Epilog
@KakaSzczur jako Yoongi :)
@Avangeee jako Jikook :)
Minęło dwa i pół miesiąca od dodania pierwszego rozdziału. Mamy z KS nadzieję, że każdy cieszył Was równie mocno :D No niestety nie jesteśmy autorkami, które lubią zostawać w jednym świecie na TAK długo. I tak te 20-30 rozdziałów to dużo (jak na nas. I mówię tu o naszych wszystkich seriach), szczególnie, że zawsze były 4500+, dochodząc niekiedy do 8 tys. :D
Dziękujemy wszystkim komentującym (BO WIECIE, ŻE LUBIĘ KOMENTARZE I NIE POWINNIŚCIE SIĘ BAĆ ICH PISAĆ/LENIĆ SIĘ I Z TEGO POWODU ICH NIE PISAĆ, TOO :P). Za gwazdki też dziękujemy, bo czasem na nie zerkam, choć nie tak bardzo jak na komentarze ;)
Ogólnie miał być hepi end i jest :D A jak przeczytacie już do końca - zapraszam na inne nasze serie :D *BIERZE GŁĘBOKI WDECH*
Dla fanów Yoonmina/Vkooka - Eternal Flame u KakiSzczur (KS)
Dla fanów Yoonkooków ogólnie zapraszam na mój profil, bo mam chyba aż trzy rzeczy z nimi (KOCHAM YOONKOOKI) - Affliction z KS i inne moje solowe projekty
Dla fanów Yoonseoków/Jikooków/NCT - Endlessly u KS
Dla fanów Kookminów/Taegi - Flash u mnie na profilu (ogólnie jak ktoś lubi Jikooki to też zapraszam do mnie i na profil KS, bo mamy trochę rzeczy z nimi)
Dla fanów Taegi - Anxiety u KS na profilu
Iii niedługo startujemy z nową serią, którą na pewno tu zareklamuję, więc nasi stali czytelnicy (AD, Ama, Martis, Kutrub, savemin, JiminMisio) na pewno będą nią zainteresowani, prawda? :)
Dobrze, więc ENJOY i ba-baj :D
~~~~~~~~~~~~
Yoongi:
Wakacje się skończyły, a Jeonggukie wrócił do szkoły. Choć tak naprawdę pierwszego września ważniejsze było jego święto, które mogliśmy pierwszy raz obchodzić wspólnie. Oczywiście spędziliśmy razem miły dzień, nawet mimo powrotu do uczniowskiego więzienia, a w prezencie najmłodszy otrzymał od nas bilety na grudniową galę, na której wystąpi jego ukochany zespół. Moje aniołki wybiorą się na to wydarzenie razem, a ja będę mógł wspierać najlepszego przyjaciela, który już zaczynał świrować przez to, że zostanie ojcem. Ostatnio nawet odwiedził nas, bym mu doradził, który kolor wózka powinni z Hyuną kupić...
Niedługo potem, Jiminnie zaczął kolejny rok akademicki, o dziwo mocno zachęcony do nauki, dzięki propozycji Yoonsunga. Mój brat za bardzo nakręcił się na to, że dzięki małżeństwu będzie nie tylko członkiem zarządu Samsunga, a również właścicielem hoteli Angel, przez co obawiałem się, czy aby na pewno sobie z tym wszystkim poradzi. Pozostało mi jedynie wierzyć w jego umiejętności i mieć nadzieję, iż nie zawali i nie splami honoru rodziny, tak jak jego brat.
W mojej pracy również wszystko się układało. Jako kierownik radziłem sobie całkiem nieźle, choć często mi się zdarzało pracować dodatkowo jako jeden z grafików. Mało tego - przypadł mi zaszczyt kierowania zespołem, który miał stworzyć grę o Kurczaku, Kocie i Króliku, dedykowaną dla najmłodszych. Tak, moje komiksy zrobiły prawdziwą furorę, dzięki czemu mogłem tylko bardziej napawać się sukcesem, będąc wdzięcznym, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nasze życie wkroczyło na spokojne tory. I to było idealne.
Czas mijał jednak nieubłaganie. Nim się obejrzałem, nadszedł ten wyjątkowy dzień - dokładnie rok temu wracałem ze szkolenia i zobaczyłem, jak z samochodu wyrzucany jest na pobocze bezbronny dzieciak, którego zabrałem do szpitala. Rok temu ten sam dzieciak wylądował w naszym mieszkaniu. I rok temu ten dzieciak o imieniu Jeongguk, wywrócił mój i Jimina świat do góry nogami. Nawet nie wiem kiedy minął ten rok. Tamte wydarzenia i towarzyszące mi uczucia... To wszystko wydawało się mieć miejsce wczoraj. A jednak nie. Trzysta sześćdziesiąt pięć dni minęło, a mój sposób myślenia zmienił się tak, bym był w stanie kochać na równi dwie osoby. Na samym początku tego trudnego związku powiedziałem Jeonggukowi, że taka miłość jest możliwa, bo przecież kochamy wiele osób jednocześnie. Ale sam musiałem się tego nauczyć. I choć nie było to łatwe, małymi krokami udało mi się dokonać czegoś, co wydawało mi się niemożliwe. Wcześniej to Jimin był całym moim światem. Teraz na tronie władcy mojego serca siedział razem z króliczkiem. I to także było idealne.
Gdy przyszedł dzień rocznicy, wszystko miałem zaplanowane od początku do końca. Każdy z nas zrobił sobie wolne od obowiązków, abyśmy mogli uczcić dzień naszego poznania. Pobudkę zaczęliśmy od gorącego seksu. No dobra, od życzeń, naprawdę krótkich, ale przypieczętowanych orgazmem. Potem zaprosiłem młodszych do stołu, gdzie czekało przygotowane wcześniej śniadanie, przy którym obaj otrzymali po karcie. Dostali na nie odpowiednią sumkę pieniędzy, aby mogli sami wybrali sobie prezenty, z których będą najbardziej zadowoleni. W tym czasie, moim zadaniem było przygotowanie mieszkania do prawdziwego świętowania. Jedynym warunkiem było to, aby wrócili nie wcześniej, niż o szesnastej.
Kiedy po ostatnich pocałunkach drzwi wyjściowe się zamknęły i zostałem sam, zabrałem się do pracy. Wszystkie koce, miękkie poduszki oraz kołdry, wylądowały na puchatym dywanie w salonie. Trochę się nakombinowałem, aby specjalnie kupiony na ten dzień tiulowy materiał zawiesić razem ze światełkami nad kanapą, tworząc w ten sposób przytulny namiot.
