Chapter 15
Jedząc, nie miałem pojęcia, że resztki muszą którąś stroną muszą wyjść. Kiedy wychodzę z łazienki, zapinam do końca spodnie. To jest dziwne... Te bycie człowiekiem. Śpię każdej nocy od tygodnia. Męczę się sprzątaniem, a już w szczególności nauczaniem Jimina języka japońskiego.
Czy tego chciałem, Stwórco? Posiadanie słabości nie jest fajne, szczególnie że teraz przez miękkość swojej skóry jestem bardziej podatny na skaleczenia z a serum, które mi podarowała kilka lat temu nie napełnia się każdej nocy.
Boję się. Jak nigdy wcześniej. Co się stanie, jeśli całkowicie przemienię się w człowieka? Już nie będę taki wyjątkowy dla Jimina, mimo że ten zadeklarował się, iż nauczy mnie kochać, jednak od tygodnia nie począł żadnego kroku.
Kręci mi się w głowie na samą myśl, że z pomocą tego co mam w majtkach będę robił z Jiminem to, co mężczyźni na tamtym filmie. W końcu Jimin powiedział mi, że seks to też miłość.
- Znowu się czymś zadręczasz, Jungkookie - mówi Jimin. Siedzi na moim łóżku z telefonem w ręce.
- Skąd się tu wziąłeś? - pytam odrobinę zawstydzony. W końcu przed chwilą załatwiałem swoje potrzeby. - No i co tak wcześnie? Przecież jest siódma.
- Myślałem, że zastanę Cię w łóżku - uśmiecha się w dziwny sposób.
- Dobrze wiesz, że zaczynam pracę o szóstej...
- Rzeczywiście - mówi pod nosem. - To nie zmienia faktu, że dziś chciałem rozpocząć naukę.
- Naukę czego? - marszczę brwi w geście niezrozumienia.
- No... Całowania - odpowiada odrobinę zawstydzony.
Aż mrużę oczy z zaskoczenia. Naprawdę nie spodziewałem się takiego bezpośredniego wyznania. Wycieram mokre dłonie w spodnie i wzdycham.
- Słuchaj Jimin, to nie czas na żarty...
- Ale to nie żarty - przerywa mi, podnosząc się z mojego łóżka. - Obiecałem ci to, pamiętasz?
Czy powinienem się tak bać? Dlaczego Jimin tak nagle zmienił swoje nastawienie? Jeszcze niedawno... No dobrze, cztery lata temu budował ze mną domki z klocków i bawił się w chowanego. Teraz stoi przede mną i świdruje mnie swoim spojrzeniem. Kiedy stawia krok w moją stronę, przygryzam dolną wargę, żeby przypadkiem czegoś nie powiedzieć.
Skoro tego chce mój Właściciel, zrobię wszystko, żeby był szczęśliwy, dlatego gdy dłoń Jimina spoczywa na moim policzku, a później jego usta napotykają te moje, nie odsuwam się, chociaż moje serce chyba chce wyskoczyć z piersi.
Jego wargi smakują jogurtem. Nie wiem jak odpowiedzieć na te subtelną pieszczotę, ale na szczęście Jimin (świadomie czy też nie) rozchyla delikatnie swoje usta i... Gubię się w tym. Robię dokładnie to, co on. W pokoju unoszą się ciche mlaśnięcia. Boję się, że ktoś nas usłyszy. Nie wiem skąd bierze się ten strach, ale odsuwam od siebie Jimina, a on spogląda na mnie pytająco.
- Nie podobało ci się - pyta cicho.
- Wprost przeciwnie! - mówię pospiesznie. - Co jeśli ktoś tu wejdzie?
- To twój pokój. Nikt tu nie wchodzi - Jimin przewraca oczami teatralnie.
- Masz rację - wzdycham z ulgą. - Przepraszam za moją reakcję, Jimin. Po prostu... Czy na pewno chcesz mnie kochać w ten romantyczny sposób? Nie jestem taki jak Taehyung...
- No właśnie - wcina mi się w zdanie. - Jesteś o wiele lepszy niż on, Jungkookie. To czyni cię wyjątkowym, wiesz o tym, prawda?
Dawno tak ciężko nie pisało mi się jakiegokolwiek opowiadania. Chyba skończyły mi się pokłady weny związanej z tym opowiadaniem, dlatego w środę, bądź czwartek pojawi się epilog. Nie mogę na siłę pisać, bo potem to się przekłada na długość i jakość rozdziału.
Do zobaczenia za parę dni~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top