6 - Fix him

Na waledriny coś słodko-gorzkie :D

[3200 słów]

~~~~~~~~~~~~




Nie mogłem jakoś zasnąć. Całą noc brakowało mi ramion, w które mogłem się wtulić, będąc wtedy na tyle spokojny, aby nie budzić się co godzinę bez powodu. Żałowałem, że w ogóle zadzwoniłem do Namjoona, nie podejmując się rozwiązania tego problemu samemu. I choć domyślałem się, że próby jakiejkolwiek naprawy, nawet posiłkując się Internetem, byłyby dla mnie niezwykle trudne, to i tak mogłem spróbować. Mogłem zrobić chociaż tyle...

Pamiętałem jednak słowa hyunga i obietnicę oddania mi mojego androida, kiedy tylko sprawdzi co się z nim stało i naprawi tę małą usterkę. A w tym czasie powinienem skupić się na moim szefie, który wręczył mi przecież swój numer. I może faktycznie zrobił to tylko po to, abym do niego napisał w nagłym wypadku, ale wolałem zaryzykować, kontaktując się z nim bez większego powodu. Bo jeżeli dobrze zrobiłem, uznając nasze wyjście za randkę, a mój szef był mną w jakiś sposób zainteresowany, nie powinienem odrzucać takiej okazji, rozpamiętując ciągle to, co działo się między mną a moim Yoongim. To był tylko android, który nic do mnie nie czuł, i którego niepotrzebnie pokochałem, za bardzo się do niego przywiązując. I może jeżeli oderwę się od tych myśli, zmienię swoje myślenie i uczucia, przelewając je na inną istotę, zapomnę o tym, prosząc po prostu Namjoona, aby go zatrzymał? Tak byłoby chyba najlepiej. Ale i najtrudniej.

Jakoś zebrałem się na uczelnię, choć nie było łatwo. I już po pierwszych zajęciach zacząłem odczuwać skutki moich zaledwie kilku przespanych godzin. Ciągle myślałem o tym, jak powinienem postąpić. A kiedy po wypiciu kawy i trafieniu na jeden z wykładów, trochę się rozbudziłem, w mojej ręce szybko wylądował telefon, w którym wybrałem zapisany już numer mojego szefa.

Powinienem? A co jak się wygłupię? Może nie chciał, abym tak szybko do niego napisał? Albo w ogóle nie chciał, abym pisał...? Ale to byłoby bez sensu. Po co w takim razie dawałby mi swój numer? Powinienem napisać... Ale co?

Przez chwilę dotykałem po prostu okienka z wiadomością, naciskając ciągle migający kursor, maltretując przy tym swoją wargę. I trochę mi z tym zeszło, aby mój palec zaczął kreślić pierwsze słowa, tworząc powoli w miarę odpowiednią wiadomość.

Podziękowałem mu za wczorajszy obiad i towarzystwo, przyznając, że jedzenie naprawdę mi smakowało, po czym jak najszybciej to wysłałem, blokując tuż po tym mój telefon i odkładając go jak najdalej na ławce.

Trochę panikowałem, poniekąd licząc, że może to zignoruje albo nie odczyta od razu, bo moje serce już biło jak szalone.

Czemu muszę tak reagować? To tylko normalna rozmowa...

Tak, z moim największym zauroczeniem.

Chwilę odczekałem, zbierając się do tego, aby obrócić telefon ekranem do góry i zobaczyć czy miga jakaś dioda. I o dziwo migała ta powiadamiająca mnie o nowej wiadomości, przez co jeszcze bardziej się zestresowałem, powoli zabierając się do odblokowywania telefonu.


Od Pan Min Yoongi:

Cieszę się, że Ci smakowało. Twoje obrazy są już w moim mieszkaniu. Lokal zostanie zamknięty w przyszłym tygodniu, więc niedługo zawisną w środku. Mam nadzieję, że to nie jest dla Ciebie problem? Jeśli potrzebujesz pracy na miesiąc, mogę Ci pomóc.


Co?

Musiałem chwilę to przetworzyć, starając się zrozumieć tę wiadomość.

Przeczytałem ją raz, a później drugi i trzeci, biorąc głęboki oddech, który miał mnie uspokoić. Bo teraz nie dość, że muszę poradzić sobie z samotnymi nocami i brakiem mojego androida w mieszkaniu, to jeszcze będę musiał znaleźć nową pracę? Nie miałem teraz żadnych oszczędności, aby pozwolić sobie na miesiąc wolnego, dlatego wiedziałem, że jeszcze dzisiaj siądę do przeglądania ogłoszeń.

