24 - Three little wonders

@KakaSzczur jako Jungi :)

@Avangeee jako Dżikuki :)


ZAGŁOSOWANE NA BTS?! NA TWITTERZE I NA STRONIE?! BO COFNĘ PUBLIKACJĘ... XDD

~~~~~~~~~~~~




Yoongi:

W końcu przyszły upragnione wakacje. Przerwa od pracy zapowiadała się jednak dużo ciężej niż zazwyczaj, gdyż pierwszy raz mój urlop miał być tak aktywny. Jiminnie wiedział, że w wolnym czasie wolę poleniuchować, z dala od świata, i skupić się tylko na przyjemnościach związanych bezpośrednio z moim ukochanym. No, teraz to z ukochanymi. Ale jeśli Jeonggukie chciał spełnić swoje marzenie o odwiedzeniu Ameryki, nie chciałem mu odbierać takiej możliwości i zgodziłem się na podział urlopu, woląc najpierw przeboleć zwiedzanie Santa Monica, a później odpocząć choć tydzień na rajskich plażach, gdzie do woli mogłem podziwiać nie tylko krajobrazy.

Od momentu zarezerwowania miejsc, musiałem słuchać biadolenia Jimina o tym, jak bardzo złym pomysłem jest ten wyjazd. Jednak radość króliczka, który dokładnie zaplanował nasz pobyt w Stanach, równoważyła mi te wysłuchiwania. Nawet będąc już na miejscu, kurczaczek nie przerywał swoich monologów na temat wyższości jego pomysłu, ale po ujrzeniu smutku, który sprawił tym Jeonggukiemu, szybko mu on pomógł zmienić trochę nastawienie. Dzięki temu na naszym aparacie pojawiło się już blisko tysiąc zdjęć po dwóch dniach, a mój portfel chudł w zastraszającym tempie, gdy Jiminnie kolejny raz zażyczył sobie jakiegoś zimnego napoju. Nie narzekałem jednak, wiedząc doskonale, że mimo wszystko stać nas na to, a straszenie ich brakiem oszczędności, miało tylko wydźwięk czysto profilaktyczny, gdyż zarówno moje zarobki jako managera oraz Sugi, a także dodatki w postaci kieszonkowego moich aniołków i pieniędzy od sponsorów Jimina (jakkolwiek to nie brzmi), pozwalały nam na spokojne spędzenie miesiąca w każdym z tych miejsc. Ale tyle urlopu nie dostanę, a lepiej, by kurczaczek nie wiedział ile mamy na koncie, bo skończy się to wykupieniem całej galerii.

Akurat spacerowaliśmy z moimi chłopakami jedną z ulic Santa Monica, gdy Jiminnie stwierdził, że ma już dość i dalej nie idzie, bo bolą go nogi od tego chodzenia. Co prawda wyszliśmy pięć minut wcześniej z hotelu, ale domyślałem się, iż przyczyną mogła być pozycja, w której się kochaliśmy wczorajszego wieczoru, wymagająca od Jimina trochę gimnastyki. Dlatego w ramach rekompensaty zaproponowałem mu podwózkę na barana. Skorzystał z niej z radością, a choć nie było to dla mnie lekkie obciążenie, z chęcią ruszyłem w dalszą drogę.

Kilka przecznic dalej Jiminnie nagle odwrócił moją głowę w stronę mijanej wystawy, przez co musiałem się zatrzymać, aby nie stracić równowagi.

- To by pasowało do bluzki, którą ostatnio kupiłem, hyung! – zawołał podekscytowany, wskazując na jakiś sweterek, którego cena była na pewno wygórowana przez przyszytą do niego metkę. – Proszę, proszę, proszęęęę – zaczął błagać, używając do tego bardzo przymilnego tonu, jak zawsze, gdy chciał coś, czego nie powinien dostać.

- Jiminnie, umawialiśmy się, że na razie nie będziesz kupował nic nowego – przypomniałem mu naszą umowę, wiedząc, że jeśli nie znajdę odpowiednich argumentów, to i tak ulegnę. – Pamiętaj, że za kilka dni będziemy w tym naszym raju i tam nie będziesz potrzebował żadnych ubrań.

- Aleee, aleee... na razie potrzebuję, hyung. A tu są całkiem ładne... oczywiście czasami – powiedział, nawet w tym prostym zdaniu podkreślając jak bardzo nie lubi Ameryki.

- Jeśli ci to kupimy, to do końca pobytu tutaj, nie dostaniesz już nic zimnego do picia. – Zacząłem targ, który z góry był przeze mnie wygrany, bo jeśli Jiminnie miał dla czegoś poświęcić picie w taki upał, to nawet rzeczy z najnowszej kolekcji Prady nie były tego warte.

Dlatego też nie zdziwił mnie jęk niezadowolenia, który usłyszałem zza pleców i na chwilę zostałem pozbawiony wzroku przez jego drobne łapki.

- Pfff, to chodźmy dalej – mruknął, odsłaniając moje oczy.

Zaśmiałem się, ciesząc z jego kapitulacji, ale coś do mnie dotarło. W naszej rozmowie brakowało jeszcze jednego, bardzo ważnego głosu. Rozejrzałem się szybko w poszukiwaniu króliczka, za którym wcześniej szedłem, ale niestety nigdzie go nie widziałem.

- Jeonggukie? – powiedziałem głośno, próbując go w ten sposób namierzyć, jednak nie dostałem informacji zwrotnej. Poczułem, jak kurczaczek na moich plecach zaczyna się wiercić, zapewne również rozglądając się wokoło.

- Wszedł do sklepu? – zapytał spokojnie i wskazał mi jakiś najbliższy spożywczak, do którego natychmiast poszliśmy zajrzeć. Ale i tam nie zastaliśmy blondwłosego króliczka, który widocznie odkicał przez naszą chwilę nieuwagi.

- Jiminnie, zgubił się! – Panika natychmiast ogarnęła moje serce. Byliśmy w zupełnie obcym mieście, wśród obcych ludzi.

A jeśli ktoś zrobi mu krzywdę?

Ledwo do mnie dotarło, że Jiminnie zszedł na ziemię i pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Jego mina świadczyła o lekkim zaniepokojeniu, ale wiedziałem, że maskuje je, jak zawsze, gdy to mnie za bardzo poniosły emocje.

