Chapter 13
Wypady Jimina powtarzają się przez kolejne dni... Dziś oficjalnie wyszedł na nocowanie do kolegi. Nigdy tego nie robił. Siedzę teraz w jego pokoju i jedyne co robię to szukam pretekstu do spędzenia tutaj kolejnych godzin, chociaż tak naprawdę każdy skrawek pomieszczenia lśni z czystości.
Nie pozostaje mi nic innego jak przysypiać na krześle przy biurku. Nadal nie potrafię przyzwyczaić się do zmęczenia i potrzeby snu. Mimo, że ta wada przeszkadza mi funkcjonowaniu, cieszę się, że zyskałem coś tak ważnego. Z każdym dniem jestem coraz podobniejszy do człowieka.
Niedawno odkryłem w garderobie Jimina ubranie, które nosiłem, nim urosłem. Teraz wydaje mi się ono takie małe.. Przywodzi wspomnienia z czasów, gdy całe dnie spędzałem na zabawie z Jiminem. Później chłopak dorósł i z niewiadomych mi przyczyn zaczął chodzić do szkoły.
Zmuszony byłem podjąć pracę u ojca Jimina. Dostaje normalną pensję, której nie potrafię wydać, ponieważ nie wiem co mógłbym sobie kupić, dlatego od dwóch lat wrzucam swoją wypłatę do dużej skarbonki. Może w przyszłości uda mi się znaleźć coś, na co mógłbym wydać pieniądze.
Niedzielny poranek przynosi ze sobą woń kwiatów kwitnącej wiśni, ale to nie jest to, czego potrzebuję.
Mój brzuch przechodzi wewnętrzna rewolucję i nie wiem co z tym fantem zrobić, dlatego też po prostu siedzę na miejscu i czekam na swojego Właściciela, który powinien zjawić się lada moment.
Zegarek na biurku Jimina mówi mi, że jest dziewiąta. Jeszcze dwie godziny i będę mógł przywitać go z późnym śniadaniem w ręce.
Wbrew swojej woli zmuszam się do wstania i pójścia do kuchni, gdzie rewolucja trwająca w moim brzuchu nabiera na sile. Nigdy czegoś takiego nie czułem.
Będąc w docelowym pomieszczeniu spoglądam na kucharkę, która miesza coś w garnku. Cała służba zna moją tajemnice. Ba, nawet musi widzieć co zrobić, gdy coś się mi stanie. Nie bez powodu Jimin chodził po całym domu i opowiadał o mnie komu się tylko się dało.
- Solji, powiesz mi co oznaczają te dziwne dźwięki dochodzące z mojego brzucha? - pytam niepewnie.
- Pewnie jesteś głodny - odpowiada beznamiętnie. - W lodówce jest spaghetti z ostatniej kolacji.
Bez dalszych ceregieli czym prędzej podchodzę do lodówki, żeby wyciągnąć z niej zimne danie. Gdy trzymam już w dłoniach niewielką miskę, sięgam do szuflady po widelec i bez odgrzewania jem na stojąco. Nie spodziewałem się, że kolejna zmiana jaka we mnie zajdzie będzie dotyczyła jedzenia. Dlaczego to wszystko dzieje się tak szybko po pięciu latach spokoju?
Po wchłonięciu posiłku, myję po sobie naczynia i przymierzam się do przygotowania posiłku dla Jimina.
***
Godzina dwunasta, a po Jiminie ani śladu. Martwię się o niego. Nigdy nie opuszczał domu... Boję się, że już nie wróci. Może powinienem go poszukać?
Nie, bo to naruszy jego prywatność. Jeśli będzie potrzebował mojej pomocy, to zadzwoni.
Tak. Nie mogę mu w czymś przeszkodzić. Nawet jeśli będzie robił to, co mężczyźni na tamtym filmie...
Boże, on jest na to za młody. Nawet siedemnastu lat nie skończył. To nie jest dla niego. Jak tylko wróci do domu to...
- Wróciłem! - krzyczy Jimin, jak zwykle gdy wraca do domu.
- Spóźniłeś się - mówię, ignorując jego wszechogarniająca radość.
- Przepraszam Jungkookie. Po prostu nie potrafiłem zwlec się z łóżka.
- Spałeś sam?
- Pokój Taehyunga ma tylko jedno łóżko, więc odpowiedź brzmi: nie - wzrusza ramionami i zaczyna zdejmować skórzana kurtkę.
Spoglądam na niego spod przymrużonych powiek. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale czuję nieogarniętą irytację. Kiedy ojciec Jimina patrzy na poczynania swojego syna, stwierdza "burza hormonów". Czy mnie też dopadła taka burza? Jeśli tak, to chce przed nią uciec.
- Jak było? - pytam odrobinę spokojniej. Muszę widzieć co robił.
- Upiłem się, więc nie pamiętam za bardzo. Wiem, że Tae przyprowadził swojego kolegę.
- Jak to się upiłeś?!
Z niedowierzania aż wstaje z krzesła. Naprawdę... Muszę wybić Jiminowi tę chorą miłość.
- Oj nie marudź jak macocha. Naprawdę nie mam na to ochoty - wzdycha, pozbywając się swoich ubrań. Gdy jest już w samych majtkach, mija mnie i wchodzi do łóżka. - Nie rozumiem twojego zachowania.
- Po prostu nie chcę, żebyś spotykał się z tym całym Taehyungiem - przyznaję cicho, wpatrując się w podłogę.
- A to dlaczego? - pyta zdziwiony. - Jesteś zazdrosny?
- Zazdrosny? - prycham niezadowolony. - Skąd taki pomysł?
- Chodź się ze mną położyć - klepie wolne miejsce tuż obok ściany.
- Niech Taehyung zajmie to miejsce - odpowiadam zgryźliwie.
- Zazdrosny - śmieję się. - Przynajmniej wiem, że ktoś mnie kocha - mówi po prostu i odwraca się do mnie tyłem. - Dzisiejszej nocy spałem w twoim pokoju z nadzieją, że przyjdziesz. Ty jednak czekałeś na mnie tutaj...
LOL, dawno nie robiłam Polsatu. Musicie mi wybaczyć, ale drobne przeciąganie czasu to moja specjalność.
Czekam na wasze komentarze~
Next będzie jutro ^^
Do następnego~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top