I'm okay.
Emily's POV
Pogrzeb Roberta odbył się parę dni później po stwierdzeniu zgonu. Musieliśmy opuścić Beacon Hills na kilka dni, jednak Isaac cały czas był pod telefonem. Na szczęście obyło się bez żadnych walk czy innych tego typu zdarzeń. Do miasteczka wróciliśmy w czwartek, a w piątek Melissa całej naszej trójce, czyli Scottowi, Isaacowi i mnie zrobiła dzień wolny od szkoły. Stwierdziła, że dzięki temu lepiej poznam Scotta i Stilesa. Mam nadzieję, że się nie myli.
Razem z bratem i jego przyjacielem siedzieliśmy w salonie zajadając chrupki oglądając jakiś durny serial, który wybierał Isaac. Około dwunastej miał przyjść Stiles, który pomagał dzisiaj ojcu na komisariacie. Wstałam z kanapy i powędrowałam do kuchni przygotować sobie herbatę. Z szafki wyjęłam kubek i wrzuciłam do niej torebkę herbaty ananasowej. Wstawiłam wodę w czajniku i czekałam aż się zagotuje. Po kilku minutach wróciłam z kubkiem parującego napoju do salonu. Niestety nie było mi dane usiąść na kanapie, ponieważ Isaac rozłożył się na całej jej długości i uciął sobie drzemkę, to samo Scott, tylko, że w tym przypadku on spał w fotelu. Wyłączyłam telewizor pilotem i skierowałam się do pokoju. Odłożyłam kubek na biurko i usiadłam na łóżko. Włączyłam laptopa i zaczęłam szukać informacji na temat wilkołaków, tak zaczęłam się tym coraz bardziej interesować ale nie lubię pytać o to mojego brata czy Scotta, ponieważ kiedy poruszam ten temat zaraz zmieniają go na inny. Rozumiem, nie jestem jedną z nich, ale to nie powód żeby ukrywać prawdę.
-Emily! Emily, wszystko w porządku?! EMILY!- usłyszałam krzyk Isaaca
Nie.
-Tak, jest okej!- odkrzyknęłam i dopiłam herbatę
Do dwunastej jeszcze sporo czasu, dlatego odrobiłam zadania domowe. Wszystko poszło mi całkiem sprawnie, więc dziesięć minut przed południem zaczęłam się ogarniać. Nie zajęło mi to dużo czasu, równo z dzwonkiem do drzwi zeszłam na dół. Scott poszedł otworzyć, a Isaac szykował jakieś przekąski na maraton Gwiezdnych Wojen, których szczerze nienawidziłam. Mieliśmy obejrzeć dwie części, zresztą tak się umawialiśmy.
-Cześć Młoda! Jak tam ci życie mija?- do salonu wszedł Stiles, uśmiechnięty od ucha do ucha
-Cześć Stary! Jest..um... okay?- wymusiłam się na uśmiech
-To co? Oglądamy!- Isaac klasnął w dłonie i wszyscy rozsiedliśmy się na kanapie
O dziwo z zaciekawieniem oglądałam dwa filmy. Po zakończeniu drugiego seansu miałam niedosyt, jednak Stiles stwierdził, że następnie dwie części oglądamy u niego. Chłopcy wpadli na pomysł zagrania w butelkę lub 5 faktów o mnie. Przystałam na drugą propozycję, jednak ich było trzech, a ja jedna. Koniec końców przegrałam i musiałam grać z nimi w tę piekielną grę. Zostałam jeszcze poinformowana, że dołączy do nas Kira i Lydia, co niekoniecznie mi się spodobało, ale mus to mus.
***
-Dzięki za zaproszenie Scotty- odezwała się Kira przytulając McCalla- Mam nadzieję, że to powtórzymy.
-Ta, koniecznie- prychnęłam i odeszłam do kuchni.
Co jak co, ale nie przepadam za Kirą. Dobra, może to jest dziewczyna Scotta ale bez przesady. Gdyby mogła to wzięłaby go zaraz na środku salonu. Dosłownie.