Gdy poradziłem sobie z tymi ozdobami, zabrałem się za szykowanie posiłku. Odbyłem nawet specjalną lekcję u Hyuny, aby wszystko wyszło idealnie i na całe szczęście mięso się nie spaliło. Do tego cała masa dodatków w postaci warzyw, i wino, a przygotowany stół dodatkowo przyodziałem kwiatami i świecami. Gdy zasłoniłem okna ciężkimi roletami, wnętrze wyglądało tak przytulnie, że z radością podziwiałem ten widok.
W końcu ruszyłem do sypialni, gdzie przebrałem się w najodpowiedniejszy na tę okazję strój - dresowe spodnie i koszulkę od Jimina, podarowaną na ostatnie święta. Przecież garnitur nie pasował do takiego otoczenia, a przy moich skarbach chciałem się czuć maksymalnie swobodnie. Takie same zestawy zostawiłem na łóżku dla nich, aby nie musieli się martwić tym, co powinni założyć.
Wyrobiłem się ze wszystkim idealnie, więc kiedy usłyszałem otwierające się drzwi, poczułem prawdziwe podekscytowanie. Ten moment, gdy obdarowywałem aniołki takimi rzeczami, był zawsze najbardziej wyczekiwaną częścią wręczania im prezentów - ten zachwyt w ich oczach i uśmiechy na twarzach warte były dla mnie każdej ceny. Dlatego kiedy stanęli w progu, obładowani torbami, a ich patrzałki zaczęły błyszczeć z radości, moje serce wykonało dwa salta i fikołka.
Zdumione usta rozchyliły się, a dłonie delikatnie odstawiły zakupy na podłogę.
- Hyuung? Co to za bajka? – zapytał zachwycony Jimin, rozglądając się po salonie, a Jeongguk... wyciągnął telefon i zaczął robić wszystkiemu zdjęcia.
Ah, ta dzisiejsza młodzież... Gorzej niż japońska wycieczka w Paryżu.
Nie dokończyłem myśli, a już obaj wylądowali w moich ramionach, całując mnie na powitanie, ale również dziękując w ten sposób za poświęcony czas na przygotowanie tego wszystkiego.
Z chęcią przyjąłem taką formę wdzięczności, uśmiechając się szeroko.
- Uciekajcie się przebrać, bo jedzenie stygnie – poprosiłem, delikatnie popychając ich w stronę pokoju, do którego pobiegli niemal w podskokach, zabierając po drodze swoje torby.
Chwilę to potrwało, a na dodatek Jeonggukie wrócił w swetrze. Nie zdziwiło mnie to jakoś szczególnie, gdyż ostatnio pogoda nie była najlepsza. Nawet dzisiaj ciągle wiało i może po prostu zmarzł w czasie wyjścia, a teraz chce się trochę ocieplić.
- Hyung! – zawołał różowowłosy, podbiegając do stołu, gdzie kładłem naczynie z gorącym kurczakiem.
- Mamy prezenty! – dodał króliczek, zatrzymując się obok swojego hyunga. Obaj trzymali ręce za plecami, więc jasne było, iż coś przynieśli.
- Oprócz dwóch toreb z ubraniami, mamy jeszcze kilka drobiazgów – wyjaśnił kurczaczek, bujając się na nogach.
- Ale po jedzeniu. Proszę, proszę, nic nie jedliśmy – uściślił Jeonggukie, robiąc błagalną minę.
- Chodźcie, prezenty mogą poczekać – zadecydowałem natychmiast, bo ich pełne brzuszki były dla mnie dużo istotniejsze niż nawet najdroższy prezent.
Odsunąłem krzesło najpierw przed najmłodszym, a następnie przed Jiminem, po czym nalałem do kieliszków wina, pilnując, aby Jeongguk nie dostał go zbyt dużo. Nawet jeśli był pełnoletni, nie chciałem go rozpijać.
- Smacznego – powiedziałem, siadając na swoim miejscu z uśmiechem, za co oni podziękowali i zabrali się za pałaszowanie.
Posiłek przebiegł w podobnej atmosferze jak zawsze, wypytywałem ich, jak spędzili popołudnie, podsuwałem na ich talerze co lepsze kawałki, a często również moje pałeczki trafiały do ich ust. Wznieśliśmy toast za naszą pierwszą rocznicę, co przez moment wydawało mi się trochę dziwne, bo przypomniałem sobie, że przecież już ją obchodziliśmy, z kurczaczkiem, jednak uśmiechnąłem się tylko do swoich myśli, odrzucając to spostrzeżenie. To nie tak, by nasz poprzedni związek był całkowicie zamkniętą kartą i wszystko liczyło się tylko od momentu, kiedy dołączył do nas Jeonggukie. Ale tak było po prostu fair. Nie patrzymy tylko na siebie lub tylko na drugą osobę. Patrzymy na całą naszą trójkę, jako na jedno i powinniśmy razem się cieszyć takimi wspólnymi uroczystościami.
Po obiadokolacji, prezenty leżące na wolnym krześle, szybko stały się ponownie obiektem zainteresowania, zwłaszcza z powodu podekscytowanego Jimina, który wyrywał się, aby wręczyć mi paczkę jako pierwszy.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba i przyda, hyungie. Sto lat naszej trójce – powiedział, podnosząc się z miejsca, aby móc dać mi całusa. Oczywistym jest, iż po różowowłosym nie można się spodziewać byle czego, dlatego Rolex i perfumy Gucci, które od niego otrzymałem, były bardzo w jego stylu. – A dla młodszego skarba... - dodał, sięgając do torby, z której wyjął cały pakiet książek. – Uwziąłeś się ostatnio, to masz, edukuj się. Musiałem zamawiać do Hyungsika, żebyście niczego nie zauważyli – dodał szalenie z siebie dumny, przez co nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Zwłaszcza, gdy do książek dołączyła jeszcze bluza z nadrukiem Kota i Kurczaka. – Nasz – stwierdził krótko Jiminnie, składając buziaka na czole najmłodszego.
- Jiminnie... - Westchnąłem, patrząc na te drogie prezenty i pokręciłem głową, ale szybko z uśmiechem przyciągnąłem go w swoją stronę, aby móc go mocno pocałować. – Dziękuję, kochanie – szepnąłem, a następnie założyłem masywny zegarek.
Dłoń Jeonggukiego wystartowała w górę, aby zwrócić naszą uwagę i gdy już ją przykuł, od razu podniósł się z miejsca.
- Na dobry początek mam dla hyungów piosenkę. I nie mógłbym się do niej ograniczyć, bo zawdzięczam ci życie Yoongi hyung, a tobie, Jiminnie hyung... - Urwał na moment, potrzebując chyba pozbierać myśli. – Kiedy postanowiłeś mnie wtedy pocałować, bałem się. Bałem się, że jedyni tak kochani ludzie, którzy pojawili się w moim życiu, nagle znikną. Ale teraz... nie patrzę w taki sposób na tamten okres. W końcu zapoczątkował on nasze wspólne, piękne i pełne miłości życie.
