i spuchnięte od płaczu. Przez to wyglądała na jeszcze starszą niż zwykle. W ręce trzymała złoty zegarek. Kiedy mnie zobaczyła wybiegła z kuchni i mocno mnie przytuliła.
- Gdzie ty byłaś?!- wymamrotała zachtypniętym głosem.
- W lesie.- wzruszam ramionami.
- Tak długo!? Martwiłam się o ciebie!
- Babciu ja zawsze tak wracam. Coś się stało?
Na te słowa babcia Liza spuściła głowę.
- Kiedy cię nie było... na cmentarzu zabili dziecko. Bałam się, że to ty.
- Babciu! Ja nie jestem już dzieckiem. - obiełam ją ramieniem. - Spokojnie. - rozejrzałam się dokoła. Czemu nie ma płaszcza Mary?- Gdzie jest Mary?
Babcia Liza wybuchła płaczem.
- Oh Jane! Mary nie wróciła i może nie wrócić już nigdy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top