3 - Perfect one
Rozkoszny Gukie na gifku ♥
[2300 słów]
~~~~~~~~~~~
W domu po prostu zacząłem udawać, że ktoś taki jak Min Yoongi – szef, nie istnieje. Był tu tylko mój Yoongi hyung, który na pewno znacznie różnił się od oryginału. Bo nawet jeżeli nie znałem mojego szefa, domyślałem się, że żaden człowiek nie robiłby aż tyle dla drugiego człowieka. Każdy miał swoje życie, swoje potrzeby i zainteresowania. I jedynie androidy mogły być zaprogramowane tak, aby robić wszystko dla ukochanej osoby.
Powoli przyzwyczajałem się do jego przytuleń, do jego oczu, głosu i dotyku. Nie bałem się już z nim rozmawiać, stwierdzając że to najlepszy kompan do takich interakcji, nawet jeżeli nie wszystko rozumiał i nie raz musiał chwilę pogrzebać w Internecie, aby dobrze odebrać moje słowa i jakoś na nie odpowiedzieć. Ale dzięki temu ciągle się czegoś uczył, zaczynając lepiej mnie rozumieć i bardziej poznawać. Dlatego wiedział już wszystko o moich zainteresowaniach, studiach i rodzinie. Pokazałem mu nawet kilka zdjęć, choć wątpiłem, abym przedstawił go kiedykolwiek rodzicom. To nadal był tylko robot, którego według nich na pewno nie powinienem kupować. Jednak nie potrzebowałem tego. Nie musiałem się nikomu chwalić, że posiadam androida. To już na zawsze mogło pozostać moim sekretem. W końcu nie miałem tu nikogo bliskiego, a po studiach, właśnie w Seulu planowałem znaleźć pracę. Więc nadal mogłem to ukrywać przed rodzicami.
Będąc na uczelni od ósmej do piętnastej, a czasami szesnastej, a później w pracy do dwudziestej pierwszej, niestety znajdowałem czas na naukę tylko w nocy. I nawet jeżeli byłem bardzo zmęczony, mając ochotę położyć się jak tylko wróciłem do domu, nie mogłem sobie na to pozwolić.
Yoongi nie przeszkadzał mi w nauce, jedynie wyszukując mi coś czasami w Internecie, kiedy tego potrzebowałem. Nie kwestionował moich próśb, zajmując się w tym czasie sobą, dlatego kiedy kończyłem swoją pracę zaliczeniową, powoli już przysypiając, trochę się zdziwiłem słysząc jego głos:
– Jeongguk, czy jesteś zmęczony?
Nie odrywałem wzroku od obrazka powstającego powoli na płótnie. Dzisiaj musiałem „wyruszyć do krainy jutra", jak to zatytułował nasz wykładowca. Jednak nie ograniczyłem się do przedstawiania idealnego świata, pełnego zaawansowanej technologii i wysokich budynków. Wolałem pokazać jak przyroda na tym ucierpi, jedynie w tle uwzględniając odległe miasto.
Zakończyłem już początkowe etapy malowania obrazu, ale zostało mi jeszcze sporo detali, przez co stworzył się wokół mnie mały bałagan. Zmieniałem ciągle pędzelki, mieszając farby, sprawdzając je na kartkach i przy okazji brudząc też trochę podłogę. Ale było to nieuniknione, zwłaszcza z moją ogromną chęcią położenia się już spać. Nie zwracałem na to uwagi, skupiając się tylko na obrazie, aby wszystko wyszło idealnie.
Przez chwilę nie wiedziałem jak odpowiedzieć na pytanie Yoongiego. Gdybym usłyszał to od mamy, zapewne bym skłamał. Ale nie widziałem sensu w okłamywaniu mojego androida.
– Trochę tak, hyung. Ale jutro jest ostatni termin, aby oddać nasze prace. Muszę to skończyć – wyjaśniłem, od razu będąc na siebie trochę zły, że nie znalazłem na to wcześniej czasu.