Zaraz po tych słowach przymknął oczy i zaczął śpiewać „Beautiful" Crusha.
Słuchałem go z uwagą, jak zawsze, gdy jego usta wydawały tak piękne tony. Chwyciłem również jego dłoń, aby móc spleść nasze palce i słuchałem, ciesząc się darem, jaki otrzymaliśmy z Jiminem, właśnie pod postacią dzieciaka z uroczymi, króliczymi ząbkami i anielskim głosem.
Gdy śpiew został zakończony, moja ręka przyciągnęła dłoń Jeongguka do moich ust, abym mógł złożyć na jej grzbiecie pocałunek, patrząc w otwarte już oczy czarnowłosego.
- Cieszę się, że pojawiłeś się w naszym życiu, Jeonggukie. Nawet jeśli początek naszej znajomości nie jest zbyt miłym do wspominania czasem, przez to, że musiałeś cierpieć – powiedziałem spokojnie i całkowicie szczerze.
Przypomniało mi się, jak któregoś razu Hoseok zapytał mnie, czy cofnąłbym czas, aby najmłodszy nigdy nie pojawił się w naszym życiu. Teraz już wiedziałem na pewno, że jedyną odpowiedzią, jaka byłaby zgodna z moim sercem, to „nie". Jeongguk należał do nas, tak samo jak my należeliśmy do niego.
Chłopak przyciągnął bliżej kurczaczka i przytulił nas obu, a ponieważ atmosfera zrobiła się chyba zbyt uroczysta, tak po prostu ugryzł nas obu w ramiona. Metody rozluźniania sytuacji według królika Jeona.
Zaraz po tej akcji każdy wrócił na swoje miejsce, ale nim zdążyłem coś powiedzieć, najmłodszy zabrał głos, mając coś jeszcze do dodania.
- Pamiętasz, hyung, co opowiedziałeś mi kiedyś o miłości? – zapytał, ściągając sweter, pod którym miał na koszulce narysowane markerem wielkie serce. Było ono podzielone na mniejsze, choć różnej wielkości elementy, a każdy z nich zawierał imiona różnych osób. Mama i tata znajdowali się na samej górze, a tuż pod nimi widniało imię brata Jeongguka, którego nie mogliśmy poznać, choć z pewnością byłby tak samo niesamowitą osobą jak nasz aniołek. Kolejni byli dziadkowie. Znalazł się nawet niewielki fragment dla Lisy z BlackPink, ale centrum, a zarazem największy element, stanowił ten z naszymi imionami. – Hyungowie stali się dla mnie najważniejszą częścią mojego świata i serca – wyjaśnił spokojnie, znów nie mogąc usiedzieć na krześle, lecz zbliżył się, by móc nas uściskać.
Objąłem oboje w pasach i przyciągnąłem jak najbliżej, nie mogąc zapanować nad mimiką twarzy, która ciągle wykrzywiała się w szerokim uśmiechu. Chłopcy zostali przeze mnie pocałowani w czoła, a po chwili poczułem, jak z mojego oka cieknie łza szczęścia.
Chyba ocaliłem kraj w poprzednim wcieleniu, skoro teraz spotyka mnie tyle radości.
- Moje aniołki. Kocham was obu – szepnąłem, dogłębnie wzruszony.
Chwilę tak trwaliśmy razem, ciesząc się swoją bliskością, której nigdy nam nie było dość. Ale w końcu to Jiminnie wyłamał się pierwszy, lecz pomimo odsunięcia, nie miał zamiaru przestać trzymać pewnie naszych dłoni.
- Jeonggukie, przebiłeś mnie – stwierdził, tykając go po brzuchu, co natychmiast przerodziło się w wojnę na gilgotki. Chwilę poganiali się przy mnie, a gdy króliczek powstrzymał już wybuch wesołości, sięgnął do torby, z której wyjął grubą książkę.
- Mam coś jeszcze – wyjaśnił zadowolony, składając ją na naszych rękach. Na pierwszej stronie napisane było starannie wyjaśnienie, iż jest to opis wszystkiego, czego nasz najmłodszy nauczył się przez ostatni rok spędzony z nami, co w nas polubił, pokochał i tym podobne. Można by wręcz określić to: „Uroczym sprawozdaniem ze związku", bo kolorowe strony, pełne naklejek, rysunków i ozdobnych taśm, sprawiały, że nawet najprostsze opisane tam rzeczy, były niesamowite.
Jiminnie oglądał to razem ze mną, choć zaraz zrobił naburmuszoną minę i pokręcił głową.
- Przynajmniej urodziłem się w Busan pierwszy. Niedługo we wszystkim będziesz ode mnie lepszy, promyczku – powiedział, szybko zmieniając foszka na wybuch śmiechu i złożył całusa na ustach czarnowłosego.
- Chodźcie, przenieśmy się do naszego namiotu – zadecydowałem, podnosząc się z miejsca, aby móc w większej wygodzie przejrzeć tę książkę.
Poprowadziłem moje aniołki na dywan, gdzie usiedliśmy na miękkiej pościeli i wyłożyliśmy się na masie poduszek. Chłopcy położyli się po moich bokach, opierając głowy na moim torsie i razem przeglądaliśmy nasze wspomnienia, co chwilę komentując jakieś wydarzenie lub przywołując sytuacje, mające miejsce w poszczególnych dniach. Aby móc jeszcze lepiej wszystko sobie przypominać, sięgnąłem na leżący na stoliku tablet, na którym znalazłem nasze wspólne zdjęcia. Naprawdę pięknie było w ten sposób przeżyć to wszystko jeszcze raz.
- Jak myślicie, jak dalej będzie wyglądało nasze życie? – zapytałem cicho, zaczynając bawić się włosami moich aniołków, gdy urządzenie wróciło bezpiecznie na stolik.
- Hmmm... czeka nas jeszcze dużo moich nowych kolorów włosów – stwierdził Jiminnie, udając całkowitą powagę, którą zdradzał cień uśmiechu.
Nie kryłem mojego rozbawienia, choć spodziewałem się bardziej poważnych odpowiedzi, dlatego spróbowałem z drugiej strony.
- A ty jak myślisz, Jeonggukie?
Najmłodszy przekręcił się trochę, aby móc położyć dłoń na moim policzku i ze śmiertelną powagą również odpowiedział na moje pytanie:
- Mam nadzieję, że nawet po mojej trzydziestce, nadal będę hyunga maleństwem, tak samo jak Jiminnie hyung – stwierdził, a zaraz po tym roześmiał się radośnie, choć ten wybuch był chwilowy, gdyż momentalnie naprawdę spoważniał. Sięgnął dłońmi do naszych, aby móc spleść z nami małe palce. – Jednak nieważne, co nam przyniesie przyszłość, hyung, już zawsze będziemy razem – powiedział cicho, składając tym samym obietnicę, na którą uśmiechnąłem się łagodnie.