- Hyung, spokojnie – stwierdził, sięgając po najbardziej rozsądne rozwiązanie, jakim była próba kontaktu z młodszym z pomocą telefonu komórkowego. Jednak pomimo słyszanego sygnału, nikt nie odebrał.

Wtedy już nie tylko ja byłem cholernie wystraszony.

- Hyung! Teraz możemy panikować! Ktoś go porwał, hyung! Skoro jest sygnał! – Jimin natychmiast wysnuł swoje podejrzenia, układając przerażający scenariusz, który mną wstrząsnął.

KTOŚ PORWAŁ NASZE ŚLICZNE DZIECKO! POLICJA! RATUNKU!

- Trzeba dzwonić do Hoseoka – zadecydowałem, natychmiast wyciągając telefon. – Zadzwoni do swojego wujka z armii i ściągniemy Narodowe Siły, by go znaleźli.

Jak zapowiedziałem, tak zrobiłem. Ale niestety, mój przyjaciel nie odbierał, choć nigdy się to nie zdarzało.

Powiedziałem mu, że jesteśmy za granicą. CHOLERA JEDNA NIE CHCE PŁACIĆ ZA MIĘDZYKRAJOWE!

A skoro ściągnięcie armii było w tej chwili poza naszym zasięgiem, musieliśmy się uciec do jeszcze prostszego rozwiązania, które dopiero teraz przyszło mi do głowy.

- Jiminnie, musimy popytać ludzi czy go nie widzieli... - zauważyłem, na co oczy kurczaczka powiększyły się niemal dwukrotnie.

- Ja nie umiem angielskiego, hyung. Obaj go nie umiemy – powiedział przerażony, a ja poczułem jak blednę.

No tak, zapomniałem o tak drobny, choć istotnym szczególe...

Potrzebowałem chwili, aby móc zastanowić się nad zaistniałą sytuacją. Jednak czas nas gonił. Nie wiadomo co w tym czasie mogło dziać się z najmłodszym, a w dodatku nie mieliśmy zbyt wielu alternatywnych rozwiązań. A skoro tak, to nie zostało nam nic innego, jak w Internetowym translatorze wbić zdanie: „Czy widziałeś tego chłopaka?", i po prostu zacząć pytać ludzi.

- Jiminnie, masz jakieś NIE zboczone zdjęcie Jeonggukiego w telefonie? Będziemy pokazywać je i pytać czy ktoś go widział.

Chłopak znalazł odpowiedni folder i pokazał mi jedną z normalniejszych selek Jeonggukiego, upewniając w ten sposób, że nie przerazi ludzi jakąś fotką króliczka w spódniczce, kajdankach, opasce i innych tego typu rzeczach. Sam również znalazłem odpowiednie, po czym ruszyliśmy w tłum, pilnując jednocześnie, abyśmy sami się nie zgubili. Ciągle pytaliśmy: „Hew ju sin dys boj?", ale niestety nikt nie potrafił nam chociażby wskazać kierunku, w który powinniśmy ruszyć.

Gdy powoli zaczynałem tracić nadzieję, a panika coraz bardziej dawała o sobie znać, jakaś kobieta pokazała na grupkę występujących w pobliżu artystów, gdzie ujrzałem w końcu te blond włosy. Ogromny głaz spadł mi z serca. Złapałem dłoń Jimina, który nadal próbował się dogadać z jakimś mężczyzną, i wskazałem mu naszą zgubę, która zupełnie oderwana od rzeczywistości przyglądała się grupce młodych ludzi, prezentujących swoje możliwości wokalne i taneczne. Mogłem już z lekkością na duchu podejść do naszego aniołka, jednak Jiminnie nie był tak spokojny. Podbiegł do niego dużo szybciej ode mnie i sprezentował klapsa w tyłek, zaraz po tym nachylając się do niego, aby powiedzieć kilka słów, których nie było mi dane słyszeć. Jeonggukie wydawał się zaskoczony, ale chyba zrozumiał swój błąd, przytulając swojego hyunga szybko. Następnie ruszył w moją stronę, aby ukryć się również w moich ramionach.

- Przepraszam... nawet nie wiem, kiedy się od hyungów oddaliłem – przyznał skruszony, na co mocniej go do siebie przytuliłem.

- Strasznie się o ciebie baliśmy. Nie rób tak więcej – poprosiłem, mając nadzieję, że w przyszłości nie będzie nam robił takich niespodzianek.

- Hyungowie jakoś sobie poradzili? – zapytał, martwiąc się widocznie bardziej tym faktem.

- Musieliśmy... Chociaż ludzie dziwnie na nas patrzyli – przyznałem ze śmiechem, teraz już rozbawiony tą sytuacją i naszymi próbami porozumiewania się z ludźmi. Obiecałem sobie jednak, że na następną wycieczkę kupię im koszulki z napisem: „Jeśli się zgubię, oddaj mnie Yoongi hyungowi", a sobie taką z: „Jestem Yoongi hyung". I zainstaluję im aplikacje w telefonach, które pomogą mi ich namierzyć. Inaczej osiwieję szybciej niż powinienem. Choć te srebrne włosy póki co dobrze to maskują.

Przeniosłem wzrok na tych ulicznych artystów i przez chwilę przyglądałem się jednej ze śpiewających dziewczyn.

- Może zaśpiewasz coś, Jeonggukie? – zaproponowałem, co doleciało do uszu Jimina, który natychmiast pobiegł do jednej z artystek, próbując łamanym angielskim i gestykulacją wyjaśnić, że nasz chłopak chciałby z nimi zaśpiewać. Nie musiał długo czekać na odpowiedź, bo już po chwili wciągnął lekko przerażonego króliczka do zabawy i poprosił go o piosenkę Charliego Putha i Seleny Gomez „We Don't Talk Anymore". Nie mogłem przepuścić tej okazji i natychmiast wyjąłem telefon, uwieczniając to mocno nietypowe zjawisko, rozumiejąc teraz bardzo ważną rzecz - nasz Jeongguk, który jeszcze kilka miesięcy temu bał się zaśpiewać piosenkę, gdy ja i Jimin mieliśmy go słuchać jednocześnie, teraz błyszczał z mikrofonem w dłoni, niczym prawdziwa gwiazda. Czułem ogromną dumę, iż przez ten czas potrafił z nieśmiałego chłopca stać się młodym mężczyzną, gotowym podbijać świat ze swoimi hyungami.

- Śmiało króliczku, jesteś tu najlepszy! – zawołałem, gdy niepewnie spojrzał w naszą stronę.

