Day 10; Historia mojego życia

       

Ludzie zaczęli wymierać. Osoba po osobie. Nie zostało wiele ludzi na świecie. Nie chodzi nawet o chorobę czy o zmiany klimatu. Znikają. Tak po prostu. Jednego dnia są, drugiego już nie. Jedynie pozostaje po nich pamięć.

Moja rodzina znikała przez ostatnie trzy lata. Moja mama rozproszyła się w powietrzu w nocy. Wieczorem ucałowała moje czoło i życzyła mi dobrych snów. Rankiem jej nie było. Złamało mi to serce. Mimo że powinnam ruszyć dalej, to uczucie samotności mnie zatrzymuje w miejscu. Nie wiem, czy kiedykolwiek dam radę spojrzeć w przyszłość.

Po umyciu włosów nałożeniu piżamy i opłukaniu ust wróciłam do pokoju. Wszystko było normalne, oprócz tej dołującej ciszy. Gdy otworzyłam drzwi do mojego pokoju, na łóżko znajdowała się gruba księga. Zamiast wejść do pomieszczenia, drzwi zatrzasnęłam. Ktoś się włamał do domu. Niestety telefony nie działały już tak dobrze, jak wcześniej. Dodzwonienie się zajęłoby wieki. Wzięłam kij baseballowy, schowany za dużym wazonem z kwiatami. Adam dostał go na czternaste urodziny. Uwielbiał grać w baseball...

Szybko przebiegłam się po małym mieszkaniu, zajrzałam w każdy kąt. Niczego ani nikogo nie znalazłam. Wróciłam na korytarz prowadzący do mojej sypialni. Kij ułożyłam na swoim barku i otworzyłam drzwi, używając dużo siły. Liczyłam na to, że jeżeli ktoś za nimi stoi to zostanie chociaż trochę zraniony. Nic takiego się nie stało.

Po wejściu sprawdziłam wszystko: szafę, łóżko, nawet komodę. Nic i nikt. Broń odłożyłam i oparłam o ramę łóżka. Usiadłam na meblu i wzięłam książkę w obie dłonie. Była dosyć ciężka, miała starą, zniszczoną okładkę ze skóry. Na okładce jedynie było moje imię i nazwisko. Odwróciłam książkę i spojrzałam na tył. Pusto. Kartki papieru były zżółknięte i trochę naderwane. Szybko przewertowałam księgę, szukając jakichś wolnych kartek lub zdjęć. Wszystko pisane było ręcznie. Zaczęłam przeglądać książkę od początku.

To wyglądało niczym spis czynności w czasie niż opowiadanie. Przed każdym zdaniem była data oraz godzina dokładna do sekund. Uznałam, że przeczytam losową stronę.

„23.02.2007 15:32:26 Anna Lisworth kupiła książkę „Igrzyska śmierci".

23.02.2007 15:33:03 Anna Lisworth wita się z osobą o imieniu Lidia Elarin.

23.02.2007 15:34:04 Anna Lisworth jest świadkiem śmierci osoby o imieniu Lidia Elarin."

Książkę zatrzasnęłam i zaczęłam szybko oddychać. Wiele osób to widziało i nawet wiedziało, że byłam tego świadkiem. Łatwo można zdobyć tę informację. Otworzyłam na innej stronie.

„03.11.2011 20:12:54 Anna Lisworth wzięła prysznic.

03.11.2011 20:13:42 Anna Lisworth ubrała się w czerwoną koszulę nocną.

03.11.2011 20:14:57 Anna Lisworth zaczęła kłótnię z osobą o imieniu Adam Lisworth."

Skąd mieli mieć te informacje? To przecież było dzień przed zniknięciem Adama! On się z nikim nie kontaktował tamtego dnia. Rodziców nie było też w domu. Dlaczego ktoś to wie? Powinnam iść na policję.

Odłożyłam książkę i wstałam. Włożyłam bluzę i buty. Gdy już miałam podejść do drzwi, dziwna ciekawość mnie objęła. A co jeżeli mogę sprawdzić tam swoją przyszłość? Nie powinnam... Tylko zerknę.

Podeszłam do książki i otworzyłam ją na ostatniej stronie. Jeszcze spojrzałam na zegarek w kształcie świnki. Dwadzieścia trzy minuty po dziewiętnastej.

„19.12.2016 19:20:11 Anna Lisworth przeszukała mieszkanie.

19.12.2016 19:21:54 Anna Lisworth przeczytała książkę „Anna Lisworth".

19.12.2016 19:24:21 Anna Lisworth usłyszała pukanie do drzwi sypialni.

19.12.2016 19:25:00 Zniknięcie Anny Lisworth."

Poczułam, jak krew mi zastyga, a serce podchodzi gardła. Niemożliwe. Muszę stąd uciekać. Nie pozwolę na to. Nie zniknę! Zrobiłam szybkie dwa kroki do drzwi i złapałam za klamkę. Spojrzałam na zegarek. Była dziewiętnasta dwadzieścia cztery.

Usłyszałam pukanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top