Obrączki na naszych palcach odbijały tę niewielką ilość światła, które było w pomieszczeniu, przypominając o prawdziwości tych słów.
- Oczywiście, że będziemy. Nigdy nie pozwolę, by coś nas rozdzieliło – zapewniłem, posyłając im łagodny uśmiech i postukałem palcem w złote kółko. – A tutaj mam dowód na moje słowa – przypomniałem.
Ułożyłem się wygodnie na poduszce i przyciągnąłem ich znów do siebie, obejmując w pasach, które gładziłem powoli.
- A ja myślę, że w przyszłości będziemy bardzo szczęśliwi. A gdy już osiwiejemy, to zamieszkamy w jakimś domku nad morzem w Busan. I kupimy sobie psa.
Jiminnie natychmiast jęknął na dźwięk słowa „pies", co rozbawiło naszą dwójkę.
- Ale musi się zaprzyjaźnić z naszym dzieckiem, hyung – zauważył Jeonggukie, wskazując na śpiącą spokojnie Księżniczkę na jednej z poduszek.
No tak, przecież ona jest nieśmiertelna... Oj, króliczku...
- Oczywiście – zapewniłem, nadal rozbawiony reakcją Jimina. – Jiminnie, obiecuję, że będę się nim opiekował, ale nie tak jak wami – dodałem, wiedząc, iż chłopak od zawsze zabraniał mi psa, argumentując to właśnie tym, iż zajmowałbym się za bardzo czworonogiem, a nie nim.
Chłopak kiwnął głową, ale szybko zrobił duże oczy.
- Jak ja pogodzę pracę w Daegu z mieszkaniem w Busan?
- W Daegu? – Ta informacja trochę mnie zaskoczyła, nie bardzo wiedziałem, co odpowiedzieć.
Dlaczego on planuje tam pracować?
- W Daegu czy tam w Seulu... Nie jestem pewien.
- Jiminnie, jaka praca?
- Twój brat mi ją zaproponował – wyjaśnił, wzruszając ramionami.
Zamrugałem zdziwiony. Yoonsung mi wspominał o pracy w hotelu swojej przyszłej żony i byłem mu niezwykle wdzięczny za pomoc, jednak kompletnie nie miałem pojęcia, co to ma teraz do rzeczy.
- Wiem, ale... kochanie, ja mówię już o emeryturze – wyjaśniłem, chcąc go nakierować na prawidłowy tor.
- Mówiłeś, że przeprowadzimy się tam wcześniej... - stwierdził, a mi gdzieś w głowie zaświtało, iż faktycznie odbyliśmy już podobną rozmowę.
- Nie sądziłem, że poprzesz ten pomysł. – Pogładziłem dłonią jego policzek, z uwagą patrząc mu w oczy. – Poza tym w Busan też jest hotel Angel. Więc na pewno miałbyś tam pracę.
- Jiminnie hyung i praca... - powiedział z lekką kpiną nasz najmłodszy aniołek, zwracając na siebie uwagę.
Różowowłosy natychmiast zareagował warknięciem i lekkim uderzeniem naszego nicponia.
- A nasz przyszły tłumacz? Też ma jeszcze jakieś uwagi co do przyszłości? – zapytałem szybko, chcąc powstrzymać wiszącą w powietrzu dyskusję. Ale to chyba nie była najlepsza droga ucieczki...
- Domek w Busan, pies, Księżniczka, CEO Yoongi hyung, tłumacz Jeonggukie i bezrobotny Jiminnie hyung... Nie, chyba nie będę już nic dodawał – stwierdził zadowolony, za co ponownie oberwał.
- Dobra! Będziesz mnie utrzymywał, cwaniaku-króliku.
- Oczywiście, hyung – zapewnił Jeongguk radośnie, ponownie atakowany przez drobne łapki.
Starałem się nie oberwać przez przypadek przez tę ich małą wymianę ciosów i czekałem cierpliwie aż się uspokoją. Dopiero gdy ponownie oparli głowy na moich ramionach, zacząłem wprowadzać w życie mój plan na dziś, czując już, że nie powinienem z tym dłużej czekać, bo godzina minęła naprawdę szybko.
Wsunąłem więc dłoń pod materiał koszulki Jimina, a drugą ręką pomogłem króliczkowi ułożyć się trochę inaczej, aby móc się dostać do jego szyi, którą zacząłem pieścić. Chłopcy natychmiast zareagowali mruczeniem na te działania i chętnie przystąpili do współpracy. Kurczaczek przesunął się tak, aby móc podsunąć moją koszulkę i zaczął całować mój brzuch, a Jeongguk zadowolony oddał się przyjemności, jaką mu sprawiałem.
- Myślę, że dzisiaj jest odpowiedni dzień, by przetestować zabawki, których jeszcze nie widzieliście – mruknąłem, przysuwając się do pocałunku z najmłodszym. – Króliczek chyba marzył o uprzęży jakiś czas temu – przypomniałem po skończonym pocałunku, a jego oczy natychmiast zrobiły się wielkie, choć zabłyszczały niebezpiecznie.
- Uprzęży? – powtórzył cicho, a ja przytaknąłem ruchem głowy.
Z lubością wplotłem palce w różowe kosmyki chłopaka, którego wzrok aż kipiał z pożądania.
- Sypialnia? – zapytał, gotów się zerwać na równe nogi, jednak powstrzymałem go przed tym z uśmiechem.
- A tutaj nie może być? Tak niegrzecznie w tak niewinnym otoczeniu?
- Wszystko co niewinne, kiedyś musi stracić swoją niewinność – zauważył Jeonggukie, na co się roześmiałem. To aż za dobrze pasowało do niego samego.
- Oczywiście! – Kurczaczek natychmiast podłapał ten pomysł. – Ale powinniśmy się przebrać, prawda?
- Zostańcie tutaj, aniołki. Zaraz wrócę – powiedziałem szybko, powstrzymując ich ucieczkę do sypialni.
Sam podniosłem się z miejsca, czując już dość mocno wypukłość w bokserkach. Ale to jeszcze nie był czas, dlatego starałem się to póki co ignorować.
W garderobie mieliśmy jedną szafkę, do której obaj chłopcy mieli zakaz zaglądania. To właśnie w niej przechowywałem nowe gadżety, których jeszcze nie zdążyłem z nimi przetestować w sypialni. Tym razem czekały tam dwie uprzęże - czarna i różowa, z mnóstwem pasków, umożliwiających mi zablokowanie ich nóg i rąk bez najmniejszego wysiłku. Dodatkowymi elementami były obroże oraz kneble z metalowymi kółkami, które uniemożliwiały odzywanie się, a jednocześnie dawały dominatorowi możliwość seksu oralnego. Myślę, że przydadzą się, skoro miałem zamiar ich trochę pomęczyć, a Jiminnie nie lubi, gdy nie może szybko dostać tego, czego chce.