Zachęcony chłopak nie potrzebował więcej. A zamiast jednej, zaśpiewał pięć piosenek, tylko pierwszą w duecie. Kątem oka widziałem jak Jiminnie jedną ręką robi mu zdjęcia, a drugą kręci relację na żywo dla ich fanów na Instagramie.

Po występie nasz króliczek mógł liczyć na naprawdę głośne brawa, gdyż mijający nas ludzie również przystawali na chwilę, aby móc go posłuchać. Mało tego - sypnęli kilkoma dolarami, które w większości młodszy zostawił tym artystom, mówiąc, że za resztę kupi nam napoje.

Przytuliłem go, nie mogąc nacieszyć się tak pozytywnymi zmianami w jego charakterze. Jednak do głowy przyszła mi jeszcze jedna myśl, którą się z nim podzieliłem.

- Sądzę, że jesteś gotów, byśmy dzisiaj wcielili w życie nasz plan – szepnąłem mu na ucho.

Po kilku dniach naszych tajnych treningów, mogłem z czystym sumieniem stwierdzić, iż króliczek powinien dostać swoją szansę zdominowania kurczaczka w łóżku.

Spojrzałem w jego zaskoczone, choć płonące z podekscytowania oczy i już wiedziałem, że ta noc będzie naprawdę jedną z ciekawszych.



Jimin:

Mieliśmy dosyć wrażeń na dzisiaj. Chodzenia, pocenia, zmęczenia, zdenerwowania, zamartwiania i wszelkich tego typu atrakcji. Jednak musiałem jakoś przeboleć tę Amerykę, właśnie dla Jeonggukiego, który nie mógł się nią nacieszyć, podziwiając wszystko i wszystkich. Jego Instagram był pełen zdjęć, nie tylko moich, jego lub hyunga, ale i jakichś budynków, albo artystycznych ujęć poszczególnych przedmiotów. U mnie królowała głównie moja osoba, przedstawiająca różne stylizacje na takie upały. Chociaż kilka selek w moich pomarańczowych włosach także dodałem, niestety odchodząc w ten sposób od uroczych konceptów. Moje początkowe plany na srebro, wyparowały wraz z usłyszeniem przez hyunga propozycji mojego fryzjera. Jeszcze nie miałem takiego koloru, a Yoongi stwierdził, że będę w nim wyglądał naprawdę seksownie. I zapewne tylko dlatego na to przystałem, oczywiście na kilka krótkich tygodni, bo do niczego mi te włosy nie pasowały.

Jeonggukie za to paradował w blond włoskach z kilkoma różowymi pasemkami, wyglądając jak mały aniołek, co szczególnie przypadło nam z hyungiem do gustu. A nasz szarowłosy ukochany, dzięki takiej stylizacji, jeszcze bardziej przypomniał naszego „tatusia", dlatego musiałem przyznać, że tym razem wszystkie kolory dobraliśmy wręcz idealnie.

Po występach Jeonggukiego, przewędrowaniu kilkunastu kilometrów, przez które jak nic straciłem kilka kilo i zjedzeniu obiadu, wróciliśmy w końcu do hotelu. Tu również skonsumowaliśmy kolację, a zaraz po niej popędziliśmy odpocząć do naszego ogromnego pokoju. Tylko tutaj był prawdziwy raj, z dala od ludzi rozmawiających w niezrozumiałym dla mnie języku, chodzenia, oglądania jakichś zabytków i dziwnych budynków.

Jako pierwszy zaliczyłem łazienkę, schładzając swoje ciało i całkowicie je oczyszczając. A gdy wszedł po mnie promyczek, zająłem się wykonywaniem zdjęć krajobrazu, który jako jedyny mi tutaj pasował. Nie miałem jednak siły na nic więcej, kładąc się tuż po tym na łóżku i zajmując SNS-ami. Odpisywanie na wiadomości na Twitterze, przeglądanie Instagrama i Youtube'a tak mnie pochłonęło, że nawet nie zorientowałem się kiedy Jeonggukie wyszedł już z łazienki, a Yoongi zdążył do niej wejść i również się odświeżyć. Bo kiedy tylko młodszy położył się przy mnie, a jego ręka zaczęła jeździć po moim odsłoniętym torsie, gdy usta składały na nim pojedyncze pocałunki, musiałem się oderwać od Internetów, wiedząc, że chyba czeka nas jakaś zabawa.

- Spokojnie, Jeonggukie, zaraz się tobą zajmę – obiecałem, chcąc dokończyć jedną wiadomość i skomentować jeszcze selkę Hani, jednak jego odpowiedź mnie przed tym powstrzymała.

- Nie. To my się hyungiem zajmiemy.

Ten stanowczy ton i nagłe złapanie mojego telefonu, sprawiło, że przestałem rozumieć co się w ogóle dzieje.

„My"? „My się zajmiemy"? Cooo?

Młodszy odłożył urządzenie na szafkę, kiedy moje oczy przyglądały się jego twarzy. Jej wyraz coś mi przypomniał. Chyba tego małego diabełka, który w niego wstępował podczas naszych walk słownych.

- Pamiętaj co ci mówiłem, Jeonggukie – odezwał się nasz hyung, leżący obok. I zdążyłem jedynie na niego zerknąć, bo usta Jeonggukiego zaraz zaatakowały te moje.

Znów - to nie był nasz zwykły pocałunek, którym przekazywałem mu wszystkie uczucia, które do niego żywię. Młodszy starał się nade mną dominować, co było dla mnie nie do pojęcia. W końcu nie miał żadnych cech, które mogłyby mu pozwalać na takie akcje.

Dłoń Yoongiego również przyłączyła się do tej dziwnej zabawy, zaczynając masować moje odsłonięte udo. Wszyscy zostaliśmy w samej bieliźnie, dlatego teraz było nam łatwiej czuć swój dotyk i swoje ciała.

- Jiminnie, rączki do góry. Przytrzymaj je, Jeonggukie. – Yoongi wydał jakieś polecenia młodszemu, który natychmiast to uczynił, zapewne chcąc mnie powstrzymać przed odepchnięciem go i wypytaniem co oni wyprawiają.

Chyba tylko przez moją dezorientację promyczek był w stanie kontynuować nasz pocałunek. Jednak jak tylko przeszedł z ustami trochę niżej, od razu zwróciłem zaskoczone spojrzenie w stronę Yoongiego, który był naprawdę zadowolony z sytuacji, w której się znalazłem.

