33.
– Jak się czuje Jeffrey? – spytała Melody, zaciskając palce w piąstki. Harry, który wracał od drzwi spojrzał na ukochaną niezrozumiale. Przed chwilą odprowadził do wyjścia Clare, która towarzyszyła przez chwilę Nolan. Styles starał się załapać o co chodzi jego partnerce, lecz dopiero po chwili przypomniał sobie swoje małe kłamstewko przed wyjściem z pokoju.
– Już dużo lepiej. Zamówiłem dla niego herbatę i zażył jakieś tabletki. To pewnie chwilowe osłabienie – wytłumaczył brunet, przeczesując włosy. – A jak ty się bawiłaś z Clare? – spytał, a Melody oblała się rumieńcem na to pytanie.
– I jak? – zapytała cicho, wysuwając dłonie. Teraz jej paznokcie zostały spiłowane na estetyczny kształt oraz pomalowane na delikatny odcień szarości. Na każdej dłoni był również jeden paznokieć, który zdobił mieniący się pyłek.
– Pięknie – odparł Harry, siadając obok ukochanej. Na ustach jego partnerki pojawił się delikatny uśmiech, a rumieniec pogłębił się. Mężczyzna chwycił ostrożnie dłoń Mel, po czym przysunął ją do swoich ust i musnął jej wierzch. – Co byś powiedziała Kochanie na wycieczkę po mieście?
*****
Standardowo na wspólną wycieczkę pary wybrali się również ochroniarze i Helene, które biegała dookoła i robiła zdjęcia. Mimo, że Oberhausen nie należy do niezwykle pięknych miast to spacer Harry'ego i Mel był bardzo przyjemny. Po krótkiej przerwie na ciepłą kawę lub herbatę w restauracji, wszyscy udali się do jednego z parków. Styles zaprowadził ukochaną na jedną z ławek i objął ją ciasno ramieniem. Mężczyzna spojrzał na otaczających ich ochroniarzy i gestem poprosił ich o oddalenie się. Chciał na spokojnie spędzić czas ze swoją ukochaną.
– Przyjemnie tutaj. Świeci Słońce, jest ciepło – wyszeptała Melody, wtulając się w bok partnera. Harry uśmiechnął się pod nosem i musnął czoło kobiety.
– Jednak jeśli będzie coś nie tak to w każdej chwili możemy wracać. – brunetka skinęła twierdząco na wypowiedź piosenkarza i rozkoszowała się dobrą pogodą. Gdzieś w oddali po ogrzaniu dłoni kubkiem termicznym pełnym herbaty, Helene zabrała się za robienie zdjęć. Już nie tylko parze, ale i otaczających ich widoków.
– Są tu dzieci, prawda? – zapytała nagle Melody, zaskakując tym Harry'ego. Brunet w skupieniu rozejrzał się dookoła i dojrzał niedaleko nich niewielki plac zabaw, a na nim szalejącą szóstkę dzieci.
– Tak. Po naszej lewej stronie. Bawią się na placu zabaw – odpowiedział, spoglądając z zaciekawieniem na Nolan.
– Mam nadzieję, że są pod czyjąś opieką. – te słowa zdecydowanie poruszyły serce Harry'ego. Mimo, że Mel sama powinna mieć opiekę, to martwiła się o innych.
– Tak. Są z nimi chyba ich rodzice – odpowiedział mężczyzna, splatając palce ich dłoni. Następnie oparł je na swoim udzie. – Rozmawiałem dzisiaj z Jeff'em i powiedział, że nie ma problemów ze zorganizowaniem naszego obiadu w Londynie. Myślałem też, że moja mama i siostra zostaną u mnie na noc, a następnego dnia razem z Grace przyjdą na nasz koncert. Co ty na to? – spytał, starając się dojrzeć tęczówki partnerki.
