Chapter 10
Nauczanie kogoś tak odpornego na wiedzę nie jest łatwe. Nie jest też łatwo karcić kogoś, kiedy ten w ogóle nie słucha, bo dorastanie już dawno wkroczyło pełną parą do życia mojego Właściciela.
Minęło pięć długich lat, w trakcie których zdołałem pojąć tajemnice poruszania się oraz przyswoiłem sobie sporą część języka japońskiego, ponieważ chłonąłem wiedzę jak gąbka.
Urosłem trochę. Zdołałem przerosnąć Jimina, który nie był zadowolony z tego powodu, ale mimo to dalej żywił chęć do rozmawiania ze mną.
- Jungkookie - woła Jimin. Zawsze to robi, gdy wraca ze szkoły prywatnej, do której zapisała go macocha. Nawet jeśli ta kobieta zdecydowała się nigdy więcej nie postawić stopy w pokoju, który aktualnie sprzątam, nadal ma jakąś tam władzę nad moim Właścicielem. Tak to bywa, gdy ojciec woli wyjeżdżać w różne delegacje.
- Tu jestem! - odpowiadam z głębi garderoby. - Wieszam twoje ubrania!
- Zrobiłeś pranie? - pyta, opierając się o framugę drzwi.
- Kiedyś trzeba było. Nie chodzę do szkoły, więc mam dużo czasu - wzruszam ramionami, wieszając kolejną koszulkę na wieszak.
Mając okazję do ubierania się w młodzieżowe kreacje, zaraz po tym jak wyrosłem ze swojego wiktoriańskiego stroju, zacząłem przyodziewać garnitury, upodabniające mnie do lokaja. W zasadzie nim jestem, jednak Jimin nie zgadza się z moją opinią i mówi, że jestem kimś więcej.
- Wiesz, że Minhye by to zrobiła - wzdycha niezadowolony. - Od tego są pokojówki.
- Proszę nie marudzić. Jak w szkole?
- Taehyung jak zwykle rzucał do mnie samolocikami z głupimi wiadomościami - żali się jak to ma w swoim zwyczaju. Za każdym razem po powrocie ze szkoły mówi jaki ten jego kolega jest zły, niedobry i brzydki. Sam przed sobą się nie przyzna, że w swoim sekretnym notatniku pisze do niego miłosne poematy.
Związki między dwoma mężczyznami jak dotąd wydawały mi się niemożliwe. W prawdzie widziałem tylko jeden model miłości - ten damsko-męski. Dopiero po tym, jak Jimin włączył mi film, który przedstawiał... Dwóch mężczyzn uprawiających miłość, zrozumiałem, że tak naprawdę każdy może kochać każdego. Nawet jesli nie jest to powszechnie akceptowane.
Kiedy sekretny pamiętnik Jimina przestał być taki sekretny, zdałem sobie sprawę, że nawet osoba, która zawsze mówi mi wszystko, ma przede mną tajemnice.
Nie mam mu tego za źle. Jedną z pokojówek poinformowała mnie niedawno, że każdy w tym wieku się tak zachowuje. Każdy poza mną, ale i tak się uspokoiłem.
- Musisz go za to skarcić, Jimin. Nie pozwól jakiemuś Taehyungowi panoszyć się w twojej klasie.
Mowię to, co on chce usłyszeć. To naprawdę wygodne zważywszy na jego delikatny charakter. Niesmiałbym powiedzieć mu o wyznaniu miłości swojemu koledze. Nawet jeśli uczęszcza do szkoły męskiej, gdzie o dziewczynie może pomarzyć.
- Nie zrobię tego - wzdycha, tym razem siedząc na swoim łóżku. Nawet nie zauważyłam jego ruchu, skupiony na swojej pracy.
- Dlaczego? - pytam, udając przejęcie.
- Kocham go - odpowiada drżącym głosem. - Jak mógłbym go skarcić?
- Pobłażliwość nie jest dobra i ty o tym wiesz, Jiminie.
Kiedy wychodzę z garderoby, zamykam za sobą drzwi, po czym zajmuje miejsce obok Jimina, który siedzi, sztywno wpatrując się w ścianę naprzeciw niego.
- Mogłem ci nic nie mówić...
- Ależ nie. Musisz mi wszystko mówić - apeluję wystraszony. Nie mógłbym stracić naszej więzi. - Od tego są przyjaciele, prawda?
- No niby tak - wzdycha i nagle garbi się, jakby został przygnieciony ciężarem własnego problemu. - Chce mi się spać.
- Przygotować ci coś?
- Ta, połóż się obok mnie, Jungkookie. Dziś potrzebuję twojego ciepła.
