#J-Hope
Z Hoseokiem spotykałam się już dobre 3 lata, znaliśmy się na wylot i spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem. Oczywiście takich chwil było mało, bo jako idol nastolatek większość swojego czasu spędzał na sali treningowej czy wcale go nie było, bo wyjechał w trasę, ale gdy tylko mógł być przy mnie to nie odchodził ode mnie nawet na metr, trzymał się najbliżej jak tylko mógł i spędzał cały czas razem. Czasem miałam nawet już go dość, ale jednak cały czas go kochałam i nie dałabym rady żyć bez niego. Dziś są walentynki, które na szczęście chłopak miał spędzić ze mną. Specjalnie wybłagał swojego szefa, żeby zrobił im wolny dzień. Ich przełożony niechętnie się zgodził, ale jednak. Sądziłam, że tak jak zawsze spędzę ten dzień w spokoju siedząc w domu z moim ukochanym, ale jednak J-Hope miał inny plan.
-Cześć kochanie. Zbieraj się, idziemy.- zaczął wchodząc nagle do mojego mieszkania z wielką torbą
-Gdzie? Nie spędzimy tego dnia w domu?- zadawałam pytania będąc bardzo zdziwioną
-Nie, w tym roku zaplanowałem coś wspaniałego.- odparł uśmiechając się szeroko
-Niech będzie koniku, gdzie mnie zabierasz?
-To niespodzianka, a teraz chodź.- powiedział szybko łapiąc mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania kierując się na parking, gdzie stało jego auto
Hope otworzył mi drzwi i kazał wsiąść do środka, po chwili zajął obok miejsce kierowcy i ruszył w nieznanym mi kierunku. Jednak po chwili już dobrze wiedziałam, gdzie nas zabiera.
-Czy ty jedziesz do BigHit?- zapytałam dla pewności
-Tak myszko, skąd wiedziałaś?
-Byłam już tam tak często, że zapamiętałam drogę, tylko po co mam tam z tobą siedzieć?
-To mała niespodzianka myszko.
Gdy już dojechaliśmy na miejsce wysiedliśmy z samochodu, Hoseok wziął ze sobą torbę i weszliśmy do budynku, od razu chłopak poszedł na salę treningową ciągnąc mnie za sobą. Odstawił torbę na podłogę, a sam usiadł pod ścianą sadzając mnie na swoich kolanach.
-Więc dziś trochę potańczymy.- powiedział przytulając mnie
-Nie!, Nie Hoseok. Nie mam zamiaru tańczyć, są walentynki, a ja chcę spędzić je normalnie jak co roku.- odparłam wstając
-Ale kochanie może powinniśmy coś zmienić. Nauczę cię fajnej choreografii.- odparł łapiąc mnie za rękę
-Dobra, ale w przyszłym roku spędzimy normalnie czas.- odpowiedziałam zgadzając się na to
-Jasne, dziękuję myszko, a teraz przebieraj się. W torbie są twoje rzeczy.- uśmiechnął się do mnie
Zaczęłam się przebierać, a po chwili poczułam jego ręce na mojej tali.
-Hope mieliśmy chyba tańczyć.- odparłam odwracając się do niego
-Możemy zrobić też coś innego.
-Nie, tańczymy i tyle. Nie przeginaj, bo to cud, że się właściwie zgodziłam.
-Dobrze, ale jak wrócimy do domu to pokażę ci innego Hobiego.
-Pewnie, ale raczej nie będę chciała, to jak przebierasz się i tańczymy?
Ukochany zgodnie zaczął się przebierać i po chwili oboje byliśmy już gotowi. Chłopak złapał mnie w tali i przyciągnął bliżej siebie. Zaczął powoli pokazywać każdy skomplikowany, a za razem seksowny ruch. Po jakiś 3 godzinach wreszcie nauczyłam się tego i mogliśmy zatańczyć razem.
-Brawo kochanie, świetnie ci poszło i musisz przyznać, że takie walentynki też są spoko.- stwierdził trzymając mnie w swoich objęciach i całując po szyi
-Tak, są całkiem całkiem, ale i tak wolałam siedzieć w domu i spędzić ten czas spokojniej, a nie tańczyć.
-W takim razie usiądź sobie, a ja coś dla ciebie zatańczę.- powiedział wypuszczając mnie z objęć
Usiadłam na podłodze przy lustrach i patrzyłam jak J-Hope seksownie się porusza, przy okazji rozdarł swoją koszulkę ukazując świetnie wyrzeźbiony ABS. Kiedy już się męczył położył się przede mną ciężko wzdychając.
-Jednak mnie skarbie przekonałeś do takich walentynek.- zaśmiałam się pod nosem widząc jak uśmiecha się szeroko ze szczęścia
-Widzisz, wiedziałem, że ci się spodoba. Szczęśliwych walentynek myszko, kocham cię.
-Ja ciebie też kocham Hoseok.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top