5 - Painful question

@KakaSzczur jako Yoongi :)

@Avangeee jako Jikook :)


Macie dzisiaj WSZYSTKIE povy :D

~~~~~~~~~~~~




Jungkook:

Polubiłem spędzanie czasu z panem Parkiem, dawno nie będąc otaczany aż taką opieką. Babcia czasami nie miała na to siły, pozwalając mi robić co tylko chciałem, a rodzicie nie mogli już tego kontrolować, dlatego przez wakacje spędzone w Seulu, przyzwyczaiłem się do całkowitej samodzielności, aby dodatkowo nie obciążać babci.

Niestety po sytuacji, do której doszło w sobotę, pogubiłem się w tym wszystkim, nie rozumiejąc kim są dla mnie pan Park i pan Min. Ich tłumaczenia, gesty, działania i smutek, wywołały mętlik w mojej głowie. Sądziłem, że po tym pocałunku i ucieczce pana Parka, zostanę odesłany do babci, dlatego już nawet spakowałem swoje rzeczy, gotów stąd w każdej chwili wyjść, aby przywrócić ich dawną rutynę, którą przerwało moje pojawienie. Jednak słowa starszych i przytulenie przez pana Parka, sprawiło, że zapragnąłem przy nim pozostać, tak bardzo tęskniąc za poczuciem bezpieczeństwa, odebranym mi w wieku ośmiu lat.

Pan Min również roztaczał wokół siebie aurę, którą chętnie chłonąłem, lubiąc zarówno jego głos, jak i dotyk - szczególnie na swoich włosach. Lecz widziałem jaką miłością darzy pana Parka. I nawet jeśli rozumiałem, że kochanie drugiego chłopca nie jest złe, to dzielenie tego uczucia z dwójką osób, na pewno nie należało do tej samej kategorii. Dlatego tak bardzo nie rozumiałem dlaczego starsi... a raczej pan Park, postanowił udostępnić trochę miejsca w swoim sercu właśnie dla mnie, kiedy ono całe powinien posiadać pan Min.

Różowowłosy chłopak spędził ze mną prawie całą sobotę i niedzielę, mówiąc, że czarnowłosy musi pracować. Nie miałem nic przeciwko temu, przyzwyczajając się już do jego towarzystwa i chętnie słuchając wszystkiego, czym się ze mną dzielił. Co prawda w kwestii muzyki obaj zazwyczaj milczeliśmy, po prostu nie poruszając tego tematu, chyba, że ograniczał się on do OST z dram, bo poza sobotnim popołudniem, pan Park nie pozwolił mi już włączyć mu czegokolwiek związanego z moim ulubionym zespołem.

Widziałem, że cały niedzielny wieczór, starszy martwił się wyjściem pana Mina, dlatego to ja odciągałem jego myśli od tego tematu, pozwalając na wypróbowanie na mnie jakichś kilku fryzur z ostatniego comebacku jednego z boysbandów, których obaj niezbyt słuchaliśmy, po prostu czerpiąc z nich inspirację do stylizacji.

Po naszej zabawie, starszy przygotował mi kąpiel, kładąc tuż po niej spać i życząc spokojnej nocy. Obiecał też, że nie będzie zapadał w głęboki sen, abym nie zrobił sobie krzywdy podczas lunatykowania, za co jedynie mu podziękowałem, ciesząc z kolejnego przytulenia i pogłaskania po policzku.

Kiedy obudziłem się następnego dnia, pan Park już dawno był na uczelni. O dziwo pan Min spał w salonie na kanapie, o czym dowiedziałem się po chęci udania do kuchni, co szybko porzuciłem, wracając do pokoju i jedynie wchodząc na chwilę do łazienki. Zachowywałem się przy tym najciszej jak potrafiłem, aby go nie obudzić.

Dopiero około godziny czternastej zadecydowałem o skierowaniu do starszego, po drodze wpisując do telefonu jego dane, z resztą jeszcze czekając, bo nie byłem pewny kwoty, którą jestem mu winien.

Tak jak poprzednio, znalazłem go na kanapie, tym razem w otoczeniu kilku kartek z rysunkami, w pełni rozbudzonego, choć nadal będącego w szlafroku i mającego potargane włosy.

Wahałem się, nie wiedząc czy mogę mu przeszkodzić, dlatego zapukałem delikatnie we framugę, w końcu mogąc skorzystać z mojego ukrycia oczu za włosami, które dzisiaj nie były podniesione.

Starszy podniósł na mnie wzrok, posyłając przy tym delikatny uśmiech, przez który mimowolnie się speszyłem.

- Cześć, króliku.

- Mo-mogę zająć hyungowi chwilę? – zapytałem cicho, nie wiedząc czy starszy nie pracuje i nie potrzebuje może ciszy. Jak zwykle nie mogłem przy tym uniknąć bezpośredniego zwrotu formalnego, który przynajmniej w myślach ograniczałem.

- Jasne, siadaj – odpowiedział jednak, wskazując na miejsce obok siebie, którego nie miałem odwagi zająć, siadając trochę dalej od starszego i od razu przysuwając mu telefon z włączoną aplikacją mojego banku.