- Co wy wymyśliliście, hmm?

- Zobaczysz – odpowiedział mi tylko z diabolicznym uśmiechem. – A teraz bądź grzeczny, bo inaczej nie dojdziesz zbyt szybko. O ile w ogóle pozwolimy ci dojść – zaczął mnie zastraszać, co powoli naprowadzało mnie na odpowiedni tor.

- Wy mi „nie pozwolicie"? Pfff... - Starałem się nie wybuchnąć śmiechem, jednak to było naprawdę ciężkie, dlatego w końcu nim parsknąłem, pozwalając sobie całkowicie się roześmiać. – Nooo... Prima Aprilis już było, moi drodzy – zauważyłem, trochę zapominając, że przecież Jeonggukie był tym moim pseudo „opiekunem". A przez moje rozbawienie trochę go zdenerwowałem, otrzymując lekkie uderzenie w bok.

No teraz jeszcze bił mnie będzie? Co to za szopka?!

- Leż grzecznie, dopóki ładnie prosimy. – Skierowanie się do mnie po raz kolejny tym stanowczym tonem, po którym zacisnął palce na moim biodrze, nadal podtrzymując u góry ręce, coś mi uświadomiło.

- Hyung, chyba nie powiesz mi, że... - zacząłem, chcąc przyznać się do wyciągniętych wniosków, jednak informacja o ZAMIANIE, uderzyła we mnie tak mocno, że nie potrafiłem pozostać spokojnym. – NIEE, NIEMOŻLIWE. NIE WIERZĘ W TO, HYUNG – wykrzyczałem, marszcząc brwi i patrząc prosto na Yoongiego. W końcu nie mógł to być pomysł Jeonggukiego.

Mój mały, niewinny promyczek, którym opiekowałem się od początku... teraz miał niby nade mną dominować?! To na pewno żart! Znowu jakieś ukryte kamery kręcą?!

- Zaufaj nam, Jiminnie. Mówiłem ci kiedyś, że trzeba korzystać ze skarbu jaki ma nasz króliczek – stwierdził Yoongi, wyrywając mnie z moich rozpaczliwych przemyśleń.

Hyung zaraz zbliżył się do młodszego, szepcząc mu coś na ucho, kiedy ja już próbowałem wyrwać swoje ręce z uścisku króliczka. Nawet argument o skarbie Jeongguka nie był w stanie mnie do tego przekonać. Co prawda te dodatkowe centymetry dałyby mi dużooo przyjemności, ale...

Nie, nie! Nasze pozycje są stałe i niezmienne! Żadnych switchów!

Starałem się ponownie odezwać i jakoś może uciec młodszemu, jednak jak tylko przyjął do wiadomości słowa, które wyszeptał mu na ucho Yoongi, pochylił się nade mną, powracając do tego, czym obdarzył mnie na początku - mocnym pocałunkiem, żądającym ode mnie całkowitej uległości.

Zacząłem z nim walczyć. Niestety tylko ustami, bo moje ręce uwięził w mocnym uścisku i abym z niego uciekł, musiałbym mocno się wyrywać, a nie chciałem uszkodzić jego delikatnego ciała.

No właśnie. Jeonggukie jest moją delikatną, porcelanową laleczką! I nie może przyjmować takiej roli w łóżku!

Nasz pocałunek, pełen walki i moich warknięć, ostatecznie zakończył się przygryzieniem mojego języka, po raz kolejny próbującego przejąć kontrolę. Zdążyliśmy przenieść się do pozycji siedzącej, a młodszy był już pewien, że całkowicie mu się poddałem. Jednak ten triumfalny uśmiech jak najszybciej postanowiłem zetrzeć. Skorzystałem z jego nieuwagi i zapatrzenia się w moje oczy, aby objąć go w pasie i przyciągnąć do siebie, dzięki czemu jego ciało było znów w moim władaniu.

Chłopak widocznie nie spodziewał się, że nadal będę walczył, jednak zaraz przejął nade mną kontrolę, dość mocno łapiąc za ręce i unieruchamiając je za moimi plecami. Nie mogłem się temu opierać, lądując z powrotem na pościeli. Otrzymałem dodatkowe uderzenie w pośladek, oczywiście od Jeonggukiego, zaciskając po prostu wargi.

Nie do wiary... Raczej z nimi nie wygram. Króliczek chyba otrzymał jakieś rady od Yoongiego... Albo oglądał porno? Nie wiem i to mnie najbardziej przeraża.

Jego usta już nie tylko pieściły moje wargi, a również szyję i tors. Chłopak nadal podtrzymywał moje dłonie jedną ręką, by drugą wykorzystać do rozpalania mojego ciała swoim dotykiem. To nadal było dziwne i tak bardzo nietypowe, że kręciłem się niespokojnie, patrząc wszędzie, byle nie na osobę, która sprawiała mi te przyjemności.

To nie jest Jeongguk. To nie mój kruchutki Jeongguk. Ewentualnie to tylko sen... w końcu zawsze śni mi się coś dziwnego. A jeśli to jakiś świadomy, to mogę go powstrzymać!

Jednak albo nie potrafiłem przejąć nad tym kontroli, albo to nadal była rzeczywistość i po prostu dziwny pomysł moich Yoonkooków, bo gdy próbowałem uciekać lub przerwać to krótką prośbą, hyung i Jeonggukie uspokajali mnie, nie przerywając zabawy.

Nie mogłem wyłączać żadnych instynktów, szczególnie gdy ręka młodszego zdążyła mnie skutecznie podniecić, jeżdżąc nie tylko po moim ciele, ale i kroczu.

Przymknąłem na chwilę oczy, wzdychając i już odcinając swój umysł od informacji, że to niedorzeczne. W końcu to nadal był mój ukochany, tylko w innej odsłonie. A skoro taki scenariusz przygotował na dzisiaj nasz hyung, postanowiłem się do niego dostosować.

Kiedy Jeonggukie ze mną skończył i przeniósł się na klęczki, nie mogłem się powstrzymać od jakiegoś komentarza, oczywiście niezbyt kąśliwego. W końcu wiedziałem, że młodszy na pewno nie był w pełni przygotowany na rolę dominującego.

- Nasz mały Jeonggukie będzie się mną dzisiaj opiekował? Uroczo – stwierdziłem, posyłając moim ukochanym uśmiech i przez chwilę patrząc to na jednego, to na drugiego.