Wychodząc, spojrzałem jeszcze na szufladę z uroczymi dodatkami i skusiłem się, aby zabrać z niej zakolanówki dla obydwu, a także mały bacik z półki obok.
Może tak sobie odkupię winy u Jimina.
Ah, no i jeszcze żel i gumki, podstawa aby było im jak najprzyjemniej.
Gdy obaj zobaczyli, co ze sobą przyniosłem, pyszczki natychmiast im opadły ze zdumienia. Wygramolili się z naszego namiotu i przyglądali skórzanym paskom, które już za chwilę przyozdobią ich ciała.
- Do naga? – zapytał niepewnie kurczaczek.
- Jiminnie, niecierpliwe stworzenie... - Westchnąłem, ale posłałem mu zaraz po tym niegrzeczny uśmiech, wchodząc już w moją rolę kochanka. – Mamy czas. Spokojnie – zapewniłem, choć trochę się to mijało z prawdą, gdyż między moimi nogami już robiło gorąco. Mimo tego dzielnie podszedłem do młodszego, aby móc wsunąć dłonie pod jego koszulkę. – Pomożesz mi, króliczku? – zapytałem, nawet się do niego nie odwracając.
- Oczywiście – zapewnił, a gdy pojawił się w moim polu widzenia, dostrzegłem szybko opanowany uśmiech szczęścia.
Wychowaliśmy diabła...
Pewnym krokiem podszedł do nas i stanął za Jiminem, zajmując się jego spodenkami i bokserkami.
- Nasz uroczy manggaetteok – powiedział jeszcze, poklepując różowe włosy, co o dziwo nie wywołało warknięcia. Widocznie Kurczaczek pogodził się już ze swoją rolą i zamiast złości, całkowicie uległ naszej dwójce.
Mogłem więc wykorzystać okazję do przyozdobienia jego ramion malinkami, jednocześnie pozbywając się powoli przeszkadzającej mi koszulki z jego ciała. A kiedy materiał wylądował już na podłodze, razem z dolną częścią garderoby, ująłem jego twarz w dłonie i zbliżyłem się do pocałunku, który złączył nie tylko usta, ale i języki.
W tym samym czasie Jeongguk zajmował się plecami i pośladkami swojego hyunga, a kiedy już się od niego odsunąłem, sprezentował Jiminowi soczystego klapsa, na co chłopak aż podskoczył, zaskoczony tym nagłym atakiem. Ledwo powstrzymałem wybuch śmiechu na ten widok, ale udało mi się zachować powagę, nawet jeśli na sekundę uniosłem kąciki ust.
- Zamiana – powiedziałem nagle, przyciągając Jeonggukiego do siebie, aby to jego pozbawić koszulki. – Jiminnie? – dodałem, posyłając mu uśmiech, który zachęcał go do odegrania się za tego klapsa.
Oczywiście, że robiłem to specjalnie. W końcu ja tu jestem dominującym.
- Ktoś tu jest dzisiaj naprawdę niegrzeczny. Hyung, króliczek zasługuje na klapsy – stwierdził różowowłosy, dobierając się do spodni i bokserek chłopaka, aby jak najszybciej mu oddać. I to podwójnie.
- Rozbrykały mi się aniołki... - Pokręciłem głową z rozbawieniem, a zaraz po tym przyciągnąłem do siebie najmłodszego, aby to z nim złączyć usta w równie intensywnej pieszczocie.
Ah, moje słonka. Jesteście dla mnie wszystkim.
Jimin:
Cały nasz rocznicowy dzień, zapowiadał się równie pięknie, jak spędzony ze sobą rok. Pomimo tych kilku problemów, które wspólnie rozwiązaliśmy, mogliśmy cieszyć się swoją obecnością, wsparciem i miłością, która urosła do ogromnych rozmiarów, kiedy dołączył do nas śliczny Jeonggukie. Nie widziałem już przeszłości i przyszłości, w której mógłbym postąpić inaczej, pozwalając Yoongiemu odwieźć naszego promyczka do Busan i pozwolić nam o nim zapomnieć. Tak jak się domyślałem, bardzo bym za nim tęsknił, nawet jeśli spędził wtedy ze mną zaledwie tydzień. Jednak do pokochania drugiego człowieka wystarczyło mi czasami kilka sekund, tak jak to było z naszym hyungiem. Dlatego nie wiem czy byłbym w stanie istnieć po odejściu Jeonggukiego lub Yoongiego, skoro część mojego serca należała do nich, nie mogąc być w dwóch lub trzech miejscach jednocześnie. Potrzebowałem ich przy sobie i zamierzałem oddawać im już całego siebie do końca mojego życia.
Od miłej niespodzianki, w postaci przystrojonego mieszkania, przez obiad i rozdawanie prezentów, miłe słowa oraz podzielenie się planami na przyszłość, skończyliśmy oczywiście na równie ważnej części naszej rocznicy - seksie. Jeonggukie już zdążył mi podnieść ciśnienie, lecz to akurat dobrze na mnie wpłynęło, wzniecając jeszcze większy ogień i chęć dołączenia się do zabawy, którą przygotował nam Yoongi na dzisiaj.
Nieco dłuższy pocałunek moich Yoonkooków został przerwany, kiedy sam również zapragnąłem posmakować ich ust, najpierw zabierając hyunga od promyczka, by złączyć nasze wargi i dać mu się zdominować, a zaraz po tym przejść do Jeonggukiego, tym razem musząc walczyć z nim o dominację, jak zwykle zresztą. Starszy w tym czasie objął nas rękoma, a gdy już przestaliśmy muskać swoje usta i popatrzyliśmy na niego, uśmiechnął się, zjeżdżając powoli rękoma na nasze pośladki.
- Myślę, że to Jiminnie powinien pierwszy zostać unieruchomiony – stwierdził, a na potwierdzenie tych słów, klepnął mnie w półdupek, dodając przez to nawet więcej pożądania, kumulującego się w moim kroczu.
Hyung nie czekał na moją reakcję, zsuwając się palcami jeszcze niżej, by rozpocząć stymulowanie wejść naszej dwójki. Przez ten etap nie potrafiłem robić nic innego jak wtulać się w jego ramię, wypinając jeszcze bardziej i przeżywając to z zamkniętymi oczami. Jednak ta wstępna przyjemność zaraz została nam odebrana, gdy Yoongi zabrał już swoje palce, prosząc, abym grzecznie z nim współpracował, gdy on będzie mi zakładał uprząż, a Jeonggukie odrobinę przy tym pieścił.