Jakoś dam sobie radę. Muszę dać sobie radę.


Do Pan Min Yoongi:

Nie, dziękuję, Panie Min. Znajdę coś na ten okres.


Miałem nadzieję, że tak się właśnie stanie, bo inaczej ten miesiąc będzie niezwykle ciężki.


Od Pan Min Yoongi:

Mój kolega potrzebuje do swojej restauracji kelnerów, więc to nie byłby problem. Choć boję się, że możesz wtedy uciec.


Natychmiast mi ulżyło, a silny stres, który jeszcze przed chwilą mi towarzyszył, trochę opadł. Bo najwyraźniej mój szef nie miał problemu ze zrozumieniem mojego obecnego nastroju po takiej informacji. I naprawdę chciał mi pomóc, co było niezwykle miłe, od razu pozbywając się tego dodatkowego zmartwienia.


Do Pan Min Yoongi:
Och. Jeżeli naprawdę kogoś potrzebuje, to chętnie zatrudniłbym się u niego na ten miesiąc. Ale nie na dłużej. Przyzwyczaiłem się już do Pana restauracji i raczej nie chcę zmieniać miejsca pracy ;)


Wysłałem to, zanim uświadomiłem sobie jaką głupotę palnąłem. I nie chodziło tu o tę wiadomość, bo raczej nie było w niej nic złego. Naprawdę nie chciałem tracić szansy spotykania mojego szefa w pracy, bo nie wiedziałem jeszcze jak się to wszystko potoczy. I naprawdę przyzwyczaiłem się już do atmosfery, zarówno w restauracji pana Mina, jak i tej wśród pracowników. Było tam naprawdę w porządku i wolałem nie zmieniał tego miejsca, nawet na rzecz większej wypłaty.

Oczywiście chodziło tutaj o emotkę, której nie powinienem wysyłać do mojego szefa!

Co ja wyprawiam?

Moja głowa uderzyła lekko o ławkę. I miałem ochotę najlepiej ukryć się pod nią i wyrzucić telefon przez okno. Ale nie byłem tu sam i musiałem zachowywać pozory normalności, zerkając niepewnie na ekran telefonu.


Od Pan Min Yoongi:

Przekażę mu i podam ci jutro adres, w porządku? :)


Jesteś zajęty wieczorem? Chciałbym zjeść coś w miłym towarzystwie.

Emotka?! Też ją wysłał?! Uff... Czyli raczej nie wygłupiłem się aż tak bardzo.

Znów byłem w stanie usiąść prosto, aby kontynuować tę rozmowę. A na tę drugą część jego wiadomości, nie potrafiłem się nie uśmiechnąć.


Do Pan Min Yoongi:

Tak, dziękuję, Panie Min. A jeśli chodzi o wieczór, kończę swoją zmianę o 21:00, więc o tej godzinie byłbym wolny.


Od Pan Min Yoongi:

Dobrze. Przyjadę po Ciebie do restauracji. Do zobaczenia wieczorem ;)


Do Pan Min Yoongi:

Do zobaczenia, Panie Min :D


Wow. Znowu umówiliśmy się na randkę? Wow.

Jeszcze kilkadziesiąt razy przeczytałem te wiadomości, analizując każde jego słowo, a przez to w ogóle nie skupiając się na wykładzie. Czułem, że i tak byłoby to bez sensu, bo niezbyt dzisiaj kontaktowałem, a nasz profesor w ogóle nie zwracał na nas uwagi. Dlatego resztę tych zajęć uśmiechałem się do siebie jak głupi, wpatrując w mój telefon. I dopiero na tych kolejnych musiałem skupić się choć trochę na ćwiczeniach, po których w końcu byłem wolny, mogąc wrócić najpierw do mieszkania, a później pójść do pracy. W międzyczasie wypiłem jeszcze jedną kawę, aby jakoś wytrzymać tyle godzin na nogach, a będąc w domu zrobiłem sobie lekki makijaż, by ukryć ciemne sińce pod oczami i trochę podkreślić usta. Domyślałem się, że i tak wszystko z nich zniknie w czasie naszego spotkania, gdy moje wargi ciągle będąc lądować między zębami, ale chociaż na początku chciałem ładnie wyglądać.

