love the way you lie
Words: 705
Warnings: przekleństwa, wyraźne treści 18+
Author's Note: Shocik dla Kaneki-Bosak, mam nadzieję, że spełni twoje oczekiwania.
Przypomnę, że nadal czekam na zamówienie sunshine_vibe.
Zaczęła się szkoła, wszyscy panikują, że zaraz znowu nas zamkną, a ja jak, nawet nie wiem kto, z dumą i wysoko uniesioną głową przemierzam przez korytarze mojego micka. Do dziś pamiętam moje pierwsze dni w liceum, byłam spłoszoną, szarą myszką, która bała się odezwać, bo nie daj Panie Boże ktoś zwróci na mnie uwagę. Teraz mam w dupie to, co myślą inni. Chcę zrobić makijaż do szkoły, to go robię, nie chce mi się, nie robię. Chcę ubrać się w dres, robię to, wolę się nieco bardziej postarać, to samo. Szczerze nie wiem skąd ta zmiana, ale zdecydowanie mi ona odpowiada.
Byłaś wściekła, mówiąc zwięźle. Zostałaś zdegradowana do stopnia zwykłego żołnierza, podczas gdy wcześniej byłaś o stopień niżej od Smith'a. Krew buzowała w twoich żyłach, gdy mocno zapukałaś w drzwi od sypialni Erwina. Było już późno, ale wiedziałaś, że nie spał. W końcu to on wysłał posłańca z listem informującym cię o degradacji.
- Ten tchórz już nawet boi się powiedzieć mi pewne rzeczy prosto w twarz - warknęłaś pod nosem, gdy po kilku minutach stania pod drzwiami, te nie zostały przed tobą otwarte.
Biorąc głęboki oddech, szarpnęłaś za klamkę i wtargnęłaś do środka. Z jękiem zawodu odkryłaś, że pomieszczenie było puste. Żadnej żywej duszy. Zła zamknęłaś za sobą drzwi i usiadłaś na dobrze znanym ci łóżku. Skrzyżowałaś ramiona na piersi i zagłębiłaś się w rozmyślania.
Co jeśli zdegradował cię dlatego, że ostatnio odmówiłaś mu seksu? Zaśmiałaś się pod nosem, kręcąc głową. Erwin może i był jaki był, ale nie zrobiłby ci tego, wiedząc ile dla ciebie znaczy ta pozycja. Więc co skłoniło tego durnia do zdegradowania ciebie? Gdy usłyszałaś skrzypnięcie, uniosłaś wzrok na drzwi. Z kpiącym uśmiechem spoglądałaś na Erwina.
- Wiedziałeś, że przyjdę - mruknęłaś, podnosząc się z miejsca.
- Może taki był plan?
- Kutas - warknęłaś, podchodząc do niego. Zadarłaś głowę do góry i spojrzałaś mu w oczy, ciskając w niego piorunami.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałaś przez zaciśnięte zęby. Widziałaś, jak na jego ustach rozkwitł uśmiech.
- Mam ku temu pewne powody.
- Gówno prawda! Nic nie masz i cała ta sytuacja jest tylko twoim widzimisię! Nie możesz po prostu zostawić mojego życia w spokoju? Co chwila wtrącasz się w to, co robię. Oboje wiemy, że jedyne co nas łączy to tylko praca!
- I nienawiść - powiedział, twardo patrząc ci w oczy.
- I nienawiść - odpowiedziałaś.
Nim się obejrzeliście, wasze ciała w szybkim tempie zostały pozbawione ubrań. Ciężko oddychając, schodziłaś pocałunkami coraz niżej jego szyi. Naparłaś na jego ciało, przez co Erwin stracił równowagę i usiadł na łóżku. Pchnęłaś go, przez co jego plecy opadły na materac. Mokrymi pocałunkami zaczęłaś zaznaczać ścieżkę w dół jego brzucha. Lekko podgryzłaś skórę pod jego pępkiem, przez co pociągnął cię za włosy. Jęknęłaś, gdy ciągnąc cię za włosy, zbliżył twoją twarz do tej jego i wbił się w twoje usta. Dłonią zaczęłaś pracować na jego nabrzmiałym penisie.
- Kutas - mruknęłaś, gdy klepnął twój pośladek. W zamian, z szyderczym uśmieszkiem nieco mocniej ścisnęłaś jego członka. Mężczyzna stęknął, odchylając w tył swoją głowę. Korzystając z okazji, zrobiłaś okazałą malinkę na jego odsłoniętej szyi.
Erwin boleśnie zacisnął dłoń na twoim pośladku, przez co z twoich warg wyrwał się zduszony jęk. Uniosłaś się do góry i nie myśląc dłużej, nakierowałaś jego członka na swoje wejście i powoli opuściłaś się w dół. Oboje westchnęliście na to uczucie. Doskonale wiedziałaś, że Erwin czuje, jak twoje ścianki zaciskają się na jego penisie. Zaczęłaś w dość szybkim tempie poruszać się na jego członku, trzymając jego ręce nad głową.
- Nawet nie próbuj mnie dotknąć - warknęłaś, czując, jak próbuje wyrwać dłonie z twojego uścisku. - To jest twoja jebana karma.
Pochyliłaś się nad nim i nie zaprzestając ruchów biodrami, zaczęłaś podgryzać jego szyję. Słyszałaś, jak co chwila wydaje z siebie zduszone jęki, przez które czułaś, jak ściska cię w podbrzuszu. Mocno zagryzłaś dolną wargę, gdy poczułaś, jak coraz szybciej zbliżasz się do swojego spełnienia. Przyspieszyłaś i wypuściłaś z uścisku ręce Erwina, które od razu powędrowały na twoją talię. Sama zaczęłaś mocno masować swoje piersi. I, o matko, musiałaś to przyznać, że uderzył cię najlepszy orgazm w całym twoim życiu. Smith jęknął głośno, gdy poczuł, z jaką siłą zaciskasz się na jego członku, który chwilę później zadrgał i wypuścił w ciebie ciepłą spermę.
Położyłaś obie dłonie na szybko unoszącej się i opadającej klatce piersiowej mężczyzny i zaczęłaś głęboko oddychać, próbując dojść do siebie. Erwin zasłonił ramieniem swoje oczy i z uchylonymi wargami oddychał równie szybko co ty. Zmusiłaś swoje obolałe nogi do ruchu i uniosłaś się, przez co członek mężczyzny opuścił twoje wnętrze. Skrzywiłaś się na uczucie spływającej po twoich udach cieczy. Zmęczona opadłaś obok Smith'a i przymknęłaś powieki.
- Nienawidzę cię - wychrypiałaś, z trudem przełykając ślinę.
- I wzajemnie - odparł, nieświadomie trącając twoje udo nogą.
Uśmiech pojawił się na waszych wargach i po cichu przyznaliście sobie w duszy, że pokochaliście sposób, w który kłamiecie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top