– Wiesz Harry – zaczęła wyraźnie zawstydzona – moja mama będzie wtedy po zapłaceniu rachunków i raczej nie wystarczy jej na zakup biletu na koncert.
– Mely głuptasku – odezwał się Harry z lekkim rozbawieniem, po czym pocałował partnerkę w czoło. – Grace dostanie za darmo bilet i zarówno przed jak i po koncercie spędzi czas z nami w garderobie. Tak samo jak moja mama i siostra. Nie będzie musiała za nic płacić. Nie pozwoliłbym wziąć od niej jakiekolwiek pieniądze za wejściówkę.
– Harry, ja...dziękuję bardzo. Również w imieniu mojej mamy – powiedziała z wdzięcznością w głosie i uniosła dłoń do góry. Ułożyła ją na policzku mężczyzny i pogładziła kciukiem. – Szkoda, że nie mogę cię zobaczyć – wyszeptała smutno, przenosząc swoje palce na podbródek bruneta, a kciukiem zahaczyła o dolną wargę partnera. Ponownie badała każdy szczegół twarzy piosenkarza.
– Cześć panie Harry. Cześć pani Melody. – ich intymną chwilę przerwał dziecięcy głosik. W dodatku mówiący po angielsku. Para oderwała się lekko od siebie, a brunet spuścił wzrok w dół. Ujrzał małego chłopca, który mógł mieć sześć lat. Może trochę mniej. Mały blondyn uśmiechał się od ucha do ucha i co jakiś czas naciągał na uszy cienką czapkę.
– Cześć Maluchu – odpowiedział Styles, ściskając dłoń Melody. Dziewczyna wyraźnie się spięła i zawstydziła. Schyliła głowę, jakby chciała zobaczyć ich małego towarzysza. – Gdzie są twoi rodzice? – spytał Harry, wypowiadając każde słowo dość wolno. Może to dziecko zna tylko podstawy angielskiego? Na pewno uczą się go w szkołach.
– Tam jest moja mama – odpowiedział płynnie w języku pary.
– Jesteś stąd? – spytał Styles, na chwilę przenosząc wzrok na placyk zabaw. Na ławce siedziała kobieta, a na jej kolanach malutka dziewczynka. Nieznajoma spojrzała na chwilę na bruneta, posłała mu uśmiech, po czym doglądnęła również małego blondyna i przeniosła wzrok na prawdopodobnie córkę.
– Jesteśmy tutaj na wakacjach! – krzyknął malec w odpowiedzi na pytanie piosenkarza.
– I jak, podoba się? – spytała nagle Melody, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Harry spojrzał na partnerkę i sam nie mógł powstrzymać uniesienia kącików ust do góry.
– Yhm. Powiem pani, że sprzedają tu dobrą gorącą czekoladę – powiedział blondynek cichym i konspiracyjnym głosem. Melody zaśmiała się cicho i uśmiechnęła szerzej.
– Będziemy musieli sprawdzić – stwierdziła, odwracając lekko głowę w stronę Styles'a, który swoją drogą wpatrywał się w Nolan jak w ósmy cud świata.
– Dlaczego nosi pani okulary kiedy nie świeci mocno Słońce? – spytał nagle maluch, przechylając na bok głowę.
– Wiesz... – zaczął Harry, starając się wymyślić coś co nie urazi Mely, a będzie dobrym wytłumaczeniem dla chłopca.
– Jestem niewidoma – odezwała się Melody, zaskakując swojego partnera. – Wiesz Mały, po prostu nie wiedzę niczego i lepiej mi chodzić w takich okularach – wytłumaczyła, posyłając dziecku lekki uśmiech. Chłopiec posmutniał i spojrzał na Harry'ego. Następnie przeskakiwał wzrokiem od mężczyzny do kobiety.
– Szkoda. Nie widzi pani jak pan Harry na panią patrzy. Tak jak mój tata na moją mamę –wytłumaczył rezolutnie malec, przyprawiając policzki brunetki o lekki rumieniec. Styles uśmiechnął się szeroko.
