you're my sunshine

Words: 706
Warnings: -
Author's Note: I've been waiting for so long. Dałam wam duuużo czasu na rozwiązanie quizu, na trzy dostępne miejsca, tylko dwie osoby wygrały (pominę fakt, że tylko dwie osoby wzięły udział). Czy jest mi przykro? Raczej nie, spodziewałam się czegoś takiego.
Zwycięzcy:
Pierwsze miejsce - Kaneki-Bosak
Drugie miejsce - sunshine_vibe
Proszę zwycięsców o zostawienie zamówienia tutaj w komentarzu i gratuluję wygranej c:
W ciągu dwóch najbliższych tygodni zostaną zrealizowane zamówione przez was shoty.

Wracamy do szkoły, jak się czujecie z tym, że to już koniec wakacji?

Na moim profilu został również udostępniony nowy projekt, na który również serdecznie zapraszam - ktoś tu lubi Tokyo Revengers? 


Powoli uchyliłaś powiekę, a twoje oczy od razu zostały zaatakowane przez poranne promienie słońca. Zamrugałaś kilka razy, chcąc przyzwyczaić się do światła. Delikatnie przeciągnęłaś się i westchnęłaś, obracając się na drugi bok.

Ramiona Armina oplatały twoją talię, a spokój wymalowany na jego twarzy świadczył o tym, że młody mężczyzna jeszcze śpi. Wzrokiem sunęłaś po każdym elemencie jego buzi, chcąc zapamiętać ją już na zawsze.

Delikatnie poruszyłaś dłonią i ułożyłaś ją na jego policzku. Jego powieka delikatnie drgnęła, wprawiając w ruch jego długie rzęsy, jednak nie otworzył oczu, dalej pogrążony we śnie. Promienie porannego słońca subtelnie muskały jego twarz, przez co miałaś wrażenie, że skóra mężczyzny lśni złotym blaskiem. Krótkie blond włosy, teraz będące w nieładzie, wyglądały niczym złote nici, które według bajek potrafił tkać Rumpelsztyk.

Kąciki twoich ust mimowolnie uniosły się ku górze, gdy niczego nieświadomy Armin wtulił policzek w twoją dłoń.

Twój umysł został zaatakowany przez myśl, że w tej chwili wyglądał jak stworzenie boskie, nieśmiertelne, idealne, bliskie Bogu. Armin wyglądał jak anioł, zesłany z góry po to, by chronić to, co dla niego najważniejsze. I choć nie wierzyłaś w takie bzdury jak niebo, piekło, mogłabyś przysiąc, że Arlert w twoich oczach był osobą czystą od grzechów. Patrząc na niego widziałaś jedynie dobro, nie potrafiłaś dostrzec w nim chociaż namiastki zła, którą przecież każdy ma w sobie ukrytą głęboko, schowaną gdzieś obok serca.

Armin był dla ciebie arcydziełem namalowanym przez najlepszego artystę. Nieważne, ile razy na niego spoglądałaś, zawsze zapierał dech w twojej piersi. Nigdy nie byłaś pewna, za co go pokochałaś. Nigdy też nad tym szczególnie nie rozmyślałaś, po prostu oddałaś mu swoje serce i wiedziałaś, że jest w dobrych rękach. Byłaś gotowa podążyć za nim nawet na koniec świata, byle by móc być blisko niego.

Oddech mężczyzny przyjemnie łaskotał twój nadgarstek. Miałaś ochotę zachichotać, jednak tego nie zrobiłaś, bojąc się, że zbudzisz tym śpiącego obok ukochanego.

Zamiast tego delikatnie przysunęłaś się bliżej i zabierając dłoń z jego twarzy, wtuliłaś się w jego klatkę piersiową, zaciągając się jego zapachem.

Mówi się, że ludzie idealni nie istnieją. Nie ma na Ziemi takiej osoby, która byłaby w stanie być przykładem dla wszystkich i samą swoją postawą świecić perfekcją. Nie potrafiłaś się zgodzić z tym stwierdzeniem. Według ciebie, mężczyzna leżący obok był perfekcją w czystej postaci. I choć każdy ma wady, Armin także, jego całokształt skutecznie przysłaniał je wszystkie.

Może było to tylko złudne wrażenie? Może to wszystko miało trwać tylko kilka chwil? Te pytania nawiedzały cię każdego poranka, zagłuszałaś je i wmawiałaś, że gdyby miało trwać tylko chwilę, to zdecydowanie odmówiłabyś mu małżeństwa te pięć lat temu.

Uroczystość nie była huczna, zaproszeni byli jedynie najbliżsi przyjaciele. Mimo to miło wspominacie tę chwilę, gdy powiedzieliście sobie ,,tak" albo gdy powoli tańczyliście swój pierwszy taniec, zestresowani, że pomylicie kroki.

 - Dzień dobry - usłyszałaś nad swoim uchem, lekko zachrypnięty głos, który zdecydowanie pokochałaś.

 - Dzień dobry - odpowiedziałaś, mocniej wtulając się w jego ciepłe ciało.

Jego dłoń zaczęła gładzić twoje włosy, a usta obdarowywać czubek twojej głowy mnóstwem pocałunków. 

Gdyby ktoś zapytał cię, czy żałujesz którejś z podjętych przez siebie decyzji, bez wahania odpowiedziałabyś, że nie. Gdybyś mogła cofnąć się w czasie, zrobiłabyś wszystko tak samo. Czułaś, że po prostu ty i Armin byliście dla siebie stworzeni. Nieważne jaką drogą byś poszła, za każdym razem kończyłabyś w jego ramionach.

 - Myślisz, że już czas wstawać? - zapytał, zaciągając się zapachem twoich włosów. Westchnęłaś.

 - Jeszcze pięć minut - wymruczałaś, nosem gładząc skórę na jego szyi.

Po chwili usłyszałaś czyjeś kroki. Delikatnie uniosłaś głowę i spojrzałaś na drzwi. Następnie wzrok przeniosłaś na oczy Armina. Błękitne tęczówki, w które mogłabyś wpatrywać się godzinami, uważnie przyglądały się twojej twarzy. Zmarszczyłaś brwi.

 - Mam coś na twarzy? - zapytałaś. Mężczyzna jedynie uśmiechnął się, całując twój nos.

Nagle drzwi do waszej sypialni zostały gwałtownie otwarte, a do środka wleciała małą dziewczynka, która śmiejąc się w niebo głosy widocznie uciekała przed swoim starszym bratem. Blondynka z małą pomocą ojca wdrapała się na wasze łóżko i kładąc się między wami, ukryła pod kołdrą. Cicho chichotała, słysząc, jak brat wbiega do sypialni.

 - Mamo! [I/D] znowu mnie uszczypnęła!

Spojrzałaś na Armina i oboje zaśmialiście się serdecznie.

Zdecydowanie ta przyszłość była tą, której pragnęłaś przez całe swoje życie.

Zmienić zdanie? Cofnąć się w czasie? Chyba tylko po to, by móc znów delektować się każdą chwilą z osobna i przeżyć to wszystko na nowo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top