5 - Abate

[2300 słów] :D

~~~~~~~~~~




To tylko android. Nawet tego nie zrozumie.

To nie jest człowiek. Nic do mnie nie czuje.

Po co ta panika? Po co? Co ja wyprawiam?

Nie potrafiłem otworzyć drzwi do mieszkania, krążąc po korytarzu i niepotrzebnie o tym wszystkim myśląc. Przecież mój Yoongi – hyung, a nie szef – niczego nie rozumie. Nie zna prawdy, nie zna swojego pochodzenia, nawet się tym nie interesując. Wystarczyło, że był świadomy tego, kim jest, reszta się dla niego nie liczyła. I gdybym go nie zaprogramował, ja też bym się dla niego nie liczył.

Właśnie...

Mogłem go znać, mogłem być do niego przyzwyczajony. Ale mój android nie był człowiekiem. To nigdy nie będzie to samo, co przeżyłbym z prawdziwą osobą, taką jak... mój szef.

Muszę wziąć się w garść. I po prostu tam wejść.

Wciągnąłem powietrze do płuc, nie wypuszczają go dopóki moja ręka nie przyłożyła karty do czytnika i nie przekroczyłem progu mieszkania. Czułem się, jakbym zrobił coś naprawdę złego i nieodpowiedniego. Dlatego widząc, jak mój uśmiechnięty android od razu zaczyna się do mnie kierować, nawet się nie ruszyłem, pozwalając mu mnie przytulić.

– Cieszę się, że już wróciłeś. Jak było na wystawie? Przygotowałem twój ulubiony obiad. Masz ochotę?

Jego pozytywne nastawienie, przy moim mętliku w głowie, wraz z tymi bezpiecznymi i ciepłymi ramionami, było tak nietypowym połączeniem, że nie wiedząc co zrobić, po prostu podniosłem ręce do góry, obejmując go i sięgając powoli do jego karku.

– Przepraszam – wyszeptałem, zanim przycisk, który nacisnąłem, sprawił że wyłączyłem mojego androida.

Miałem już tego nie robić. Miał być jak mój prawdziwy chłopak, ktoś naprawdę mi bliski...

Przytrzymałem go, oczywiście nie mając z tym problemu, bo jego waga automatycznie zmalała. A kiedy przełożyłem ręce pod jego pachy, zacząłem przenosić go na łóżko, sadzając na materacu.

– Co ja mam zrobić? Co powinienem zrobić? Dlaczego tak panikuję? Czego się boję? – pytałem sam siebie, siadając na chwilę przy nim i zawieszając spojrzenie gdzieś na łóżku. – To głupie... – Pokręciłem na siebie głową, dopiero po tym podnosząc wzrok na wyłączonego androida. To mi pomogło w szybkiej ucieczce od niego, chowając się na chwilę w łazience.

Musiałem ochłonąć, przemywając twarz, ściągając w końcu z siebie płaszcz i siadając na toalecie, aby poukładać to sobie w głowie.

– Powinienem z nim porozmawiać. Nawet jeżeli tego nie zrozumie... nie powinienem się tak zachowywać – mruczałem do siebie, przecierając jeszcze twarz dłońmi i zbierając się w sobie, aby wyjść z tej łazienki i wrócić do niego.

Yoongi był umieszczony tam, gdzie go zostawiłem. I nadal był wyłączony, wyglądając tak, jakby zasnął na siedząco. Jakby faktycznie był moim ukochanym, którego zaraz przebudzę swoim dotykiem.

Klęknąłem przed nim, sięgając do jego karku i znów dostając się do przycisku, który niepewnie nacisnącłem. A jak tylko jego oczy się otworzyły, gdy system zapewne zaczął uruchamiać, analizując wszystko i dostosowując go do tej sytuacji, złapałem jego ręce, zaczynając się w nie wpatrywać.

– Przepraszam. Musiałem... pomyśleć, hyung – przyznałem niezwykle cicho, ale wiedziałem, że Yoongi usłyszy to bez problemu, mając do tego odpowiednie programy.

Chwilę poczekałem aż zapewne zrozumie co się stało, przez co moja warga już wylądowała między zębami, które zaczęły ją maltretować.

– Czy stało się coś złego? – Ten głos, który jeszcze niedawno, w jednej z restauracji, zwracał się do mnie dość ostrożnie, szukając dla nas wspólnych tematów, teraz należał do kogoś zupełnie innego. Tak bardzo mi bliskiego, nawet pomimo tej jednej, różniącej nas cechy.

– Na wystawie... spotkałem kogoś – wyznałem mu, powoli i ostrożnie zaczynając ten temat.

