23.

-Prosimy o zapięcie pasów. Będziemy startować. – z głośników wydobył się pogodny głos stewardesy.

Harry uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na siedzącą po jego lewej stronie brunetkę. Dziewczyna zaciskała palce na podłokietnikach fotela tak mocno, że zrobiły się białe.

-Spokojnie Kochanie. – wyszeptał Styles, wprost do ucha kobiety. Pochylił się nad dziewczyną i sięgnął po jej pas, chcąc ją przypiąć. – Na początku może i jest troszkę niekomfortowo kiedy samolot startuje, ale potem wszystko jest dobrze. Lecimy z doświadczonymi pilotami, więc nic nam się nie stanie. – jego wypowiedź uwieńczyło pstryknięcie zapięcia pasów oraz buziak złożony na czole Melody.

Mimo uspokajającego głosu bruneta, Nolan czuła jakby miała za chwilę zwrócić swoje śniadanie. To był jej pierwszy w życiu lot samolotem, co tłumaczy zdenerwowanie i strach u dziewczyny. Na dodatek niewidomej dziewczyny.

Harry wysunął swoją dłoń i po zapięciu swoich pasów bezpieczeństwa, splótł palce z tymi Melody. Ścisnął rękę kobiety chcąc dodać jej otuchy i wbił w nią zielone tęczówki.

Rzeczywiście, start nie należał do najprzyjemniejszych. Poderwanie się maszyny do lotu, wznoszenie na kolejne metry i nieprzyjemne trzęsienie fotelem. Wszystko to spowodowało, że Melody zaczęła bać się kolejnych podróży w czasie trasy. W końcu najczęściej będą poruszać się samolotem.

-Jeśli chcesz to możesz się przespać. Mamy ponad półtorej godziny lotu. – brunet wymruczał wprost do ucha kobiety, delikatnie je przy okazji przygryzając.

Mel uśmiechnęła się i gdy można było odpiąć pasy, oparła głowę na ramieniu piosenkarza. Jak się okazało, nawet podróż samolotem nie przeszkodziła kobiecie w szybkim zaśnięciu. Harry sięgnął po swoją bluzę i okrył nią drobną brunetkę, która wręcz tonęła pod materiałem. Przynajmniej Styles miał pewność, że Melody będzie ciepło.

Brunet wyjął ostrożnie komórkę z kieszeni spodni i odblokował ekran. Pewien pomysł, który stworzył się wczoraj w jego głowie podkusił go do zrobienia ukochanej zdjęcia. Taka pamiątka z pierwszego lotu.

Po skończeniu zabawy w paparazzi Zielonooki oparł wygodnie głowę na fotelu i przymknął oczy, licząc, że i jemu uda się zregenerować potrzebne na wieczorny koncert siły.

*****

Według Melody lądowanie samolotu jest dużo przyjemniejsze niż startowanie. Harry nie bardzo to rozumiał, ale z pokorą przyjął do wiadomości. Gdy maszyna zatrzymała się na pasie lotniska Styles wstał powoli, rozciągając kończyny.

-Gotowa na przygodę? – spytał Harry, uśmiechając się pod nosem. Melody uśmiechnęła się lekko, rozciągając ramiona. Nolan znowu wyglądała jak mała księżniczka, budząca się ze snu.

-Chyba tak. – wyszeptała. Czarne okulary, które przez cały czas miała na nosie opadły lekko, przez co brunetka przesunęła je wyżej.

Harry założył swoją bluzę i po upewnieniu się, że wszystko zabrali pomógł wysiąść Melody. Sprowadził dziewczynę po dostawionych do samolotu schodkach i dołączyli do reszty ekipy. W głębi serca Styles modlił się aby nie było tutaj wścibskich paparazzi. Na dobrą sprawę związek jego i Nolan nie był nigdzie oficjalnie potwierdzony, przez co byli jeszcze bardziej narażeni na dziennikarzy. A może to właśnie dobry moment żeby powiedzieć o nich światu? Harry wprawdzie nigdy nie lubił dzielić się swoim życiem prywatnym, jednak teraz sytuacja stawia się inaczej. Mel jest również jego supportem w trasie i podróżuje razem z nim. Jest więc jeszcze bardziej narażona na obiektywy aparatów i wyssane z palca plotki.

-Teraz przejdziemy do podstawionego dla nas autobusu, który zawiezie nas na arenę, w której występujemy wieczorem. – Styles zatrzymał się przed ukochaną i starał się jej wszystko wytłumaczyć. Wiedział, że to wszystko musiało być bardzo stresujące dla Melody. Z resztą, potwierdzało to jej zachowanie.

