just a dream
Words: 1003
Warnings: spoiler
Author's Note: Jestem w szoku, bo oglądałam aot kilka razy i teoretycznie powinnam pamiętać o wszystkim, co się tam działo, ale teraz robiąc kolejny rewatch, dostrzegam rzeczy, które umknęły mi ostatnie kilka razy.
Chciałam, by ten shot wyszedł... super. Ale jak mam być szczera, to nie pamiętam już do końca wydarzeń, które miały miejsce w mandze i nie zostały jeszcze zekranizowane. Staram się to szybko nadrobić, ale coś kiepsko mi ostatnio idzie czytanie czegokolwiek.
Wracając do quizu. Zostawiam tutaj pięć pytań (starałam się napisać takie pytania, by odpowiedź była łatwa do znalezienia na moim profilu, tak więc myślę, że quiz mimo wszystko nie będzie trudny)- osoba, która odpowie poprawnie na wszystkie jako pierwsza, zostanie ogłoszona w następnym shocie. Ale, że według mnie, jeden zwycięzca to za mało, patrząc na to, ilu z was czyta moje wypociny - nagrodzone zostaną trzy osoby. Miejsca na podium przyznawane w ten sam sposób. Im szybciej napiszesz poprawną odpowiedź, tym wyższe miejsce zajmujesz.
Powodzenia!
Pytania:
1. Kiedy dołączyłam do społeczności Wattpad? (rok)
2. Jak mam na imię?
3. Kto jest moją ulubioną postacią z Attack on Titan?
4. Ile serii One Shot aktualnie prowadzę? (08.08.2021)
5. Ile aktualnie mam lat?
Przypominam, co jest nagrodą. Zarówno pierwsze, drugie, jak i trzecie miejsce - dedykowany shot o wybranej tematyce z wybraną postacią (lista postaci dostępna w zakładce 'shinzou wo sasageyo'). Tematyka dowolna - jestem otwarta na wszystko. Od słodkiego romansu, przez zdrady, po trójkąt z kimś innym, ogranicza was tylko wyobraźnia.
Wybiła północ, a ty wciąż wpatrywałaś się w sufit, niezdolna do tego by zasnąć. Wzięłaś głębszy oddech i postawiłaś stopy na podłodze. Chłód zaatakował niemal od razu, ale dopóki potwór spod twojego łóżka nie atakował - wszystko było w porządku. Podeszłaś do swojego biurka i podniosłaś klapę laptopa, który w jednej chwili rozświetlił twoją wykrzywioną w grymasie twarz.
- Kurwa, jak jasno - mruknęłaś, siadając na wygodnym fotelu i odpadając losową stronę z wyszukiwarki. Włożyłaś słuchawki do uszu i podłączyłaś je do sprzętu, nie chcąc przypadkiem obudzić któregoś z domowników.
Zmarszczyłaś brwi widząc hasło ,,attack on titan". Nie spodziewałaś się takiego wyszukiwania losowego, ale postanowiłaś skorzystać z okazji i w końcu zacząć oglądać czwarty sezon. Otworzyłaś szafkę nad biurkiem, która była twoją skrytką na ,,czarną godzinę" i wyciągnęłaś stamtąd otwartą wcześniej paczkę chipsów. Odpaliłaś odcinek pierwszy i zajadając się smakołykiem, zatraciłaś się w historii.
Po kilku odcinkach twoje powieki zrobiły się okropnie ciężkie, zerknęłaś na godzinę. Dochodziła trzecia trzydzieści, stwierdziłaś, że obejrzysz ostatni na ten moment odcinek. Nie dotrwałaś nawet do połowy, gdy po prostu zasnęłaś.
Jakie było twoje zdziwienie, gdy obudziłaś się w łóżku. Spojrzałaś na sufit i zmarszczyłaś brwi, nie rozpoznając w nim tego swojego. Usiadłaś i rozejrzałaś się po pomieszczeniu. To zdecydowanie nie był twój pokój.
- Gdzie ja do cholery jestem - zapytałaś sama siebie, kładąc chłodne dłonie na policzkach.
- Śpiąca królewna się obudziła. - Usłyszałaś obok męski głos. Zamarłaś. Co się dzieje? Gdzie jesteś? Co się stało? Chciałaś wiedzieć wszystko, ale byłaś niezdolna do wydobycia z siebie chociaż słowa.
Nagle ktoś odsłonił zasłonę, która oddzielała twoje łóżko od pozostałych. Ciemnowłosa kobieta posyłała ci przyjazny uśmiech. Tuż za nią stał postawny blondyn z delikatną bródką, a na sąsiednim łóżku ze skrzyżowanymi ramionami wpatrywał się w ciebie kolejny mężczyzna. Przełknęłaś ślinę i potrząsnęłaś głową, śmiejąc się.
- Co się kurwa dzieje, dlaczego Pieck stoi obok mnie, a Porco wpatruje się we mnie jak w świeży towar na targu? - Przeszło przez twoją myśl.
- To jest niemożliwe - szepnęłaś do siebie.
- Musiała przeżyć szok - powiedział lekarz, którego dopiero teraz dostrzegłaś.
- Też bym go miał, gdybym nagle pojawił się znikąd w samym środku bitwy i prawie stracił głowę - mruknął Porco, wstając z łóżka. Podszedł bliżej ciebie i usiadł na krawędzi twojego materaca, obejmując cię ramieniem.