– Czy ten ktoś zrobił ci krzywdę? – Hyung oczywiście odebrał to trochę inaczej niż powinien, na pewno nie mając czegoś takiego zapisanego w swoim kodzie. W końcu to była... naprawdę nietypowa i dziwna sytuacja. Nigdy nie zakładałem, że Min Yoongi, ten prawdziwy Min Yoongi, zabierze mnie gdzieś ze sobą i w ogóle będzie mną jakkolwiek zainteresowany.

– Nie, nie. Wszystko jest w porządku. Po prostu... ta osoba zaprosiła mnie na obiad. Nie wiem, czy to była randka... I wiem, że to dla ciebie nic nie znaczy, ale... jestem rozdarty – zacząłem, przerywając na chwilę, aby wziąć głębszy oddech, nie chcąc się rozpłakać przez kolejne myśli, którymi chciałem się z nim podzielić. – Bo... kocham robota, który nigdy nie pokocha mnie, jednak... nie chcę go ranić, nawet jeżeli on nie zna tego uczucia – dodałem, trochę się w tym gubiąc i nie wiedząc, czy moje słowa mając w ogóle jakiś sens. Ale nie byłem w stanie ich wyjaśnić, bo w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. A kiedy znów otworzyłem usta, aby się odezwać, wypłynęły na moje policzki, sprawiając że całkowicie zamilkłem, zabierając swoje ręce od Yoongiego, aby ukryć w nich twarz.

Hyung rozróżniał te uczucia, wiedział co w tej chwili przeżywam, dlatego jego dłonie szybko mnie objęły, przyciągając do niego. Znów mogłem się schować w jego ramionach, nie potrafiąc przestać płakać.

– Bardzo chciałbym cię kochać. Ale nie wiem, co to znaczy. Nie możesz tego wgrać do mojego programu? – usłyszałem po chwili mojego płaczu i wtulania się w jego tors.

Chciałem mu coś na to odpowiedzieć, przecierając szybko oczy jedną ręką i wciągając kilka razy powietrze. Nie było to łatwe. Ani odpowiedzenie na takie słowa, ani usłyszenie ich. Ale obiecałem sobie, że z nim porozmawiam.

– To... Nie mogę wgrywać ci uczuć, hyung. Tego nie da się zro-zrobić. T-to zbyt ludzkie – oznajmiłem, trochę się jąkając, bo mój oddech nadal nie był równy, a takie stwierdzenia były zbyt ciężkie.

Położyłem głowę na jego torsie, przymykając oczy i trzymając się go kurczowo, gdy jego ręka starała się mnie uspokoić, głaszcząc po włosach. Jednak dopiero jego słowa były w stanie wyrwać mnie z tego stanu, nieco zaskakując:

– Chyba musimy zadzwonić po mojego konstruktora – stwierdził, pierwszy raz od przybycia tutaj. – Coś jest nie tak z moim programem – kontynuował, a ja poczułem jak zarówno głaszcząca mnie po głowie ręka, jak i ta obejmująca moje ciało, zaczynają zachowywać się tak, jak gdyby zaczynało brakować mu energii. Co było niemożliwe, bo sam kontrolował poziom swojej baterii, ładując się wtedy, kiedy tego potrzebował. Zresztą, był dodatkowo zakodowany tak, aby informować o tym wcześniej, a nic takiego nie słyszałem. – Ciągle analizuję twoje słowa i mój program chce włączyć tryb bojowy, by zlikwidować osobę, która zabrała cię na randkę. Jednocześnie chce się uruchomić program do produkcji łez. Chyba coś się we mnie przepaliło – starał się mnie uświadomić, na co mogłem tylko odsunąć się powoli, wycierając szybko resztę łez i zaczynając mu przyglądać.

Tryb bojowy? Program do produkcji łez? Ale...? Co?

Dobrze wiedziałem, że Yoongi, nawet jako android, jest w stanie płakać. Nigdy oczywiście nie będą to szczere łzy, tylko wymuszone, dopasowane do okoliczności, takich jak pogrzeb lub oglądanie razem wzruszającego filmu, ale...

Namjoon naprawdę wgrał mu coś takiego? To nie jest zbyt czasochłonne? I drogie?

Zmartwiony założyłem, że Yoongi ma rację, i coś mu się faktycznie stało, więc moje ręce zaraz przeniosły się na jego ramiona, oglądając i dotykając je. A później na policzki, przekręcając jego głowę i patrząc na nią z każdej strony.

– Nie upadłeś, hyung? Nie uderzyłeś w nic?

– Nie. Cały dzień sprzątałem, ugotowałem obiad i czytałem książkę. Program płaczu włączył się, gdy czytałem, bo główna bohaterka zginęła. Ale to nie powinno mieć wpływu na moją sprawność – wytłumaczył się, przez co w ogóle już niczego nie rozumiałem. Bo skoro nic mu nie było, a co więcej sam potrafił to sprawdzić i zawiadomić mnie o tym, to o co chodziło? Skąd ten tryb bojowy? I łzy?

