22 - Happy ending

@KakaSzczur jako Yoongi :)

@Avangeee jako Jikook :)


#NOTOMAMYEPILOGDZIĘKIWSZYSTKIM

#DOBRATONIEWPRIMAAPRILISODPUSZCZĘSOBIEXDD

#WOGÓLEKTOROZPOZNATĘNOWĄPOSTAĆNOBELIMEMYDLATEJOSOBYKROPKABTWKROPKANIKTSIĘPOMEMYNIEZGŁOSIŁPRZECINEKACHCIELIŚCIEEHHH

~~~~~~~~~~~~




Yoongi:

Nowa posada bardzo służyła mojemu kontaktowi z ukochanymi. Miałem dla nich znacznie więcej czasu, co wykorzystywałem do maksimum. Koniec roku szkolnego i akademickiego zbliżał się wielkimi krokami. Po rozmowie z Jiminem, który wyjaśnił mi, że zawalał swoje studia, by pomagać młodszemu, doszliśmy do wniosku, iż najlepiej będzie jeśli spróbuje zdać choć ze dwa większe egzaminy, by nie zostawiać wszystkiego na jesień. Dlatego też siedział z notatkami pozyskanymi od kolegów w naszej sypialni, a ja i Jeongguk w gabinecie, gdzie spokojnie tłumaczyłem mu kolejne zadanie z matematyki. Króliczek siedział na moich kolanach, dzięki czemu mogłem cieszyć się jego bliskością, ale także nagradzać go za kolejny dobrze zrobiony przykład w postaci pocałunku.

Nasze spokojne popołudnie przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Oderwaliśmy spojrzenia od zeszytu Jeongguka zaskoczeni.

Goście o tej porze? Kto... Ah...

Przeprosiłem młodszego na chwilę i poszedłem otworzyć. Tak jak podejrzewałem, w drzwiach stała niewysoka, ale bardzo ładna kobieta, ubrana w dopasowany czerwony kombinezon i czarne szpilki. Jej usta, pasujące kolorem do ubioru, posyłały w moją stronę łagodny uśmiech.

- Dzień dobry, panie Min – przywitała się, kłaniając. – Przywiozłam dokumenty, o które pan prosił.

- Dzień dobry, Sooyeon. Myślałem, że dopiero wieczorem się z tym uporasz.

- Panie Min, bycie pana asystentką zobowiązuje mnie do szybkiego wykonywania poleceń – stwierdziła. – Mogę na chwilę wejść, by wyjaśnić panu wszystko?

- Oczywiście.

Przesunąłem się, by wpuścić kobietę do mieszkania. Zsunęła szybko szpilki i ruszyła za mną do gabinetu. Jeongguk, który usadowił się w moim fotelu przez ten czas, natychmiast zerwał się na równe nogi, otwierając szeroko oczy.

- Jeonggukie, to moja asystentka, Sooyeon – przedstawiłem ją, na co dzieciak się ukłonił. – Sooyeon, to mój... współlokator – powiedziałem szybko, przypominając sobie, iż nie powinienem zdradzać kim chłopak jest dla mnie naprawdę. Moi najbliżsi koledzy w biurze podejrzewali mnie o związek z Jiminem, jednak nikt mnie o to nie zapytał, ale Jeongguk był dla nich zagadką. I tak powinno zostać, bo nieciekawe plotki mogłyby zniszczyć mnie zawodowo.

Kobieta przywitała się z młodszym, który czmychnął z pomieszczenia jak najszybciej, razem ze swoimi zeszytami, i zapewne udał się do naszego ukochanego, ale nie mogłem teraz nic z tym zrobić, bo Sooyeon rozkładała już papiery na moim biurku.

Usiadłem więc na fotelu i zaproponowałem jej zajęcie miejsca obok, jednak ona uznała, iż wygodniej jej będzie stać. Jeszcze nawet nie otworzyła ust, gdy do gabinetu wparował Jimin z książką do ekonomii w dłoni. Miałem ochotę westchnąć głęboko, ale powstrzymałem się przed tym. Odkąd mój nowy kierownik oznajmił mi, iż będę pracować z tą kobietą, wiedziałem, że moi ukochani się z tego nie ucieszą. Dlatego nic nie mówiłem, by ich niepotrzebnie nie denerwować. No ale teraz wszystko wyszło na jaw, a ja mogłem tylko zachować kamienną twarz.

- Pani Sooyeon? Miło poznać – powiedział Jimin z ewidentnie sztucznym uśmiechem i ukłonił się kobiecie, na co ona odpowiedziała tym samym, poprawiając uciekające jej zza ucha kosmyki włosów.

Patrzyłem, jak mój aniołek zajmuje miejsce naprzeciwko, mówiąc, że musi się pouczyć, a tutaj wiedza lepiej mu wchodzi do głowy. Na moment nasze spojrzenia się skrzyżowały, a ja już wiedziałem, że czeka mnie śmierć.

Moja asystentka zdawała się nie zauważyć napiętej atmosfery i spokojnie zajęła się tym, po co przyszła. Opanowanym głosem tłumaczyła kolejne notatki i zestawienia, których powinienem się nauczyć przed najbliższym zebraniem, gdyż pomogą mi opracować strategię dla mojego zespołu. Czułem się trochę niekomfortowo, bo kobieta nie miała problemu z tym, by czasem wręcz uwiesić się na moim ramieniu, a jej pełny biust, który ciągle pojawiał się tuż obok mojego policzka, nie ułatwiał skupienia. Jednak to nie tak, by taki widok mnie podniecał. W przeszłości - może i owszem, ale obecnie prawdziwe rozkosze zapewniało mi jedynie oglądanie moich aniołków, które wyglądały o stokroć lepiej niż milion takich asystentek razem wziętych.

- Hyung na pewno potrzebuje kawy! – krzyknął nagle Jiminnie, przez co mało nie podskoczyłem na fotelu, wystraszony takim zachowaniem. – Skoro jest pani jego asystentką, to powinna mu ją kupić – dodał, wymownie wskazując na drzwi.

- Ale ja nie... - zacząłem, jednak gdy moje oczy skrzyżowały się ze spojrzeniem młodszego, natychmiast zmieniłem zdanie.

Godzina mojej śmierci wybiła szybciej, niż mogłem się spodziewać.

- Sooyeon, może skoczyłabyś? – poprosiłem.