- Jiminnie. – Nieformalny zwrot, którego użył króliczek, zwracając tym moją uwagę i pokazując na swoje krocze, był kolejnym działaniem, które mocno mnie zaskoczyło. – I bez takich słów, proszę. Bo tym razem masz dwóch „hyungów", którzy mogą cię ukarać – dodał, chyba uznając, że jego rola nadaje mu „nowy tytuł". Jednak nie zamierzałem mówić do niego „Jeonggukie hyung".

Zacisnąłem na chwilę zęby, uspokajając swoje myśli i wzdychając cicho, by po prostu wykonać to polecenie. Akurat do seksu oralnego byłem zawsze chętny, nieważne czy króliczek jest seme czy ukeś.

Przeniosłem się do pozycji siedzącej, by następnie po prostu klęknąć przed blondynem, zniżając się na wysokość jego krocza, do którego dostałem się po szybkim zsunięciu jego bokserek. Nawet jego penis był uroczy! Dlatego przez chwilę odrzucałem od siebie wszystkie myśli, chwytając jego członek ręką i natychmiast wkładając sobie tę różowiutką główkę między usta.

„Jeonggukie hyung".

Uśmiechnąłem się do własnych myśli, starając się dać mu to, czego obaj oczekiwali. I oprócz poruszania ustami na jego męskości, podnosiłem ciągle wzrok, uśmiechając się i fundując mu jedno z tych seksownych spojrzeń. A kiedy przeniosłem się do bardziej wulgarnej pozycji, oczywiście na pieska, Yoongi to wykorzystał, w jednym momencie zsuwając bokserki z moich pośladków, by sprezentować mi tak cudowną zabawę, jaką było pieszczenie mojego wejścia językiem.

Takie działanie mocno mnie nakręcało i podniecało, dlatego nie miałem już żadnych oporów przed oddawaniem się młodszemu, mrucząc w jego uroczego penisa, całując go, liżąc i ssąc.

Jeonggukie potrafił tylko na mnie patrzeć, głaszcząc po włosach i policzki. A takie zachowanie trochę różniło się od moich przyzwyczajeń, gdzie zawsze byłem ciągnięty za włosy lub nauczany odpowiedniego tempa.

Hyung na pewno nie chciał, abyśmy dochodził w takiej pozycji. A kiedy moje pośladki zaczynały być jeszcze bardziej wypychane w jego stronę, starszy zaprzestał swoich działań, zabierając ze sobą wszystkie cudowne uczucia i zostawiając niedosyt i silne pragnienie spełnienia.

Teraz byłem naprawdę na granicy, mogąc dostosować się do wszystkiego. Nawet jeśli to Jeonggukie miał się mną „opiekować".

- Dość, Jiminnie – usłyszałem z ust Yoongiego, dlatego natychmiast się odsunąłem, siadając na swoich stopach, a następnie przenosząc się do siadu, aby ściągnąć do końca swoją bieliznę.

Hyung sam postanowił przetransportować moje ciało między swoje nogi, obejmując mnie rękoma i prosząc młodszego o tę „opiekę". Myślałem, że już przejdziemy do finału, jednak domyślałem się, że Yoongi chce jeszcze pooglądać Jeonggukiego w akcji.

Jego usta znów zaczęły błądzić po mojej skórze, muskając ją delikatnie, a w tym samym czasie, starszy zajął się naznaczaniem mojej szyi, barków i obojczyków, czemu przyglądałem się uważnie, krążąc spojrzeniem od jednego do drugiego.

- Zaczynam bać się waszych pomysłów. Jak nie daddy kink, to teraz to... - wyszeptałem, mimo wszystko odchylając głowę na bok i przymykając oczy. Oddałem im w końcu całe swoje ciało, choć umysł nadal odrobinę się buntował.

Przyjemnie mi, nie powinienem narzekać. A Jeonggukie wydaje się dobrze wyszkolony... i naprawdę ma CZYM poszaleć.

Uśmiechnąłem się do siebie, mrucząc przy kolejnej malince stworzonej przez Yoongiego i palącym dotyku młodszego. Dopiero po dłuższej chwili takich przyjemności, mój główny seme, wydał kolejne polecenie.

- Jiminnie, weź prezerwatywę i nałóż ją Jeonggukiemu.

Nałóż prezerwatywę?

Moja ręka automatycznie zacisnęła się na udzie Yoongiego, gdzie spoczywała przez cały ten czas. Jednak szybko się uspokoiłem, pamiętając, że robię to poniekąd dla nich.

Grzecznie sięgnąłem do naszej szafki, wyciągając z jednego z opakowań prezerwatywę i lubrykant, by zaraz bez słowa założyć ją na te „plus trzy do długości Yoongi hyunga".

Nie rozważałem na razie pozycji w jakiej to zrobimy. Po prostu podałem młodszemu truskawkowy produkt, aby rozlał go na tym uroczym członku, który jeszcze otrzymał ode mnie krótkiego całusa. Po czym popatrzyłem już na Yoongiego, czekając na dalsze rozkazy.

- A teraz zajmij się mną, kurczaczku – poprosił tylko, rozsuwając swoje nogi, co dało mi zarys sytuacji, w której za chwilę się znajdę.

Przysunąłem się do starszego, wypinając do Jeongguka, aby nie utrudniać mu tego zadania, w końcu to jego debiut i sam pamiętałem jak się czułem przy naszym pierwszym razie i mojej nowej roli „opiekuna" króliczka.

Nie miałem żadnego problemu z wzięciem całej męskości Yoongiego między usta. W końcu ćwiczyłem to miesiącami, aby być w tym doskonały i zapewniać mu nieziemskie doznania, na które zasługiwał. Lecz jak tylko poczułem, że młodszy umieszcza dłoń na moich biodrach, a jego penis zaczyna we mnie wchodzić, oderwałem się od swojego zadania, zaciskając na chwilę zęby.

Jeongguk nie jest już twoją lalką. Musisz przestać o nim myśleć jak o dziecku. To nasz młody mężczyzna, który... ma naprawdę wspaniały i GRUBY skarb!

Jego wejście między moje pośladki i tak duży, naturalny członek, który wypełnił mnie całego, sprawiło, że uciekłem na chwilę twarzą w pościel, ukrywając się w niej i maskując przyjemność, którą odczuwałem już dzięki samemu przebywaniu w moim wnętrzu.

Akceptuję to, akceptuję!