- Uzupełni hyung? I poda kwotę? Nie wiem ile powinienem oddać... - wyszeptałem, lecz moja ręka zaraz została cofnięta, a czarnowłosy pokręcił tylko głową.

- Przecież to nic takiego, Jeonggukie – stwierdził, wracając do rysowania czegoś na kartce, gdzie mój wzrok już chciał wylądować. Powstrzymałem się przed tym jednak, myśląc nad skłonieniem pana Mina do uzupełnienia odpowiednich rubryk.

- Nie chcę hyungów niczym obciążać. Proszę... - Znów podsunąłem urządzenie do starszego, który ponownie pokręcił głową, tym razem nie odrywając się od rysowania.

- To nic, Jeonggukie. Po prostu następne wizyty sobie opłacisz.

Przez chwilę patrzyłem na podświetlony ekran, rozważając słowa starszego, jednak bardziej niż namawiania go do wypełnienia przelewu, miałem ochotę zobaczyć jego rysunek. Dlatego przysunąłem się, wkładając urządzenie do kieszeni bluzy i zaglądając mu przez ramię, by przyjrzeć najwyraźniej nowej stronie jego komiksu, na której mały kurczaczek, kotek i króliczek przytulali się na łóżku.

- Podoba ci się? – zapytał z delikatnym uśmiechem, na co natychmiast pokiwałem energicznie głową, chcąc wykorzystać poruszenie tego tematu, by dopytać o jedną sytuację z komiksu.

- Czy... kurczaczek hyung dowiedział się w końcu w jaki sposób zniknęła jego bluzka z Kocci?

Pan Min zaśmiał się na te słowa, kiedy ja czekałem grzecznie na zdradzenie tej tajemnicy, której wyjaśnienia nie doszukałem się nawet w komentarzach pod komiksem.

- Myślę, że gdyby się dowiedział, nasza pralka wyleciałaby przez okno – wytłumaczył. – Naprawdę czytałeś?

Od razu to potwierdziłem kolejnym szybkim pokiwaniem głową, jednak bardziej będąc skupionym na złożeniu tej sytuacji w całość.

Czyli zła pralka ją zjadła? Jeszcze tu jest?! Chyba ograniczę się do prania ręcznego, w końcu w domu...

Nie dokończyłem swoich myśli, przypominając o innym, ważniejszym wątku, który muszę poruszyć właśnie z panem Minem.

- Powinienem wrócić do babci, hyung? – zapytałem cicho, całkowicie poważniejąc i dobrze pamiętając jak starszy zareagował na sytuację z sobotniego popołudnia. Chyba... nie chciał, abym tutaj był, nawet jeżeli udawał, że jest inaczej.

Pan Min ponownie przerwał rysowanie, przenosząc na mnie wzrok, przez który odrobinę się cofnąłem.

- Myślałeś o naszej... propozycji? Czy to pytanie jest związane z tym, że... chcesz odejść?

- Chcę... oddać hyungom ich szczere uśmiechy – wyznałem cicho, przenosząc spojrzenie na swoje nogi i zauważając kątem oka jak starszy odkłada blok z rysunkami, najwyraźniej postanawiając skupić na mnie całą swoją uwagę, przez co trochę się skuliłem.

- Jeonggukie... Twoje zniknięcie nam je odbierze – oznajmił, choć znając dorosłych i ich niezrozumiałe dla mnie decyzje i działania, uznałem to za kolejną nieprawdę.

- Hyung jest smutny, kiedy widzi mnie z Jimin hyungiem... - zauważyłem, patrząc na niego, aby spróbować wyczytać coś z jego oczu. – I wiedziałbym dlaczego, gdyby nie te wszystkie słowa. Hyungowie nie kłamią? – dodałem ledwo słyszalnym szeptem, trochę obawiając się reakcji pana Mina na takie osądy.

- Jeonggukie... - zaczął starszy, przenosząc palce na podbródek, który podrapał, widocznie się zastanawiając. – Nie mam pojęcia dlaczego pojawiłeś się w naszym życiu. Ale stałeś się bardzo ważny – wyjaśnił, wyciągając nagle rękę w moją stronę, by położyć ją na moim policzku, gładząc go delikatnie. Takimi gestami nie byłem zbyt często obdarzany, dlatego automatycznie się odsunąłem, spuszczając wzrok zawstydzony.

To za dużo, panie Min... Pana serce powinno należeć tylko do pana Parka... i to powinno działać w obie strony.

- Nie będę już hyungowi przeszkadzał. Przepraszam – wyszeptałem w końcu, w jednej chwili zrywając się z miejsca, by opuścić już salon i zamknąć się w swoim pokoju.

- Jeonggukie... Wiesz, nie lubię spędzać czasu sam... Może chcesz ze mną zostać? – zaproponował pan Min, swoimi słowami sprawiając, że zatrzymałem się, porzucając na razie pomysł o powrocie do pokoju. Jednak moje brwi zmarszczyły się odrobinę, bo nadal nie rozumiałem pewnej rzeczy.

- Dlaczego? – dopytałem cicho, na razie nie ruszając się z miejsca.

- Dlaczego nie lubię spędzać czasu sam?

Pokręciłem tylko głową na jego pytanie, po prostu się wracając i siadając na podłodze tak, aby oprzeć plecy o kanapę.