Kobieta widocznie nie widziała w tym problemu, bo wyprostowała się, przerzucając włosy na plecy, które przesunęły jej się do przodu, przez ciągłe pochylanie.

- Oczywiście, panie Min – powiedziała ze słodkim uśmiechem. – Czarna, z łyżeczką cukru. Czy coś jeszcze, panie Min?

- N... Nie.

Skąd ona wie, co piję? Przecież nie posyłałem jej nigdy po kawę.

Sooyeon poszła do drzwi wyjściowych, a gdy tylko usłyszałem jak zamykając się za nią, przeszedłem do obrony, nim chłopak zdążył zacząć się buntować.

- Jiminnie, to tylko moja asystentka. Pomaga mi ogarnąć zespół i przyniosła zestawienia, które muszę zrozumieć na zebranie – powiedziałem zupełnie spokojny. Nie miałem przecież nic na sumieniu, nie zamierzałem wdawać się w żaden romans i choć rozumiałem, że może być zazdrosny, to naprawdę nie powinien.

Czy nie dawałem mu wiele razy powodów do zaufania mojemu sercu?

Widocznie jednak to do niego nie przemawiało, gdyż aż gotował się ze złości.

- A ja jestem pilnym studentem. Jasne! Hyung! Nie zgadzam się, aby jakaś dziewucha z odsłoniętymi piersiami, w ogóle miała z tobą styczność, szczególnie w taki sposób! Tylko ja i Jeonggukie możemy z tobą flirtować! I cię dotykać i rozmawiać z tobą... w taki sposób! – wykrzyczał, a jakby na zawołanie w progu pojawił się Jeongguk, który szybko złapał dłoń kurczaczka.

- Chodź, hyung, pomożesz mi w lekcjach. Zresztą, wiadomo, że my lepiej wyglądamy w spódniczkach – powiedział, posyłając nam przy tym uśmiech.

O, i takie podejście mi się podoba. Kochany króliczek.

- Oczywiście, że wyglądacie lepiej – potwierdziłem. – Jesteście najcudowniejsi i nie interesuje mnie żadna kobieta, choćby łaziła nago. Jeonggukie, daj nam pół godziny, to pomogę ci z lekcjami, Jiminnie powinien uczyć się do swojego egzaminu – przypomniałem, chcąc wprowadzić choć trochę porządku do tego nagłego zniszczonego planu dnia.

- Łaziła nago... - mruknął jasnowłosy, widocznie niezadowolony z tego. – Jeśli to zrobi, będę musiał stoczyć kolejną walkę, hyung – ostrzegł, idąc już w stronę korytarza.

- Pół godziny – przypomniał Jeongguk, idąc za nim, na co przytaknąłem ruchem głowy.

- Będę tu zaglądał – obiecał Jiminnie, choć jego ton wskazywał raczej na groźbę.

Z lekką irytacją odchyliłem się na oparciu, modląc o cierpliwość. Nie dałem się jednak wyprowadzić z równowagi i gdy kobieta wróciła z kubkiem kawy, wróciliśmy do pracy.

Tak jak Jiminnie zapowiedział, zaglądał do nas pod byle pretekstem, zadając głupie pytania, typu: „Która godzina, hyung?" albo „Lubisz bardziej tulipany czy róże?", ale po kilkunastu takich pytaniach, w końcu nie wytrzymał i wszedł do gabinetu, zwracając się do Sooyeon.

- Długo tu jeszcze pani posiedzi? Nie wystarczy na dzisiaj? Nie wolno się przepracowywać i przemęczać – stwierdził przemiłym tonem, którym maskował odrobinę jadu.

Ponownie byłem zmuszony powstrzymać westchnienie. Minęło dopiero dwadzieścia minut, ale zwróciłem się do kobiety, by już nie działać na nerwy aniołka.

- Sooyeon, starczy na dzisiaj. Przygotujesz mi na jutro te zestawienia, o których mówiłaś, dobrze?

Jej chyba już też puszczały nerwy, co zauważyłem dzięki zmarszczonemu nosowi na widok mojego chłopaka. Zauważyłem, że jej działania podchodzą pod podryw, jednak nie chciałem być niemiły i po prostu zachowałem obojętność na jej wdzięki.

- Oczywiście – zgodziła się, prostując. – I przyniosę panu trochę ciasta. Moja mama ma piekarnię, a trochę marnie pan wygląda – stwierdziła, zbierając już swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia.

Odprowadziłem ją i pożegnałem się, po czym wróciłem do gabinetu.

- Jeonggukie, chodź dokończyć zadanie! – zawołałem, zbierając moje dokumenty, nie zwracając uwagi na nadal złego Jimina. Jednak króliczek został chyba przeciągnięty na ciemną stronę mocy, bo podobnie jak jego hyung, zatrzymał się przy wejściu ze skrzyżowanymi rękami.

Uniosłem na to brwi, zajmując ponownie fotel za biurkiem.

- Tak? – zapytałem spokojnie.

- Jak się pracowało z Mrs. Boobs? – zapytał najmłodszy, na co Jimin pokiwał głową z uśmiechem, zadowolony ze swojego sojusznika w tej sprawie.

Nie zamierzałem się z nimi kłócić i uznałem, że wdawanie się w niepotrzebne tłumaczenia i dyskusje tylko pogorszy sprawę. Dlatego przywołałem pewność siebie należnej osobie dominującej w związku.

- Dobrze. Jest bardzo kompetentną osobą. Książki, Jeonggukie – powiedziałem twardo, tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Chłopak, choć niezadowolony, poszedł po książki i zajął miejsce na krześle obok, a ja natychmiast przeniosłem go na moje kolana. Kurczaczek prychnął na to wszystko i poszedł do sypialni, gdzie mógł wrócić do nauki. Ta niemiła wizyta dobiegła końca, ale ciężka atmosfera została. No, przynajmniej do wieczora, kiedy po wypełnieniu wszystkich obowiązków, mogłem kolejny raz pokazać moim aniołkom, jak bardzo mi na nich zależy, i kochać się z nimi dobrą godzinę, dopóki zmęczeni nie zasnęli w moich ramionach.



Jimin:

Pojawienie się kolejnego problemu w naszym życiu, było nieuniknione. Zawsze kiedy jeden rozwiązaliśmy i było już wszystko w porządku, zaraz nawiedzał nas następny. Choć tym razem, wraz z Jeonggukie'm, postanowiliśmy nie dawać się tej babie i walczyć o naszego hyunga. Oczywiście jak tylko uporamy się z tymi głupimi egzaminami, dodatkowo utrudniającymi nam ten ciężki okres na polu bitwy z Jung Sooyeon, typową pustą lalą, zapewne szukającą bogatego faceta, który ją utrzyma.