- Już dobrze młoda, jesteś tutaj bezpieczna, nikt nie zrobi ci krzywdy. Jednak bylibyśmy niezmiernie wdzięczni, gdybyś powiedziała, co się stało i jakim cudem po prostu spadłaś z nieba ubrana w jakieś dziwne ciuszki w samo pole bitwy - odparł posyłając ci sarkastyczny uśmiech.
- Ja... N-nie wiem - powiedziałaś, czując, jak zaczyna cię boleć głowa. Serce nieprzyjemnie kołatało w piersi, a wspomnienia wczorajszego wieczora uderzyły w ciebie jak grom z jasnego nieba.
Jak przez mgłę widziałaś, jak twój telefon samoistnie zaświecił się wskazując godzinę trzecią trzydzieści trzy. Ekran laptopa stał się nagle jaśniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Miałaś wrażenie, że coś cię wciąga i nim się obejrzałaś, spadałaś z ogromną prędkością zbliżając się do twardego podłoża. Nagle coś tobą szarpnęło i poczułaś otaczające cię ciepło. Otworzyłaś oczy, które wcześniej nieświadomie zacisnęłaś ze strachu, a widząc ogromne... coś po prostu odpłynęłaś, tracąc przytomność.
- Przysięgam, że jeszcze żadna kobieta nie zemdlała na mój widok i nie powiem, schlebia mi to, ale... Mimo wszystko chciałbym, żebyś spróbowała jakoś dojść do tego, jak to się stało, że spadałaś.
- Może była na jednym z budynków? - zapytał Reiner.
- Niemożliwe. Nie mogłaby spaść z budynku i wylądować na samiutkim środku placu. - Przełknęłaś ślinę. Powinnaś powiedzieć im prawdę, czy też lepiej wymyśleć jakąś historyjkę i trzymać ich w przekonaniu, że są prawdziwi?
No cóż, nigdy nie byłaś dobra w podejmowaniu decyzji pod presją i nim zdążyłaś pomyśleć drugi raz, twoje usta zaczęły opowiadać o tym, jak nagle trafiłaś do ich świata. Ich twarze prezentowały szok, przerażenie i niedowierzanie. No cóż sama nie wiesz, jakbyś zareagowała, gdyby ktoś nagle powiedział, że całe twoje życie zostało wymyślone przez kogoś i wszystko co robisz, co ciebie spotyka jest spowodowane przez autora.
Nagle zamarłaś.
- J-jak ja wrócę do domu? - powiedziałaś, wpatrując się w przestrzeń. Przeniosłaś wzrok na towarzyszącą ci trójkę i powtórzyłaś pytanie. Porco zacisnął wargi, Pieck uklękła przy twoim łóżku i chwytając twoją dłoń, próbowała cię uspokoić. Ból przeszył twoją rękę, która była zabandażowana. Dopiero teraz spostrzegłaś to, że zostałaś ranna.
- Znajdziemy jakieś wyjście.
W ten sposób minęło kilka dni. Nim się obejrzałaś, stałaś się częścią tego świata i nie wyobrażałaś sobie innego życia. Lepiej poznałaś otaczających cię ludzi. Szczególnie mocno zaprzyjaźniłaś się z Pieck, która sprawiała, że twoje serce w jednej chwili stawało się miękkie. Jednak osobą, która była zdolna do podbicia twojego umysłu, okazał się Galliard.
Nadszedł dzień, gdy wojownicy mieli udać się na Paradis. Mocno ścisnęłaś dłoń Porco, a ten spojrzał na ciebie smutnym wzrokiem.
- Postaraj się... wrócić - mruknęłaś, unikając jego spojrzenia.
- Hej, przecież wrócę. Teraz nie mogę... odpuścić - powiedział, delikatnie gładząc twój policzek.
Łzy spłynęły po twojej twarzy. On nie miał pojęcia, nikt nie miał, jak to wszystko się zakończy. Nie zdradziłaś tego, że manga została już dawno zakończona, nie powiedziałaś o zakończeniu.
Twoje serce ścisnęło się boleśnie. Zostało mało czasu, zbyt mało, by powiedzieć prawdę. Zacisnęłaś wargi i stając na palcach złączyłaś swoje usta z odpowiedniczkami Porco. Przez moment nie robił nic, a po chwili namiętnie odwzajemnił pocałunek. Oderwaliście się od siebie, biorąc głębokie oddechy. Mężczyzna złączył swoje czoło z twoim.
- Nie mówię, że masz odpuścić - szepnęłaś - Nie mówię też, że nie umrzemy. Chcę jedynie... żebyś wiedział, że jesteś dla mnie ważny. Cokolwiek się stanie - zrób to, co słuszne.
Niedługo później patrzyłaś na to, jak gigantyczne stworzenia idą przed siebie, równając wszystko, co stało na ich drodze. Nie uciekałaś, z uśmiechem na ustach rozłożyłaś ramiona, czekając na swój koniec.
Z mocno walącym sercem, obudziłaś się oblana potem przy swoim biurku. Pierwsza myśl, jaka przyszła ci to głowy, to był sen. Przetarłaś twarz dłońmi i spojrzałaś za okno. Powoli świtało, chciałaś sprawdzić godzinę na wyświetlaczu swojego telefonu, ale coś przykuło twoją uwagę.
Jeszcze nie do końca wygojona rana na twojej ręce.
Czyli... to nie był tylko sen?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top