I made mistakes.
Cholerny budzik, z chęcią wyrzuciłabym go przez okno ale dostałam go od Isaac'a. A prezentów nie wypada wyrzucać. Niechętnie wstałam z ciepłego łóżka. Podeszłam do walizki w celu wyciągnięcia ubrań na dzisiaj. Wczoraj zaraz po kąpieli padłam na łóżko, nawet się nie rozpakowałam. Następnie wzięłam szybki prysznic, jeszcze zanim wstał Isaac, Scott i pani McCall. Ubrałam się (załącznik), po czym zrobiłam lekki makijaż i uczesałam się. Zeszłam po cichu na dół, postanowiłam zrobić śniadanie dla wszystkich osób znajdujących się w domu. Wszystkie składniki i rzeczy, które będę potrzebować, znalazłam po dokładniejszym przeszukaniu szafek i lodówki. Moim popisowym daniem są kanapki i jajecznica, więc już wiadomo co jest na śniadanie. Do posiłku przygotowałam kawę, po chwili w pomieszczeniu znalazła się Melissa. Przywitałam się z nią, po czym podałam śniadanie. Kobieta uśmiechnęła się, po czym zaczęła jeść. Ja także usiadłam by zjeść "najważniejszy posiłek dnia". Po kilku minutach w kuchni zawitali Isaac wraz ze Scott'em.
-Cześć-odezwał się McCall- jak się spało?
-Dobrze, dzięki, że pytasz. Smacznego!-powiedziałam widząc jak dwójka zabiera się za jedzenie śniadania
-To ja posprzątam po śniadaniu i później ze Scott'em oprowadzimy Emily po Beacon Hills-zaproponował Isaac.
-Dobry pomysł, weźcie ze sobą jeszcze Stiles'a, Lydię i Kirę. O, zapomniałabym Liama i Malię też-powiedziała mama Scott'a pełna entuzjazmu.
Skrzywiłam się lekko gdy usłyszałam tyle imion. Niektóre z nich kojarzę, przez opowieści brata. Wstałam od stołu wcześniej odkładając talerz na blat. Poszłam do pokoju, muszę się w końcu kiedyś rozpakować. Otworzyłam szafę, która stała zaraz obok toaletki. Poskładałam najpierw bluzki, po czym odłożyłam je na półkę. To samo uczyniłam ze spodniami i bluzami. Na samym końcu ułożyłam buty, których miałam niewiele. Laptop odłożyłam na biurko, ładowarkę i powerbank'a również tam odłożyłam. Walizki i torebkę włożyłam pod łóżko. Za dwa tygodnie zaczyna się szkoła, a ja już mam dosyć. Nie to, że nie chcę tam iść. Po prostu ostatnia klasa i nowi ludzie. Właśnie! Czy mam w ogóle jakieś książki, zeszyty, cokolwiek?
-Możemy już iść, szykuj się-powiedział Isaac wchodząc do pokoju- coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej.
Podszedł do mnie, szczerze mówiąc, nie wiedziałam co mam zrobić. Spojrzałam na niego wstając z podłogi. Dopiero teraz mogłam mu się przyjrzeć. Niebieskie jak ocean oczy, blond włosy podchodzące już pod brąz. Wyglądem bardzo przypominał ojca. Wzdrygnęłam się na samą myśl o nim. Isaac chwycił mnie za rękę, przypominając o swoim istnieniu, a także o wyjściu z jego paczką. Włożyłam jeszcze telefon do kieszeni spodenek i mogliśmy ruszać. Na dole czekał na nas Scott uśmiechnięty od ucha do ucha. Wyszliśmy z domu kierując się na lewo.
-Wejdziemy do Stiles'a. Przyjaźnimy się od dzieciństwa, jesteśmy jak bracia. Zobaczysz polubisz go-powiedział Scott odwracając głowę w moją stronę- opowiedz coś o sobie, Isaac coś tam opowiadał ale nie za dużo-chłopak dostał otwartą dłonią po głowie od mojego brata.
-Nie wiem nawet od czego zacząć-podrapałam się po głowie- przez dłuższy czas mieszkałam w Londynie u cioci, teraz po latach wróciłam do Beacon Hills. Nie jestem jakoś otwarta na znajomości. Nie uważam się za panienkę.-przerwałam na chwilę widząc znajomą mi twarz- w poprzedniej szkole przyjaźnili się ze mną tylko dlatego, że pochodziłam z dobrego domu. Myśleli, że dzięki mnie zdobędą popularność, jednak stało się na odwrót-spochmurniałam od razu, wspominając dawne czasy
Oni się wcale nie odzywali, nie przeszkadzało mi to. Uwielbiałam spokój i ciszę, w Londynie tego nie było. Wreszcie doszliśmy do domu niejakiego Stiles'a. O dziwo chłopak czekał na nas przed swoim domem. Uśmiechnięty, sprawiający wrażenie ułożonego i wszechwiedzącego chłopaka. Podeszliśmy do niego, Isaac i McCall przywitali się z nim, stałam z tyłu nie wiedząc co mam zrobić. Stiles spojrzał na mnie, po czym uściskał przyjaźnie. Zdziwiło mnie to, ponieważ nikt nigdy wcześniej się tak ze mną nie witał.
-Ty pewnie jesteś Emily, siostra tego głupka-pokazał kciukiem na mojego brata
-Tak to ja, siostra tego głupka- zaśmiałam się, przez co Lahey zgromił mnie wzrokiem.
-Zapraszam, nie będziemy tak stać-powiedział Stilinski, wpuszczając nas do swojego lokum.