Pozmywałam naczynia i odstawiłam je na suszarkę. Melissa miała wrócić za dwie godziny, więc wypadało posprzątać. Kobieta i tak robi dla nas strasznie dużo, dlatego trzeba się w każdy możliwy sposób odwdzięczyć. Po sprzątnięciu większości rzeczy poszłam do swojego pokoju. Tam znów się zabarykadowałam. Męczyły mnie wyrzuty sumienia, ponieważ od kilku dni znów miewam koszmary i o żadnym z nich nikomu nie powiedziałam. One są takie realistyczne, że powoli mam wrażenie, że śnię na jawie. Wiem, że powinnam to powiedzieć chociażby Melissie, ale boję się, że puści parę z ust. Usadowiłam się wygodnie na łóżku sprawdzając portale społecznościowe w telefonie. Nic nowego, poza zaproszeniami do znajomych. Opadłam zrezygnowana na poduszki, wzdychając ciężko.
-Emily, możemy porozmawiać?- do pokoju weszła Melissa
-Um.. jasne.- odparłam i wróciłam do pozycji siedzącej. To ile ja leżałam?
-Martwię się, dziecko. Wydajesz się taka nieobecna, szybko uciekasz do pokoju, z nikim nie rozmawiasz. Coś się dzieje?
-Nie... Znaczy... Tak... Znaczy... Cholera..- przeklęłam pod nosem
-Spokojnie skarbie. Nikomu nie powiem- złapała mnie za dłoń- powiedz o co chodzi, a ja ci pomogę.- zapewniła
-Koszmary, one... one... wróciły- powiedziałam na jednym wdechu, powstrzymując łzy. Nie chciałam płakać, nie chciałam pokazać, że jestem słaba.
-Dlaczego wcześniej nie przyszłaś? Emily?
-B..Bałam się.. Nie chcę żeby reszta się dowiedziała, możesz mi to obiecać?
-Oczywiście, posłuchaj zróbmy tak.. Jutro wezmę cię ze sobą do pracy, podłączę cię do kroplówki i podam ci lek, który pomoże ci zasnąć. Tak jak ostatnio, będę cię miała pod obserwacją, zgoda?- spojrzała na mnie
-Zgoda!- kobieta przytuliła mnie i wyszła z pokoju
Po jej wyjściu zaczęłam nadrabiać seriale. Na pierwszy ogień poszło The Originals, w którym jestem osiem odcinków do tyłu. Byłabym na bieżąco jednak ostatnie wydarzenia sprawiły, że musiałam się odsunąć od przyjemności.
Po obejrzeniu siedmiu odcinków stwierdziłam, że najwyższy czas się iść umyć i położyć do łóżka. Nie było mi to dane, ponieważ do pokoju wszedł Isaac.
-Młoda, masz pożyczyć dwie dychy?
-Isaac, masz swoje pieniądze- warknęłam i niechętnie wyciągnęłam banknot
Isaac cmoknął mnie w polik i zbiegł po schodach na dół. Uśmiechnęłam się pod nosem i pokręciłam głową. Wzięłam ręczniki oraz czyste rzeczy i poszłam wziąć prysznic.
Po piętnastu minutach wróciłam do pokoju, swoje mokre włosy rozczesałam i spięłam w warkocz. Ręczniki poszłam rozwiesić na dół na suszarkę. Melissa zatrzymała mnie jeszcze na kolację. Zjadłyśmy w swoim towarzystwie, ponieważ Isaac i Scott musieli pilnie wyjść, ponoć do Dereka. Podziękowałam Melissie za kolację, posprzątałam po nas i ruszyłam na górę do swojego pokoju. Chcąc jeszcze odzyskać swoje słuchawki, weszłam do pokoju Isaaca. W pomieszczeniu roiło się od porozrzucanych kartek na podłodze bądź biurku. Na blacie znalazłam swoje słuchawki, spojrzałam jeszcze na tablicę korkową, na której było zawieszone nasze zdjęcie z dopiskiem "Best Friends for life".
Wyszłam z pokoju, gdy usłyszałam z dołu trzask zamykanych drzwi i kroki na schodach. Czym prędzej uciekłam do swojego pokoju, przymykając lekko drzwi. Rozmowy nie były do końca wyraźne, jednak zdołałam usłyszeć pojedyncze słowa Chris, Gerard i o matko... Moje imię...
Jak najciszej potrafiłam zamknęłam drzwi i ułożyłam się na łóżku, czekając do ranka....
2 KOMENTARZE=NEXT
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top