Wolałem nie patrzeć która jest już godzina, jednak skoro Yoongi postanowił zadać mi takie pytanie, zapewne skojarzył to z porą, o której zazwyczaj się kładłem.
Naprawdę jest już koło drugiej? Jutro wypiję naprawdę dużo kawy.
– Co to znaczy być zmęczonym? – zapytał znów, na szczęście nie zaczynając nalegać na to, abym się już położył. Ale nigdy go nie prosiłem, aby mnie z tym pilnował, więc nie mogłem się temu dziwić.
Potrzebowałem chwili, aby się nad tym zastanowić. Moja ręka od razu porzuciła kreślenie kolejnych kresek na chowającym się zwierzęciu, a usta skupiły się na prostym wytłumaczeniu mu tego zjawiska. I w sumie nie miałem z tym żadnego problemu, bo przecież nawet teraz byłem na tyle wykończony, aby mieć ochotę paść przed tym obrazem i zasnąć.
– Kiedy jestem zmęczony, moje oczy same się zamykają, często nie potrafię się skupić i czasami boli mnie głowa. Dlatego muszę się przespać te kilka godzin dziennie, aby móc jakoś funkcjonować – wyjaśniłem, kręcąc trochę dłonią, aby ją rozruszać i kontynuować malowanie.
– To tak jak ja, gdy nie mam energii?
– Tak, to coś podobnego – potwierdziłem, choć on na pewno nie musiał się męczyć z objawami zmęczenia. W dodatku niczego nie czuł, po prostu się wyłączając.
Myślałem, że na tym zakończymy tę rozmowę, a ja znów w pełni skupię się na moim pędzlu, farbach i płótnie, gdy poczułem jak ciepłe dłonie lądują nagle na moich ramionach. Przez moment przygotowałem się na przytulenie, które możliwe, że podpowiedziały mu zaprogramowane przeze mnie cechy. „Twój ukochany jest zmęczony, dodaj mu otuchy". Ale do niczego nie doszło, a te ręce po prostu spoczywały na moich ramionach, co i tak było miłe, skoro wcześniej nawet na taki gest nie mogłem od nikogo liczyć.
– Nie chcę byś był zmęczony. Mogę za ciebie skończyć – stwierdził, oferując swoją pomoc. Rozczuliło mnie to, dlatego podniosłem na chwilę głowę, aby spojrzeć na niego od dołu i posłać mu niewielki uśmiech.
– Nie chcę oszukiwać, hyung. Ale dziękuję – odmówiłem, tylko przez chwilę przyglądając się jego twarzy, wpatrzonej w moją osobę. Nawet pod tym kątem wyglądał przystojnie i na pewno, gdybym miał więcej czasu, poświęciłbym swój kark, aby zostać w takiej pozycji i się na niego popatrzeć.
– Dlaczego to oszukiwanie? Jesteś zmęczony i chcesz odpocząć – drążył dalej, gdy ja wróciłem już do malowania, znów musząc mu na szybko wytłumaczyć jak „działają" ludzie.
– Ale to musi być moja praca. Nikt nie może mi przy niej pomagać.
– Nie rozumiem tego – oznajmił, zajmując przy mnie miejsce, dlatego zaraz odłożyłem pędzel, wiedząc że i tak muszę spróbować mu to wyjaśnić. Nie miałem pojęcia czemu tego docieka, ale może przeczytał jakiś artykuł, który teraz analizował? Albo książkę, w której było to wspomniane? Choć trochę to nie miało sensu, skoro te pytania aż za bardzo pasowały do moich obecnych uczuć. Jednak byłem już zmęczony i ciężko mi szło myślenie.
Przekręciłem się bardziej w jego stronę, aby móc zerkać w jego oczy. Musiałem sobie na chwilę odpuścić malowanie, bo w tym stanie mogłem skupić się albo na obrazie albo na rozmowie.
– Czego? Zmęczenia? Oszustwa? Czy jeszcze czegoś innego? – dopytałem, bo już trochę się pogubiłem.