Jakoś wytrwałem te kilka godzin, starając się uśmiechać do klientów i zajmując pracą swoje myśli. Bo oprócz mojego podekscytowania, ale i lekkiego stresu tą randką, nadal odczuwałem smutek i niepewność z powodu nieobecności mojego androida w mieszkaniu. Próbowałem się tym nie męczyć, chociaż dzisiaj, ale było to naprawdę ciężkie.

Dopiero gdy wybiła dwudziesta pierwsza, a ja zająłem się ostatnim przecieraniem wszystkich stolików, poprawiając leżące na nich przedmioty, zauważyłem jak do środka wchodzi szarowłosy mężczyzna, ubrany w płaszcz, pod którym można było zauważyć elegancki strój. Tym razem nie mogłem unikać jego spojrzenia. Nasza relacja trochę się zmieniła i powinienem zwrócić na niego większą uwagę. Na szczęście byłem na to za daleko, a pan Min udał się najpierw do przeglądającego coś przy jednym ze stolików managera. Rozmawiał z nim chwilę, dając mi w ten sposób czas na skoczenie po torbę i powrót do układania dodatków na stolikach. Zerkałem co kilka sekund w ich stronę, zauważając, że poważna mina, którą zazwyczaj widywałem na twarzy mojego szefa, dzisiaj zamieniła się w delikatny uśmiech, który przeistoczył się w coś niezwykle promiennego i onieśmielającego, gdy zaczął już kierować się w moją stronę.

I jak ja mam patrzeć w jego oczy?

Zawstydzony tylko zerknąłem na pana Mina, przestając udawać, że układam coś na tym stoliku i odwracając się całkowicie w jego stronę, aby lekko ukłonić.

– Miło cię widzieć, Jeongguk – przyznał radośnie, stając przy mnie i ani na sekundę nie odrywając ode mnie wzroku.

– Dobry wieczór, panie Min – odpowiedziałem, zmuszając się do przyjaznego uśmiechu, który ciężko mi było przywołać ze względu na jego aurę i moje zdenerwowanie.

– Mam nadzieję, że klienci cię dzisiaj nie męczyli i masz siłę na naszą kolację? – zapytał, nieco rozbawiony, czemu od razu zaprzeczyłem, kręcąc lekko głową.

– Wszystko jest w porządku. Jeszcze wykrzesam z siebie trochę energii – zapewniłem, z całej siły starając się utrzymać na swojej twarzy uśmiech i patrzeć w stronę pana Mina. Musiałem się do tego przyzwyczaić, skoro mieliśmy spędzić ze sobą przynajmniej godzinę.

– W takim razie zapraszam do samochodu i jedziemy – zaproponował, po czym ruszyliśmy do wyjścia.

Nie miałem z kim się pożegnać, zauważając, że mój manager gdzieś zniknął, a reszty współpracowników już dawno tu nie ma. Możliwe że nie chciał podsłuchiwać naszej rozmowy i poszedł gdzieś na kuchnię. Ewentualnie to nasz szef go gdzieś wysłał, aby nie był świadkiem tego, jak razem stąd wychodzimy? Jeszcze do końca go nie znałem i nie mogłem zakładać, że umawianie się ze swoim pracownikiem, zwłaszcza kelnerem, jest dla niego całkowicie w porządku.

Nie, pan Min jest przecież miły. I jest gentlemanem. Na pewno tak na to nie patrzy.

Przez całą drogę do knajpy, jadąc samochodem szarowłosego, rozmawialiśmy trochę o tym, jak spędziliśmy dzisiaj dzień. A gdy po około pięciu minutach drogi, dotarliśmy pod odpowiedni lokal, dziękowałem sobie w duchu za odpowiednie przygotowanie i niestawianie go w niezręcznej sytuacji. Bo restauracja, do której mnie zabrał, wyglądała na jedną z tych renomowanych, w dodatku przeznaczonych dla par. Widziałem to po samym klimacie, panującym w środku tego lokalu. I stolikach, które były na tyle małe, aby siedzące przy nich pary były jak najbliżej siebie.

Jeżeli wcześniej miałem wątpliwości, że nasz wczorajszy obiad nie był randką, to dzisiejsza kolacja całkowicie je rozwiała. To była randka, a pan Min naprawdę był mną zainteresowany!