Różowe, skórzane paski, które nie miały na celu robić dziś za zwykły dodatek do ubrania, miały przymocowane uchwyty dla rąk, by skrępować je na wysokości żeber oraz ud, nie pozwalając w ten sposób na jakikolwiek ruch z mojej strony. Promyczek całował w tym czasie moją szyję, na co chętnie mu pozwalałem, odchylając głowę na bok i specjalnie co jakiś czas oblizując wargi, zerkając na niego, by erekcja, którą czułem na pośladkach, nie zamierzała opaść ani na sekundę. Dodatkowe założenie knebla z kółeczkiem, dzięki któremu hyung mógł łatwo penetrować moją jamę ustną, przeniosło mnie już na pościel, by to tam skrępować jeszcze moje nogi i odwrócić mnie zaraz po tym na plecy.
Yoongi przyjrzał się przez chwilę stworzonemu przez siebie dziełu, wzdychając z zachwytem i pochylając się jeszcze nade mną, by pocałować lekko w policzek.
- Jesteś cholernie seksowny, Jiminnie – oznajmił, odgarniając mi włosy z czoła, które zdążyły już zmoczyć się odrobinę od pojawiającego na ciele potu, powstałego na skutek naszej bliskości i mojego podniecenia. – Twoja kolej, króliczku – dodał, przenosząc wzrok na zdumionego Jeonggukiego, oglądającego mnie swoimi wielkimi oczami.
Jednak tak jak młodszy obiecał, jak tylko Yoongi zbliżył się do niego z drugą, tym razem czarną uprzężą, Jeonggukie zrobił krok do tyłu, posyłając mu psotliwy uśmiech. Oczywiście nie uciekał za daleko, bo to miała być tylko niewinna zabawa. I nawet jeśli zazwyczaj byliśmy całkowicie ulegli i poddani woli Yoongiego, takie niewielkie podsycanie swoich pragnień, było naprawdę podniecające.
Promyczek zaraz został złapany przez ręce starszego, a jego nadgarstki zostały zamknięte w mocnym uścisku. Widziałem, że obu podobało się to urozmaicenie, co było wymalowane na ich szczęśliwych twarzyczkach.
- Króliczku, bądź grzeczny – poprosił hyung, na chwilę zmieniając się znów w tego stanowczego i władczego Yoongiego, który szybko uciszył młodszego pocałunkiem, by zaraz po tym zejść palcami znów między jego pośladki, przyspieszając tym oddech Jeonggukiego. Chłopiec wręcz roztapiał się w jego ramionach, szepcząc: „Tak, tatusiu" i znów powracając do pełnej uległości, która zapewniała mu właśnie tak cudowne doznania.
Starszy wykorzystał jego rozproszenie, by położyć tuż obok mnie i również zająć się ubieraniem go w uprzęż, dodając do niej materiał krępujący jego nóżki oraz takie samo kółeczko na usta, przez które Jeonggukie wyglądał jak te prawdziwe lalki-niewolnice, o których kiedyś czytałem.
O kurdeczki...
Aż musiałem wziąć kilka głębszych oddechów, czując jak do moich policzków napływa jeszcze więcej gorącej krwi, sprawiając, że cała moja twarz płonęła, a ciało domagało się dotyku, którego jeszcze nie mogło otrzymać.
Hyung postanowił jeszcze na chwilę uwolnić nasze nogi, zakładając nam zakolanówki w innych kolorach - dla Jeonggukiego oczywiście czarne, a dla mnie białe, które dopełniły nasze idealne, seksowne outfity. I dopiero po tym klęknął przed naszą dwójką, umieszczając dłonie na naszych udach i chłonąc wzrokiem każdy milimetr naszych ciał.
- Moje śliczności. – Usłyszeliśmy jeszcze, zanim nie odwrócił nas po kolei na brzuchy, rozpoczynając dzisiejszą zabawę.
Wpatrywałem się we fragment zbudowanej przez starszego konstrukcji z koców i materiałów, zerkając co jakiś czas na uśmiechniętego Jeonggukiego, który również nie mógł się doczekać aż Yoongi się nami zajmie. Wypinałem się tylko ładnie, zaraz oczywiście czując jak nawilżone palce naszego hyunga lądują między moimi pośladkami, rozpoczynając przyjemne stymulowanie. Króliczek chyba również otrzymywał tę dawkę przyjemności, bo jęczał cichutko, zupełnie tak jak ja, nie mogąc przy tym kontrolować swojego organizmu, który nie pracował tak jak powinien, właśnie przez kółeczka w naszych ustach. I każdy wydany przez nas dźwięk był nieco niewyraźny i zniekształcony.
Nasze niebo niestety szybko zostało nam odebrane, gdy po tej krótkiej penetracji naszych wnętrz przez palce Yoongiego, starszy chyba pozbył się swoich spodni, rozpoczynając trochę inną zabawę. Hyung wylądował tuż nad Jeonggukie'm, ustawiając swojego penisa między jego pośladkami. Jednak zamiast w nie wejść, po prostu rozpoczął poruszanie między nimi, zapewniając sobie w ten sposób dużo przyjemności i prezentują mi bardzo podniecające widoki. Jego usta w tym samym czasie pieściły kark i bok szyi młodszego, który tylko przymykał na to oczy, pozwalając robić ze sobą wszystko, co tylko Yoongi zapragnął.
Chwilę bawili się w taki sposób, a jak tylko starszy podniósł się z powrotem do pozycji stojącej, pomógł nam przenieść się na klęczki, by przyjrzeć przez chwilę i podejść właśnie do mnie, postanawiając przejechać palcem po mojej dolnej wardze, unieruchomionej przez kółko.
- Chyba zrobię wam zdjęcie – stwierdził, przyglądając się naszej dwójce. I zanim pomyślałem, już chciałem mu odpowiedzieć, oczywiście mrucząc coś tylko niewyraźnie, przez co miałem ochotę uderzyć się ręką w czoło.
Pokiwałem zaraz po tym głową, obserwując jak Yoongi idzie po swój telefon, robiąc naszej dwójce kilka zdjęć, przy których starałem się posyłać mu jak najseksowniejsze spojrzenia.
Nasza sesja zakończyła się wraz z odłożeniem urządzenia i zbliżeniem nagiego hyunga do mojej twarzy. Rozumiałem co teraz nastąpi i nawet nie chciałem się temu sprzeciwiać, uwielbiając gdy moje ciało było przez niego wykorzystywane, nawet w tak wulgarny sposób.