Na razie układałem jakieś bezpieczne i mało szkodliwe metody na uprzykrzenie tej kobiecie życia oraz interakcji z naszym hyungiem, z którym definitywnie flirtowała i starała się go chyba uwieść. Dlatego na samą myśl, że Yoongi znów spędza z nią czas sam na sam - w firmie lub na jakimś spotkaniu, mój umysł pracował na podwójnych obrotach, wymyślając już zemsty, przy których mógłbym wykorzystać swoje znajomości.

Oczywiście nie mogłem przez to całkowicie odciąć się od swoich zainteresowań. A słysząc od Hyungsika, że oprócz zwykłych zdjęć i filmików na Instagramie, wystartował również z live'ami, musiałem tego jak najszybciej spróbować.

Początkowo potrzebowałem czasu, aby do wszystkiego się przyzwyczaić, szczególnie do niektórych komentarzy, które mocno przekraczały niektóre granice. Jednak hejtem kompletnie się nie przejmowałem, już od dawna przyzwyczajając swój wzrok do wyłapywania tylko tych „nieodpowiednich" lub naprawdę miłych komentarzy.

Pięć live'ów, które zdążyłem poprowadzić, miały już dwójkę gości - Hyungsika i Jeonggukiego. Moje młodsze śliczności chętnie zajmował się tłumaczeniem niektórych komentarzy - tych japońskich lub angielskich, a czasami też chińskich, choć ograniczało się to do zwykłego „Cześć" lub pytań typu: „Jak się czujesz?", „Jak ci minął dzień?". Już po tych dwóch live'ach i jego uczestnictwie właśnie w takiej postaci, mogłem zauważyć ile frajdy mu to sprawia, szczególnie gdy chwaliłem go za taką ładną pomoc, oczywiście musząc za nią później płacić, na szczęście pocałunkami.

Dziś również chciałem umilić dzień moim fankom i fanom, dlatego jak tylko wróciłem około piętnastej z uczelni, przywitałem się z Yoongim i oznajmiłem mu co zamierzam, aby nie wpadł nagle do mnie i nie zaprosił mnie na przykład do łóżka. W drodze do domu zdążyłem ułożyć sobie cały plan dzisiejszego live'a, dzięki czemu gdy przekroczyłem próg sypialni, usiadłem natychmiast przed toaletką, aby poprawić swój makijaż. Oczywiście nie był to koniec moich starań. Niebieskie soczewki, czarny, koronkowy choker z dzwoneczkiem - zupełnie jak dla kotka - a do tego bordowa bluzka, odsłaniająca dużą część mojej klatki piersiowej, wraz z białym sweterkiem i ciemnymi spodniami, sprawiły, że jak zwykle wyglądałem idealnie, tym razem specjalnie dla nich. No może jeśli hyung będzie miał czas, to później wykorzysta tę moją stylizację, aby pokazać, że ta jego asystentka w ogóle go nie interesuje i najchętniej to ode mnie chciałby otrzymywać jakieś te tam raporty... no i kawę, oczywiście z mlekiem!

Pochwyciłem jeszcze kilka ostatnio zakupionych ubrań i dodatków, aby pokazać i polecić je moim fanom. A kiedy już zająłem miejsce przy swojej toaletce, mając tam najlepsze światło dzięki dobrym i licznym żarówkom, umieściłem telefon na selfie sticku, aby mi czasem nie upadł i ustawiłem go odpowiednio, włączając live'a i czekając chwilę z uśmiechem, aż przyjdą dziewczyny i chłopcy, pragnący po raz kolejny ujrzeć ich uroczego, a zarazem seksownego ulzzanga.

Podparłem podbródek na ręce, uśmiechając się i obserwując jak pojawiają się pierwsze komentarze wraz z szybko rosnącymi wyświetleniami. Zazwyczaj przybywało ich maksymalnie czterdzieści tysięcy, co przy moich pięciuset tysiącach obserwujących, było naprawdę dużym osiągnięciem.

- Cześć – przywitałem się, przybierając naprawdę delikatny ton, by dopasować go do ciepłego uśmiechu widniejącego na mojej twarzy. Nadal patrzyłem prosto w kamerę, zaraz machając lekko dłonią i śledząc już spojrzeniem komentarze, w których szukałem opinii na temat mojego dzisiejszego wyglądu.

Oprócz tych neutralnych i miłych, jak: „Oppa jest taki przystojny!", „Oppa, jakie śliczne soczewkiiii", czy też „Jiminnie, jesteś śliczny", pojawiły się też te bardziej nieodpowiednie o dochodzeniu, orgazmach i chęci „zrobienia ze mną wszystkiego w łóżku", co gdyby nie moja wierność ukochanym, na pewno mocno by mnie nakręcało.

- „Marki ubrań"? A tak, tak, już podaję. – Zacząłem od standardowego pytania, które zawsze pojawiało się na czacie jak tylko zaczynałem live'a.

Pokazałem im cały mój dzisiejszy strój, opisując go dokładnie, podając ceny oraz marki, by tuż po tym zacząć odpowiadać na kolejne podstawowe pytania - odnośnie makijażu, tego co Hani wstawiła, a co polubiłem, moich włosów, zainteresowań, związku, zwierząt, ulubionego koloru i jeszcze bardziej nudnych bzdetów. Dopiero przy pokazywaniu im nowych ubrań i dodatków, mogłem się rozgadać, chętnie puszczając im trochę piosenek EXID i jak zwykle dając z siebie wyciągnąć prawdę o spotkaniu Hani. Nawet Księżniczka zdążyła zagościć na moim live'ie, siedząc ze mną chwilę i zakłaczając całe moje spodnie. Jednak dla moich fanów to i tak było za mało. Mieli już Jeongguka i Hyungsika, dlatego domagali się „przystojnego kotka Yoongiego", którego po licznych namowach, postanowiłem przyprowadzić.

Nie byłem pewien czy nie jest zajęty, więc tuż po zapukaniu do jego gabinetu, wyjrzałem zza drzwi, posyłając mu niewielki uśmiech i na wejściu nie mogąc nacieszyć się tymi okularami na jego nosie.

Po co ja robiłem tego live'a... MOGLIŚMY INACZEJ WYKORZYTAĆ TEN CZAS. Ehh.