– Przepraszam państwa za synka. Bardzo państwa lubi i nie mogłam go powstrzymać przed podejściem. – za plecami blondynka pojawiła się średniego wzrostu kobieta, która na rękach trzymała małą dziewczynkę. Chyba spała. – Dziękujemy. Już nie będziemy państwu przeszkadzać. Chodź Chris – odezwała się, chwytając rączkę dziecka.
– Pa pani Melody. Pa panie Harry – powiedział na pożegnanie chłopiec i pomachał w stronę pary. Styles odwzajemnił gest, a Mely odpowiedziała ciche ,,cześć".
Słowa chłopca mocno uderzyły w piosenkarza. Melody nie widzi całej miłości, którą on ją obdarza. Czasem przecież jest tak, że związki rozpadają się właśnie przez to, że jedna połówka nie dostrzega uczucia jakim jest obdarzana przez drugą, nawet przez drobne gesty jak uśmiech. Może i sytuacja Melody i Harry'ego jest trochę odmienna, ale bazuje na podobnym działaniu. W końcu Nolan nie widzi wszystkich drobnych gestów Styles'a, jego uśmiechów, rumieńców.
A co gdyby rzeczywiście udało się znaleźć dobrego lekarza, który pomógłby Melody? Jak zmieniłoby się ich życie? Ich relacja?
Nolan odczuwała jednak odmienne uczucia. Nie chodziło jej o sam fakt braku wzroku, bo do tego zdążyła się przyzwyczaić, ale o Chris'a. Odnosiła wrażenie, że wręcz ją nawiedza i zmusza do powiedzenia Harry'emu prawdy. Brunet dowiedział się już tak wiele, a ona przecież wiedziała o nim wszystko. No może nie wszystko, ale wiele. Naprawdę.
– Wszystko dobrze? – spytał Styles, gdy kobieta z dziećmi znajdowała się daleko od nich. Przyciągnął bliżej siebie partnerkę i na krótko złączył ich usta.
– Tak, dziękuję – odpowiedziała, opierając głowę na torsie mężczyzny. Harry uśmiechnął się pod nosem. – To jak, sprawdzimy tą gorącą czekoladę? – spytała, przypominając sobie słowa małego dziecka.
– Oczywiście – odpowiedział, a następnie podniósł się z ławeczki i pomógł w tym samym swojej dziewczynie. Ułożył jej dłoń na swoim ramieniu i spojrzał na ochroniarzy oraz Helene. Wszyscy zebrali się i ruszyli w stronę jednej ze znajdujących się nieopodal cukierni.
*****
Zbliżała się godzina dwudziesta, gdy Harry z uśmiechem wyszedł z łazienki. Zamknął jej drzwi i wszedł w głąb pokoju. Melody siedziała na łóżku i okryta kocem, opierała się o jego zagłówek.
– Gotowe Panienko – powiedział zabawnym głosem Harry i podszedł do łóżka. Mimo, że Mel nie mogła tego zobaczyć to brunet skłonił się. – Właśnie się Panience ukłoniłem i zapraszam na chwilę relaksu – oznajmił, powoli zdejmując miękki koc z ciała kobiety. Odłożył go na bok, po czym chwycił wyciągnięte dłonie partnerki.
Melody była niezwykle podekscytowana. Nie miała pojęcia co też wymyślił brunet. Styles pomógł kobiecie bezpiecznie zejść z łóżka, po czym wziął głęboki wdech i zaczął ją prowadzić do łazienki.
– Ciepło tutaj – powiedziała Nolan, kiedy oboje przekroczyli próg sąsiedniego pomieszczenia.