Starszy złapał swojego penisa jedną ręką, drugą wsuwając między moje włosy, by złapać je i w ten sposób ustawić moją głowę pod odpowiednim kątem. Wsunął się zaraz po tym między moje wargi, nie mając zamiaru mnie oszczędzać i od razu rozpoczynając szybkie poruszanie w mojej jamie ustnej. Starałem się zapewnić mu jak najwięcej przyjemności, dlatego przymknąłem początkowo oczy, skupiając się na kontrolowaniu chęci pojawienia się odruchu wymiotnego, który nie był teraz wskazany, a pod takim kątem ciężko było mi rozluźnić gardło, dlatego potrzebowałem na to kilku sekund. Oczywiście zaraz po tej krótkiej chwili, przysunąłem się jeszcze bliżej niego, domagając większej ilości jego penisa między moimi wargami i mrucząc przy tym zadowolony.
Yoongi wysuwał się i wsuwał we mnie raz po raz, na pewno czerpiąc z tego dużo przyjemności. A gdy postanowił zostawić mnie już w spokoju, popatrzyłem tylko na niego zadowolony, zaraz przenosząc wzrok na klęczącego obok króliczka, który widocznie się bał swojej kolej.
Starszy odpiął już to seksowne kółeczko, oddając mi normalną możliwość przełykania śliny, którą od razu wykorzystałem, oczyszczając swoją jamę ustną i oblizując wargi, a sam podszedł do Jeonggukiego, o dziwo nie wchodząc między jego usta, a po prostu odpinając również jego kółeczko.
- Nie będę cię zmuszał, króliczku – oznajmił starszy łagodnie, na co reakcja króliczka była natychmiastowa. Chłopiec przysunął się do jego nóg, przytulając się do nich policzkiem, po czym wyszeptał skruszony:
- Przepraszam, hyung.
Łamało mi to serce, szczególnie gdy wiedziałem jak bardzo mu zależy, aby móc robić wszystko to, co my. Yoongiemu na pewno również zrobiło się go szkoda, bo klęknął tuż przed młodszym, całując go w czoło i posyłając delikatny uśmiech, po którym pokręcił głową.
- Nie przepraszaj. Mówiłem ci już kiedyś - robimy to, co wszyscy lubimy – przypomniał, widocznie uspokajając tym promyczka, któremu przyjrzał się jeszcze uważnie. – Wyglądasz tak cudownie, Jeonggukie – dodał, obejmując go tuż po tym rękoma i złączając z nim wargi, aby przypieczętować ten komplement pocałunkiem.
Nie mogłem nie skomentować jego słów, dając im chwilę na okazywanie sobie uczuć, by dopiero po tym się odezwać.
- Wyglądamy jak hyunga prywatne lalki do zabawy – powiedziałem podekscytowany, prawie podskakując na tych kolanach. – Hyung, zatkaj nam buzie i nie pozwól nic mówić. To takie podniecające, hyung – zauważyłem, ciesząc się z takiej perspektywy i tylko czekając aż starszy na to przystanie.
Początkowo zaśmiał się z takiego pomysłu, a Jeonggukie wtulił twarz w jego szyję, będąc nadal obejmowany przez ręce starszego.
- Kto by pomyślał, że Jiminnie będzie miał funkcję wyłączania głosu... - stwierdził rozbawiony, puszczając już młodszego i podnosząc się do góry. – Poczekajcie chwilę – poprosił jeszcze, zaraz wycofując się na korytarz, by następnie przejść do sypialni i przynieść z niej dwa fragmenty materiału. Jednym z nich zawiązał mi usta, wywołując tym jeszcze więcej radości. – Jeonggukie, też? – zapytał niepewnie, kiedy już sprawdził stworzony supeł i odwrócił się do młodszego, od razu kiwającego na to głową.
- Lepiej tak, bo dzisiaj cisną mi się na usta same niegrzeczne wyrażenia – odpowiedział mu na to Jeonggukie, uśmiechając się trochę niegrzecznie, co wywołało u Yoongiego taką samą reakcję.
- Naprawdę? To chyba przemyślę to zakneblowanie – oznajmił po usłyszeniu tych słów.
- A moje ząbki mogą być skłonne do kąsania hyungów – dodał zadowolony młodszy, kiedy ja zastanawiałem się co w niego znowu wstąpiło. Oczywiście nie żebym narzekał, bo zdążyłem się już przyzwyczaić do dominującego Jeonggukiego.
- No cóż... - Yoongi zaraz zbliżył się do tego gaduły, związując mu tak samo usta i zaraz kładąc nas na plecy.
Początkowo jego usta po prostu błądziły po naszych ciałach, choć zupełnie niepotrzebnie, bo pragnęliśmy już zostać odwróceni i najlepiej poczuć go w sobie, ewentualnie jego palce.
Starszy widocznie myślał nad czymś podczas tych pieszczot, chyba układając scenariusz naszej zabawy. A jak tylko na to wpadł, obrócił nas z powrotem na brzuchy, układając sobie odpowiednio i powoli przechodząc do finału... a raczej części z jakimś rocznicowym znęcaniem.
To Jeonggukie, tuż po założeniu przez starszego prezerwatywy i polaniu jej żelem, otrzymał jego penisa, kiedy moje pośladki zaczęły być okładane przez przyniesiony wcześniej bacik. Nic nie było takie, jak tego pragnęliśmy. Tempo poruszania we wnętrzu młodszego i delikatne uderzenia w moją skórę, nie były zadowalające na tę chwilę. Oczywiście tylko moja strona cierpiała, kiedy króliczek, przyzwyczajony do takich zabaw właśnie przez nasz solowy seks, wypinał się ładnie, tworząc śliczny łuk i pozwalając się penetrować jak tylko Yoongi chciał.
Mruczałem niezadowolony w moją opaskę, patrząc na starszego trochę zniecierpliwiony. A kiedy po minucie, bądź dwóch, nastąpiła zamiana stron i to we mnie zaczął się poruszać żółwim tempem, fundując Jeonggukiemu uderzenia otwartą dłonią, starałem się choć trochę cieszyć z tej bliskości, nawet jeśli nie było to zadowalające i mogące doprowadzić mnie w tej chwili do orgazmu.
Nie rozumiałem co Yoongi kombinuje, ale po kolejnych minutach takiej zabawy, wysunął się w końcu ze mnie, zostawiając naprawdę DUŻO niedosytu.
- A może wziąć was jednocześnie? – zaproponował, znów powtarzając etap z palcami, które nie mogły nam już zastąpić jego penisa, dlatego powoli mnie to wkurzało i aż musiałem wyrazić swoje niezadowolenie, mrucząc niewyraźnie kilka słów w opaskę i patrząc na niego urażony, oczywiście zaraz zmieniając to spojrzenie na bardziej błagalne.
- Ale chyba za mało się wami pobawiłem. Może tak z godzinkę jeszcze? – zapytał nagle, przez co wylądowałem twarzą w pościeli, wydając z siebie zawodzący jęk. – Jeonggukie, musisz chwilkę poczekać – dodał, chyba układając sobie już jakiś plan, na który tym razem nie zareagowałem, nadal pozwalając swojej głowie leżeć w pościeli.