- Więc co „dlaczego", Jeonggukie? – Starszy jednak nie miał zamiaru porzucić tego tematu, dodatkowo umieszczając rękę na moich włosach i wplatając swoje place pomiędzy ich kosmyki, co spowodowało mój lekki paraliż całego ciała. Zaraz jednak nie mogłem się powstrzymać przed całkowitym rozluźnieniem, gdy taki dotyk okazał się naprawdę przyjemny, jak zwykle mnie uspokajając.

- Dla-dlaczego hyung... mówi nieprawdę? – Odważyłem się w końcu wyszeptać, nasłuchując czy ołówek starszego jeździ po kartce, co wprost powiedziałoby o uwadze jaką poświęca mojej osobie.

- Jaką nieprawdę? – Niestety wraz z zadaniem tego pytania, to ciche szuranie ustało, przez co moje oczy zaczęły zerkać na bok, obawiając się reakcji starszego.

- O tym... że jestem dla was ważny, hyung – sprecyzowałem, przygryzając delikatnie wargę, okropnie bojąc się tego tematu.

Nagła ucieczka ręki pana Mina z moich włosów i przeniesienie jego osoby na podłogę, tuż przy moim ciele, sprawiło, że ponownie się skuliłem, starając schować w bluzie mojego hyunga, czując w ten sposób bezpieczniej.

- Ciężko ci uwierzyć, że można kochać dwie osoby jednocześnie?

- T-to nie jest możliwe, hyung – wyszeptałem, obserwując niepewnie jego twarz, na której widniał delikatny uśmiech.

- Przecież ty też kochasz dwie osoby jednocześnie, Jeonggukie. Zresztą, założę się, że kochasz nawet więcej niż dwie – stwierdził, przenosząc dłoń na moje włosy, by ponownie zacząć je głaskać. Miałem ochotę się w niego wtulić, tak jak w pana Parka, jednak jeszcze nie miałem odwagi, aby go o to poprosić. – Kochasz chyba swoich rodziców i babcię. A to już trzy osoby – dodał, kontynuując wyjaśnianie tego zjawiska. – Jeonggukie, serce nie dzieli się na kolejne elementy, gdy zaczynasz kochać jedną osobę więcej. Ono rośnie, tworząc nowe miejsce dla nowej osoby. I nie odbierasz w ten sposób uczucia innym – dokończył, gdy moja zdrowa ręka już wylądowała na trochę wystraszonym sercu, w którym mieszkał Hyunseokie, mama z tatą, babcia i Lisa... a kolejne dwa miejsca już powoli powstawały, aby zajęli je nowi... hyungowie.

Przejechałem swoim palcem od szyi do końca lewego boku klatki piersiowej, aż do samego podbrzusza, znów jadąc nim do prawego boku klatki piersiowej i ostatecznie lądując w tym samym miejscu pod szyją, pokazując w ten sposób jak duże jest moje serce przez osoby, które kocham.

Hyung uśmiechnął się na to działanie, kiwając głową, kiedy patrzyłem na niego z wdzięcznością za wyjaśnienie tej najcięższej dla mnie sprawy.

- Dokładnie tak, króliczku – powiedział, zaraz jednak poważniejąc. – Nie chcemy cię skrzywdzić. Zrobisz to, co uznasz za słuszne. A jeśli chcesz wrócić do babci... Nie mamy prawa cię powstrzymywać.

Pokiwałem na to głową, już wszystko rozumiejąc i naprawdę nie chcąc ich opuszczać.

- Mogę popatrzeć jak hyung rysuje? – zapytałem nieśmiało, pamiętając o dotrzymaniu mu towarzystwa, którego od sobotniego popołudnia również zaczynałem pragnąć.

- Jasne. Chodź.

Starszy wstał, siadając na kanapę i pokazując znów na miejsce obok, które tym razem chętnie zająłem, przyglądając się zafascynowany kolejnym tworzonym szkicom.



Yoongi:

Resztę mojego „dnia kaca" spędziłem razem z Jeonggukiem na kanapie, rysując i rozmawiając. Poruszyłem temat zbliżających się urodzin Jimina, bo na pewno taka informacja była dla niego ważna. Wyjaśniłem, że tego dnia mój aniołek ma czuć się jak książę, otoczony największą dawką miłości. Jeonggukie obiecał, że chętnie mi ze wszystkim pomoże, ale chciał też przygotować swój prezent.

W czasie naszego wspólnego popołudnia, młodszy podzielił się ze mną swoją opinią o mojej pracy, ale też zdradził więcej szczegółów odnośnie swojego życia. Dowiedziałem się jakie przedmioty w szkole lubi, do kogo chętnie chodzi na lekcje, a do kogo nie. Zdradził mi również kilka innych, przyziemnych faktów, jak na przykład ten jaki lubi kolor, ubrania i tego typu rzeczy. Chciałem go po prostu jak najlepiej poznać.

Po przemyśleniu tego wszystkiego doszedłem do dwóch wniosków - Jeongguk może być tylko chwilową zachcianką Jimina i szybko się nim znudzi, więc nie ma sensu zwracać większej uwagi na dzieciaka; albo jak ja, stanie się równie ważną częścią życia mojego ukochanego. A ponieważ znałem kurczaczka aż za dobrze, wiedziałem, że opcja druga była dużo bardziej prawdopodobna. Dlatego właśnie pomimo całego rozczarowania i smutku, znalazłem motywację, by spróbować chociaż zaprzyjaźnić się z królikiem.

