Wake Up

Emily, obudź się... Obudź się, słyszysz? Obudź się.... OBUDŹ SIĘ.

Bardzo szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, po czym zostałam przyciągnięta do torsu Isaac'a. Szczerze mówiąc mało pamiętam z tego koszmaru. Isaac pogładził moje włosy i odsunął mnie od siebie. Spojrzał mi w oczy, jakby czekał na jakikolwiek ruch z mojej strony. Chciałam coś powiedzieć jednak mój głos jakby gdzieś uciekł i wyglądało to nieciekawie. Łzy leciały z moich oczu w zaskakująco szybkim tempie, Isaac widząc w jakim jestem stanie postanowił iść obudzić panią McCall. Wpatrywałam się w widok za oknem, który ukazywał ciemną otchłań jaką była noc. Ścierałam płynące łzy, starając się unormować choć trochę przyspieszony oddech.

-Emily, to ja Melissa- kobieta usiadła obok mnie- Isaac powiedział mi o co chodzi. To tylko zły sen, twój brat zaraz przyniesie ci herbatę. Porozmawiamy o tym rano dobrze? Przyjdziesz ze Scottem do szpitala i tam porozmawiamy- powiedziała, po czym mnie przytuliła

-Okay....- wychlipałam

Tak jak Melissa mówiła, Isaac po paru minutach przyszedł z parującą herbatą. Wzięłam kubek od chłopaka i upiłam łyk. Zdążyłam opanować potok łez, jednak trzęsące się ręce nadal mi przeszkadzały, do tego stopnia, że mój brat musiał trzymać kubek.

-Co ci się śniło? Powiesz mi?- Isaac spojrzał na mnie wyczekująco

-Kobieta... Rude włosy, krótko ścięte... Kazała mi się obudzić, tak jakbym żyła we własnym śnie, rozumiesz? Jakby sen był tym prawdziwym życiem, Isaac. Mówiła, że jestem łowcą, cokolwiek to znaczy.... W tym śnie umierałam... Widziałam swoją śmierć...- wyszeptałam opadając zmęczona na poduszki

-Śpij.. Porozmawiamy rano...- wychrypiał Isaac, pocałował mnie w czoło jak to miał w zwyczaju, opatulił szczelniej kołdrą i wyszedł zamykając za sobą drzwi 

~~~~~

Rano wyglądałam jakby przejechał po mnie traktor, a zaraz za nim biegły konie. Czułam się też okropnie i nie miałam ochoty na nic. Ledwo żyłam, a koszmar nadal mnie męczył. Niby zasnęłam w nocy ale budziłam się co chwilę bojąc się, że sen może się powtórzyć. Isaac jeszcze spał, co świadczyło o wydobywającym się chrapaniu z jego pokoju. Scott też pewnie śpi, przecież jego nic nie jest w stanie obudzić. Po cichu zeszłam na dół modląc się w duchu żeby mama Scotta była już w pracy. Weszłam do kuchni w celu przyszykowania dla chłopaków śniadania. Sama nie byłam głodna, więc chociaż coś dla nich zrobię. Zrobiłam cały talerz kanapek oraz 3 herbaty. Całe szczęście nie musiałam iść budzić śpiących królewiczów, ponieważ jak na zawołanie znaleźli się w kuchni. Całą trójką zasiedliśmy do stołu.

-Smacznego- powiedziałam, po czym wlepiłam wzrok w parującą herbatę

-Ty nie jesz?- spytał Scott, biorąc do ręki kolejną kanapkę

-Co? Um... Nie, w zasadzie to już jadłam...

-Okay- wzruszył ramionami i wrócił do spożywania posiłku

Po upływie dwudziestu minut wszystko było zjedzone, kuchnia posprzątana, a trzy pączki, czytaj ja, Scott i Isaac zalegliśmy na kanapie. Każdy sprawdzał coś w swoim smartfonie, a ja leżałam z głową na kolanach Isaaca i wpatrywałam się w sufit. Przetarłam zmęczone oczy starając się nie zasnąć.

-Emily, myślę, że musimy porozmawiać... Teraz...- w pewnym momencie usłyszałam głos mojego brata

-Musimy całą trójką...- dodał McCall

-Oh.. serio?- spojrzałam na nich błagalnie, na co oni tylko pokiwali głowami