Lekkie poruszenie i otarcie o moje ścianki, zmusiło mnie do przygryzienia warg. Moja dłoń zacisnęła się na pościeli, a biodra wypchnęły w stronę Jeongguka, pragnąc go jeszcze więcej. Wiedziałem, że nie mogę się skupiać na własnych przyjemnościach, dlatego jak najszybciej powróciłem do sprawiania rozkoszy Yoongiemu, choć nie było to wcale łatwe.

Moje jęki owiewały męskość hyunga, a dłonie szybko odnalazły drogę do jego jąder, aby postarać się o jego jak najszybsze dojście. Wiedziałem, że sam długo nie wytrzymam. Nie z takimi uczuciami i penisem w mojej dziurce.

Co prawda pchnięcia, którymi obdarzał mnie młodszy, były wolne, ale przynajmniej głębokie i wypełniające mnie całego. Co dawało wystarczająco przyjemności.

Cały pokój wypełnił się naszymi oddechami, jękami i posapywaniem, wraz z dodatkiem ocierania się naszych ciał oraz moim mlaskaniem. Te kilka minut w niebie zakończyły się szybciej niż bym chciał. Jako pierwszy ubrudziłem naszą pościel spermą, a po kilku dodatkowych pchnięciach, Jeonggukie doszedł w prezerwatywie. Jednak hyung miał zaplanowany inny finał na dzisiaj, chwytając mój podbródek i unosząc go do góry, aby rozlać się na mojej twarzy i włosach.

To było cudownym dopełnieniem tego nietypowego, choć cholernie przyjemnego scenariusza. Oblizałem się, smakując słonej cieszy, którą zdążyłem naprawdę pokochać, skoro należała do naszego Yoongiego. Lecz zaraz po tym działaniu, opadłem na pościel, kładąc się na boku, jak tylko Jeonggukie opuścił moje wnętrze.

Idealnie.

Uśmiechnąłem się, oczywiście postanawiając niczego im nie zdradzać, skoro aż tak mnie zaskoczyli.

- To i tak nie zmienia faktu, że jestem obrażony – mruknąłem, zamykając ciężkie już powieki, które po całym dniu wędrówek i tym wspaniałym seksie, prosiły o odpoczynek i dłuuugi sen.

- Nie podobało ci się? – Zdziwił się hyung, zaczynając gładzić mnie po głowie, zapewne rozprowadzając swoją spermę po moich pomarańczowych kosmykach.

- Za karę nic wam nie powiem – oznajmiłem, wystawiając mu język.

Hyung przeszedł powoli do innej pozycji, zsuwając się na kołdrę, aby położyć tuż obok mnie i pogładzić po policzku.

- No kurczaczku...

Nawet krótki pocałunek w mój ubrudzony nos, nie był w stanie przekonać mnie do wyciagnięcia choć jednej informacji o moich wrażeniach. Dodatkowo sięgnąłem po poduszkę, ukrywając się w niej, by w ten sposób podkreślić, że z nimi nie rozmawiam.

- Jiminnie... Kochanie nasze... - Głos Yoongiego zmienił odrobinę swój ton, teraz mając trochę zmartwiony wyraz, którego postanowiłem od razu się pozbyć.

- Foch do odwołania – podkreśliłem, mrucząc niewyraźnie w poduszkę, choć liczyłem, że dotarło to do uszu starszego i tych młodszego.

- Pamiętasz tamten sweter, który ci się spodobał na wystawie? – Hyung chyba postanowił wyciągnąć broń ostateczną, oczywiście działającą na mnie idealnie, bo poduszka zaraz została odłożona na bok.

- Taaak? – zapytałem nadal sennym głosem, nie otwierając oczu.

- Miałem ci go kupić ostatniego dnia. No ale skoro są fochy... - powiedział, w końcu zdradzając swój plan i trochę się w ten sposób ratując.

OK. Wybaczone!

Przetarłem jeszcze oczy, otwierając je w końcu i posyłając niewielki uśmiech starszemu. Przytuliłem go, dziękując w ten sposób za wszystko.

- Ale i tak idę spać, moi kochani – oznajmiłem, odwracając się jeszcze do Jeongguka, którego pocałowałem w czoło, nie mogąc się powstrzymać przed otaczaniem go opieką. – Nadal nie wierzę, że tak dorosłeś, promyczku – wyszeptałem, wzdychając. – Mały diabeł – dodałem, łapiąc za jego nos i lekko go ciągnąc, a kiedy już wylądowałem w poprzedniej pozycji, wypowiedziałem ostatnie:

- Dwa diabły.

I zaraz po tym zasnąłem, będąc jak zwykle naprawdę szczęśliwy.



Yoongi:

Wreszcie spokój i cisza, z dala od świata. Przylot na Koh Lipe był najlepszym odpoczynkiem jaki mogłem sobie wymarzyć. Specjalnie zarezerwowałem nam osobny domek na plaży, z dala od popularnych hoteli, w którym musielibyśmy znów znosić towarzystwo obcych. A tak bez problemu mogłem siedzieć na małym, drewnianym tarasie i patrzeć jak moje dwa gołodupce biegają po plaży, bawią się w wodzie lub po prostu leżą obok mnie, drzemiąc w upalny dzień. No i oczywiście kochaliśmy się w naprawdę wielu pozycjach, w różnych zakamarkach tej chatki. Jednym słowem: RAJ.

Czwarty dzień mijał tak samo spokojnie jak poprzednie. Jeonggukie siedział w wodzie tych kilkanaście metrów ode mnie i Jimina, zmywając z siebie resztki spermy, a kurczaczek podskakiwał na moich kolanach, jęcząc przez sprawianą mu przyjemność. Obok nas na tacy leżał niedokończony posiłek, a zachodzące słońce sprawiało, iż rude kosmyki wyglądały jeszcze seksowniej. Moja ręka poruszała się leniwie na jego członku, a oczy nie mogły oderwać się od wykrzywionej w ekstazie twarzy. Przy takich widokach nie musiałem długo czekać na ponowne dojście, szczytując niemal równocześnie z młodszym, który opadł zmęczony prosto w moje ramiona. Dałem mu przez chwilę złapać oddech, całując go kilkakrotnie we włosy, szepcząc kolejne komplementy płynące z głębi serca, a gdy odsunął się, wyczyściłem moje palce z jego nasienia, oblizując je starannie. Słony posmak, choć mógł nie należeć do najprzyjemniejszych, dla mnie był tak samo cudowny jak siedzący na moich kolanach aniołek.

