Rozdział 1
„So it is about the person, but I also think it goes beyond that. You don't just fall in love with someone's body, do you? You fall in love with someone's soul and heart and brain" – David William
Zwykły niepozorny dzień może okazać się twoim koszmarem lub snem w parę sekund, od jednego westchnienia, spojrzenia obcego, słowa przyjaciela, ujrzenia ukochanej osoby, przeczytania książki.., ale zdarzają się dni, które.... trudno ocenić. Często zależy to od nas samych czy uznamy je za dobre, ...czy złe
Taehyung stał właśnie naprzeciw ciemnych, mosiężnych drzwi domu swojego współpracownika. Owa osoba zaprosiła go w ramach „rekreacyjnych" jak to miło ujęła, tydzień temu w biurze.
Tae pomimo napiętego grafiku dnia przyjął zaproszenie, w końcu głupio odmówić za pierwszym razem.
Musi to jakoś przetrwać. Szczerze mało mu się chciało spędzać dziś czas z kimkolwiek. Każdy ma gorsze dni, ale w końcu zgodził się pod jednym warunkiem, - że będzie mógł przynieść ze sobą Maurycego - wielkiego main kuna, o ciemnej, brązowej sierści. Taehyung wiedział, że nikt inny nie zajmie się nim podczas jego nieobecności a trudno mu było wyobrazić sobie zostawienie go samego w domu kolejny dzień z rzędu. Co innego gdyby ciocia była w domu, ale aktualnie jest na wyjeździe.
Drzwi po dwóch sygnałach dzwonka otworzyły się niemal natychmiastowo, a w ich progu stanął uśmiechnięty lekko Jeon JungKook.
- Cześć i zapraszam – gestem ręki zachęcił gościa. Spojrzał przelotnie na kontener trzymany przez chłopaka, w którym było kocisko.
- Hej - V zawtórował uśmiechem.
Po przekroczeniu progu drzwi Maurycy zaczął się niespokojnie wiercić, a jego Pan postanowił ukrócić mu męki w zamknięciu. Jeszcze by się klaustrofobii nabawił biedaczek. Tae otworzył drzwiczki a kocisko zadowolone wyszło.
Dopiero po tym uwagę chłopaka przykuło wnętrze domu. Od środka był przestrzenny i schludny. Coś co prędzej kobieta utrzymałaby przy stanie funkcjonalności, a nie mężczyzna to też Taehyung stał zdziwiony w korytarzu. Kiedy to już zdjął buty ruszył za domownikiem jak za zaufanym przewodnikiem wycieczki.
Z kolei Maurycy chodził za V powolnym, władczym krokiem. Tak na wszelki wypadek, pokazując swoją dominację, gdyby inny kot chciałby mu poderżnąć gardło pazurami.
Dotarli do kuchni. Była w bystry sposób wyposażona, kolory były przyjemne dla oka, a w powietrzu czuć było nutę cytrynowego płynu do mycia naczyń.
Taehyung nabrał niepostrzeżenie więcej powietrza. Uśmiechnął się sam do siebie. Dom Jeona był jego zdaniem piękny i sam chciałby tu mieszkać. Wręcz sobie to wyobrażał, ale jego wizję przerwał głos prawdziwego właściciela domu.
- Jakieś specjalne życzenia? – 19-latek stwierdził, że ma ładną barwę głosu.
Jungkook podszedł do półki ściennej i wyciągnął kawę w szklanym słoiku oraz herbatę, aby zaprezentować gościowi co ma do wyboru.
- Herbata – odparł bez zastanowienia.
- Mam jaśminową i leśną - wyciągnął dwie paczuszki i podał Taehyungowi aby ocenił i podjął wybór. Ten zamiast nawet spojrzeć na opakowania, ukucnął i dał kotu zadecydować.
- Jaśminowa
- Dobry wybór - Jeongguk uśmiechnął się do dużego kota, który posłał mu zadowolone spojrzenie.
Zabrał się za zagotowywanie wody. Stał odwrócony a V ponownie rozglądał się po wystroju kuchennym - Widzę, że podoba ci się – Jeon nie ukrywał, że widzi kątem oka jak współpracownik przygląda się z uznaniem panelom ściennym. Był miło zaskoczony zachwytem Taehyunga.
- Co? – Jeon znów wytrącił go z transu - Aaa tak, tak. Bardzo ładny masz dom.
- Dziękuję – stał już do niego przodem; wskazał do tyłu kciukiem – Nasza herbata stygnie. Choć, wyjdziemy na taras - gestem ręki wskazał kierunek.
Wyszli na taras a oczom chłopaka ukazał się średniej wielkości ogród.
Nie był może upstrzony kwiatami, ale w paru miejscach stały ozdobne krzewy i małe drzewka, na których widać było pąki.
Jeon podszedł do grilla, który stał blisko basenu. Spokojnie podniósł pokrywę i ukucnął po chwili aby pogrzebać w reklamówce w poszukiwaniu szczypiec.