- Bardzo jesteś zajęty, hyung? Mogę cię zapoznać z moimi fanami? – zapytałem grzecznie, nie pozwalając moim zboczonym myślom wpłynąć na to niewinne pytanie.

- Z twoimi fanami? – Yoongi od razu przeniósł na mnie zdziwione spojrzenie, przez chwilę milcząc i chyba rozważając moją propozycję. – Nie, nie jestem zajęty – dodał, dlatego wszedłem od razu do środka, podbiegając do niego, by złapać za rękę z uśmiechem i już zacząć zaciągać do sypialni.

Wiedziałem, że mi go będą zachwalać i zapewne podrywać, ale nie byłem o to zazdrosny, skoro moje starsze śliczności był pełnoletni i komentarze typu: „Chciałabym, abyś mnie ruchał", nie wpłyną na niego negatywnie, tak jak na króliczka.

Przyciągnąłem nam drugie krzesło, sadzając hyunga obok siebie i chwytając za selfie stick, aby przednia kamera złapała naszą dwójkę.

Poprosiłem, aby przywitał się z moimi fanami, a kiedy to zrobił, od razu przeszedłem do czytania komentarzy, przysuwając się przy tym jak najbliżej Yoongiego, aby sprezentować dziewczynom i chłopakom, „podwójny orgazm", dzięki naszym pięknym twarzom.

- Mój tłumacz jest jeszcze w szkole, a razem z hyungiem jesteśmy kiepscy w angielskim – podkreśliłem, widząc dużą ilość komentarzy właśnie w tym języku. Jednak zaraz postanowiłem odpowiedzieć na te, które dopytywały o Yoongiego, przez co uświadomiłem sobie, że może nie wszyscy go znają? – Ah, tak. Znacie Yoongi hyunga. Tak troszkę, prawda? – zażartowałem, uśmiechając się uroczo i zaraz obejmując starszego w pasie.

Nie miałem zamiaru hamować się z żadnymi interakcjami, szczególnie, że Yoongi był moim HYUNGIEM, dlatego musnąłem nosem jego policzek, patrząc przez dłuższą chwilę w jego oczy. I to wystarczyło, aby przybyło „milion" komentarzy o podobnej treści, mówiącej, że naprawdę uroczo wyglądamy lub od razu - jak prawdziwi zakochani.

Ułożyłem z palców serduszko, pokazując je do kamery, aby podziękować za taką reakcję. Zaraz jednak zwróciłem się podobnie do Yoongiego, skoro to on był moim dzisiejszym gościem i główną atrakcją.

- Hyungie, jak ci mija dzień? – zadałem jedno z tych neutralnych pytań, znów przysuwając się do boku starszego, który zaraz mnie objął, uśmiechając trochę do kamery, a trochę do mnie.

- Nudno. Skoro twoi fani mi cię zabierają – stwierdził, nawet nie dając mi czasu do namysłu, bo zaraz jego usta wylądowały na mojej skroni, a jego palec wskazał prosto na telefon. – On jest mój i Jeongguka, macie to sobie zapamiętać – podkreślił, czego kompletnie się nie spodziewałem, przez chwilę nie mając pojęcia jak z tego wybrnąć.

Nie powinien tego przyznawać... Będzie burza i... pewne stracę trochę fanów. Szybko, odkręć to!

- Hyuuuung, Jeonggukie to mój brat, cicho – przypomniałem, puszczając mu oczko. W końcu na poprzednich live'ach, udawaliśmy z króliczkiem braci, nawet przywołując wspomnienia z dzieciństwa, których tak naprawdę nigdy nie dzieliliśmy.

Ponownie skupiłem się na komentarzach, wyłapując jakieś pytania, na które mógłbym odpowiedzieć.

- Mówiłem już o farbowaniu. Razem z Jeonggukie'm coś planujemy, ale to tajemnica – oznajmiłem, dalej wyszukując coś ciekawego. – Nie, nie mam dziewczyny. I nie, nie pójdę z wami na randkę... - Kolejne standardowe odpowiedzi, które słyszą ode mnie prawie co pięć minut. – Hmmm... „Yoongi oppa, ile masz lat?". – Wybrałem najdelikatniejsze pytanie, odrzucając te o „pieprzeniu", „seksie" i innych zbereźnych rzeczach, które również się pojawiały na czacie.

- Nie ma dziewczyny, ma mnie. – Hyung chyba postanowił odpowiedzieć jeszcze na poprzednie pytanie, pokazując im dodatkowo język i przytulając mnie obiema rękoma, mrucząc trochę niechętnie: „Wystarczająco dużo", co chyba miało być wyznaniem tego wieku hyunga. W sumie nie pomyślałem, że nawet takie pytanie było nie na miejscu. W końcu moje dwadzieścia jeden lat i „dziewiętnaście" Jeonggukiego, przy dwudziestu siedmiu Yoongiego, mogło budzić kontrowersje.

- „Yoongi, lubisz malinki?" – zacytowałem jedno z pytań, nie mogąc powstrzymać przy tym śmiechu, bo było ono mocno dwuznaczne. Moi fani często wyłapywali czerwone ślady na mojej szyi i chyba domyślali się czyja to była sprawka.

Jak na potwierdzenie, zamiast odpowiedzieć, hyung podniósł moją rękę trochę wyżej, aby kamera nie obejmowała naszych osób. Po czym zbliżył się do mojej szyi, zasysając na fragmencie skóry, co spowodowało natychmiastowe odłożenie selfie sticku, wraz z telefonem, i skupienie na cudownym uczuciu. Nie mogłem się powstrzymać, aby nie przygryźć wargi, powstrzymując od wszelkich odgłosów, w końcu nadal trwał live.

- Zaraz będę twardy – wyszeptałem bardzo, bardzo cicho, prosto przy uchu Yoongiego, licząc, że to nie dotrze do uszu moich fanów.

- Ależ kochanie... twój live trwa – przypomniał mi, odsuwając od razu z uśmiechem, na szczęście dając mi krótkie cmoknięcie prosto w usta, które zdecydowanie go po tym uratowało. – Następne pytanie?

Zmrużyłem na chwilę oczy, niezadowolony z tego co mi właśnie zrobił, wysyłając przyjemne dreszcze prosto do mojego krocza. Starałem się odciąć od tego myślami, podnosząc ponownie selfie stick i wysuwając dolną wargę.

- Dokuczają mi, obaj – wyżaliłem się, wskazując palcem na dobrze widoczną już malinkę, tuż przy chokerze.