Brunetka trzymała się kurczowo ramienia ukochanego, a silne perfumy stały się jej drogowskazem w podróży. Nie można ukryć, że Melody bardzo cieszyła się dzisiejszym koncertem i była tym podekscytowana, jednak zawsze jest jakaś obawa. Nolan martwiła się, że kiedy stanie pośrodku areny zje ją stres, że nie będzie w stanie wyśpiewać żadnego poprawnego dźwięku i zostanie obrzucona wyzwiskami. Mimo licznych rozmów z Harry'm chyba negatywne opinie najbardziej przerażały dziewczynę. Melody była prostą dziewczyną, która ze swoim brakiem wzroku wyłapywała jak najwięcej ludzkich wypowiedzi. Toteż słowa, na które przykładowo Harry mógłby nie zważać bądź nie dosłyszeć, Mel przyswajała doskonale.

Para wraz z resztą ekipy ruszyła w nieznaną im stronę, prowadzona przez Jeff'a. Głośne rozmowy pomiędzy Clare i Sarah nie ustawały, a co jakiś czas włączali się również Adam i Mitch. Natomiast Jo wraz z innymi ochroniarzami pilnowali bezpieczeństwa wszystkich. Jedynie Harry i Mel szli na uboczu w ciszy. Brunet wyczuwał strach, jakim emanowała jego partnerka i wiedział, że w takiej sytuacji najlepszym wyjściem będzie przyciąganie jej ramieniem do swojego ciała.

Jak się okazało dla wygody i bezpieczeństwa autobus był podstawiony od razu na płytę lotniska. Kiedy pracownicy portu lotniczego wkładali bagaże do schowków w pojeździe, zespół zajmował miejsca w środku. Oczywiście, autobus którym mieli podróżować nie przypominał normalnego, a raczej tour busa. Nie było jednak sensu długo się tutaj zadomawiać, gdyż był im potrzebny jedynie na przejazd pod arenę.

Harry posadził Melody na obitych miękkim materiałem siedzeniach przy stole i po chwili zajął miejsce obok. Liczył, że może Mel prześpi się jeszcze chwilę, gdyż nie będą mieli takiej możliwości, aż do jutra, bądź dzisiejszego bardzo późnego wieczoru. Jednak plotkujące Sarah i Clare przeszkodziły w tym pomyśle, wciągając Melody w wir rozmów.

*****

Po przyjeździe na arenę wszystko działo się wyjątkowo szybko. Każdy został zaprowadzony do miejsca, w którym powinien znajdować się w czasie występu. Stylistki rozkładały potrzebne stroje w garderobie i przygotowywały kosmetyki, Jeff dogadywał się z szefem budynku oraz oświetleniowcami. Mitch i Adam pomagali Sarah ustawić perkusję, a Clare starała się ustawić klawisze pod swój wzrost. Każdy był czymś zajęty. Jedynie Harry starał się poświęcać jak najwięcej czasu Melody, która z każdą upływającą minutą była coraz bardziej przerażona.

-Wszystko będzie dobrze. – wyszeptał Harry, tuląc do siebie drżącą kobietę. Melody siedziała w garderobie Styles'a na jego kolanach i wtulała się w ukochanego. Jej głowa leżała w zagłębieniu szyi mężczyzny, a brunet opierał policzek na włosach kobiety.

-Boję się, że się pomylę i wszystko się zepsuje. – wyszeptała drżącym głosem.

-Nie ma takiej potrzeby Skarbie. – wyszeptał brunet, uspokajająco gładząc plecy dziewczyny. –Nawet gdybyś się pomyliła to nic się nie stanie. Musisz być sobą na scenie, tą roześmianą dziewczyną, którą jesteś przy mnie. Wiem, że jesteś idealną osobą, która skutecznie rozgrzeje moich, a wkrótce naszych fanów przed koncertem. – dodał, a uśmiech sam pchał się na jego usta.

Melody zacieśniła uścisk i westchnęła. Nie mogła zawieść Harry'ego. Nie jego. Wiedziała, że dzisiejszy wieczór będzie przełomowy dla niej. Chciała pokazać się wszystkim z jak najlepszej strony, a przede wszystkim chciała udowodnić, że jako osoba niewidoma również potrafi dobrze się bawić.

*****

Harry rozsiadł się wygodnie na postawionych przed sceną krzesełkach i obserwował krzątających się na niej ludzi. Za chwilę miała odbyć się próba Melody, które teraz była pogrążona w rozmowie z Clare i Sarah. Tak jak Styles myślał, brunetka szybko zaprzyjaźniła się z kobietami.

-Po co ci aparat? – głos Mitch'a zwrócił uwagę piosenkarza. Brunet poprawił się na krzesełku i spojrzał na mężczyznę niezrozumiale. –Wiem do czego służy aparat, ale po co ci on? Przecież nie fotografujesz. Od tego jest Helene. – gitarzysta był wyraźnie zaskoczony. Zdjęcia podczas trasy miała wykonywać właśnie Helene Pambrun, a nie Harry Styles.