– Moja droga – zaczął Harry, stając za partnerką. Ostrożnie objął ją od tyłu i ułożył głowę w zagłębieniu jej szyi. – Wanna jest wypełniona ciepłą wodą, przez co jest tutaj tak ciepło. Prócz tego we wannie jest mnóstwo piany i lawendowy płyn. Mam nadzieję, że sobie dobrze odpoczniesz – pod wpływem przyjemnych dreszczy.
Harry chwycił dłoń partnerki i podprowadził ją do wanny, gdzie ułożył również ręczniki. Chciał, aby kobieta miała wszystko pod ręką. Dla własnej wygody Melody przeniosła ręczniki w miejsce, które było jej lepiej znane i odwróciła się w stronę bruneta.
– Dziękuję Kochanie – odpowiedziała Mel, przyprawiając partnera o słynne motylki w brzuchu. Nolan nie często zwracała się w taki sposób do Harry'ego, co jeszcze mocniej na niego zadziałało.
– Zostawiam cię więc samą. Kiedy będziesz potrzebowała pomocy to krzycz. Jestem w pokoju, tuż obok ciebie i nigdzie się nie wybieram. Potrzebujesz jeszcze pomocy z czymś?
– Nie. Jeszcze raz dziękuję.
– Nie ma za co – odpowiedział brunet, po czym musnął usta Melody. Para oderwała się od siebie po chwili, a następnie Harry wyszedł z łazienki.
Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżku. Słyszał jak Nolan weszła do wanny i pisnęła zabawnie, po czym zaśmiała się. Na ustach mężczyzny od razu pojawił się uśmiech. Styles starając się odciągnąć uwagę od widoków jakie mógłby zobaczyć w łazience, wyjął z kieszeni swoją komórkę. Odblokował ekran i zastał kilka powiadomień. Jeff dzwonił pięć razy. Coś musiało się stać.
Styles nacisnął numer przyjaciela i wstał, a następnie z komórką przy uchu podszedł do okna.
– Tak? – odezwał się Azoff.
– Dzwoniłeś do mnie. Sorry, że nie odebrałem, ale byłem zajęty – wytłumaczył szybko brunet.
– Nie ma sprawy. W każdym razie znalazłem wam lekarza. Nazywa się Nick Rockwood i jest lekarzem ze Stanów. Jest najlepszy w swoim fachu i ma na koncie samych zadowolonych pacjentów. Umówiłem was na trzynastego kwietnia. Jesteście wtedy po koncercie w Londynie i macie dzień przerwy przed Glasgow. Spotkacie się wtedy z nim albo u ciebie w willi, albo w jednej z jego klinik. Jeszcze się dogadamy. Rockwood będzie wtedy w Anglii, bo ma jakieś sprawy do załatwienia i zgodził się wtedy z wami spotkać.
– Dzięki wielkie Jeff – odparł Harry, któremu spadł kamień z serca.
– Nie ma za co. Dobra, nie będę wam przeszkadzał. Odpoczywajcie – dodał mężczyzna i niedługo później rozłączył się.
Harry wziął głęboki wdech i usiadł na brzegu łóżka. Teraz trzeba tylko powiedzieć o tym Mel.
*****
Na dobrą sprawę żadne z nich nie ma pojęcia jak wylądowali w swoich objęciach pośrodku pokoju, tańcząc do muzyki puszczonej z laptopa. Harry obejmował ciasno Melody, której głowa opierała się na torsie bruneta, a w tle leciała piosenka Fleetwood Mac ,,The Chain". Pokój był oświetlony przez dekoracyjne lampki, a okna zasłonione przez zasłony. Nikt nie zakłócał im tej intymnej chwili.
– Harry – wyszeptała cicho brunetka, której włosy były jeszcze wilgotne po kąpieli.
– Tak? – spytał mężczyzna, zakładając ciemny kosmyk włosów za ucho Nolan.