Kolejne kilka pytań, które zadałem hyungowi, dotyczyły jego preferencji odnośnie jedzenia, kolorów lub ulubionego koloru włosów Jimina. To, co we mnie lubi, też chcieli z niego wyciągnąć, chyba nie spodziewając się, że będzie to związane z moją wagą.

Nawet się nie spostrzegliśmy, kiedy wybiła szesnasta, a co za tym szło - wrócił do nas Jeonggukie. Króliczek starał się uciec do garderoby, jak tylko zobaczył, że prowadzę live'a. Jednak natychmiast złapałem go za rękę, przyciągając i sadzając u Yoongiego na kolanach.

- Mój tłumacz wrócił! Angielski, Jeonggukie – poprosiłem, głaszcząc go przez chwilę po głowie, aby się nie bał i nie robił „Jungshook", jak to jego fani nazywali te wielkie, zszokowane oczka.

Chłopiec przywitał się grzecznie, poprawiając swoje włosy natychmiast, gmerając jeszcze chwilę przy poruszonym krawacie od mundurka.

- Te... odpowiednie, prawda? – Starał się przypomnieć zasady, które kiedyś mu przedstawiłem. A gdy pokiwałem głową, od razu skupił się na czytaniu czatu, postanawiając na bieżąco tłumaczyć pojedyncze zdania i słowa. – „Jesteście śliczni", „Yoongi oppa, mów do nas, masz ładny głos". Prawda? – Sam to skomentował, uśmiechając się i nie dając nam nic dopowiedzieć. – „Jiminnie, umów się ze mną", „Bracie Jimina, odblokuj Instagrama". – Na to pytanie również sam odpowiedział, kręcąc przecząco głową i nadal obawiając się tej sławy... a raczej namolnych fanek. – „Pozdrawiam z... Włoch?" – przetłumaczył kolejne zdanie, nie będąc chyba pewien jednego ze słówek, lecz zaraz kontynuował, a jego oczy znów zamieniły się w dwa wielkie spodni. – Hyungowie się... - Przeniósł na nas zaskoczony wzrok, nie dokańczając tego, dlatego skorzystałem z okazji, by zabrać mu telefon, posyłając mu niewielki uśmiech.

Tak, pocałowali... Nie widzieli tego, prawda?! Tylko się domyślają?! Obyyy...

- Jestem dwujęzycznym tłumaczem, moje usługi sporo kosztują – odezwał się ponownie Jeonggukie, na co westchnąłem cicho, patrząc prosto w kamerę.

- Mówiłem, że mnie dręczą?

Mój wzrok znów śledził komentarze, dlatego nie widziałem, że te diabły coś zaplanowały. A kiedy usta Jeonggukiego wylądowały na moim policzku, a zaraz po tym to samo stało się z wargami Yoongiego, oniemiałem.

- Proszę państwa, kończymy spotkanie. Zabieram MOICH UKOCHANYCH na randkę – oznajmił czarnowłosy, zabierając mi selfie stick i zaraz kończąc mojego live'a, co jeszcze bardziej mnie zszokowało. – Jedziemy na basen? – dodał po tym, jak gdyby nigdy nic, obejmując moje ciało.

Jęknąłem, wiedząc, że to ZA DUŻO i na pewno mi się za to oberwie.

- Hyuuung...

- Yessssss! – Jeonggukie nie dał mi dokończyć moich narzekań, w jednej chwili się zrywając i biegnąc do garderoby, dzięki czemu zostaliśmy z Yoongim sam na sam, mogąc porozmawiać o tej akcji.

- Jesteś zazdrosny o moją asystentkę, a ja o twoich fanów. Tylko, że ja zaznaczam moje i Jeongguka terytorium – stwierdził, kładąc po tym dłonie na moich policzkach, aby ponownie mnie pocałować, tym razem trochę dłużej. I zanim zareagowałem na jego słowa, już ode mnie uciekł, słysząc tylko krótkie, choć głośne:

- TEŻ JE OZNACZĘ!



Yoongi:

Czy nie mówiłem, że nowa praca daje mi więcej możliwości na spędzanie czasu z moimi aniołkami? Mówiłem. Czy nie mówiłem, że moje słoneczka są dla mnie najważniejsze na całym świecie i tylko ich kocham? Mówiłem. Czy nie mówiłem, że moja asystentka jest TYLKO moją asystentką i NIGDY nie będzie nikim innym? Mówiłem. WIĘC DLACZEGO MOJE ANIOŁKI DOSTAŁY ŚWIRA? No bo jak inaczej nazwać te śmieszne dyżury, które wprowadzili?

Odkąd przedstawiłem moim chłopakom Sooyeon, nie było dnia, by w moim biurze nie zjawił się Jiminnie. Nie miałem powodów go wyganiać, gdyż skończył już rok akademicki i chodził tylko na egzaminy, które miałem nadzieję zaliczy, aby później nie było problemów. Kurczaczek przynosił mi jedzenie i choć było to niezwykle urocze i cieszył mnie takim zachowaniem, to jednak, po pierwsze - pracownicy coraz bardziej plotkowali na nasz temat, a po drugie - wiedziałem, iż takie zachowanie wymusza na nim obecność mojej asystentki.

Także dzisiaj nie było mowy, abym obył się bez drugiego śniadania, które jasnowłosy przyniósł. Nawet nie musiałem podnosić wzroku, by wiedzieć kto wchodzi, bo tylko on pukał i bez czekania na odpowiedź, wchodził do środka.

Przeniosłem spojrzenie z dokumentów na niego, by zobaczyć ślicznie ubranego chłopaka, który niósł z szerokim uśmiechem pudełko z jedzeniem i kubek kawy.

- Przerwa, hyung! – zawołał radośnie, kładąc na kawałku wolnego blatu, przyniesione rzeczy, a następnie zabrał mi papiery. Umościł się również na moich kolanach, kompletnie olewając obecność Sooyeon w pomieszczeniu, która widocznie przyzwyczajona już do takiego zachowania, spojrzała zza swojego biurka w naszą stronę gniewnym spojrzeniem.

Jiminnie trochę przeszkadzał w pracy, a liczyliśmy na szybkie zakończenie dzisiejszych spraw.

- Jiminnie... Jestem w pracy... A ty masz jutro egzamin... - przypomniałem delikatnie, by nie odebrał swojej wizyty jako czegoś niemiłego dla mnie, gdyż było wręcz przeciwnie. Chętnie zobaczyłbym również Jeongguka w godzinach pracy, ale jego „dyżur" był w mieszkaniu, o ile przełamał się, by spędzić więcej czasu w jednym pomieszczeniu z kobietą.