Gdy skończyłem, moja dłoń wylądowała na jego podbródku, aby móc przyciągnąć chłopaka do namiętnego pocałunku. Choć nie lubił własnego smaku, to jednak tej pieszczocie nie mógł odmówić, dając mi możliwość badania jego buzi językiem.

- Jesteście naprawdę idealni – szepnąłem mu do ucha, gdy pocałunek dobiegł końca, a my nadal zdyszani próbowaliśmy złapać oddech.

Jiminnie poprawił włosy i wtulił się we mnie, próbując się uspokoić.

- Nie będę udawał skromnego, hyung... dlatego po prostu podziękuję – stwierdził z cichym śmiechem, składając szybkiego buziaka na moim ramieniu.

Cieszyłem się z tej bliskości, obserwując uważnie nasze młodsze słonko, które zdążyło już odpocząć i bawiło się, skacząc przez fale. Ten sielski obrazek był naprawdę spełnieniem marzeń.

Po kilku minutach byłem w stanie podnieść się i razem z Jiminem ruszyć w stronę wody, kompletnie nie przejmując się naszą nagością. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy zrównaliśmy się z naszym kicającym króliczkiem. Moje ciało zaczęło powoli oczyszczać się z potu i innych lepkich substancji.

- I jak ci się tutaj podoba, Jeonggukie? – zapytałem z delikatnym uśmiechem.

Młodszy przestał na chwilę chlapać wodą i posłał mi radosny uśmiech.

- Jest ładnie, hyung – zapewnił wesoło. – I woda jest czystsza niż w Ameryce.

- Ale pływają w niej rekiny – stwierdził Jiminnie i zniknął nagle pod taflą, a dzięki idealnej czystości morza, mogliśmy zobaczyć jak gryzie młodszego w kostkę. I tak zaczęła się wielka podwodna bitwa między moimi ukochanymi, w którą ostatecznie zostałem wciągnięty, gdyż również i moje kostki zostały zaatakowane przez niesforne ząbki.

Śmiałem się i bawiłem z nimi niczym małe dziecko, czerpiąc radość z takiej aktywności. A gdy słońce przykuło moją uwagę na dłużej, westchnąłem z błogim uśmiechem.

- Gdy umrę, macie mnie tu przywieźć i rozsypać moje prochy – powiedziałem w przypływie jakiejś szalonej myśli, która mnie nawiedziła przez ten piękny widok.

Przeniosłem spojrzenie na spokojne już aniołki, które patrzyły po sobie zdziwione.

- Hyunga miejsce jest w Busan – stwierdził w końcu Jimin, a Jeongguk natychmiast mu przytaknął.

Uśmiechnąłem się rozbawiony takim stwierdzeniem, choć w sumie nie było w nim nic zabawnego.

- Dlaczego w Busan?

- Bo stamtąd pochodzą hyunga aniołki – wyjaśnił rudowłosy, jakby to był najważniejszy i najbardziej oczywisty powód na świecie. No i w sumie był.

- Ale zobaczcie w jakim pięknym miejscu byście mnie odwiedzali – zauważyłem, chcąc zmienić charakter tego wyznania na bardziej żartobliwy.

- W sumie... Nie musiałbym znosić aż tak często Jihyuna – podłapał Jiminnie, robiąc minę, jakby naprawdę zaczął to rozważać. Jednak szybko zmarszczył nosek, niezadowolony. – Ale w ogóle co to za temat?

- Oj, tak sobie żartuję – zapewniłem, przyciągając oboje do siebie, aby móc złożyć pocałunki na ich włosach. – Idę się położyć, starzeję się i potrzebuję odpocząć po tych dwóch razach – powiedziałem, odsuwając się trochę. I po posłaniu im ostatniego uśmiechu, ruszyłem w stronę domku.

Nim dotarłem na taras, słyszałem już za sobą śmiechy i kolejne bryzganie wodą, więc spokojnie wszedłem do środka.

„Chatka" wcale nie była zbitką drewna, która mogłaby się rozpaść przy byle podmuchu. Nowoczesna, z oszkloną ścianą od strony oceanu, pełna dogodności i wygód. Bo dla moich słoneczek wszystko musiało być z najwyższej półki.

Wszedłem do sypialni i po szybkim osuszeniu, sięgnąłem do mojej walizki. Jeszcze w Santa Monica kupiłem świeczki, które teraz ustawiłem w odpowiednich miejscach, aby stworzyć atmosferę. Zerkałem w okna, aby sprawdzić czy moje aniołki nie wracają zbyt szybko, ale na szczęście nadal zajmowały się sobą. Wiedziałem, że gdy mówię o zmęczeniu, to dają mi chwilę na złapanie oddechu w samotności, dlatego zdążyłem zapalić wszystkie świece oraz założyć na siebie czarne bokserki i białą koszulkę. Mało formalny strój, no ale chociaż kolory się zgadzały. A potem sięgnąłem po najważniejszą rzecz - małe pudełeczko, które nosiłem ze sobą już jakiś czas, czekając na odpowiedni moment, który właśnie nadszedł.

- Na pewno będą szczęśliwi... - szepnąłem do siebie, całując na szczęście opakowanie i odłożyłem je na szafkę nocną, siadając już na skraju łóżka.

Widziałem, że chłopcy zbierają się do przyjścia tutaj, dlatego lekko zestresowany powtórzyłem sobie jeszcze raz w głowie co chcę im powiedzieć. A gdy przekroczyli próg, na moment stanęli jak wryci, robiąc wielkie oczy. Rozłożyłem ramiona, chcąc w ten sposób zachęcić ich do podejścia do mnie, jednak oni mieli inne plany. Wpadli jak burza do środka, łapiąc leżące na niskiej komodzie telefony oraz zostawione obok ubrania. Musiałem cierpliwie poczekać aż obaj zrobią zdjęcia, którymi zapewne zdążyli się już podzielić ze swoimi fanami. Dopiero wtedy odłożyli je i już ubrani, w podobny sposób jak ja, usiedli po moich obu stronach, przytulając się.

Objąłem ich na moment.