Na ogół, dom był czysty i przede wszystkim zadbany. Widać tu było męską rękę, dużo ciemnych kolorów, tak samo było z meblami. Weszliśmy całą czwórką po schodach na piętro. Troje drzwi, każde prowadziły gdzie indziej. Tak jak tłumaczył Stiles, pierwsze na lewo to pokój jego taty, który jest szeryfem, drugie po lewej to drzwi do łazienki, drzwi po prawej stronie od schodów to jego pokój. I właśnie tam się udaliśmy. Niebieskie ściany, ciemne meble i okno z zasłoną. Duże łóżko, na którym od razu usiadłam. A jakżeby inaczej, gospodarz domu zasiadł na krześle przy biurku, Scott obok mnie na łóżku, a Isaac powiedział, że postoi. Rzuciłam w jego stronę wściekłe spojrzenie. Chłopak zajął miejsce obok Scott'a. Dowiedziałam się, że jego mama zmarła i wychowywał go ojciec. Biedny Stiles, po chwili dołączyły do nas trzy dziewczyny i chłopak. Na oko młodszy od nas.
-Em, poznaj Malię-wskazał na blondynkę- Lydię- rudowłosa- Kirę i Liama.
-Miło mi was poznać-uśmiechnęłam się. Dosyć tej sztuczności na dziś.
-Isaac-spojrzałam na brata- miałeś mnie oprowadzić, a siedzimy tu już dobrą godzinę.
-Faktycznie, zaraz pójdziemy. Musimy coś obgadać. Idź sobie obejrzeć dom-machnął ręką.
Auć. Zabolało. No cóż, zrobiłam to co mi kazał. Jednak nie na długo. Udawałam, że schodzę po schodach, tak naprawdę zostałam przy drzwiach.
Isaac's POV
-Isaac, jak mogłeś jej o tym nie powiedzieć?! Wiesz jak ona może zareagować, jak przy niej zmienisz się w wilkołaka?!- krzyknął na mnie Scott
-Scott, ja wiem, że źle zrobiłem.- westchnąłem- robię to dla jej dobra. Chcę ją chronić- dodałem
-Chcesz ją chronić, nie mówiąc jej o tym, że jesteś wiesz kim. Isaac ona ci nie wybaczy.
Po chwili usłyszeliśmy trzask drzwiami. To na bank Emily. Szybko wybiegłem z pokoju, kierując się na dwór. Nie myliłem się, dziewczyna szła szybkim krokiem w drugą stronę niż ta, którą tu szliśmy.
-Emily! Emily zaczekaj!
-Wal się, Isaac!- wrzasnęła zatrzymując się. Obróciła się w moją stronę- masz mi może coś do powiedzenia?
-Ja... Umm...
-Tak myślałam. Wiesz co? Popełniłam wiele błędów, nawet taki, że tu przyjechałam- w jej oczach dostrzegłem łzy
-Słyszałaś wszystko prawda?- spytałem
-Jeszcze się głupio pytasz? Oczywiście, że słyszałam. I chociaż jesteś moim bratem, w dodatku bliźniakiem, to w tym momencie nie chcę cię znać, Isaac. Zejdź mi najlepiej z oczu, wracam do domu.
Odeszła, tym razem w dobrą stronę. Wróciłem do grona przyjaciół. Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco. Oparłem się o ścianę.
-Nie chce mnie znać, poszła do domu. Strasznie się zdenerwowała, zebrało jej się na płacz. Porozmawiam z nią jak trochę się uspokoi.-wytłumaczyłem
-Daj jej trochę więcej czasu, ułoży się. Zobaczysz- powiedziała Lydia wstając z łóżka
-Wiem, w końcu to moja siostra.
Emily's POV
Jak ja ich nienawidzę! Dlaczego on to ukrywał? Dlaczego mi nic nie powiedział. Weszłam do domu, gdzie siedziała pani McCall. Zapłakana ruszyłam w stronę pokoju, po cichu zamknęłam drzwi. Od razu położyłam się na łóżko, przykryłam się kocem uwalniając przy tym potok łez. Było mi przykro, że własny brat skrywał przede mną taki sekret. Wszyscy wokół pewnie wiedzieli. Jestem tego pewna. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Isaac, jeśli to ty to wynoś się!
-Nie, to nie Isaac. To ja.- zza drzwi wyłoniła się sylwetka Melissy
-Przepraszam, myślałam, że to Isaac.-pociągnęłam nosem
Kobieta spojrzała na mnie pytająco, wiedziałam, że chce wyciągnąć ode mnie jakieś informacje.
-Opowiesz mi co się stało?
-Isaac..... Od kiedy on... Stał się wilkołakiem... Przecież one nie istnieją, prawda?- podniosłam wzrok
-Emily...- zaczęła- one istnieją. Beacon Hills jest dziwnym miasteczkiem, bo widzisz, wszyscy, których poznałaś, chodzi mi tu o Scotta, Lydię, Kirę czy Malię. Wszyscy mają nadprzyrodzoną moc. Myślisz, że mi było łatwo jak się o tym dowiedziałam?
-No nie, ale... dla mnie to zupełnie coś nowego. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam- spuściłam wzrok na podłogę, znowu.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie, porozmawiasz z Issac'iem. Ja zaraz zrobię ci herbatę na uspokojenie, bo jesteś strasznie rozdrażniona i wstrząśnięta- przed wyjściem ucałowała mnie w czoło. Jakby była moją mamą.
******
1284 słowa rozdziału, nie licząc tych ode mnie.
Tak planowałam ten rozdział, zaczęłam go wczoraj. Dzisiaj dodaję. Następny dodam najprawdopodobniej w weekend.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.
Do napisania!
Zuza <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top