Prolog

Szkoła powoli pustoszała. Ostatni licealiści domykali szafki i kierowali się do wyjścia. Zarówno korytarze, jak i sale lekcyjne były zalane blaskiem popołudniowego słońca. Jedyne miejsce, gdzie panował spory ruch, to boisko do koszykówki. Tam kilku kumpli, w tym najlepszy zawodnik - Leo, rozgrywali szybki, rozrywkowy mecz. Atmosfera była luźna, lecz w graczach drgała nutka rywalizacji.
- Podaj, Jerry! - krzyknął Leo podczas wysokiego skoku ku piłce.
Gra toczyła się w zagrzewającym tempie. Do zachodu słońca brakowało pół godziny, wiał lekki wiatr.Jednak coś było nie tak. Leo nagle stanął chwiejnie, przytrzymując się metalowej barierki otaczającej boisko. Przed oczami mrugały mu dziwnie rozmyte obrazy, w uszach dzwoniło. Usiadł na ziemi.
- Hej, wszystko w porządku?
Koledzy szybko otoczyli chłopaka i pomogli mu usiąść na niebieskie krzesełko przy koszu. Leo zbladł, kompletnie jednak nie słyszał co mówią do niego zawodnicy. Jego oczy błądziły po mieszaninie barw. W końcu obrazy zniknęły i chłopak znów wpatrywał się w Jerry 'ego.
- Dobrze się czujesz? Wyglądałeś jakbyś miał zejść - powiedział inny kumpel, Max.
- Nie wiem, chyba tak - odparł Leo, po czym zabrał sportową torbę i bez słowa wyszedł z boiska.
      W tym samym czasie w ogromnej bibliotece szkolnej, w ulubionym kącie za trzecim regałem z kryminałami, siedziała Ellie. Zaczytana w powieści, kompletnie straciła poczucie czasu.
- Przepraszam, ale już zamykam - rozległ się głos pani Carry, bibliotekarki.
- Ahh, faktycznie, nawet nie spojrzałam na zegarek - odparła dziewczyna. Wyrwana z odrętwienia, szybko zgarnęła swoje rzeczy i pobiegła korytarzem do wyjścia. Wiedziała, że mama może się martwić. Chodzenie do biblioteki po południu to nie jest dobry pomysł - pomyślała, choć dobrze wiedziała że nie przestanie tego robić. Kiedy wyszła na dwór, zobaczyła oddalającego się chłopaka. Rozpoznała w nim Leo, kolegę  z równoległej klasy. Wiedziała o nim tylko tyle, że był kapitanem drużyny koszykarskiej i wzdychała do niego połowa dziewczyn ze szkoły, ale on miał je gdzieś. Nie rozmyślając już dłużej, odprowadziła go wzrokiem i skierowała się w przeciwną stronę, do domu. Nikt by nie pomyślał, że los niedługo skrzyżuje losy tych dwojga nastolatków. Tymczasem jedyne, co pozostało w szkole, to tajemnicze, długie złote pióra, które opadły na szkolny korytarz i niebieskie krzesełko na boisku do koszykówki...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top