~~~~

Po głębszym streszczeniu mojego snu mogłam spokojnie zamknąć się w swoim pokoju i mieć chwilę wolnego. Jeśli kiedykolwiek Scott albo Isaac poproszą o rozmowę w trójkę, nigdy ale to nigdy się nie zgadzajcie, bo trójka oznacza "zaprosiłem Lydię, Stilesa, Kirę i Liama. Nie jesteś zła?". Rozumiem, że chcą mi pomóc w pewien sposób ale to tylko sen Boże Święty. Szczerze powiedziawszy nie jestem zła na nich, jednak mogli mi o tym powiedzieć, a skoro wszyscy już wiedzą o moim śnie, to pewnie ktoś taki jak Deaton też wie. Jestem tu już prawie miesiąc i zdążyłam już poznać większość osób mieszkających w tym miasteczku. Położyłam się wygodnie na łóżku okrywając kocem. Byłam tak zmęczona, że moje oczy same błagały o zamknięcie, a organizm domagał się snu.

-Allison, Allison wysłuchaj mnie musisz mi pomóc się wydostać. Tylko ty możesz mi pomóc, Allison słyszysz?! Musisz mi pomóc!

-Ale jak? I kim jesteś? Jaka Allison?- pisnęłam

-Musisz znaleźć Chrisa, on ci wszystko wytłumaczy kochanie. To twój ojciec, a ja jestem Victoria, twoja mama.. Tylko musisz się obudzić!

-Chciałabym, ale nie umiem.. Nie umiem pomóc... Nawet nie wiem jak! Nie chcę się budzić!

-OBUDŹ SIĘ ALLISON!

-NIE MOGĘ- krzyczałam

-NIE MOGĘ, NIE MOGĘ, NIE MOGĘ!- wrzeszczałam

-Emily! Uspokój się!- Isaac znów przybył mi z odsieczą- Znów ten koszmar?

Pokiwałam twierdząco głową szlochając w jego koszulkę. Jaka Victoria? Skąd ona się wzięła w moich snach....

-Słuchasz mnie?

-Nie- zaprzeczyłam

-Tak myślałem, musisz mi powiedzieć czego nie możesz zrobić? Krzyczałaś to przez sen...

-Isaac... Mam pomóc tej kobiecie.. Muszę znaleźć jakiegoś Chrisa... Ma mi wszystko wytłumaczyć.. Isaac, co jest ze mną nie tak?

-Emily, wszystko jest z tobą w porządku.. To tylko złe sny, miną zobaczysz... Chodź, porozmawiamy ze Scottem...

~~~~

-Więc... Opisz dokładnie jak ona wyglądała..- Scott nie dawał za wygraną

-Szczupła, duże, niebieskie oczy, pełne usta.... Krótkie, rude włosy...- zaczęłam opisywać postać z koszmaru- była ubrana cała na czarno... Stała z jakimś mężczyzną, nie wiem kto to mógł być... Tyle pamiętam...

-Mówiłaś, że ona chciała od ciebie pomocy... Przypomnij to sobie, proszę.

-Chciała pomocy, ale nie mówiła jak mam jej pomóc... Kazała mi odnaleźć Chrisa, mówiła, że to mój ojciec... Przecież to nie może być prawda... Nie może...- zakryłam twarz dłońmi pozwalając łzom znów wydostać się na powierzchnię.

-A ona.. no wiesz... przedstawiła się?- spytał Isaac

-Tak.

-I jak się nazywa?

-Victoria.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top