Rozdział 30.

,,leżymy razem martwi,

wszyscy się o nas martwią,

mogę powiedzieć tylko jedno,

było warto" 

Perspektywa: Liam.

Poczułem, jak coraz bardziej zatracam się w namiętnym pocałunku z Bercikiem, którego jeszcze parę minut temu uważałem za całkiem normalnego chłopaka, a teraz okazuje się, że jest krwiożerczą bestią, która morduje niewinnych ludzi bez żadnych skrupułów.

Gdy jego dłonie zjechały z moich pleców wprost na pośladki, można by rzecz, że wręcz spanikowałem i natychmiast otrzeźwiałem, nie żebym wcześniej pił alkohol. Po prostu byłem pijany Bercikiem i tym, jak świetnie całuje, i jak bardzo tego pragnąłem.

Z przerażeniem wręcz oderwałem się od chłopaka i odsunąłem się na bezpieczną odległość. Chłopak spojrzał na mnie beznamiętnym wzrokiem, a na jego twarzy nie widniały żadne emocje, prócz zdobiącego go pięknego uśmiechu wyrażającego satysfakcję i zadowolenie.

Też bym się na jego miejscu czuł wygrywem, gdybym był wampirem i całował się z takim świetnym i mega przystojnym policjantem, jakim jestem ja.

Przeanalizowałem sobie jeszcze raz, po kolei i na spokojnie w miarę możliwości uzyskane dzisiaj informacje i wiedziałem jedno. Bercik na pewno nie jest normalny.

- I co teraz? – spytał, spoglądając mi wprost w oczy. – Znasz mój sekret. Co planujesz zrobić?

- Ja? – spytałem udając głupka. – W sumie, to nie wiem, ale chyba pojadę na komendę i powiem wszystko Thomasowi, a potem zrzędzie, bo w końcu jesteście mordercami. – wypaliłem totalnie bezmyślnie, a Bercik uśmiechnął się do mnie podstępnie, co zdecydowanie nie wróżyło dla mnie dobrze. Przez chwilę zaczynałem się go coraz bardziej bać.

A co jeśli on planuje mnie teraz zjeść?!

W sumie to wcale bym mu się nie zdziwił. Moja krew zapewne jest bardzo smaczna, choć nie to byłoby powodem. Zamiast zachować dla siebie swój misterny plan wygadania się zrzędzie i Thomasowi, to ja wolałem głośno pomyśleć, jak to ja mam w zwyczaju. Z jednej strony fajnie, że Bercik jest wampirem, bo moja teoria okazała się prawdziwa i tym samym udowodniłem sobie, jak dobrym i błyskotliwym policjantem jestem, ale z drugiej przekreśliło to szansę na nasz związek, bo nie wiem, jak mógłbym być z krwiopijcą, który tylko czyha na moją tętnicę.

- Bercik, ale Ty chyba nie chcesz mnie zjeść, prawda?! – prawie że krzyknąłem, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że on chyba na to czeka i odsunąłem się od niego kilkanaście kroków, potykając się o wyrastający z ziemi konar i lądując tyłkiem na ziemi.

- Zastanowię się. – rzekł spokojnie i powolnym, leniwym krokiem zbliżał się do mnie, a ja odsuwałem się od niego, aż w końcu natrafiłem na drzewo, które uniemożliwiło mi dalszą ucieczkę. Świetnie.

Co za idiota posadził tutaj drzewo?!

- Bercik, błagam, to przeleć mnie chociaż, zanim zabijesz! – wypaliłem i zakryłem sobie szybko usta głośno, przy czym przywaliłem sobie epicko mocno dłonią w twarz. Chłopak zaśmiał się, bosko się uśmiechając i dokładnie mnie lustrując wzrokiem. Kurwa, nie chciałem tego powiedzieć na głos! Dlaczego moje myśli muszą być takie sprośne i głośne?!

Pewnie dlatego, że Bercik cholernie mi się podoba i jara mnie z dnia na dzień coraz bardziej.

- Skoro nalegasz. – stwierdził z bijącym z jego oczu podstępem. – Na seks namawiać mnie długo nie trzeba. – dodał i kucnął naprzeciwko mnie. Spanikowałem i nie wiedziałem, co mam zrobić.

Kurczę, bardzo chciałbym pójść do łóżka z Bercikiem, ale on jest mordercą i wampirem! Tak nie wolno! Gdyby zrzęda to widział, to chyba by zszedł na zawał i wypieprzył mnie z roboty zza światów.