Kiedy zbliżała się pora powrotu Jimina z uczelni, postanowiliśmy razem przygotować posiłek. I skończyliśmy w samą porę. Jednak widok ukochanego mocno mnie zmartwił. Jiminnie wyglądał, delikatnie mówiąc, jak siedem nieszczęść. Podkrążonych oczu nie był w stanie zakryć nawet makijażem, włosy nie były idealnie ułożone jak zawsze, a na twarzy gościł smutek. Oczywiście jego piękno ani trochę przez to nie zniknęło w moich oczach. Jednak myślałem, że skoro dostał to, czego chciał - będzie szczęśliwy. A tak na razie nie było.

W czasie gdy Jiminnie dał mi buziaka w policzek, a Jeongguka pogłaskał po włosach, próbowałem sobie przypomnieć coś z ostatniej nocy. Byłem zbyt pijany, by pamiętać cokolwiek z tego czasu, nie wiem nawet jak znalazłem się w mieszkaniu.

Ale może powiedziałem coś, co sprawiło mu ból? W końcu człowiek po alkoholu nie pilnuje języka.

Wytarłem ręce w fartuch i podszedłem szybko do niego, obejmując go w pasie.

- Wszystko w porządku? – zapytałem, przyglądając się tej biednej twarzyczce.

Chłopak kiwnął lekko głową, po czym spuścił ją i uśmiechnął smutno.

- Tak, hyung. Dałeś sobie rano radę?

Również przytaknąłem ruchem głowy, jednak myśl o moim stanie nie dawała mi spokoju, dlatego postanowiłem o to zapytać.

- Czy... czy coś zrobiłem, gdy wróciłem? – szepnąłem.

- Nie. Poszedłeś spać – wyjaśnił szybko, przytulając na moment, po czym opuścił już moje ramiona, kierując się w stronę Jeongguka.

Zająłem się więc znoszeniem na stół miseczek, aby nie skupiać na tym nieprzyjemnym ukłuciu w sercu.

- Mówiłem, że wszystko da się naprawić. Proszę – powiedział Jiminnie, podając mu jakąś torbę, z której najmłodszy wyjął naprawiony mundurek. – Zanieś do pokoju i wracaj zaraz do nas, dobrze?

Uśmiech, który rozjaśnił twarz Jeongguka był naprawdę przepiękny. Podziękował aniołkowi za to i uciekł do pokoju, a zmęczony chłopak opadł na krzesło i położył głowę na blacie, przymykając oczy. Nie widziałem go tak zmęczonego od ostatniej wiosennej wyprzedaży, kiedy koczował w nocy na chodniku przed galerią, by dostać się jako pierwszy do sklepu i spędzić tam cały dzień.

- Chyba nie siedziałeś przy mnie całą noc... - powiedziałem cicho, pochylając się nad nim po odłożeniu ostatniego naczynia i pocałowałem go we włosy. – Obiad, gorąca kąpiel i łóżko?

- Mam projekt, nie mogę. – Westchnął, chowając twarz w swoich ślicznych łapkach.

- Moje biedactwo... Pomogę ci – zadecydowałem natychmiast, wiedząc, że na pewno razem zrobimy to szybciej i będzie mógł odpocząć. – Ale najpierw zjedz, dobrze? – poprosiłem, zauważając przy okazji, że najmłodszy nadal nie wrócił.

- Jeonggukie! Chodź zjeść!

- Hyung dzisiaj odpoczywa, nie ma takiej opcji – mruknął mój ukochany, siadając już normalnie, jednak nie było opcji, by odwiódł mnie od udzielenia mu pomocy. Była między nami umowa, że jeśli pójdę z Hoseokiem się napić, to następnego dnia mam tak zwany „dzień kaca" i przysługuje mi wtedy wolne od wszystkiego, nawet od ubierania, bo chodziłem po prostu w bokserkach i szlafroku. Co prawda pomyślałem po przebudzeniu, że ze względu na obecność nastolatka, lepiej będzie założyć jakąś starą koszulkę i spodenki, ale szlafrok został. Nieważne czy czułem się dobrze czy wręcz przeciwnie - tego dnia miałem po prostu odpoczywać. Oczywiście nie było to do końca tak, bo opiekowanie się Jiminem należało do spraw priorytetowych, a ponieważ zasłużył na odpoczynek po na pewno ciężkim dniu, stanąłbym na rzęsach byle mu pomóc.

Kiedy Jeongguk dołączył do stołu, Jiminnie od razu zmierzył go spojrzeniem. Mimo jego zmęczenia wiedziałem, że taki wzrok nie wróży nic dobrego.

- Zabrałeś z mieszkania babci? – zapytał, wskazując na bluzę najmłodszego, który natychmiast złapał za jej koniec, jakby chciał bronić swojej własności.

- To, albo tamte spodnie. Wybieraj.

- Spodnie – szepnął natychmiast Jeongguk. – Ale hyung...

- Dobrze, spodnie. Smacznego.