Przeszliśmy do zarezerwowanego dla nas stolika, już podczas przeglądania naszych kart, trochę rozmawiając. A kiedy się od nich uwolniliśmy i czekaliśmy na jedzenie, zaczęliśmy temat sztuki, poruszając wątki, których wczoraj nie mieliśmy okazji poruszyć. Sprawnie przeszliśmy od niego do moich studiów, o których pan Min chciał posłuchać. I byłem tak oczarowany jego uśmiechem i zainteresowaniem w spojrzeniu, że nawet nie wiedziałem kiedy przyniesiono nam jedzenie i kiedy zacząłem je konsumować, dalej z nim rozmawiając.

Studia, rodzina, trochę ogólnych tematów życiowych, wymienianie się swoimi poglądami odnośnie wielu rzeczy i zjawisk. Jedna lampka wina, druga, a potem trzecia. Aż zacząłem czuć jak moje policzki robią się cieplejsze od takiej ilości alkoholu. Trochę mi to pomogło w rozluźnieniu, ale obawiałem się, że zrobię z siebie głupka, bo pan Min pił dzisiaj tylko wodę i na pewno nie będzie w takim samym nastroju jak ja.

Muszę ostrożnie dobierać słowa. I uważać przy każdym temacie. Spokojnie, Jeongguk, spokojnie.

– Bardzo się cieszę, że zechciałeś mi dzisiaj towarzyszyć. Obawiałem się, że będzie ci przeszkadzać to, że jestem twoim szefem – zaczął pan Min, kiedy zakończyliśmy kolejny wątek, a ja przez chwilę biłem się ze swoimi myślami.

– Jeżeli pan nie ma z tym problemu, ja tym bardziej. Choć przyznam, że naprawdę nie spodziewałem się, że zwróci pan na mnie uwagę – zauważyłem, starając się nie wspominać o swoim głupim zauroczeniu. Bo jeszcze tego tu brakowało.

Udajemy, że to nigdy nie miało miejsca. Jeszcze tego mi brakuje, abym się tak ośmieszył.

– Cóż, gdybym spędzał więcej czasu w restauracji, zapewne w końcu bym cię zauważył – stwierdził, na co aż na dłużej oderwałem spojrzenie od kieliszka, którym się bawiłem jedną ręką, obracając nalaną w nim ciecz.

Zauważyłbyś mnie?

Nie mogłem tego inaczej odebrać, niż jako komplement. Bo to chyba znaczyło, że mu się podobałem?

Zaraz poczułem jak na mojej drugiej dłoni, leżącej na stoliku, ląduje ta jego. Ciepła i miła w dotyku. Zapewne bez alkoholu, buzującego w moim organizmie, taki gest by mnie zawstydził i może nawet uciekłbym z ręką. Ale teraz, zerkając najpierw na nasze dłonie, a następnie na twarz, gdzie na jego ustach widniał czuły uśmiech, wpatrując się w te znajome, piękne oczy, nie byłem w stanie się zawstydzić, potrafiąc tylko czerpać przyjemność z jego dotyku.

Już cały dzień i całą noc nie trzymałeś mojej ręki.

Powoli zacząłem złączać nasze dłonie, nagle nie widząc w tym nic złego. Szarowłosy na pewno ucieszył się z takiego działania, bo jego kciuk zaczął delikatnie gładzić moją skórę.

Jego ręce są takie piękne i ostrożne. Tak bardzo je kocham. Tak bardzo całego go kocham.

Nie myślałem w tej chwili o miejscu, w którym się znajdujemy. Możliwe że nawet zapomniałem z kim tu tak naprawdę przyszedłem. Bo moje serce samo wiedziało czego pragnie i za czym... tęskni.

– Miałem szczęście, że wybrałem się na tę wystawę. Inaczej przegapiłbym tak wspaniałą osobę, którą przecież miałem tuż pod nosem. – Z zamyślenia wyrwał mnie głos pana Mina, którego tym razem nie mogłem pomylić z moim androidem. W końcu mój Yoongi nigdy nie powiedziałby czegoś takiego. Nie poznaliśmy się na wystawie, a w moim mieszkaniu, w którym powinien na mnie czekać...