- Z rachunkowości. Pff, banał – stwierdził, wywracając oczami i zabrał się za karmienie mnie, na co niechętnie przystałem. – Hyung potrzebuje mojej obecności, aby tutaj nie zgłupieć. Szczególnie w takim towarzystwie – dodał szeptem, prosto do mojego ucha, muskając przy okazji jego płatek ustami.

- Sooyeon, możesz pójść skserować tamte dokumenty? – popatrzyłem na kobietę z prośbą, chcąc po prostu wygonić ją na chwilę z pomieszczenia, by spędzić czas sam na sam z Jiminem.

Moja asystentka bez sprzeciwu wyszła, a ja objąłem chłopaka, przytulając go do siebie.

- Jiminnie, to wasze pilnowanie mnie, robi się absurdalne. Jeśli nie zdasz chociaż dwóch egzaminów, to nie polecimy na Jeju – ostrzegłem, chcąc mu przypomnieć warunki naszej umowy w tegorocznym wyjeździe na wakacje. Co prawda, gdyby jakimś cudem zdał wszystko, z co najwyżej jednym małym potknięciem, to byłem gotów zabrać ich nawet na Karaiby, ale niestety, póki co się na to nie zapowiadało. A szkoda, bo nasz króliczek na pewno chciałby zobaczyć takie rajskie miejsce.

- Pilnowanie? – powtórzył, udając, że nie ma pojęcia, co mam na myśli. – Ja tylko dbam, abyś nie omijał żadnych posiłków.

Co za uroczy skurczybyk...

Zabrałem mu delikatnie pałeczki i sam nabrałem trochę jedzenia. Po kilku kęsach, oczywiście pyszności wylądowały także w ustach Jimina.

- Uparciuch i tyle – podsumowałem, gładząc jego udo spokojnie.

Chłopak jadł to, co mu podsuwałem, ale przekonywał mnie do nabierania sobie większych porcji. Przez ostatnie miesiące schudłem z powodu braku regularnych posiłków, a nie chciałem, by odbiło się to na moim zdrowiu.

W międzyczasie jasnowłosy zagadywał mnie na różne neutralne tematy, opowiadając jak tam zbliżający się koniec roku Jeongguka, jak mu poszedł egzamin z logiki i inne tego typu rzeczy.

A kiedy pudełeczko było już puste, Jiminnie zszedł z moich kolan. Położył dłonie na moich barkach i zaczął je masować, pochylając się trochę.

- Jest pan na pewno zestresowany i spięty... - powiedział cichym, ale cholernie kuszącym głosem. Nie zdziwiło mnie zbytnio, gdy nagle odsunął mój fotel do tyłu i ukrył się szybko pod biurkiem. – Niech pan pozwoli pozbyć się tych negatywnych uczuć – poprosił, dobierając się powoli do moich spodni, na co uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany.

- Zagrajmy więc w grę – zaproponowałem, chcąc dołożyć dodatkowego napięcia do tej ryzykownej sytuacji. W końcu w każdej chwili ktoś mógł przyjść do tego gabinetu i nas przyłapać. A mimo tego ryzykowałem stołek, dla chwili rozrywki z ukochanym. – Masz dwie minuty, Jiminnie. Jeśli ci się nie uda, to spotka cię kara. I nie mam na myśli klapsów.

Chłopak na te słowa oblizał się, a ja uniosłem biodra, by mógł trochę niżej zsunąć mi spodnie.

- Wygram, choćbym miał się udławić – zadeklarował, choć wiedziałem, że do tak drastycznego scenariusza nigdy nie dopuszczę.

Nie musiał mnie długo pobudzać dłonią, bo cała ta atmosfera ryzyka, jego obecność i fakt tego, co mnie czeka, sprawiły, iż zrobiłem się twardy. Ledwo to się stało, a wilgotne wnętrze buzi kurczaczka pozwoliło mi niemalże odlecieć. Pomruki, które przy tym wydawał, jego spojrzenie, szukające kontaktu z moim i wyraźna przyjemność czerpana z tej zabawy, ale także zawrotne tempo tej zabawy, dawały tak wielką satysfakcję, że nawet dwie minuty to było za dużo.

Rozlałem się w jego ustach, szepcząc imię cudownego kochanka, ale przez moją myśl przebiegł jeszcze Jeonggukie, który nie mógł być zapomniany nawet w tych chwilach sam na sam.

Później. Później się z nimi zabawisz.

Ledwo Jiminnie wyszedł spod mebla zadowolony i zaczął poprawiać włosy, gdy drzwi się otworzyły i stanęła w nich Sooyeon.

Tak mało brakowało, a byłoby po nas!

- Sooyeon, pójdziesz jeszcze po kawę? – poprosiłem szybko, przysuwając się powoli bliżej biurka, aby nie zauważyła nadal rozpiętych spodni.

Kobieta zmrużyła na moment oczy, jakby coś kalkulowała w swojej głowie, ale uśmiechnęła się szybko i wyszła zgodnie z prośbą.

- O mały włos... - odetchnąłem i złapałem Jimina, by móc go pocałować.

Jasnowłosy uśmiechał się zadowolony, oddając namiętny pocałunek, a po chwili niczym kot wdrapał się ponownie na moje kolana.

- Nasz hyung. I tylko nasz – szepnął, wtulając się w moje ramiona na chwilę. – Mam nadzieję, że czuje się pan lepiej – powiedział z uśmiechem, odsuwając się, aby móc spojrzeć mi w oczy.

Kiwnąłem głową, gładząc go powoli po plecach.

- Dziękuję, Jiminnie. Ale uciekaj już do domu, dobrze? Za godzinę kończę – poprosiłem, chcąc naprawdę spiąć się i dokończyć szybko kilka spraw, aby móc jak najszybciej do nich wrócić.

- Dobrzee. Miłej pracy. I oby Sooyeon nie przekraczała granic, bo zapuszczę sobie paznokcie i się z nią policzę – zapowiedział radośnie i pozbierał opakowania, które wyrzucił do śmietnika w rogu. – Pa, kocham cię, hyung! – zawołał, gdy stał już w otwartych drzwiach, po czym uciekł.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

Co ja z tymi dziećmi mam... Nic tylko kupić im kojce i pampersy.