Moje słoneczko zabrało się za obiad, a ja patrzyłem to na jednego, to na drugiego, nic nie rozumiejąc z tej sytuacji.

- O co chodzi? – zapytałem, mimowolnie łapiąc pałeczkami coś z mojej miseczki i podsunąłem je w stronę Jimina.

- Gust Jeongguka jeśli chodzi o ubrania, hyung... - powiedział, wskazując na strój najmłodszego i ku mojemu zdumieniu odmawiając zjedzenia zaproponowanego kąska. Coś takiego się jeszcze nie zdarzyło.

- Nie jesteś głodny, Jiminnie?

- Kiedy skończę projekt i odeśpię, na pewno zjem więcej, nie martw się, hyung – powiedział z lekkim uśmiechem, łapiąc moją dłoń.

Albo kosmici go podmienili albo jest chory. Nie, gdy był chory karmiłem go cały czas. Czyli jednak atak obcych...

- Dobrze, kochanie – powiedziałem, wracając do posiłku.

Chwilę później zauważyłem, że Jeonggukie też zaczyna grzebać w jedzeniu i nie mogąc tego znieść, podsunąłem mu pod nos moje pałeczki.

- Chcesz trochę, Jeonggukie?

Taki ruch go widocznie zaskoczył i zawstydził, ale posłusznie otworzył usta i przyjął moją propozycję poczęstunku. Kątem oka widziałem uśmiech Jimina, jednak nadal wyglądał on smutno, przez co nie wiedziałem czy przypadkiem moje działania go bardziej zdołowały. Dlatego nie podejmowałem już ponownych działań.

Po posiłku, tak jak zapowiedziałem, pomogłem aniołkowi z projektem, który na szczęście nie okazał się wcale aż taki trudny. Zaraz po tym mógł pójść spać, a ja z racji braku lepszych pomysłów, poszedłem do Jeongguka, by sprawdzić jak on sobie radzi. Miał samemu nadrabiać jakieś zaległości, ale gdy wszedłem do jego pokoju z paczką ciastek, widziałem jak siedzi przy biurku z słuchawką w uszach i coś zapisuje na kartce, podśpiewując cicho.

No ładnie, króliczku... lenisz się.

- Hej Jeonggukie, co powiesz na deser? – zapytałem, pokazując mu przyniesione słodkości. Zawsze mieliśmy jakieś w domu, dzięki czemu było co chrupać, kiedy oglądaliśmy z Jiminem telewizję.

Młodszy na mój widok wyjął słuchawkę z ucha i kilka razy postukał w ekran telefonu. Uśmiechnął się do mnie lekko, szybko przemieszczając na łóżko, widocznie oczekując dołączenia do niego. Nie miałem nic przeciwko temu, dlatego zająłem miejsce na materacu, śmiejąc się trochę z tej sytuacji.

- Zgaduję, że raczej się teraz nie uczyłeś. Nadrobiłeś już wszystkie zaległości? – zapytałem, chcąc wiedzieć na jakim jest etapie. On jednak pokręcił głową i cicho przeprosił, zawstydzony swoją bezczynnością.

- Nie jestem dobry w przedmiotach ścisłych, a Jimin hyung śpi... - wyjaśnił zmieszany.

- To może dla odmiany ja ci pomogę? – zaproponowałem, mając nadzieję, że coś jeszcze pamiętam ze szkolnego materiału. – Ostrzegam, że w językach sobie nie radzę, ale matmę i fizykę nawet znoszę.

- A... deser? – zapytał króliczek, wskazując na trzymaną przeze mnie paczkę.

- Ciastko za każde dobrze rozwiązane zadanie? – zaproponowałem, by jakoś go zmotywować do nauki, a sądząc po jego minie nie udało mi się takie zagranie.

Przyniósł jednak drugie krzesło i razem usiedliśmy przy biurku. Otworzyłem w tym czasie opakowanie i pozwoliłem mu wziąć jedno ciastko tak na zachętę, za co podziękował wesoło, jedząc je powoli.

- Hyung lubił się uczyć, czy tak jak Jimin hyung, wolał zdobywać nowych przyjaciół? – zapytał, szukając odpowiednich podręczników.

- Pamiętasz jak ci mówiłem, że wrogów pokonuje się odnosząc sukcesy? Miałem dobrą motywację do nauki – stwierdziłem, po czym już zabraliśmy się do pracy.

Tłumaczenie Jeonggukowi zadań z matematyki było dużo trudniejsze, niż mi się wydawało. Oczywiście najpierw nie pomyślałem i zacząłem mu wszystko tłumaczyć trochę zbyt naukowo, przez co miałem wrażenie, że jeszcze chwila, a nad jego głową zaczną latać znaki zapytania. Dlatego zszedłem do jak najprostszych przykładów, nagradzając go ciastkami dużo częściej niż zamierzałem, co w końcu, powoli i z oporem, przyniosło skutek.

I tak spędziłem resztę dnia z Jeonggukie'm, poznając go dzięki temu trochę lepiej. Nie pozwoliło mi to jednak znaleźć odpowiedzi na wciąż wracające do mnie pytanie - czego mi brakuje, a co ma ten dzieciak, że Jiminnie go pokochał?



