Rozdział 50. (18+)
Miłego ♥
Perspektywa: Thomas.
Byłem wkurzony na Liama za to, że powiedział Derekowi, iż uprawialiśmy seks na biurku. Mina szefa wyrażała więcej, niż tysiąc słów i wiedziałem, że nie skończy się to dobrze i miałem kurwa rację. Nie dość, że tego debila przeniósł na stałe do archiwum, to jeszcze w dodatku Sebastian wściekły jak osa wybieg z budynku, oczywiście zabierając ze sobą akta spawy, przez co nawet jak bym chciał, to i tak bym nie mógł ich zniszczyć lub też sfalsyfikować dowodów.
Biednemu zawsze wiatr w oczy kole.
Miałem zamiar zająć się pracą, ewentualnie obmyślić jakąś strategię, bo Czu było coraz mniej, zamiar więcej, ale Dylan nie chciał iść do domu, więc gdy tylko zostałem sam, poczułem, jak obejmuje mnie od tyłu i całuje moją szyję. Zamruczałem z zadowolenia i odwróciłem się w stronę chłopaka, a on bez wahania i zbędnych słów złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego język od razu wtargnął do mojej buzi, łącząc się z moim, a mój penis zaczął robić się z każdą sekundą coraz sztywniejszy, pomimo tego, że to był tylko pełen czułości pocałunek, a dłonie Dylana błądziły po moich plecach.
Było mi tak po prostu dobrze, bo zakochałem się w nim pomimo różnic, jakie nas dzieliły. Miałem wyjebane na to, że jest wampirem i zabił mojego ojca. Dylan wprawdzie uczynił wiele złego w przeszłości, ale wobec mnie jest czuły i kochany, więc dlaczego miałbym osądzać go przez pryzmat przeszłości? Wybaczyłem mu to, bo serce moje nie wytrzymałoby bez niego.
Przybliżyłem się do chłopaka, wplątując palce w jego miękkie włosy i pogłębiając pocałunek. Ledwo łapałem oddech, ale za wszelką cenę nie chciałem przerwać tej przyjemnej pieszczoty. Dylan trzymał mnie w pasie, dzięki czemu mogłem utrzymać równowagę, bo jego zręczne i silne dłonie umiejscowione na mojej talii trzymały mnie mocno, przez co zapewne będę miał siniaki.
Niespodziewanie jednak chłopak mnie puścił i gdzieś uciekł, a ja zachwiałem się na tyle mocno, że w momencie otwieranych z hukiem drzwi przewróciłem się odruchowo łapiąc się biurka, z którego spadł na mnie przybornik z długopisami, ołówkami i innymi pierdołami, wraz z plikiem kartek zawierających raport do zaparafowania.
- Gdzie jest nasz kochany fanatyk bdsm? – spytał się bezpardonowo Derek, kpiąc jak zwykle z Sebastiana, po czym rozejrzał się po moim biurze, po czym głośno westchnął i oparł dłonie na biodrach. – I co Ty odpierdalasz na tej podłodze do chuja?
- Leżę? – odpowiedziałem pytaniem i spojrzałem się w stronę szefa, który nie był zadowolony z tego, co właśnie robię, no ale nie przyznam się przecież, że namiętnie całowałem się Dylanem i z wrażenia aż się wypierdoliłem.
- Sangster, czy Ty zgubiłeś mózg gdzieś po drodze? – spytał się, podchodząc bliżej i patrząc na nie z góry, a ja chyba wyłączyłem racjonalne myślenie, bo nie kontrolowałem tego, co mówię do swojego przełożonego.
- Ale to szef właśnie szedł, więc mój mózg raczej jest na miejscu. – odparłem, spoglądając mu z uśmiechem na twarzy i po chwili zorientowałem się, że wypowiedziałem coś, co miałem zamiar pomyśleć, a to, co chciałem odpowiedzieć pomyślałem.
Ups?
- Sami idioci tutaj pracują, naprawdę. – skomentował, wychodząc z biura i trzaskając jak zwykle drzwiami. W tym tempie naprawdę pół posterunku ogłuchnie.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś do szefa. – skomentował Dylan, śmiejąc się na tyle uroczo, że całkowicie zapomniałem o tym, że przez niego spierdoliłem się na podłogę.
Chłopak podniósł mnie bez zbędnego wysiłku, sadzając na biurko, a mnie przypomniała się scena w mojej wyobraźni, jak brał mnie bez żadnych skrupułów na tym blacie. Moje policzki natychmiast oblały się intensywną czerwienią, co nie uszło uwadze chłopaka, a po jego uśmiechu wiedziałem, co ma zamiar zrobić.