Zmarszczyłem brwi, wpatrując się w te ciemne oczy, które również nie odrywały się ode mnie.

Co ci się stało, hyung?

– Napiszę do Namjoon hyunga – stwierdziłem po chwili, w końcu zabierając ręce z jego policzków i sięgając po telefon. Zapewne szybciej byłoby gdybym do niego zadzwonił, ale mój charakter oczywiście mi na to nie pozwalał, zwłaszcza po tak intensywnym płaczu, który mógł łatwo wywołać kolejną falę łez.


Do Namjoon hyung:

Hyung. Mam problem z moim androidem. Uważa, że coś się mogło w nim przepalić, ale nie widzę żadnych usterek. Nie uderzył się, nie upadł. Jednak chce mu się włączyć program do produkcji łez i tryb bojowy(?). Co mam robić, hyung?


Od Namjoon hyung:

Bojowy i łzy??? Coś ty w nim poprzestawiał?! Nic nie ruszaj, najlepiej go wyłącz, przyjadę wieczorem, ok?


Do Namjoon hyung:

Nic z nim nie robiłem. Naprawdę. Dobrze, hyung. Będę czekał.


Wyłączyć?

Odłożyłem powoli telefon, nie wiedząc co zrobić. Przecież nie chciałem już w ogóle wyłączać Yoongiego, a dzisiaj zrobiłem to tuż po przekroczeniu progu mieszkania, teraz musząc to zrobić raz jeszcze.

– Hyung zalecił cię tymczasowo wyłączyć – przyznałem cicho, zaraz łapiąc jego dłoń, której ciepła nie chciałem przestać czuć.

– Tak będzie bezpiecznie – stwierdził, o dziwo będąc rozsądniejszym ode mnie, a przecież to ja z naszej dwójki byłem w stanie lepiej odróżniać dobro od zła. Ale może za bardzo nie chciałem dopuścić do wyłączenia go?

Hyung chyba zauważył mój stan i rozszyfrował emocje, bo kiedy się pochylił, widziałem, że z początku kierował się do mojego czoła, ale tuż przy mojej twarzy, jakby zmienił zdanie, dając mi buziaka prosto w usta. To było dość zaskakujące i może trochę nieprawdopodobne, tak jak kilka innych jego działań, które nie pasowały do zachowania robota, ale nie miałem czasu się na tym skupiać, patrząc na niego smutnym spojrzeniem.

– Poradzę sobie – zapewnił, zabierając rękę z mojego uścisku i wstając, aby przejść pod ścianę i sięgnąć do swojego karku. Miałem ochotę go przed tym powstrzymać, łapiąc za tę rękę, ale „tak było bezpiecznie".

Yoongi się wyłączył, a ja spuściłem głowę, czując że jeżeli czegoś nie zrobię, zaraz znowu się rozpłaczę.

Namjoon hyung przyjedzie dopiero wieczorem. Mam jeszcze kilka godzin. Muszę się czymś zająć.

Ciężko mi było w ogóle podnieść się z łóżka, a co dopiero zabrać za przebranie, a potem naukę, ale zrobiłem to. Jednak po niecałej godzinie zerkania to na książkę, to na Yoongiego, przeniosłem się obok niego, od razu przytulając się do jego ramienia. Było chłodne, tak samo jak jego ręka, ale wystarczyła mi sama świadomość, że mam go przy sobie i jest blisko.

Tuląc się do niego jakoś łatwiej przychodziło mi przyswajanie materiału. Dlatego aż do wieczora nie ruszałem się z tego miejsca, trzymając jego dłoń lub czasami muskając go palcem po policzku. Miałem ogromną ochotę po prostu go włączyć, ale wolałem słuchać się Namjoona, trochę obawiając, że może faktycznie coś się z nim stało.

Poczekałem aż do jego przyjazdu. A słysząc pukanie, od razu mu otworzyłem, pozwalając rozłożyć się z laptopem na moim stoliku i powyciągać jakieś kable, które zapewne miał podłączyć do Yoongiego?

Nie wiedziałem jak to będzie wyglądać i co Namjoon chce zrobić, dlatego usiadłem po prostu pomiędzy nim a androidem, czekając na jakieś instrukcje lub informacje.

– Włącz go, chcę z nim pogadać – poprosił, więc zaraz, z niemałą ulgą, sięgnąłem do karku szarowłosego, naciskając odpowiedni przycisk.

– Przyjechał Namjoon hyung, porozmawia z tobą – wytłumaczyłem, gdy te ciemne, piękne oczy się otworzyły, patrząc na mnie.

Zaraz wróciłem na swoje poprzednie miejsce, po prostu ich obserwując.