Godzina zleciała nie wiadomo kiedy, ale niestety nie wyrobiliśmy się z pracą. Zostało do zrobienia jeszcze tylko jedno zestawienie na zebranie zarządu, ale niestety zapomniałem dokumentów z mieszkania. Musiałem więc zabrać ze sobą Sooyeon. Kobieta miała wykształcenie, dzięki któremu znała różne metody, terminologię i inne rzeczy związane z zarządzaniem, które były mi obce, dlatego jej pomoc była nieodzowna. Gdyby Jiminnie bardziej się przykładał do nauki, to zapewne byłby idealnym kandydatem na jej stanowisko. Choć wtedy pewnie mój asystent kończyłby nie tylko pod, ale i na moim biurku. I to kilka razy dziennie. A robota by się piętrzyła.

Po drodze rozmawiałem z Sooyeon przez telefon, bo każde z nas jechało swoim samochodem. Opowiadała mi o ostatniej imprezie, na którą wyciągnęły ją przyjaciółki, a słuchanie o nieudolnych próbach podrywu przez facetów wokół niej, było całkiem zabawne. Od razu przypomniały mi się moje studenckie imprezy, gdy to ja i Hoseok podbijaliśmy tak do dziewczyn. Ale chyba nie za często robiliśmy z siebie idiotów, skoro niemal zawsze trafialiśmy z kimś do łóżka.

Dzięki tak niewinnemu wątkowi, humor trochę mi się poprawił i byłem w stanie pożartować z nią na wiele innych tematów, dzięki czemu droga zleciała naprawdę szybko.

Jednak już w progu czekała mnie niespodzianka, gdy po zdjęciu butów, na korytarz wybiegł Jeonggukie. Przechodzili z Jiminem samych siebie w kwestii stylizacji, które miały cholernie mocny wpływ na moją wyobraźnię. A króliczek ubrany w pudrową bluzkę, białe spodenki ze skarpetkami w tym samym kolorze, tak bardzo uderzył w mój najczulszy punkt dotyczący daddy kink, że miałem ochotę rzucić wszystko i zaciągnąć go natychmiast do sypialni.

- Współlokator hyung! – zawołał radośnie i przytulił mnie mocno, zachowując się przy tym jak najsłodsze dziecko świata. – Hyung będzie jeszcze pracował? Potrzebuję pomocy w mojej sypialni... - powiedział, posyłając uroczy uśmiech, na który moje serce szalało. – Moje łóżko... potrzebuje sprawnej ręki hyunga – zdradził tajemniczo, łapiąc moją dłoń, na grzbiecie której zaczął rysować kciukiem kółka.

Zacisnąłem usta, starając się opanować myśli, które momentalnie ułożyły w mojej głowie tysiące scenariuszy dobrania się do tego niewinnego stworzenia.

- Co się stało, Jeonggukie? – zapytałem w końcu, siląc się na maksymalną obojętność.

Króliczek zaczął bujać się na palcach i piętach, przyglądając mi, a po usłyszanym pytaniu, spuścił wzrok ponownie na nasze dłonie. A po zebraniu w sobie odwagi stanął na palce i szepnął mi do ucha:

- Bawiłem się dzisiaj sam, zasługuję na klapsy.

Lekki rumieniec przyozdobił te śliczne policzki, kiedy zabierał swoje łapki.

Bądź dzielny, Yoongi. Sooyeon stoi za twoimi plecami. Nie możesz go wziąć na jej oczach na środku korytarza.

- Jeonggukie, później zobaczę na ten materac – powiedziałem, choć czułem, że i moje uszy trochę poczerwieniały. – A na razie zajmij się proszę... czymś.

Stanowczo dzisiaj się tobą zajmę, króliczku.

- Chodź, Sooyeon – poprosiłem, mijając młodszego, aby udać się do gabinetu.

Dajcie nam pół godzinki, pozbędę się jej i nie wypuszczę was z łóżka.

- Później będzie za późno. – Usłyszałem jego cichy głos nim zamknąłem drzwi pokoju, przez co moje serce zabolało. Wiedziałem jednak, że nie tak mocno jak chłopaka, który mógł poczuć się odtrącony. I choć kusiło, bym zostawił to wszystko i za nim poszedł, przepraszając, to musiało to zaczekać.

Nie minęło pięć minut tej naszej pracy, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie, a w progu stanął Jiminnie. Nie zważając na nic, wszedł do środka i rozsiadł się przy biurku, które służyło Jeonggukiemu do odrabiania lekcji, razem z magazynem o modzie. Jednak nie zabrał się za czytanie, wpatrując w nas ze złością.

- Jiminnie, może pójdziesz do Jeonggukiego? – zaproponowałem, wybity z dyskusji dotyczącej prognozy sprzedaży nowej gry.

- Już mu pomogłem z łóżkiem. Muszę się uczyć – stwierdził, unosząc gazetę.

Na moment przymknąłem oczy, a następnie spojrzałem w stronę wejścia.

Nasz króliczek... Przepraszam, kochanie...

Jednak moja cierpliwość też miała swoje granice, dlatego do starszego z nich starałem się mówić twardym tonem.

- To może chociaż zrobisz nam herbaty, Jiminnie? Proszę.

Chłopak mruknął niezadowolony i rzucił magazynem o blat z głośnym trzaskiem, po czym wyszedł.

Spokój, który jeszcze kilkanaście minut temu odczuwałem, teraz był tylko wspomnieniem. Zły siedziałem przy biurku, słuchając tłumaczeń kobiety, która w pewnym momencie podniosła się z krzesła i stanęła za moim oparciem.

- Jest pan bardzo zestresowany, panie Min – zauważyła i zaczęła masować moje ramiona. Nie pozwoliłem jej na to. Szybko złapałem jej dłonie, odwracając się twarzą do niej, by stanowczym ruchem odsunąć ją od siebie.

- Nie, to nic. Nie przejmuj się tym – zapewniłem stanowczo, chcąc w ten sposób wyznaczyć między nami dystans.

- Ależ panie Min... - Kobieta nie dała się jednak tak łatwo powstrzymać i ku mojemu zdumieniu położyła dłoń na podłokietniku, blokując mnie tym samym.

Pochylała się nade mną, prezentując odsłonięty jak zawsze dekolt, a drugą ręką zawędrowała na guziki mojej koszuli, które widocznie zamierzała rozpiąć.

- Dobra asystentka powinna dbać o swojego pracodawcę – stwierdziła kuszącym tonem, który kompletnie na mnie nie działał.