– Ja...chciałabym ci powiedzieć o Chris'ie – zaczęła, a brunet zamarł z zaskoczenia. Nie przerwał jednak ich powolnego tańca w swoich ramionach. Melody wzięła głęboki wdech i mocniej wtuliła się wysportowane ciało piosenkarza. – Wiem, że nie daje ci to spokoju. Mnie też. Chris był moim starszym o półtora roku bratem. Bardzo się kochaliśmy i prócz rodzeństwa byliśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Mówiliśmy sobie o wszystkim, ale i dogryzaliśmy sobie jak to w relacjach rodzeństwa. Kiedy straciłam wzrok specjalnie dla mnie zrezygnował z wyjazdu na kolonię i był przy mnie. Pomagał mi jak nikt inny. Kiedy wszyscy przyjaciele okazali się być fałszywi, on mnie nie opuścił. Wspierał, uczył żyć bez wzroku w tym świecie. Dawał mi nadzieję i siłę, kiedy nie miałam ochoty wstać z łóżka. Niezwykle wspierał mnie też po śmierci ojca. Był zawsze obok mnie. – głos Melody był spokojny, cichy. Można było odnieść wrażenie, że bez emocji. Jednak cała burza uczuć odgrywała się w sercu brunetki. – Chris ponad rok temu jechał wraz ze znajomym do parku linowego. Od dzieciaka miał bzika na tym punkcie. Kiedy wracali rozpadało się. I to dość mocno. Jechali przez aleję z drzew, czyli po każdej stronie drogi rosły drzewa. Przez ciągły deszcz i słabą widoczność znajomy Chris'a stracił kontrolę nad samochodem, który uderzył w drzewo, a potem stoczył się po niewielkiej skarpie. Oboje zginęli na miejscu – powiedziała Mel, czując łzy pod powiekami. – Od tamtej pory mocno zamknęłam się w sobie. Nie miałam obok siebie mojego kochanego braciszka, a każdy dzień był coraz gorszy. – zamilkła na chwilę. – Do dnia, kiedy poszłam do The Voice i poznałam ciebie – zakończyła, unosząc głowę. Uśmiechnęła się w stronę Harry'ego i ułożyła dłoń na jego policzku. – Oto cała historia Chris'a Nolana.
Styles ponownie nie wiedział jak zareagować. Nie chciał zrobić czegoś źle. Sam bardzo przeżywał historię Mel. Dziewczyna mimo swojego młodego wieku przeszła tak wiele.
– Teraz ty spełniasz zadanie Chris'a. Troszczysz się o mnie, opiekujesz mną oraz kochasz. Jeszcze mocniej jak mój brat. A ja kocham cię jeszcze bardziej Hazz – wyszeptała, po czym całkowicie zalała się łzami. Harry uśmiechnął się przez pojawiające się w jego oczach kropelki i przetarł kciukiem policzek ukochanej. Pierwszy raz słyszał takie zdrobnienie jego imienia z ust Nolan, przez co poczuł się jeszcze szczęśliwszy. Styles spotykał się już z wieloma kobietami, jednak nigdy nie myślał, że taka szara myszka tak bardzo zawróci mu w głowie. Piękna i utalentowana szara myszka.
– Kocham cię Mely. Bardzo cię kocham – wyszeptał drżącym głosem, po czym oboje wpadli sobie w ramiona w ciasnym uścisku. Harry tulił do siebie roztrzęsioną Melody, a ona wplatała palce w gęste włosy bruneta.
Oboje czerpali z tej chwili jak najwięcej. Również oboje chcieli, aby ta chwila trwała jak najdłużej.
– Chciałbym abyś mogła mnie zobaczyć. Abyś mogła zobaczyć to jak piękna jesteś, jak wiele ludzi śpiewa wraz z tobą piosenki. Jak wielką miłością cię darzę i jak bardzo się do ciebie przywiązałem – zaczął Harry, błądząc wzrokiem po twarzy ukochanej. – Wierzę, że uda się przywrócić ci wzrok i dlatego chcę zabrać cię do specjalisty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top