Nagłe i mocne wejście między moje pośladki i objęcie mnie w pasie, zaskoczyło mnie na tyle, bym natychmiast podniósł głowę do góry, jęcząc z przyjemności i będąc w tym momencie w pełni zadowolony. Liczyłem, że tak już pozostanie, jednak jak tylko otrzymałem kilka mocnych pchnięć, Yoongi nagle zwolnił, odbierając wszystkie cudowne uczucia przez które ponownie opadłem twarzą na pościel.
Ten męczący mnie scenariusz, powtarzał się chyba w nieskończoność, jednak starałem się pocieszać myślą, że po takich udrękach czeka mnie naprawdę cudowny orgazm. I faktycznie tak było, bo gdy tylko hyung powrócił do mojego ulubionego tempa, biorąc mnie szybko i mocno, doszedłem na pościel pode mną, zaraz na nią opadając i jeszcze przez kilkadziesiąt sekund ciesząc się tym wspaniałym uczuciem, które wypełniło mnie całego.
Otrzymałem kilka pocałunków we włosy i wyznań miłości tuż koło ucha, na które uśmiechałem się, czując w tej chwili naprawdę błogo. Początkowo nie obserwowałem tego, co się obok mnie dzieje, po prostu musząc zebrać na to siły. Do moich uszu dolatywały odgłosy pieszczot zapewnianych zapewne króliczkowi, rozrywania opakowania od prezerwatywy i rozlewania żelu, by zaraz zamienić to na ciche posapywanie ukochanych, przy którym nie mogłem na nich nie popatrzeć, chętnie obserwując jak młodszy przeżywa wszystko z zamkniętymi oczami, wypinając się grzecznie i niedługo po tym również dochodząc. Przysunąłem się do niego, jak tylko opadł obok i musnąłem czołem jego policzek, dzięki czemu wtulił się w moje ramię, całując je przez materiał opaski.
Musieliśmy wspólnie odpocząć, będąc przy tym rozpinani przez starszego, który powoli uwalniał nasze nogi, usta i ręce, odkładając wszystkie elementy i pozwalając nam poleżeć, łapiąc oddechy.
Oczywiście zaraz postanowiliśmy się do niego przysunąć, uśmiechając szeroko i przytulając do jego boków.
- Dziękujemy, hyungie. Jesteś idealnym kochankiem, ukochanym i mężem – wyznałem, schylając się, by pocałować go prosto w udo i przez to zauważając pewną niepokojącą rzecz, która oznajmiła mi, że Yoongi nie doszedł w Jeonggukie'm. – Powinniśmy się odwdzięczyć? – dodałem, wskazując na jego krocze i posyłając mu uśmiech.
Początkowo chyba trochę się zmieszał, choć nie rozumiałem dlaczego, jednak zaraz zaaprobował moją propozycję, pozwalając mi zacząć działać.
Pochyliłem się, zwilżając wargi i chętnie biorąc między nie jego pobudzoną męskość. Uśmiechnąłem się do niego, specjalnie podnosząc do góry wzrok, by pokazać jak bardzo się cieszę, mogąc sprawiać mu taką przyjemność, całkowicie już zapominając o tej części, podczas której doprowadzał mnie wolnym tempem do białej gorączki.
Jeonggukie również dołączył się do zabawy, zajmując pieszczeniem reszty ciała starszego, całując go przy tym także w usta i dotykając po torsie oraz ramionach. Hyung był dzisiaj niezwykle aktywny, co objawiało się w bezwstydnych jękach i pomrukach. I nie powiem, musiałem się mocno namęczyć, aby sprezentował mi piękną, białą maskę na twarzy, bo doprowadzenie go do orgazmu potrwało znacznie dłużej niż zazwyczaj, przez co zacząłem nabierać pewnych podejrzeń.
Podziękowałem starszemu za dojście, biorąc trochę jego spermy na palce i smakując ją jak najlepszy budyń, gdy Jeonggukie niestety postanowił skomentować mój wyczyn w wywołaniu u Yoongiego takiej salwy jęków.
- Jiminnie hyung musiał dopracować swoją umiejętność do perfekcji – powiedział zdumiony, przytulając się do starszego i całując go w policzek. Jednak takie słowa sprawiły, że czarnowłosy zwiesił głowę, wzdychając.
- Przepraszam... Nie chciałem was zawieść w rocznicę... - wyjaśnił trochę zmieszany, na co nie mogłem już udawać, że nie wiem o co chodzi.
- Hyung... Nie masz siedemdziesięciu lat, nie rób tak – przypomniałem, również wzdychając i po prostu przy nim siadając. Nie wiedziałem ile dokładnie wziął tych niebieskich tabletek, ale myślałem, że po ostatnim razie się z tym uspokoi.
- Działacie na mnie tak mocno, że nie chciałem odpaść za szybko – kontynuował wyjaśnianie, uciekając wzrokiem gdzieś na bok i wcale mnie tym nie satysfakcjonując.
- Teraz to ty dostaniesz karę, hyung – oznajmiłem, klękając przed nim i czując jak zaczynam się naprawdę przez to wszystko denerwować. – Jeonggukie wraca do brązu, a ja zostaję z różem... I przez kilka tygodni żadnych uroczych dodatków – powiedziałem stanowczo, obserwując jak króliczek przytula po prostu naszego hyunga, chyba domyślając się o co chodzi, w końcu był inteligentnym chłopcem.
Yoongi przyjął grzecznie swoją karę, kiwając głową, by zaraz złapać promyczka za podbródek i nakierować jego głowę w swoją stronę, całując go w usteczka, po czym odwrócił się w końcu do mnie.
- Proszę, nie bądźcie źli – wyszeptał skruszony, zaraz otrzymując ode mnie uderzenie w ramię, po którym po prostu go przytuliłem, nie mogąc się długo o to gniewać.
- Nie bierz tego nigdy więcej, hyung – poprosiłem, wtulając się w jego tors i przymykając oczy, wciągając przy tym przyjemny zapach Yoongiego, pomieszany z tym Jeonggukiego, który również był przy nas.
- Obiecuję. – Usłyszeliśmy jeszcze z jego ust, otrzymując pocałunki prosto w czoło, po których kontynuowaliśmy odpoczywanie w jego ramionach.
I wiedziałem już, że każda nasza kolejna rocznica, spędzona na wspominaniu, opowieściach, obdarowywaniu się miłością i kochaniu, będzie tak samo piękna jak ta dzisiaj. Bo Jeonggukie wprowadził do naszego życia jeszcze więcej światła, nie zmieniając naszych uczuć, a ucząc nowego rodzaju miłości, poświęcania dla drugiego człowieka i pełnego oddania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top