- Dylan... - chciałem jakoś go zastopować, ale bezskutecznie, albowiem natychmiast uciszył mnie pocałunkiem, a jego jeżyk zwinnie pieścił mój, przez co straciłem zdrowy rozsądek.
Chłopak zaczął rozpinać moje spodnie, a w pewnym momencie światło zgasło i słychać było drącego się na pół posterunku Dereka, który od razu zwalił winę na Liama, a ja w sumie niespecjalnie mu się zdziwiłem, ponieważ mój przyjaciel byłby zdolny do tego, aby zrobić zwarcie na całej komendzie. Kiedyś nawet podpalił garnek z ryżem, który właśnie się gotował, więc od tamtego momentu nic mnie już nie dziwi.
- Widzisz, los nam sprzyja, więc nie marudź i mi się oddaj. – powiedział stanowczym, ale seksownym podnieconym głosem, a aj oburzyłem się i walnąłem go w ramię.
- Hej! – burknąłem. – Nie rozkazuj mi i nie zmuszaj do czynności seksualnej. – dodałem, a on zaśmiał.
- Od kiedy dobrowolny seks jest interpretowany jako zmuszenie do czynności seksualnej? – spytał, a ja chciałem prawić mu litanię, lecz on był szybszy. – Pieprzyć to. – powiedział, wpijając się w moje usta. Jego ręce odnalazły szybko pasek od moich spodni, który teraz skutecznie został odpięty, a one wraz z moją bielizną oraz obuwiem leżały na podłodze. – W sumie to wolałbym Ciebie. – wymruczał, odrywając się na chwilę od moich ust, lecz po chwili znowu czułem jego język, który dominował mój, a chłopak za wszelką cenę nie chciał pozwolić mi dość do słowa.
Ciekawe, czy pozwoli mi dojść w inny sposób.
Zaczynałem się generalnie zastanawiać, czy aby na pewno dobrym pomysłem było związanie się z kimś taki, jak Dylan, ponieważ ani go jakoś specjalnie blisko nie znałem, ani nic i teraz dopiero, gdy wpakowałem się w związek z wampirem, co brzmi kuriozalnie zaczynałem dostrzegać, jak bardzo władczy jest w stosunku do mnie i że tylko seks mu w tej jego napalonej głowie.
Moje rozmyślania jednak zostały przerwane. Zamiast siedzieć na biurko, teraz opierałem się kolanami o fotel, będąc wypiętym w stronę Dylana, który w między czasie zdążył rzucić gdzieś w kąt moją koszulę, a sam również był nagi. Czułem jego zimne dłonie przy moim tyłku i nie wiedzieć skąd, mój chłopak miał przy sobie lubrykant, a w pomieszczeniu zaczęło pachnieć truskawkami.
Niemal natychmiast i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wsadził we mnie dwa palce, zwinnie się nimi poruszając, ocierając się o moje ścianki. Zacząłem pojękiwać z rozkoszy, a mężczyzna drugą dłonią, również nawilżona lubrykantem, zaczął stymulować mojego penisa poprzez przyjemne ruchy w górę i w dół.
Niekontrolowanie pojękiwałem, oddychając z każdą sekundą coraz szybciej, a rozciągające mnie palce Dylana dostarczały mi coraz więcej przyjemności, w szczególności, że wampir uwielbiał pieścić mój najczulszy punkt, przez który wydawałem z siebie niemal gardłowe okrzyki rozkoszy, lecz teraz musiałem się w miarę uspokoić, przez co zagryzałem swoje przedramię.
Dylan wyjął ze mnie palce, po czy odwróci mnie w swoją stronę, a ja zamiast klęczeć na fotelu, klęczałem przed nim.
- Musisz się bardzo postarać, aby nie bolało, Tommy. – wymruczał z zadowoleniem, a ja nieśmiało wziąłem jego penisa do ust i zacząłem go pieścić od podstawy dłonią, a językiem główkę. Chłopak mruczał szczęśliwy, pojękując cicho, a ja starałem się mu dać maksimum rozkoszy.
Zassałem się na główce jego męskości, po czym wziąłem go prawie całego do ust i ssałem najlepiej, jak się udało. Wykonywałem posuwiste ruchy głową, a on był coraz bardziej podniecony. Nie zaprzestałem czynności, śliniąc go na tyle, ile mogłem.