– Dziękuję, panie Min, to naprawdę miłe – przyznałem, uciekając wzrokiem od naszych rąk, aby pozbierać myśli i nie skupiać się na czymś tak nieodpowiednim. – Nie sądziłem, że mogłoby nas tyle łączyć – dodałem, przypominając sam sobie w ten sposób, że nie siedzę tu z moim androidem, a szefem i powinienem zmienić to podejście.

Nie skusiłem się już na jeszcze jedną lampkę winę, woląc z nim spokojnie porozmawiać. Pan Min nie puszczał mojej ręki do końca naszej kolacji, czasami gładząc znowu moją skórę. A gdy stwierdziliśmy, że jest już późna godzina, zaczęliśmy się zbierać, kierując do samochodu szarowłosego.

Przez całą drogę do mojego bloku miałem ochotę złapać spoczywającą przy siedzeniu rękę pana Mina, która jakby czekała na jakiś mój gest, pozwalając mi zdecydować czy tego chcę. Jednak może za mało wypiłem, aby być na tyle śmiałym i złączyć znowu nasze dłonie. Zresztą, kiedy zatrzymaliśmy się już pod odpowiednim budynkiem, zaledwie wyszeptałem podziękowania, żegnając się z nim i już chcąc uciec z jego samochodu. Bo mimo wszystko było mi trochę głupio. Zapewne przez swoje myśli.

Mężczyzna mi na to jednak nie pozwolił. Bo gdy tylko moja ręka przeniosła się na klamkę, chcąc ją pociągnąć, ta jego złapała moją drugą dłoń, uniemożliwiając mi ruszenie się z miejsca, czy choćby otworzenie tych drzwi.

– Zaczekaj. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy? – zapytał, a moje oczy powoli przeniosły się na jego twarz. Nie mogłem się nie uśmiechnąć na tę nadzieję, którą słyszałem w jego głosie i intensywne spojrzenie, którym się we mnie wpatrywał.

– Raczej... tak, panie Min. Jeszcze raz dziękuję za dzisiejszy wieczór – odpowiedziałem na to, znowu próbując pociągnąć już za klamkę, choć moje ciało nie było jeszcze zwrócone w stronę wyjścia, a bardziej w stronę szarowłosego.

– Spędzanie z tobą czasu to sama przyjemność – stwierdził, a widząc jak jego dłoń powoli się unosi, przenosząc na mój policzek, gdy twarz zaczyna się do mnie przybliżać, moje serce znów przyspieszyło swoje bicie.

Chce mnie pocałować?! Pocałuje mnie?! Tutaj?! Teraz?!

Moja ręka puściła od razu klamkę, a oczy wędrowały od jego spojrzenia do ust. I wystarczyło, że nasze wargi powoli się ze sobą złączyły, abym przestał na chwilę panikować.

Łatwo odpowiedziałem na pierwsze, delikatne muśnięcie, czując jak całe moje ciało powoli się rozluźnia. Całowanie było naprawdę przyjemne, o czym zdołałem się już przekonać, ucząc powoli tego romantycznego i cudownego gestu. Dzięki czemu teraz nie miałem problemu z dostosowaniem się do całujących mnie ust, zamykając przy tym oczy i całkowicie poddając się temu uczuciu.

Nie przestawaj. Nie przestawaj mnie całować. Proszę.

Mężczyzna widząc, że nie mam nic przeciwko takiemu pożegnaniu, przeniósł dłoń na mój pas, gdy jego usta zaczęły masować te moje namiętnie. W końcu poczułem coś bardziej mokrego, a zdając sobie sprawę z tego, o co prosi mnie szarowłosy, przejeżdżając językiem po mojej wardze, powoli je rozchyliłem, pozwalając na przejście do tego innego rodzaju pocałunku. Niestety nie miałem o nim bladego pojęcia, starając się po prostu dopasować do jego działań. A to, co czułem przez taką bliskość i jego rękę, powoli przenoszącą się pod mój płaszcz, wywołało moje ciche westchnięcie. W jego samochodzie było ciepło, ale teraz zrobiło mi się wręcz gorąco. Całe moje ciało zaczynało płonąć. I nie byłem w stanie kontrolować jego reakcji, zwłaszcza mając świadomość jak bardzo przystojny mężczyzna mnie całuje. W taki sposób całuje.

Ciężko mi było to zrobić, ale powoli podniosłem rękę, umieszczając ją na jego ramieniu i delikatnie na nie naciskając. Naprawdę subtelnie, aby po prostu dać mu w ten sposób znak, że chcę to zakończyć. Na razie.