- Oh zrobimy grilla? – zapytał radośnie Tae, podchodząc bliżej. Uwielbiał grilla już od najmłodszych lat. Dziadek wraz z babcią chłopaka urządzali grilla prawie co dwa tygodnie. Po ich śmierci przez ostatni rok Taehyung nie jadł nic grillo-podobnego z dwóch powodów. Pierwszym był brak umiejętności kucharskich, drugim było podjęcie surowej diety. Chłopak pomimo to bardzo ucieszył się z takiej kolacji.
- A co właśnie robię? - Spytał rozbawiony reakcją Taehyunga Jeon, podczas rozniecania ognia.
Jeon i V spokojnie gawędzili. Junggok sprawnie i zręcznie obracał płatami mięsa, a Taehyung podpytywał go o pracę.
- Więc mówisz, że jesteś synem Bao Hi Yonga ?.. – skwitował z niedowierzaniem chłopak.
- Taa nie tylko ty mi nie wierzysz – roześmiał się Jungkook – Wiesz on mnie tak chce sprawdzać. Hymm, jakby ci to tu wytłumaczyć. To tak jak sprawdzasz swoje dziecko zanim kupisz mu pieska. Przez miesiąc pochodzi po dworze tylko ze smyczą i zdecyduje czy tak naprawdę jest w stanie być odpowiedzialnym za zwierzaka. Tak samo, mój ojciec zamiast prosto z beczki dać mnie na stanowisko szefa, jak to wiele bogatych rodziców, dał mnie na stanowisko pracownika.
- Dlatego też pracujesz ze mną – powiedział sam do siebie Tae. Chciał zakodować wszystko czego dowiaduje się o JungKooku.
Tak na prawdę nie miał na myśli stanowisko Jeona a sprzeczność nazwiska jego i ojca, ale nie śmiał zapytać wprost. Kook zrozumiał to inaczej i przynajmniej wspomniał o swojej zamożności. Jednak jak na dzieciaka z bogatej rodziny.. był dość normalny. Zachowywał się przyzwoicie, nie wychwalał swojego majątku jak i osoby oraz traktował go w pełni na równi sobie. Podczas gdy zamyślony V gapił się w stek, parasol przeciwsłoneczny stojący z boku przechylił się gwałtownie wprost na nich.
Jungkook przerażony odciągnął Tae w tył łapiąc go w tali. Parasol runął wprost na grill i zajął się ogniem. Patrzyli zdębieni jak płonie a gdzieś z boku zarejestrowali kota Taehyunga, który przebiegł między jego nogami. Domownik rzucił się biegiem po wąż ogrodowy podczas gdy chłopak stał w miejscu i nie potrafił wykonać żadnego ruchu ze strachu.
Wielka struga wody lunęła na grill. Ogień zgasł i dopiero wtedy Jungkook zauważył, że chłopak jest w wodzie. Topił się. Długo nie myśląc wskoczył do basenu i objął w pasie szamoczącego się. Wydostali się z basenu przemoknięci do ostatniej nitki.
- Jak tyś się znalazł w wodzie?!
- Nie mówiłeś, że masz psa! – wkurzony V wrzasnął na co Guk skrzywił się nie co.
- Dlatego postanowiłeś spróbować popływać? – zapytał nie rozumiejąc w czym problem. Nie pozwalał nikomu na siebie krzyczeć, no może oprócz rodziców.
- Nie! bo nawet nie potrafię pływać! Aż takim bałwanem nie jestem, aby wleźć do wody wiedząc, że bym się utopił. Wcale się psów nie boję, ale Maurycy tak – przeczesał do tyłu swoje mokre włosy i westchnął. Chciał zrobić dobre wrażenie, ale na początku już spierniczył to wybuchem agresji – Twój kundel gonił mojego kota i mnie potrącił po drodze. Straciłem równowagę i wpadłem do wody – oznajmił już spokojniej.
- Zdecydowanie. Mogłeś powiedzieć, że twój kot dostanie pierdolca jak zobaczy psa – Jeon wstał podając rękę „poszkodowanemu". Owy poszkodowany, mimo wszystko przyjął ją odgryzając się w międzyczasie.
- Mogłeś powiedzieć, że masz psa i to, że to on dostanie pierdolca na punkcie mojego kota.. Powinienem go poszukać – odwrócił się, ale mężczyzna zatrzymał go kładąc rękę na barku.
- Poczekaj, najpierw musisz się osuszyć. Przeziębisz się.
- W dupie to mam! Kot mi uciekł i powinien-
- Nie znajdziesz go będąc bardziej mokry niż po prysznicu – uśmiechnął się podnosząc dumnie brew.
- Co? – został wciągnięty do środka. Nie podobał mu się wcześniejszy wyraz twarzy Jeonkooka.
- Usiądź sobie na tej kanapie a ja poszukam ręczników – odszedł nawet nie oczekując odpowiedzi.
-Aha..Fajnie. Super - opadł zrezygnowany na beżowy mebel.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej zaczynam to opowiadanie, bo chciałabym wyrazić jakoś moje uwielbienie do Vkook'a.
Ten bestseller piszemy razem z JM-Mochi-JM
Hejka tak zaczynamy to opowiadanie i liczymy, że przyciągnie uwagę wielu ludzi .~Miłego Czytania
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top