Jimin:

Opieka nad Jeonggukiem nie była już dla mnie łatwym i przyjemnym zadaniem. Nasza sytuacja męczyła mnie psychicznie, czego starałem się im nie pokazywać.

Nie mogłem być rozdarty pomiędzy tą dwójką, bo Yoongiego darzyłem o wiele silniejszym uczuciem, nadal to o niego bardziej się martwiąc i będąc w każdej chwili gotów porzucić nasz układ, nawet jeśli to oznaczałoby wyrwanie ze mnie tej niewielkiej cząstki, którą stał się Jeongguk, i zaklejenie jej smutnym uśmiechem i sztucznymi zapewnieniami o dobrym samopoczuciu.

Widziałem, że starszy stara się jak może, aby spełnić „oczekiwania", których wobec niego tak naprawdę nie miałem. Króliczek zdążył mi opowiedzieć o ich dwóch rozmowach z poniedziałku, wpływających na niego bardzo pozytywnie, bo już nie wahał się z używaniem mniej formalnego zwrotu. A stylizacja, którą przygotował specjalnie dla mnie, naprawdę poruszyła moje obecnie krwawiące serce, niepotrafiące się cieszyć z uczucia, którym obdarzyło tego małego chłopca.

Kiedy we wtorek wróciłem z uczelni, około godziny siedemnastej, tuż po wejściu do mieszkania zostałem przywitany przez młodszego, wręczającego mi Lily. Jeonggukie zaraz stanął trochę niepewnie pod ścianą, witając się ze mną jak zwykle nieśmiało. Znów założył jeden z wręczonych mu golfów, w których wyglądał jak mały aniołek, którym do tej pory byłem tylko dla Yoongiego.

I nigdy nie powinienem pozwolić, aby w moim życiu pojawił się ktokolwiek, kogo nazwałbym tym określeniem.

- Hyung nadal jest smutny... Przepraszam. – Jeonggukie jak zwykle zauważył, że moje negatywne myśli przejmują nade mną kontrolę. I już chciał uciec z powrotem do pokoju, ale złapałem go za zdrową rękę, kręcąc głową.

- Jestem tylko zmęczony, malutki – wyszeptałem, uśmiechając się, gdy zobaczyłem jak jego dłoń chętnie obejmuje tę moją.

Włożyłem Lily do kieszeni w swetrze, aby móc przyciągnąć młodszego do siebie i objąć go wolną ręką.

Dlaczego mnie w sobie zauroczyłeś, Jeonggukie? Dlaczego przez te wielkie oczka, królicze ząbki, śliczne rumieńce i malutkie usteczka, byłem w stanie złamać mojemu hyungowi serce? Powiedz mi proszę dlaczego...

- Przebiorę się i zjem, a później coś razem porobimy, o ile hyung pracuje, dobrze? – zapytałem, przeczesując mu palcem jedną stronę jego przedziałka na grzywce, który zaczął tworzyć po moim wczorajszym skrytykowaniu jego stylizacji.

Jeonggukie, nie staraj się, proszę, bo to mnie tylko dodatkowo rani.

Młodszy pokiwał głową, za co otrzymał Lily, aby tak jak przez cały poranek i popołudnie, a także podczas snu, zastępowała mu moje towarzystwo.

Nie zwlekałem już z pójściem do garderoby, a następnie kuchni, zauważając po drodze, że starszego nie ma w salonie ani w sypialni, dlatego byłem już w stu procentach pewien, że znów pracuje.

Pod wpływem chwili, gdy tuż po zjedzeniu jakiegoś posiłku przechodziłem obok gabinetu, nie powstrzymałem się i zapukałem. Od razu zostałem zaproszony do środka, lecz najpierw wolałem się upewnić, że w niczym mu nie przeszkodzę. Stanąłem jeszcze za otwartymi drzwiami, po prostu się zza nich wychylając.

- Bardzo jesteś zajęty, hyung? – zapytałem cicho i potulnie, na razie mając zbyt duże wyrzuty sumienia, by przybrać swój standardowy, nieco żywszy ton głosu.

- Nie, kończę już. Dzisiaj powinienem to wysłać i będzie z głowy – oznajmił, kiedy moje oczy przyglądały się obrazkowi, który uwielbiałem najbardziej - mojego ukochanego ze szczerym uśmiechem, dodającym mu jeszcze więcej uroku. – Chodź, Jiminnie – zaprosił mnie, dlatego trochę niepewnie wszedłem do środka, zamykając drzwi za sobą i opierając o nie plecy.

- Hyuung? – Znów nie byłem w stanie powiedzieć tego moim normalnym tonem, odrobinę go zniżając i dodatkowo uciekając wzrokiem na podłogę, co natychmiast zmartwiło starszego.

- Co się stało, słonko? – Usłyszałem jego zaniepokojony już głos, kiedy postarałem się, by jak najszybciej przemóc i ruszyć na drugą stronę biurka, zajmując miejsce na jego kolanach.

Jedna z moich rąk od razu go objęła, kiedy druga wylądowała na torsie, rozkładając u niej powoli wszystkie palce. Mój wzrok jeszcze przez chwilę utkwiony był w koszulce ukochanego, dopiero po kilku sekundach podnosząc się na jego twarz, po drodze zmieniając całkowicie swój charakter.