Pewnym ruchem zablokowałem ją, aby nie mogła zbliżyć się jeszcze bardziej. Kątem oka zauważyłem, że w progu stanął Jimin.

- W tej chwili przyprowadź Jeongguka – zażądałem, odwracając się w jego stronę. – I bez dyskusji.

Wstałem, łapiąc Sooyeon za nadgarstek, aby nie zrobiła niczego niepożądanego. W tym czasie kurczaczek ze ściśniętymi wargami odłożył kubek z herbatą na biurko, choć wyraźnie powstrzymywał się przed ciśnięciem go przez cały pokój. Zgodnie z poleceniem poszedł po najmłodszego, którego przyciągnął za sobą. Chłopak był zdezorientowany i trzymał w dłoni długopis, będąc widocznie oderwany od jednego z ostatnich zadań domowych w tym semestrze. Dopiero, gdy obaj stali już w pomieszczeniu, puściłem kobietę i wskazałem na ich dwójkę, kierując moje słowa prosto do niej. Właśnie położyłem na szali swoją karierę, aby tylko zaspokoić zazdrość dzieciaków.

- Pozwól Sooyeon, że jeszcze raz was sobie przedstawię. Poznaj moich chłopaków.

Jej zdumienie było o stokroć większe, niż mógłbym przypuszczać. Podejrzewałem, iż domyśla się, że Jimin to mój chłopak, jednak Jeongguka na pewno nie brała pod uwagę. Jednakowoż jej mina świadczyła o dużo większym szoku. Czyżby nie wierzyła w biurowe plotki?

Ja jednak musiałem się teraz skupić na wyjaśnieniu tej sytuacji raz na zawsze.

- Jestem twoim szefem i nie życzę sobie, byś robiła takie rzeczy jak przed chwilą. Jeśli liczysz na jakiś awans przez łóżko, to wybij to sobie w końcu z głowy, bo ta dwójka jest dla mnie najważniejsza. I jeżeli nadal masz być moją asystentką, to radzę ci zachowywać się jak na profesjonalistkę przystało. A teraz przeproś ich w tej chwili za swoje zachowanie.

Spojrzałem na ukochanych, będąc naprawdę wzburzony tym wszystkim. Jeonggukie przytulił się do pleców Jimina, ukrywając tym samym skutecznie przed naszym wzrokiem, a starszy z nich zdawał się triumfować. Ale tylko przez chwilę, gdyż zaraz spojrzał na kobietę z miną oczekiwania na przeprosiny.

Sooyeon nie była jednak w stanie za dużo z siebie wyrzucić. Wybąkała tylko coś niewyraźnie i ukłoniła się, zabierając w pośpiechu swoje rzeczy, po czym prawie biegiem opuściła nasze mieszkanie.

Skrzyżowałem ręce na torsie, nie wierząc, iż tak to wszystko się skończyło. Moja kariera była zależna od tego czy ta kobieta się wypapla. Mało tego, że stracę stołek w firmie, konkurencja szybko się o mnie dowie co trzeba i nikt nie będzie chciał mnie zatrudnić przez wzgląd na cholerną orientację seksualną. Tak jakby to, z kim sypiam, miało jakikolwiek wpływ na moje wyniki w pracy.

- No. Tak się oznacza teren – stwierdził dumnie Jimin, jakby to, czego właśnie dokonał było chlubą dla całego narodu.

Kurczaczek spróbował się do mnie zbliżyć, jednak króliczek ściskał go kurczowo, wyraźnie przerażony tą sytuacją. On jednak dzielnie ciągnął go za sobą pod samo biurko.

- Potrzebujesz asystenta, hyung? A może dwóch? – zaproponował z szerokim uśmiechem.

Aż się we mnie zagotowało ze złości.

- Nic innego nie macie w tej kwestii do powiedzenia?

- Byliśmy zazdrośni, oznaczaliśmy teren... Mogłeś od razu jej powiedzieć, hyung, bo ewidentnie cię podrywała – stwierdził jak gdyby nigdy nic, choć w jego tonie dało się wyłapać nutkę złości.

- Rozczarowaliście mnie. Myślałem, że bardziej mi ufacie i wierzycie w to, że was kocham. Ale widocznie się pomyliłem – wyznałem, szczerze tym zasmucony.

Nie sądziłem, że posuną się do czegoś, co ostatecznie wyprowadzi mnie z równowagi. Choć wina leżała też po stronie kobiety. Jednak gdyby nie to, że Jiminnie nas zobaczył, to zapewne po prostu bym ją zwolnił i tyle. A tak musiałem jeszcze zrobić coś, by nie dawać młodszym niepotrzebnych powodów do przyjęcia sobie założenia, iż się ich wstydzę, czy inne absurdalne myśli, które tylko w ich głowach potrafią się stworzyć.

- Tobie ufamy, hyung. Ale jej nie. Nie chciałem, aby nagle postanowiła cię pocałować. Nawet gdybyś ją odtrącił... i tak już by do tego doszło – wyjaśnił Jimin, a tym razem jego ton przepełniony był głębokim żalem.

Westchnąłem na te słowa. Miał trochę racji. Polubiłem pracę z Sooyeon, bo dobrze mi wszystko tłumaczyła, a znalezienie drugiej tak kompetentnej osoby nie będzie łatwe, jednak nie mogłem stawiać własnych wygód ponad dobro i samopoczucie młodszych. Dlatego cała moja złość wyparowała wraz z głębszym oddechem.

Otworzyłem dla nich swoje ramiona i poczekałem, aż podejdą do mnie i się w nie wtulą.

- Oj, moje aniołki... - szepnąłem, ściskając ich mocniej, gdy dwa drobne ciałka otuliły mnie. – Co ja z wami mam... - Usiadłem na fotelu, ciągnąc ich za sobą, by móc wziąć ich na kolana.

- A co MY z HYUNGIEM mamy? – wymruczał cicho Jeonggukie, ku mojemu i Jimina zdumieniu buntując się, co rzadko mu się zdarzało.

Roześmiałem się na to i pocałowałem ich we włosy, ale zaraz po tym przybrałem bardziej stanowczy i groźny ton.

- To mówisz, Jeonggukie, że sam sobie dzisiaj dogadzałeś?

Te przerażone, ale jednocześnie rozpalone oczy, odpowiedziały na moje pytanie. I wiedziałem już jak spędzimy następne kilka godzin.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top