Pan Min to zrozumiał, odsuwając się, choć na niewielką odległość. Nadal byliśmy blisko. I czułem jego oddech na swoich ustach. A te ciemne oczy, wpatrywały się teraz we mnie z uczuciem, które łatwo rozpoznawałem, ale jakoś bałem się je nazwać.

– Może zaprosisz mnie do siebie? – wymruczał zaraz, prosto w moje wargi, a na jego twarzy czaił się zadowolony uśmiech.

Starałem się oddychać w miarę spokojnie, choć nie było to łatwe, gdy moje serce nadal szalało, a całe ciało było rozpalone. I jeszcze to spojrzenie. I jego ręka trzymająca mnie mocno w pasie...

– Nie mogę... – zacząłem, zaprzeczając swojemu ciału. Zaprzeczając swojemu sercu i może trochę umysłowi. – P-powinienem już pójść, panie Min – wyszeptałem, odwracając wzrok gdzieś na bok, aby nie patrzeć już w jego oczy i nie widzieć tych czekających na mnie ust.

Ale tak powinienem postąpić, bojąc się o wszystko. Bo nie znałem go jeszcze na tyle, aby mu całkowicie zaufać. I miałem już wystarczająco dużo lat, aby dobrze zrozumieć jego pytanie i intencje.

– Nie podoba ci się to? – zapytał, przez co aż przygryzłem lekko wargę, zerkając na tę nadal trzymającą mnie rękę.

Co powinienem zrobić? Właśnie tego ode mnie oczekuje? Że go zaproszę i...? Czemu? Czemu tak szybko?

– To... nasze drugie spotkanie – odpowiedziałem ostrożnie, nadal na niego nie patrząc, bo bałem się jego reakcji.

– I co w związku z tym? – To pytanie trochę mnie zabolało. Moje serce powoli przestawało tak szybko bić przez podekscytowanie i przyjemność, a przyspieszało swój rytm przez strach i niepewność.

Przestałem się czuć przy nim dobrze, chcąc stąd po prostu jak najszybciej wyjść i uciec do swojego bezpiecznego miejsca, do którego nie chciałem go zapraszać. Bo mogliśmy wyjść razem na obiad, a później na kolację. Mogło być miło i przyjemnie. Ale to nie był jeszcze czas na taką bliskość.

– To trochę... za szybko, panie Min. Chciałbym już pójść – wyszeptałem, znów wracając ręką na klamkę i zawieszając na niej spojrzenie.

Nie wiedziałem jakie emocje były w tej chwili wypisane na jego twarzy, ale dłoń, którą zabrał w końcu z mojej talii, wycofała się niezwykle gwałtownie. Czułem, że powraca całkowicie na swoje miejsce, uwalniając mnie w ten sposób od swojej bliskości, której teraz w ogóle nie chciałem. Jednak nie mogłem jeszcze odetchnąć z ulgą, musząc najpierw opuścić ten pojazd.

– Jasne. Rozumiem – mruknął, dość niezadowolonym tonem, na który jeszcze starałem się odpowiedzieć czymś uprzejmym, bojąc się, że inaczej mnie zatrzyma i do czegoś zmusi.

– Dobrej nocy – powiedziałem cicho, mając nadzieję, że to usłyszał, po czym otwarłem szybko drzwi, przez chwilę obawiając się, że będą zablokowane i mnie nie wypuści. Jednak kiedy na szczęście mi ustąpiły, pozwalając stąd uciec, nie zwlekałem z postawieniem kroku na biały śnieg.

Szybko stamtąd wyszedłem i tak samo szybko dotarłem pod drzwi prowadzące do mojego bloku. Drżącymi rękoma wpisałem odpowiedni kod, słysząc za sobą, jak mężczyzna rusza na szczęście samochodem, zaraz stąd odjeżdżając, dość gwałtownie, bo dotarło do mnie charakterystyczne szuranie opon po śliskiej nawierzchni. Ale już mnie to nie obchodziło, bo gdy drzwi się otworzyły, wbiegłem do środka, dopiero tutaj zaczynają się rozklejać.

Łzy zamazywały mi drogę do mieszkania, w czasie której już wyciągałem telefon, szukając numeru mojego hyunga. Bo zrozumiałem już jak wielki błąd popełniłem, chcąc go jak najszybciej naprawić. O ile nie jest za późno...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top