- Tęskniłem... - powiedziałem, pozbywając się mojego uroczego oblicza, co miałem nadzieję hyung odpowiednio zrozumie. Niestety Yoongi albo tego nie chciał, albo był na tyle zmęczony, by źle odebrać moje sygnały, po prostu składając pocałunek na mojej skroni i obejmując delikatnie.

- Też za tobą tęsknię – powiedział, o dziwo używając czasu teraźniejszego, na czym postanowiłem się na razie nie skupiać. – Mamy takie małe mieszkanie, a nie możemy się w nim spotkać – dodał, kiedy ja nadal starałem się wymyślić najodpowiedniejszy sposób pokazania mu co mam na myśli.

- Przebrałem się... i zjadłem... ale moje usta potrzebują czegoś więcej niż jedzenia – wyszeptałem, szybko przenosząc palec i wskazujący na moją dolną, po której zacząłem krążyć, dodatkowo starając się uwieść hyunga swoim spojrzeniem.

Moja prośba od razu została spełniona, gdy dłoń starszego wylądowała na moich włosach, wplatając się między ich kosmyki, a usta w końcu złączyły z moimi, sprawiając, że zamknąłem oczy, znów przenosząc się do naszego własnego świata.

- Tak lepiej? – zapytał po tej krótkiej pieszczocie, która pozostawiła niedosyt.

Pokręciłem głową, znów wskazując palcem na jedną z warg i tym razem postanawiając samemu zainicjować ten pocałunek. Hyung chętnie go pogłębił, pieszcząc moje wnętrze językiem i przyciągając mnie jak najbliżej siebie, wywołując masę pozytywnych uczuć, które kumulowały się nie tylko w samym sercu, a również w podbrzuszu.

Niestety gdy tylko sięgnąłem po swoją bluzkę, korzystając z chwilowego oderwania od swoich ust, by po prostu się jej pozbyć, starszy powstrzymał mnie przed dalszymi działaniami.

- Jiminnie... - wyszeptał, umieszczając ręce na moich bokach, lecz nie podnosząc wzroku na oczy, zawieszając je na mojej klatce piersiowej. – Ja... Nie dzisiaj, dobrze? – poprosił, widocznie nie mogąc skrzyżować naszych spojrzeń, co odrobinę mnie zabolało.

- Hyung... chcę twojej bliskości – powiedziałem ze słyszalną desperacją w głosie, od razu chowając się w jego ramionach, bo od soboty zdążyliśmy się od siebie oddalić. – Chodzi o... o to wszystko co się ostatnio stało?

- Nie wiem, czy... czy to odpowiednie – wyjaśnił, wzdychając. – Myślałem o tym trochę, Jiminnie, i... nie mam pojęcia jak powinienem się zachowywać. Czy mogę cię przy nim całować? Czy powinniśmy... sypiać ze sobą? Nawet nie wiem tak naprawdę, jaka jest jego decyzja. Rozmawiał ze mną, ale... naprawdę się w tym gubię. – Podzielił się ze mną swoimi myślami, składając delikatny pocałunek na moich włosach, gdy moje brwi zdążyły się lekko zmarszczyć.

- Jeonggukie chce z nami być, hyung. I sprawiasz mu ogromną radość, gdy chcesz z nim spędzać czas – oznajmiłem, dobrze pamiętając co mi wczoraj powiedział. Odsunąłem się już od torsu starszego, podnosząc rękę, aby pogładzić jego policzek, starając się dodać w tym wszystkim otuchy. – Możesz mnie całować... i uprawiać ze mną seks, na pewno nie będzie miał nam tego za złe, bo rozumie, że się kochamy, hyung – dodałem, wyjaśniając już wszelkie jego obawy, na które znałem odpowiedź właśnie dzięki zachowaniu Jeonggukiego.

- Ufam ci, Jiminnie – zapewnił, kiwając głową, a mój kciuk nie przestawał głaskać jego delikatnej skóry. – Tak myślałem... Może przeniesiemy tutaj jego biurko i będziecie się uczyć w moim gabinecie? W ten sposób spędzimy więcej czasu razem. Nie mam już tych skomplikowanych projektów jak rok temu, więc nie będziecie mi przeszkadzać... - zaproponował, na co aż zaświeciły mi się oczy z radości.

- No pewnie, hyung. – Ucieszyłem się, ponownie do niego przytulając. – Dziękuję, że się starasz... i... przepraszam, że do tego doprowadziłem – dodałem szeptem, rozumiejąc, że nawet jeśli powoli uczyliśmy się nowego życia, stwarzając odrębny świat, świadomość, że byłem w stanie zauroczyć się w kimś innym, nadal go bolała.

Yoongi jednak przytulił mnie na te słowa mocniej, kręcąc przecząco głową, co poczułem przez umieszczenie swojej głowy tuż po jego podbródkiem.

- Jest w porządku. To dobry dzieciak. Na pewno wniesie więcej radości do tego mieszkania – stwierdził, a dzięki tym słowom, kąciki moich ust uniosły się do góry. Dałem mu też krótkiego buziaka w okolicy jego warg, chwytając już za bluzkę, którą zdążyłem z siebie zrzucić. Rozprostowałem brzoskwiniowy materiał z zamiarem założenia go z powrotem, pytając w międzyczasie:

- Chcesz coś zjeść, hyung? Albo czegoś się napić?