Dylan złapał mnie za ramiona i ponownie usadowił na moim krześle, lokując się tuż za mną. Oparłem się siedzenia, a ten wszedł we mnie powoli. Syknąłem z bólu, ale za chwile przyzwyczaiłem się do jego wielkości. Dylan masował dłońmi mój brzuch, po czym zaczął się poruszać we mnie miarowo, lecz był niecierpliwy i zamiast cieszyć się chwilą, ten wolał mnie brać szybko i pewnie.
Jego ruchy były gwałtowne oraz precyzyjne. Gdy ocierał się o moją prostatę i tak już nadwrażliwą na dotyk, zacząłem jęczeć głośno, próbując skupić się na seksie z Dylanem, co było trudne z uwagi na drącego ryja szefa, który opierdalał każdego po kolei za to, że wysiadły korki i jeszcze wyżywał się na wszystkich za to, ze Sebastian gdzieś polazł, jak jest potrzebny.
Chłopak wchodził we mnie cały i wychodził, powodując przyjemną falę gorąca, która rozchodziła się po moim ciele. Jęczałem pod nim, czując niewyobrażalną chęć pozostania w tej pozycji do końca życia.
W pomieszczeniu w końcu rozbłysło światło, a ja czułem, że za chwilę dostane orgazmu, co nie uszło uwadze Dylana, gdyż ten postanowił zalać mnie w środku spermą i dojść szybciej, niż ja. Chwilę później zacząłem się na nim zaciskać, aż w końcu doszedłem wprost w jego rękę, którą stymulował mojego penisa.
Chłopak postawił mnie na ziemię, całując namiętnie, ale niestety krótko. Ubraliśmy się szybko, gdyż niebezpiecznie byłoby paradować na golasa po biurze, szczególnie, że wkurwiony Derek biega po całym posterunku.
Usiadłem na fotelu, a mój chłopak siedział na blacie obserwując mnie bacznie. Rozmowa nie była konieczna, bo rozumieliśmy się be słów. Próbowałem unormować oddech po wspaniałym seksie, ale nie było mi to dane, bo do moje biura wparowała wkurzona, albo raczej zniesmaczona Ava.
- Nie uwierzysz. – powiedziała kobieta, wchodząc do środka, a Dylan schował się pod moje biurko. Spojrzałem na nią zszokowany, a ona przyglądała mi się badawczo, co nie wróżyło dobrze. Starałem się zachować w miarę zimną krew i pokerową twarz, ale było to trudne, gdyż mój cudowny kurwa chłopak postanowił mi właśnie w tym momencie obciągnąć.
- Co się stało? – zapytałem się drżącym głosem, starając się choć trochę udawać normalnego. Dopiero co doszedłem i wciąż dochodziłem do siebie po wspaniałym orgazmie. Moje spodnie zostały rozpięte, a on wyjął spod bielizny moje penisa, którego zaczął pocierać i ssać go dokładnie. Zimny język chłopaka powodował, że omal nie krzyknąłem z radości. Zacisnąłem usta w wąską linię, próbując nie okazać w tym momencie tego, jak kurewsko dobrze Dylan mi obciąga.
- Liam jest obrzydliwy. – zaczęła kobieta. – Poszłam do niego do archiwum, aby mu powiedzieć, że działa już prąd, a ten zboczeniec się masturbował, rozumiesz to?! I nawet nie zamierzał przestać, gdy weszłam do pomieszczenia. Świnia, po prostu świnia. – Ava bulwersowała się i przeżywała ten fakt jak mrówka okres, a ja nie byłem w stanie jej odpowiedzieć, bo właśnie byłem w trakcie przeżywania kolejnego orgazmu, dochodząc wprost w usta mojego chłopaka. Moje policzki piekły mnie niemiłosiernie, co zauważyła blondynka. – Boże, nie mów że Ty też właśnie sobie trzepiesz. – skomentowała, unosząc ręce do góry, a ja nim pozbierałem myśli, dziewczyna wyszła, nazywając mnie obrzydliwym erotomanem.
Dylan wyszedł spod mojego biurka, lubieżnie patrząc mi w oczy, a ja wkurzyłem się, że znowu przez jego chore fantazje wyszedłem na zboczeńca.
- Musiałeś? – spytałem się z wyrzutem, a on spojrzał mi w oczy, czego nie skomentowałem i postanowiłem wziąć się za pracę, co było trudne z niezwykle kochliwym u mojego boku Dylanem, który zamiast pozwolić mi zająć się obowiązkami, wolał mnie pieścić i masować, na co oczywiście nie narzekałem, bo uwielbiałem, gdy ktoś mnie masował, a w szczególności on.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top