– Zmęczenia.
Zmęczenia? Przed chwilą ci o tym opowiedziałem?
Westchnąłem, nie przez jego pytania, a przez swój brak umiejętności odpowiedzenia mu na nie. Najwyraźniej naprawdę nie nadawałem się do niczego innego, skoro nawet tak banalnie prosta czynność, była dla mnie trudna.
Przysunąłem się jeszcze bliżej Yoongiego, lądując między jego nogami, aby schować się w jego ramionach. Ta przyjemnie ciepła ręka zaraz odnalazła moje włosy, zaczynając je głaskać, a przez to wiedziałem, że przy tak miłym geście, byłbym w stanie zasnąć w przeciągu minuty.
– Nie jestem najlepszy w tłumaczeniu, hyung – przyznałem cicho, wtulając twarz w jego sweter i nie chcąc się już od niego odsuwać.
– W porządku. Poszukam więcej informacji w Internecie. Jeśli będziesz malował, szybciej skończysz i położysz się spać – przeanalizował to szybko, na co pokiwałem głową, niestety musząc się z tym zgodzić, nawet jeżeli wolałem z nim rozmawiać, niż wracać do tego obrazu.
Obowiązki, Jeongguk, obowiązki.
Jeszcze tylko chwilę chowałem się w tych bezpiecznych ramionach, zaraz łapiąc za pędzel, by dokończyć moją pracę. Yoongi wrócił na łóżko, siedząc przy ścianie i z nieobecnym wzrokiem wpatrując się przed siebie, przez co wiedziałem, że zapewne szuka odpowiedzi na swoje pytania.
Dokończyłem mój obraz najszybciej jak mogłem, a chcąc wszystko posprzątać, zostałem powstrzymany przez hyunga, który chyba wyłapał jakiś większy ruch i wybudził się ze swojego trybu surfowania po Internecie. Podziękowałem mu za pomoc, nie musząc już tłumaczyć gdzie wszystko odłożyć, bo nie raz mi w tym pomagał. A sam poszedłem się umyć, pozbywając kropelek farby ze skóry i rozsmarowanych na czole kolorów. A kiedy już wyszedłem z łazienki, szarowłosy leżał na łóżku, przygotowany do naszego codziennego rytuału. Powoli, to nasze wspólne spanie, stawało się powodem, dzięki któremu byłem w stanie przetrwać każdy dzień. Miałem ich oczywiście więcej, ale żaden nie był raczej związany z inną osobą. I tylko ten jeden włączał w to Yoongiego.
Pogasiłem wszystkie światła, wdrapując się na miejsce przy androidzie. Nie miałem już żadnych oporów przed wtuleniem się w niego, zwłaszcza że już wiedział jak bardzo to lubię. Dlatego jego ręka chętnie mnie objęła, przyciągając jeszcze bliżej.
– Poszukałeś, hyung? – zapytałem, nawiązując do naszej rozmowy.
– Tak. Ale nadal nie rozumiem. Wiem, że jestem robotem i nie potrafię czuć. Ale chciałbym, aby cię lepiej rozumieć. Chciałbym być empatyczny.
Jego słowa mocno mnie zaskoczyły. Bo czy któryś z androidów miał takie myślenie? Nie czytałem o nich aż tak dużo artykułów, ale przypuszczałem, że raczej nie. Więc mogłem jedynie zakładać, że natrafił na jakiś wpis na forum, mówiący o „uczłowieczeniu" robotów, gdzie zapewne były użyte wyrażenia, które przed chwilą usłyszałem z ust Yoongiego.
Ale oprócz zaskoczenia, poczułem też lekkie przygnębienie. Bo nieważne jak bardzo go lubię, a z czasem na pewno pokocham, Yoongi nigdy nie odwzajemni tego uczucia, bo po prostu go nie zna. Nie zna żadnych uczuć, robiąc tylko to, co zostało mu zaprogramowane.