- Myślę, że zaraz będziecie mieć więcej powodów do robienia zdjęć – zdradziłem, przesuwając się z nimi tak, abyśmy siedzieli bardziej na środku materaca. Dodatkowo usadowiłem się naprzeciwko nich, by móc złapać ich dłonie w swoje. Wziąłem głębszy wdech i patrząc raz na jednego, raz na drugiego, zacząłem mówić:

- Chciałbym się czymś z wami podzielić. Jeonggukie, niedługo po tym jak się u nas znalazłeś, zdradziłem ci w tajemnicy, że komiksy, które rysuję, miałem pokazać Jiminowi w odpowiednim momencie. Jednak ten moment na długi czas zniknął z mojego umysłu, gdyż musiałem sobie wszystko poukładać w głowie, ale też na nowo napisać idealny scenariusz dla naszego wspólnego życia. I choć prawdopodobnie nie będziemy mieli możliwości bardziej formalnie się ze sobą związać...

Puściłem ich dłonie i sięgnąłem po czekające pudełeczko, które po otwarciu ukazało swoją zawartość, jaką były trzy identyczne obrączki. Proste, złote kółka, które miały być moim wyrazem miłości i wierności.

- Chciałbym wam przysiąc, że niezależnie od dnia, w każdym humorze, w godzinie dobrej i złej, będę was kochał całym moim sercem. I z całych moich sił będę się starał uczynić was najszczęśliwszymi ludźmi na tym świecie. Obiecuję też poświęcać wam jak najwięcej mojego czasu, opiekować się wami, a także gotować. – Uśmiechnąłem się delikatnie, czując szybkie bicie serca, nie tylko ze zdenerwowania, ale także ich min, które zaczynały wyrażać coraz większe wzruszenie, choć z początku otworzyli szeroko pyszczki, nie mogąc widocznie wyjść ze zdumienia.

Dopiero nagły wybuch płaczu Jimina i jego rzucenie się w moje ramiona, przerwało tę chwilę niepewności.

- Hyung! To najpiękniejszy dzień mojego życia! Na równi z tym, w którym cię poznałem i tym, w którym poznałem Jeonggukiego! – krzyknął, zalewając się łzami, więc musiałem na moment odłożyć pakunek, aby móc przygarnąć go do siebie i uspokoić mocnym przytuleniem.

Króliczek, którego obserwowałem, starał się chyba nie rozpłakać, ale gdy nasze dłonie się złączyły, zwiesił głowę i z jego oczu pociekło kilka łez. I on ostatecznie wylądował tuż przy moim ciele, abym mógł go uspokoić.

- No już, już, moje aniołki – szepnąłem, gładząc ich włosy przez chwilę. – Dajcie mi swoje łapki – poprosiłem w końcu, gdy trochę się opanowali.

Chłopcy odsunęli się, a ja wyjąłem obrączki z opakowania i wsunąłem na ich palce, całując te rączki, a następnie ich czoła. Zaraz po tym to oni sięgnęli po trzecią i również umieścili ją na moim palcu.

- Musimy... - zaczął Jiminnie, gdy w końcu udało mu się opanować płacz. – Pochwalić się na Instagramie! – krzyknął, przywołując swój najśliczniejszy uśmiech i złapał za telefon, układając nasze dłonie do zdjęcia. – Życie z wami jest idealne i będzie już zawsze! Zawsze, zawsze, zawszee! – powiedział zadowolony, kiedy ponownie wylądował w moich ramionach, ówcześnie przytulając Jeonggukiego i dając nam jeszcze po buziaku.

- Też będziemy się dla ciebie starać, hyung – obiecał najmłodszy, patrząc na biżuterię. – I oddawać ci codziennie nasze serduszka. Pomagać, opiekować się, też gotować obiady i pozwalać hyungowi na wszystko, co hyung sobie wymarzy – zakończył ze słodkim uśmiechem, przytulając się do nas. – Kocham moich hyungów najmocniej na świecie.

- My ciebie też kochamy, Jeonggukie – zapewniłem, sadzając go między nogami, bo Jiminnie akurat trochę się odsunął.

Wykorzystałem ten moment, by pokazać im ważny element naszych obrączek, który wcześniej mi umknął. Zdjąłem więc swoją i pokazałem im grawerkę po wewnętrznej stronie, która przedstawiała nasze imiona.

- Byście zawsze pamiętali – wyjaśniłem, zakładając znów obrączkę, która teraz miała mi stale towarzyszyć.

Jiminnie przez chwilę również zerkał na biżuterię, ale nagle przyłożył dłoń do twarzy i zerknął na mnie trochę karcąco.

- Mógł hyung powiedzieć, przefarbowałbym się na blond, a nie rudo, tak jak przy naszym poznaniu – powiedział oburzony, na co nie mogłem powstrzymać wybuchu śmiechu.

- Wolałem, aby to pozostało niespodzianką – stwierdziłem pewnie, wiedząc, jak kurczaczek lubi takie „tajne sprawy". – A poza tym, Jiminnie, wyglądasz tak cholernie seksownie w tym pomarańczu, że nie mogę przestać cię rozbierać w myślach – zapewniłem, przejeżdżając nosem po jego szyi. – Jeonggukie też wyglądasz cudownie – zapewniłem, nie mogąc się doczekać powrotu z naszego raju, gdy ten niewinny i słodziutki Jeongguk przywdzieje odpowiednie ciuszki i zabawi się ze mną w naszą ulubioną grę. – Moje dwa ideały – szepnąłem.

Jimin jak zawsze ucieszony z komplementu, podziękował za to na swój oryginalny i całkowicie szczery sposób.

- Mokro mi, hyung – powiedział, a jego oczka zaświeciły się jak diamenty.

Jeonggukie podziękował cicho, ale widziałem, że chyba coś było nie tak, dlatego to jego zacząłem miziać nosem po szyi i karku.

- Coś nie tak, Jeonggukie? – zapytałem, jednak on pokręcił głową, odwracając się zaraz po tym i przytulając do mnie. Dlatego złożyłem pocałunek na jego włosach i ze spokojem zapewniłem, że myśl o spędzeniu z nimi reszty życia naprawdę czyni mnie szczęśliwym.

Długo jeszcze leżeliśmy w trójkę, szepcząc do siebie o naszych planach na przyszłość jako małżeństwa, marząc o kolejnych wspólnych podróżach i innych przyjemnościach. A gdy już prawie zasypiałem, Jeongguk ogłosił, że po powrocie przefarbuje włosy na czarno i po wygranej z Jiminem w kamień-papier-nożyce, zadowolony ułożył się do snu.

No to tyle jeśli chodzi o zabawę z blondwłosym maleństwem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top