-Wiesz. – zaczął brunet, spoglądając to na aparat to na swoją ukochaną, która właśnie głośno się zaśmiała. Uśmiech sam pojawił się na ustach mężczyzny. Mitch wyczuł, że wypowiedź jego przyjaciela będzie dłuższą historią, więc zajął wolne miejsce obok niego. –Wczoraj wieczorem przeglądałem jeszcze dokumenty Melody. W tym też kartę zdrowia. Zastanawiałem się, czy nie zabrać jej do jakiegoś dobrego okulisty. Może jest szansa na przywrócenie wzroku? – westchnął, przecierając twarz. – Ona nie zasługuje na takie życie. Na życie z ciemnością zamiast obrazów. – Harry zamilkł na chwilę. – Cała ta trasa to również pierwsze wyjazdy Melody poza Anglię. Wierzę, że uda się przywrócić jej wzrok i będę robił Mel zdjęcia w każdym kraju, w którym będziemy. Przygotuję z tego album i wierzę, że pewnego dnia zobaczy te wszystkie zdjęcia.

-Stary. – Mitch westchnął i spoglądnął na przyjaciela. – Jesteś naprawdę niesamowity i liczę, że zaproszenie na wasz ślub dostanę jako pierwszy.

*****

Moment wejścia na scenę zbliżał się niezwykle szybko. Podobno fani już wypełniali miejsca na arenie. Melody siedziała w garderobie i nerwowo zaciskała swoje dłonie. Co najciekawsze podczas nakładania makijażu zgodziła się jedynie na podkład, puder, bronzer i rozświetlacz. Nolan nie widziała sensu w korzystaniu z cieni, skoro i tak miała mieć założone okulary. Nie można jednak powiedzieć, że tak delikatny makijaż w połączeniu ze strojem brunetki wyglądał ubogo. Wręcz przeciwnie. Melody miała na sobie czarne, wąskie spodnie, biały luźny top na cienkich ramiączkach, który podobno nosiło wiele kobiet i czarną skórzaną kurtkę. Idealnym potwierdzeniem piękności dziewczyny tego wieczoru może być Harry, który wręcz pożerał ją przez cały czas wzrokiem. A w szczególności zgrabne nogi dziewczyny i pośladki. Chyba nikt nie chce wiedzieć, co wtedy w głowie miał słodki Harry z dołeczkami w policzkach.

-Gotowa? – głos Clare rozbrzmiał w garderobie. Ustalono, że to właśnie ona wprowadzi Mel na scenę. I tak będzie jej akompaniować, więc było to najlepsze rozwiązanie.

-Sama nie wiem. Boję się, że się pomylę. – westchnęła brunetka, nerwowo wyginając swoje palce.

-Wszystko będzie dobrze, nie martw się. – odpowiedziała pogodnym głosem Uchima i położyła dłoń na ramieniu brunetki. – Jest tutaj Harry?

-Jestem! – krzyknął zza parawanu.

-Przebiera się w te swoje garniturki. – zaśmiała się jedna ze stylistek, a wraz z nią Clare.

-Nie będę przeszkadzać, ale za pół godziny musicie stawić się pod sceną. Jeff powiedział, że trzeba was przygotować. – oznajmiła, po czym wyszła z garderoby dokończyć własne przygotowania.

*****

Piski i krzyki fanek docierały aż tutaj, pod scenę. Harry był do tego przyzwyczajony, jednak po tak długiej przerwie uśmiech sam pchał się na usta. W odróżnieniu od niego Melody była blada jak ściana. Harry w czarnym garniturze z lekko świecącego materiału, przypominającego cekiny zbliżył się do ukochanej i musnął jej usta.

-Będzie dobrze. Wdech i wydech. – instruował ją z uśmiechem.

Nagle do uszu Melody dotarło wiele głosów śpiewające tak dobrze znaną jej piosenkę. Właśnie wtedy Nolan wpadła na genialny pomysł, który stał się niespodzianką dla Zielonookiego.

-Gdzie jest Sarah? – wręcz wykrzyczała w stronę Styles'a, z powodu głośnych krzyków na arenie.

Harry chwycił dłoń ukochanej i pociągnął ją w stronę perkusistki, która stała z resztą zespołu. Nie trudno ukryć, że mężczyzna stresował się nie tylko za siebie ale i za Mel. To miał być jej pierwszy występ na tak wielkiej scenie. Sam za to bał się jak zostanie przyjęty po tak długiej przerwie. Chociaż bilety, które szybko się rozeszły muszą być dobrym znakiem.