– Hyung, jesteś robotem, dlatego nigdy nie będę od ciebie wymagał czegoś tak ludzkiego. To... raczej niemożliwe... abyś coś czuł. Zaprogramowałem cię na swojego ukochanego, ale... to tylko program – przypomniałem mu, nie mogąc przy tym ukryć uczucia, które łatwo zdradzał mój cichy i lekko drżący głos.
– Teraz jesteś smutny. Dlaczego? – Yoongi jakimś cudem to wyłapał, dlatego zaraz schowałem się w jego ramieniu, kręcąc głową, bo nie chciałem na to odpowiadać. Przez zmęczenie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, zapewne szybko bym się rozpłakał tłumacząc mu to, a nie potrzebowałem jutro czerwonych, spuchniętych oczu.
– Muszę już pójść spać – wyszeptałem w jego skórę, nie chcąc kontynuować tej rozmowy, bo naprawdę bym się zaraz rozkleił.
– Dobrze. Dobranoc, Jeongguk.
– Dobranoc, hyung.
Yoongi na szczęście na nic nie nalegał, pozwalając mi zamknąć oczy i zacząć powoli usypiać. Niestety było to trochę ciężkie po tej krótkiej rozmowie, bo tak smutne przemyślenia łatwo wpłynęły na mój umysł, rozbudzając go.
Nie byłem pewien ile dokładnie minęło, gdy zacząłem już powoli odpływać. Ale wystarczyło, że uspokoiłem trochę myśli, a zmęczenie zrobiło swoje, pomagając mi zasnąć. I nie spodziewałem się, że mój pierwszy sen będzie tak nietypowy, niespodziewany i realny. Bo naprawdę poczułem jak coś miękkiego dotyka moje wargi. Miękkiego i przyjemnego. I przez chwilę mogłem pomyśleć, że naprawdę mnie ktoś całuje.
Odruchowo przybliżyłem się do tej delikatnej powierzchni, unosząc trochę rękę, aby nie pozwolić temu uczuciu tak szybko zniknąć. A kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że moja ręka ląduje na czyimś ramieniu, w sekundzie otworzyłem oczy, całkowicie się rozbudzając.
Yoongi.
Yoongi?!
To na pewno nie był sen, bo zaraz poczułem jego rękę pod moją głową, na której przecież zasnąłem. Łóżko, jego ramię i lekko muskające mnie kosmyki jego włosów, również uświadamiały mnie, że nie śnię.
Android chyba zauważył moje zaskoczenie, bo moje szeroko otwarte teraz oczy, wpatrywały się w niego, nawet jeżeli widziałem zaledwie kontury jego twarzy.
– Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć – powiedział zaraz, odsuwając się, a ja potrzebowałem jeszcze chwili na zrozumienie tej sytuacji.
Co się właśnie... stało?
– Po... pocałowałeś mnie? – zapytałem cicho, mając ochotę trochę inaczej to ująć i wyszeptać po prostu: „Pocałował mnie?", bo naprawdę nie wiedziałem do czego przed chwilą doszło, obawiając się, że mogę się mylić.
Może to był tylko mój sen? Przecież... czemu miałby to zrobić?
Do tej pory byłem zbyt nieśmiały, aby go o to poprosić, więc nie wiedział czy mi to odpowiada i czy tego chcę. Raczej żaden android by tak nie ryzykował, zwłaszcza ten z samymi pozytywnymi cechami.
– Tak – przyznał, leżąc już przy mnie.
– Dlaczego?
– Bo bardzo chciałem. Przepraszam.
Przeniosłem powoli ręce na swoją twarz, aby przetrzeć oczy, chcąc się w ten sposób trochę rozbudzić. Zacząłem powtarzać w głowie jego słowa, dopiero po chwili zaczynając rozumieć o co mogło chodzić.
„Dobrze całujący"? To przez tę cechę? Ale... czemu zrobił to teraz? Kiedy już prawie zasnąłem?