- Ja nie chcę! Tak mi się tylko w panice powiedziało. – rzekłem szybko i próbowałem jakoś odkręcić tą sytuację, aby nie wyjść na łatwego. Co on sobie o mnie pomyśli? – To będzie gwałt, więc lepiej mnie nie dotykaj. – dodałem, a chłopak roześmiał się. – To nie jest zabawne, gdy wsadzą Cię do więzienia.

- Myślisz, że ktoś Ci uwierzy w to, że zgwałcił Cię wampir? – spytał wciąż mnie obserwując. W sumie to prędzej by mnie wsadzili do białego pokoju bez klamek, niż jego do więzienia.

- Myślę, że uwierzą mi w to, że zgwałcił mnie chłopak o imieniu Brett. Wątek z byciem wampirem sobie pominiemy. – stwierdziłem i za każdym razem odpychałem się nogami od ziemi, chcąc jak najdalej się od niego odsunąć, lecz to pierdolone drzewo wcale mi w tym nie pomagało. Chłopak zbliżał się do mnie coraz bardziej, a moje serce gwałtownie przyśpieszyło, gdy jego twarz była bardzo blisko mojej.

- Sam powiedziałeś, że mam Cię przelecieć, więc pod gwałt to się nie kwalifikuje. – stwierdził, będąc niebezpiecznie blisko mnie. Moja tętnica i tyłek czują się zagrożone. Właściwie to tylko tętnica.

- A właśnie, że tak. – odpowiedziałem z przekonaniem.

W końcu jestem policjantem do cholery i znam się na prawie.

- Generalnie gwałt następuje wtedy, gdy osoba krzyczy „nie, nie chcę", a Ty kochanie krzyczałeś „tak, chcę, przeleć mnie". Poza tym poprzez gwałt rozumiemy zmuszanie kogoś do stosunku płciowego, a Ciebie zmuszać nie trzeba. Sam mi się pchasz do łóżka. Teraz powiedz, gdzie Ty widzisz gwałt? – rzekł ze zwycięskim uśmiechem i generalnie miał rację. Zrobiłem się czerwony na twarzy ze wstydu.

Dobra, jednak nie znam się na prawie.

- Przede mną. – odparłem w pośpiechu, nawet nie przemyślając swojej odpowiedzi. Bercik roześmiał się, a ja czułem, jak moje policzki płoną rumieńcem wstydu.

Chłopak zbliżył się jeszcze bardziej do mnie, a jego usta prawie musnęły moje. Poczułem, jak jego dłoń wędruje po moim udzie w górę, a ja zląkłem się, że chłopak faktycznie chce mnie wykorzystać seksualnie. Nie żebym narzekał, byłoby super, ale muszę grać niedostępnego, bo sobie pomyśli, że jestem tanią, łatwą dziwką.

- Dalej chcesz mnie podkablować Thomasowi i szefowi, prawdziwemu szefowi, którym jest Derek Hale, a nie Ty? – spytał, a ja chciałem zapaść się pod ziemię. Zajebiście, że moje kłamstewko wyszło na jaw. Czułem się potwornie zażenowany i jedynce, co teraz pragnąłem, to ukryć się gdzieś i nigdy stamtąd nie wychodzić. Zasłużyłem na tytuł Mistrza Przypału i złoty puchar w tej dziedzinie.

- Złamałeś prawo, więc musisz ponieść konsekwencje. – rzekłem z przekonaniem, bo okazało się, że to oni mordowali, a my musieliśmy rozwikłać zagadkę. Bercik i Dylan powinni ponieść karę za to, co zrobili.

- Jeszcze zmienisz zdanie. – stwierdził, a ja zdziwiłem się na jego słowa. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, Bercik złapał moją dłoń, po czym założył mi moje, policyjne kajdanki i najprościej w świecie mnie skuł.

Zaraz, zaraz, co?

Otworzyłem oczy i usta ze zdziwienia i chciałem się jakoś zbulwersować, lecz chłopak okazał się szybszy, bo przerzucił mnie przez ramię i w kilka sekund znaleźliśmy się w jego sypialni, w której stał przy oknie Dylan.

Bercik rzucił mną na łóżko, a ja spojrzałem ze strachem na niego i jego przyjaciela oraz na swoje skute kajdankami ręce.

- Hej! – oburzyłem się głośno i zrobiłem minę niczym małe, grymaszące i niezadowolone dziecko. – Ja się tak nie bawię! To nie jest fair. Ja nie mam super zdolności i nie miałem szans!

- I tak byś nie miał, kochanie. – rzekł Bercik posyłając mi całuska w powietrzu, a Dylan roześmiał się. No bez jaj. Czuję się jak idiota.

Świetnie. Nie dość, że zrobiłem z siebie debila, to jeszcze dałem się skuć w swoje kajdanki. Zrzęda niebyły zadowolony z tego faktu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top