- Tak. Chcę ciebie. – To krótkie wyznanie i zabranie mi bluzki z rąk, wprawiło mnie w lekki szok. Usta starszego nie czekały na moją zgodę, zaraz lądując na szyi, którą zaczęły pieścić.

Westchnąłem, zaciskając dłonie na jego koszulce i odchylając głowę do tyłu. Nie mogłem się powstrzymać przed przymknięciem oczu, szczególnie gdy do tej pieszczoty dołączyły jego zęby.

- Oh, Yoongi hyung... - jęknąłem bardzo cicho, pamiętając o Jeongguku przebywającym w pokoju gościnnym, którego nie chciałem „obdarowywać" takimi odgłosami.

Przełożyłem już ręce na włosy ukochanego, przez dłuższą chwilę nie pozwalając oderwać jego ustom od tego fragmentu skóry. Lecz za bardzo byliśmy spragnieni swoich ciał, aby po przyozdobieniu mojej szyi i kolejnym, namiętnym pocałunku, nie przejść do samego finału.

Hyung przeniósł mnie na swoje biurko, tym razem każąc mi wylądować na nim brzuchem. Trochę żałowałem, że nie znajdę się w jego ramionach, jednak jak zwykle nie protestowałem, będąc w pełni posłuszny i tylko odwracając co jakiś czas, aby posłać mu niegrzeczny uśmiech, bądź poprosić o jak najszybsze wejście między moje pośladki.

Yoongi nie mógł nacieszyć się z prześwitującej bielizny, którą założyłem specjalnie dla niego. Wycałował mój tyłeczek przez ich materiał, następnie ściągając je zębami, co dodatkowo mnie nakręciło. Kolejną ozdobą mojego ciała był garter na nóżce, obecnie odbijający na niej kółeczko i aż kilka pasków, krzyżujących się na moim udzie. Uwielbiałem takie seksowne dodatki, często nosząc je nawet przez cały dzień pod spodniami, bo tak jak okulary, czy chokery - dodawały mi pewności siebie, ukazując poniekąd moją rozwiązłą naturę.

Mój ukochany po raz kolejny sprawił, że przeniosłem się do nieba, nie tylko przez sam seks, a również przez jego usta na moich plecach i karku oraz sporadycznie na wargach, gdy odwracałem się do niego, aby pokazać jak mi jest przez niego dobrze. Musiałem hamować wszelkie odgłosy, po prostu mrucząc cicho i ograniczając się do głośniejszego oddychania.

A kiedy już obaj osiągnęliśmy spełnienie, poprosiłem starszego o objęcie mojego ciała i niewypuszczanie ze swoich ramion przez dłuższą chwilę, podczas której kilkakrotnie wyznałem mu miłość.

Pamiętałem o obietnicy złożonej Jeonggukiemu, dlatego po oderwaniu od siebie i sprzątnięciu po nas zarówno biurka starszego, jak również swoich pośladków, ubrałem się, składając na jego ustach ostatni pocałunek i obiecując, że zaraz go zawołam, abyśmy przenieśli to biurko.

Po drodze do pokoju gościnnego, pochwyciłem swoją torbę, przeglądając się też w lustrze i przeczesując trochę mokre włosy, których nie mogłem teraz przywrócić do poprzedniego stanu. Liczyłem jedynie, że młodszy nie zwróci na to uwagi.

- Co tam, Jeonggukie? – zapytałem jak tylko przekroczyłem próg jego pokoju. Chłopiec siedział na łóżku, grając w jakąś grę na telefonie, od której od razu oderwał wzrok, posyłając mi swój śliczny uśmiech.

- Hyuung. – Ucieszył się, zmieniając pozycję i siadając po turecku. Nie mogłem nie odwzajemnić tego wesołego grymasu, szczególnie gdy pamiętałem jak niechętnie kogokolwiek nim obdarowywał.

- Mam coś dla ciebie, króliczku – oznajmiłem, wyjmując reklamówkę ze swojej torby i zajmując miejsce za młodszym, siadając tak, aby znalazł się między moimi nogami, czym od razu go zawstydziłem. Nie mogłem się powstrzymać przed złożeniem szybkiego pocałunku na jednym z jego policzków, śmiejąc się cicho, kiedy wtulił się bardziej plecami w mój tors.

Wyciągnąłem już opakowanie z reklamówki, wkładając je w jego małą łapkę.

- Złocisty? – Zdziwił się. – Hyung nie lubi pastelowych?

- To nie dla mnie, Jeonggukie, a dla ciebie – sprecyzowałem, przeczesując palcami jego włosy. – Do szkoły jeszcze nie wrócisz, a farba zmyje się po dwóch tygodniach. Zrobisz mi taki prezent na urodziny? – zapytałem z nadzieją.

Chłopiec przemyślał to na szybko, od razu kiwając głową, za co otrzymał kolejnego buziaka, znów uszczęśliwiając tym moje serce. Wiedziałem, że rozjaśnienie mu włosów wpłynie na jego uroczą otoczkę, o którą postanowiłem zadbać ze względu na Yoongi hyunga.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top