- Najpierw zdejmij mundurek, bo go pognieciesz - przypominam mu jak zawsze przed każdą jego popołudniową drzemką.
- Tak, oczywiście - wstaje automatycznie i zaczyna się rozbierać. Nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Nagość jego ciała jest mi dobrze znana z moich wizyt w łazience, gdy Jimin przypadkiem zapomniał zabrać ze sobą ręcznik.
Ja jedynie zdejmuję swoją marynarkę i rozluźniamy nieco krawat, żebym mógł wygodnie się położyć. Ta sytuacja jest dla mnie całkowicie nowa, ponieważ przez ostatnie lata mam w zwyczaju wypoczywać (ponieważ nie potrafię zasnąć) w pokoju gościnnym. Ma to na celu darowanie odrobiny prywatności mojemu Właścicielowi.
- Nie lubię spać pod ścianą, dlatego ty się tam połóż - nakazuje Jimin, będąc jedynie w bokserkach.
- W porządku - przystaję na jego rozkaz, zdejmując buty. Kiedy leżę już na wyznaczonym miejscu, Jimin kładzie się obok mnie i wślizguje się pod kołdrę po czym okrywa mnie rąbkiem poscieli.
- Teraz mnie przytul - mówi stanowczo.
- Dobrze - odpowiadam, oplatając go jedną ręką. Gdy wyczuwam, że Właściciel leży bardzo blisko krawędzi, przyciągam go do siebie. - Nie chcę, żebyś spadł.
- Yhym - mruczy, wtykając nos w moją koszulę. - Mam zostać, jak zaśniesz, czy mogę wykonywać swoje obowiązki.
- Dobrze wiesz, że nie musisz nic robić, Jungkookie.
- Praca lokaja jest fajna. Twój tata traktuje mnie jak pracownika.
- Bo nie wie jak inaczej cię traktować. Nie jesteś człowiekiem, chociaż czujesz tak samo jak ja, czy ktokolwiek inny. Tylko leczysz się inaczej... Nie śpisz, nie jesz i nie męczysz się zbytnio.
- Nie przejmuj się tym - uśmiecham się nieco. Lubię gdy Jimin okazuje mi troskę. Jednak zawsze muszę uważać, by mu tego nie wypomnieć, bo się zawstydzi i nic nie powie do końca dnia. - Po prostu śpij.
Niestety nie otrzymuje odpowiedzi, gdyż powieki Jimina są już zamknięte, co świadczy o tym, że chłopak próbuje zasnąć, bądź już śpi. To też zależy od jego znaczenia.
Macocha jest przeciwna popołudniowym drzemkom, dlatego też przekazała mi przez jedną z pokojówek, że zaraz po powrocie ze szkoły Jimin ma odrobić zadanie domowe. Z każdym dniem ta kobieta wydaje się śmieszniejsza. Próbuje mną manipulować, chociaż nawet nie potrafi na mnie patrzeć. Z tego powodu traktuję ją z takim szacunkiem, jakim ona mnie darzy. Co z tego, że sięga on poziomu zerowego.
Kiedy jestem pewien, że Jimin śpi, co mogę potwierdzić cichym chrapaniem, wsuwam palce w jego miękkie włosy i zaczynam go głaskać. Lubię to robić od zawsze. Kiedy mam tylko okazję, delektuje się ich miękkością. Naturalna czerń ładnie błyszczy w wiosennym słońcu wpadającym przez okno po przeciwnej stronie pokoju.
Mimowolnie przymykam powieki i... Ogarnia mnie dziwna błogość, która wydaje się taka przyjemna, że nie jestem pewien czy chcę wygrać się z jej objęć. Nigdy czegoś takiego nie czułem.
Mija chwila, nim zdaje sobie sprawę że śpię. Pośród nieprzeniknionej ciemności dostrzegam daleki obraz ognia, który z każdą chwilą zbliża się do mnie...
Nie wiem dlaczego, ale tylko to opowiadanie potrafię pisać na telefonie. Próbowałam stworzyć rozdział Ideal Lier, ale mi nie wyszło. Tak samo było z shotem, do.ktorego mam już okładkę, ale tego też nie potrafiłam napisać. Cóż, do końca mojego pobytu nad morzem pewnie napiszę jeszcze kilka rozdziałów, skoro tylko to opowiadanie jest takie proste.
Mam nadzieję, że wam się spodobało. Z góry przepraszam za wszelkie błędy. Pisanie na telefonie jest trudne, a jeszcze trudniejsze jest sprawdzanie błędów, dlatego musicie mi wybaczyć.
Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top