– Nic się nie stało, hyung – zapewniłem go spokojnym tonem, przypuszczając też, że jego nocne przeszukiwania forów, doprowadziły go do wpisów o miłości? W końcu był moim ukochanym, a dwoje zakochanych w sobie ludzi, przecież skradało sobie pocałunki, nawet przed snem.
Trochę niepewnie i ostrożnie poszukałem w ciemności jego głowy, aby położyć mu dłonie na policzki. Nadal czułem dotyk jego ust na moich wargach, dlatego nie mogłem się powstrzymać, aby go nie zapytać:
– Zrobisz to... jeszcze raz?
Moje serce zaczęło bić nieco szybciej, a na moich policzkach na pewno pojawiły się rumieńce, które możliwe, że były widoczne dla Yoongiego, dlatego było mi trochę głupio i przez chwilę miałem ochotę schować się znowu w jego ramieniu.
– Jeśli tego chcesz, to tak.
– Chcę – przyznałem ochoczo, kiwając szybko głową. A gdy poczułem jak jego ciało zaczyna się unosić, zbliżając do mnie, wstrzymałem na chwilę oddech.
Pierwszy dotyk jego ust był naprawdę subtelny. Ostrożnie i powoli po prostu złączyliśmy swoje wargi. Nie wiedziałem co robić, trochę zaczynając panikować, gdy uświadomiłem sobie, że to mój pierwszy pocałunek. Na szczęście Yoongi zaczął muskać delikatnie moje usta, co wywołało w niektórych częściach mojego ciała tak przyjemne łaskotanie i ciepło, abym przylgnął do niego, przenosząc jedną z rąk gdzieś na jego kark. To było na tyle magiczne, bym nie chciał się od niego oderwać, również starając poruszać ustami.
Mój Yoongi.
Szybko się do siebie dopasowaliśmy, wypracowując jakiś stały rytm i ułożenia, które najlepiej nam pasowały. I gdybym nie wiedział, że Yoongi jest androidem, naprawdę mógłbym go pomylić z człowiekiem. Jego usta były cudownie miękkie, ręce obejmowały mnie, nie pozwalając się odsunąć, a uczucia, które we mnie wywoływał, były zbyt prawdziwe, abym w tej chwili choć przez chwilę pomyślał, że całuję się z robotem. Yoongi był moim ukochanym, moim hyungiem, moim opiekunem. Nie mógł być maszyną, nie podczas tak intymnej i uczuciowej chwili.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy, zdałem sobie sprawę z tego, że znów wylądowałem obok, a szarowłosy przeniósł się nade mnie. Nie przestałem go obejmować, jeszcze na sekundę łącząc nasze usta i już wtulając się w niego, aby uspokoić swój oddech i szalejące serce.
– To miłe, hyung. I bardzo przyjemne – przyznałem z uśmiechem, aby wiedział jakie uczucia we mnie wywoływał.
– Powinieneś spać. Jesteś zmęczony – przypomniał, na co pokiwałem głową, nie mogąc się przestać uśmiechać.
Yoongi powrócił na miejsce obok, tym razem przygarniając mnie do siebie obiema rękoma, abym mógł się w niego całkowicie wtulić, będąc przy tym otoczony jego ciepłem.
A tuż przed zaśnięciem, w mojej głowie pojawiła się głupia myśl. Że może naprawdę będę w stanie spędzić całe życie tylko z nim. Z moim idealnym ukochanym.
~~~~~~~~~~~~~~
[pisanie rozmowy według KS i KO xD]
KO: <obejmuje go i stara się oddać ten pocałunek, no ale to jego pierwszy, to też zbytnio nie ogarnia>
KS: <a YG co ma powiedzieć xD czerpie wiedzę z jakichś baz internetowych xD>
KO: (kurwa, jak zaraz jakiegoś świdra językowego zrobi to- xDDD)
KS: (wejdzie na jakieś porno stronki w głowie i dopiero się JK przerazi xD)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top