38

Powiedział, że jeśli dowiem się prawdy, mam zadzwonić ale kurwa nie odbiera. Kolejny raz przeklnąłem pod nosem próbując się do niego dodzwonić. Zrezygnowany opadłem na łóżko, przecież mogę jeszcze do niego napisać. 

Chanyeol: Chodziło ci o zdradę mojej już byłej żony z jakimś frajerem?

Chanyeol: Jak wróciłem do domu, pieprzyli się na MOJEJ kanapie ;;

Chanyeol: Baek wszystko z tobą okey? nie odzywasz się, nawet nie odczytujesz martwię się

Chanyeol: Mam numer do twojej babci, odbierze?

Chanyeol: Nie ważne spróbuje 

 -Halo? Dzień Dobry tu Park Chanyeol, rozmawiam z babcią Baekhyuna?-mruknąłem, gdy kobieta odebrała 

-Tak, zgadza się-westchnęła cicho

-Mogę wiedzieć co się stało z Baekhyunem?-szepnąłem-Nie odbiera ani nie odpisuje martwię się

-Po prostu jest w szpitalu-szepnęła-I zostawił telefon u mnie w domu a ja nie mam zamiaru mu go przynosić, bo zamiast ze mną rozmawiać by grał na nim-mruknęła 

-Co dokładnie mu się stało?-zerwałem się z łóżka, pośpiesznie ubierając

-Został pobity przez kolegów z klasy

-Dobrze, za niedługo będę-szepnąłem rozłączając się, pakując siebie i chłopca. Poszedłem do jego pokoju i go ubrałem. Po chwili obaj wybiegliśmy z domu, zapiąłem malucha w foteliku a sam usiadłem na miejscu kierowcy odpalając silnik i ruszając na lotnisko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top