Styles miał wrażenie, że się przesłyszał, gdy tuż przed wyjściem Mel na scenę ta kazała mu odejść, ponieważ chciała porozmawiać z zespołem na osobności. Styles wyglądał jakby zobaczył ducha kiedy podchodził do Josepha, którego zadaniem było przyprowadzenie Nolan do garderoby po jej występie.

W tej chwili jednak Harry nie wiedział jakie show zrobi Melody. Mógł się tego jedynie domyślać, po słowach Sarah skierowanych do jego ukochanej: ,,Powodzenia Melody. Zrób to tak jak ćwiczyłyśmy".

*****

Kiedy światła padły na scenę piski rozbrzmiały na całej arenie. Melody, która wraz z Clare podążała na środek sceny zadrżała. Fani mają moc.

Kiedy brunetka pojawiła się na środku sceny, czuła jak miękną jej nogi. Miała wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy jej z klatki piersiowej. Jednak Melody miała w głowie świadomość, że jest wśród swoich. Tuż za nią, kiedy odwróci się, wyciągnie dłoń i przejdzie kilka kroków napotka perkusję Sarah. Adam i Mitch stali po jej obu stronach, a za nimi znajdowała się Clare. O ile pamięć Nolan jej nie zawodzi, to właśnie tak było.

Natomiast za sceną stał wysoki brunet, który denerwował się równie mocno jak ona. Zaciskał kciuki i mruczał pod nosem ciche słowa.

Mel chciała zrobić to dla niego. Dla Harry'ego, który nie tylko podarował jej swoje serce, ale i wiarę w jej możliwości.

-Dobry wieczór Basel! – krzyknęła słodkim głosem Melody, a piski które wywołała rozgrzały jej serce.

Będzie dobrze.

-Nawet nie wiecie jak się denerwuję. – powiedziała. Musi być sobą. – Jednak myślę, że zarówno mnie jak i was skutecznie rozgrzeje ,,Olivia" One Direction.

Decyzja jaką tuż przed wejściem na scenę podjęła Nolan była jak najbardziej trafiona. Zebrani w hali fani krzyczeli i piszczeli ciesząc się z wyboru brunetki. Również od pierwszych linijek tekstu śpiewali wraz z Melody.

Harry stał za sceną obserwując całe show od tyłu i nie mógł wyjść z podziwu. Jego mała dziewczynka zrobiła dzisiaj wielki krok i od razu przekroczyła górę. Nim ktokolwiek zdążył zauważyć Styles starł spływającą po jego policzku łzę wzruszenia i cieszył się widokiem przed nim.

******

Występ Melody był niesamowity. I wbrew jej obawom wszystko udało się bez żadnych problemów. Teraz nadszedł moment, w którym brunetka miała zostać sprowadzona przez Jo po schodkach ze sceny i przejść wyznaczonym torem pomiędzy fanami. To był zdecydowanie najgorszy moment. Kiedy jesteś tak blisko obcych ci ludzi i kiedy oni mogą wykrzyczeć cokolwiek zechcą.

Joseph wszedł na schodki, gdzie czekał na Melody, którą prowadził Mitch. Blondyn przejął dłonie kobiety i pomógł jej bezpiecznie zejść.

-Będę szedł przed tobą. Nie puszczę cię. Droga jest prosta. Ćwiczyliśmy to. – Joseph czuł się zobowiązany do opanowania wyraźnej blokady u Nolan. Chwycił jej dłonie i ruszył powoli do przodu, tak jak próbowali podczas prób do koncertu.

Zewsząd do Melody docierały różne głosy. Wysokie, niskie. Wyrażały podziękowania, prosiły o przekazanie Styles'owi, że ktoś go kocha. Wszystko naraz przyprawiało kobietę o ból głowy i zdezorientowanie. Jedynym co w tamtej chwili trzymało ją przy ziemi były ręce ochroniarza.

Nagle na dłoniach brunetki coś wylądowała. Usłyszała dodatkowo głośne: ,,To dla ciebie". Mel wysunęła jedną rękę z uścisku Josepha i chwyciła przedmiot leżący na jej przedramionach. Blondyn odwrócił się w stronę kobiety i na widok obiektu w jej dłoni uśmiechnął się.

Mężczyzna przyspieszył kroku i po chwili znaleźli się na pustym korytarzu, a do ich uszu dobiegł pisk. Harry pewnie wszedł na scenę. Pierwsze dźwięki jednej z jego piosenek jedynie potwierdziły tę tezę.

-Co to takiego? – spytała Mel, gdy wolnym krokiem szli w stronę garderoby.

-Kwiaty. Są w ozdobnej foli, dlatego trochę szeleszczą. – wytłumaczył, a na ustach brunetki pojawił się uśmiech.

Dostała kwiaty. Od kompletnie obcej osoby, podczas pierwszego występu.

Czyli chyba było dobrze, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top