– Witaj, X94. Podaj swoje parametry – zwrócił się Namjoon do niego, na co android szybko odpowiedział:

– Wszystkie są w normie. Płyny oraz poziom energii nie wskazują na żadne nieprawidłowości. Nie nastąpiło również żadne zdarzenie losowe, które mogłoby na mnie wpłynąć.

– Daj mi swoją kartę – poprosił, wyciągając do niego rękę. A kiedy Yoongi sięgnął za ucho, czyli do miejsca, w którym faktycznie powinien być włożony przeze mnie chip, zawiesił się. – X94? – upomniał się hyung, poruszając wyciągniętą w stronę androida ręką, aby z tym nie zwlekał i podał mu już potrzebny chip.

– Nie mogę oddać karty. Nie posiadam jej – wyjaśnił swój brak działania, na co aż zmarszczyłem brwi, bo... to niemożliwe?

– Hyung? – zwróciłem się do Namjoona, potrzebując jakichś wyjaśnień. – Jak to? – Aż sam przysunąłem się do szarowłosego, zaglądając za jego ucho, za którym faktycznie nie było żadnego elementu. – Przecież... wkładałem ją. Pamiętam – powiedziałem sam do siebie, również się przez chwilę zawieszając.

– To niemożliwe. Bez tej karty nie jest w stanie reagować na ciebie zgodnie z przypisanym programem. Powinien w ogóle inaczej mówić, gdyby jej nie miał – stwierdził mój hyung, również przysuwając się do nas, aby zajrzeć w to samo miejsce i upewnić się, że chipa w nim nie ma. – X94, co zrobiłeś z kartą?

– Ja... Usunąłem ją kilka dni temu... – odpowiedział mu Yoongi, trochę niepewnie. Ale nie potrafiłem skupić się na tej „niepewności", bardziej starając się zrozumieć fakt pozbycia włożonego chipu i tego, jak powinno to na niego wpłynąć.

– Przecież nic się w nim nie zmieniło. Dopiero dzisiaj, kiedy spotkałem się z... moim szefem – zacząłem ostrożnie, zerkając znacząco na Namjoona, aby przypomnieć mu kim dokładnie jest mój szef, a zaraz po tym kontynuowałem: – i powiedziałem o tym Yoongi hyungowi, zaczął się inaczej zachowywać. Dlatego do ciebie napisałem – przyznałem, nie spodziewając się, że wywołam tym reakcję Yoongiego zamiast Namjoona.

– Znowu dostaję powiadomienie, że tryb bojowy chce się... – Szarowłosy nie był w stanie tego dokończyć, bo ręka hyunga zaraz dotarła do jego karku, wyłączając go.

– Zabieram go – oznajmił, na co dość szybko zareagowałem, łapiąc dłoń uśpionego androida.

– Hyung, nie – poprosiłem nieco spanikowany, nie spodziewając się takiego obrotu sprawy.

– W czym problem? Skup się na oryginale, a ja zabiorę X94 do naprawy. Jakby co, mogę ci oddać za niego część pieniędzy, jeśli nie da rady nic z nim zrobić.

Ściskałem mocno trzymaną dłoń, słuchając tych słów i w sumie niezbyt się na nich skupiając. A przynajmniej nie na tej ostatniej części, bo w ogóle mnie ona nie obchodziła. Namjoon mógł zabrać wszystkie moje oszczędności i nigdy ich nie oddawać, byleby tylko nie zabierał Yoongiego.

Nie... On chce go tylko naprawić. To chwilowe. Zwróci go.

Nim się zorientowałem, Namjoon już zdążył się zebrać, przerzucając sobie mojego androida przez ramię i wstając. Patrzyłem na moją pustą rękę, która trochę się zaczęła rozmazywać, co i tak nie było w tej chwili istotne.

Ale nie chcę go tracić. Nawet na jedną noc lub jeden dzień.

– Nie płacz. To tylko robot. One nie czują, więc nie dzieje mu się krzywda – usłyszałem, dopiero dzięki temu zdając sobie sprawę z tego, że po moich policzkach faktycznie płyną łzy, które nawet nie wiem kiedy się pojawiły.

Szybko zacząłem je wycierać, nie chcąc, aby Namjoon był świadkiem tego jak płaczę. Zwłaszcza z takiego powodu.

– Tak. Wiem, hyung. Dziękuję, że przyjechałeś – powiedziałem, trochę beznamiętnym głosem. A kiedy skierowałem się do wyjścia, otwierając mu drzwi i wypuszczając, nie potrafiłem ich za nimi zamknąć, mając ochotę wybiec na korytarz i zabrać Yoongiego z powrotem do naszego mieszkania.

Muszę się uspokoić. To tylko android.

Namjoon ma rację. Powinienem skupić się na panie Minie i nie brać związku z robotem na poważnie.

Tylko... dlaczego to jest takie ciężkie? I dlaczego tak bardzo boli?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top