Rozdział 7
Gdy zjadłam naleśnik, które zrobił Calum, odłożyłam talerz do zlewu i ponownie usiadłam do stołu.
Żeby on jeszcze gotować umiał.
Przypomniała mi się piosenka Justina, którą śpiewaliśmy jakieś 20 minut temu.
Miałam 11 lat. Jak każde dziecko chciałam być sławna czy coś więc zgłosiłam się do konkursu muzycznego. Oczywiście ja taka prawdziwa fanka Biebera więc kogo miałam zaśpiewać. Mama ubrała mnie w zieloną spódniczkę, leginsy w panterkę i różową bluzkę. Czułam się jak księżniczka. Stojąc na scenkę nie czułam stresu. Dopiero jak zaśpiewałam i dzieci rzucały we mnie miśkami wiedziałam, że mam ten potencjał.
Przypominając sobie tą sytuacje walnęłam kilkanaście razy czołem w stół.
Chłopak, który zmywał naczynia po naszym obiedzie odwrócił się w moją stronę z gąbką w ręce.
- Czemu się bijesz? - zapytał.
Podniosłam głowę z uśmiechem na twarzy.
- Masz ebole? -dodał.
- Chyba twoja babcia- powiedziałam wychodząc z pomieszczenia.
-Nie, moja babcia ćwiczy jogę - orzekł Calum. Odpowiedziałam mu cichym "Aha"
W salonie zobaczyłam starszą kobietę. Leżała na jakiejś macie i ćwiczyła. Stałam osłupiała i patrzyłam się na nią.
Gdy w końcu mnie zauważyła szybko pobiegłam do schodach.
- NIEZŁA PUPCIA - usłyszałam i automatycznie zeszłam na dół i patrzyłam jak kobieta się uśmiecha.
Czułam się trochę zakłopotana.
- Wiem, wiem. Ale jak na razie tylko dla Calum'a należy. - uśmiechnęłam się do niej i poszłam do pokoju
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top