12 - Growing child
@KakaSzczur jako Yoongi :)
@Avangeee jako Jikook :)
#AJMRIJALDOŁP
Teraz już na serio :)
~~~~~~~~~~~~
Yoongi:
Po wspaniałych urodzinach, które tak świetnie przygotowały moje słonka, przyszedł czas, aby wrócić do szarej rzeczywistości, czyli pracy. Jednak nadal myślami odpływałem do tych dwóch stosunków, które dały całej naszej trójce sporo przyjemności. Oraz niestety ból pośladków naszemu króliczkowi. Nie zmieniało to jednak faktu, że musiałem siedzieć bardzo blisko biurka, gdyż nieraz przez zbyt intensywne myślenie o tych jękach w naszej sypialni i o minach młodszych, czułem jak moje spodnie się kurczą.
W ciągu dnia wysłałem do nich masę wiadomości, ale wcale nie o tym jakie fantazje krążą mi po głowie. Byłem po prostu w tak doskonałym humorze, że nie przejmując się kolegami z pracy, robiłem sobie selki i wysyłałem do nich. Hoseok, który siedział naprzeciwko mojego biurka, miał z tego niezły ubaw, ale chyba cieszył się, że jakoś wszystko ułożyło się w moim życiu. Martwił się co prawda i często pytał w trakcie przerw, jak sobie radzę, ale z czystym sumieniem mogłem go zapewnić, że jest w porządku.
Jiminnie obiecał, że zajmie się dzisiaj obiadem, dlatego kiedy wróciłem do mieszkania, mogłem spokojnie odpocząć z Jeonggukie'm. Młodszy został w domu, lecząc obolałe pośladki. Dlatego większość dnia spędził na łóżku, leżąc na brzuchu lub na boku.
Nasz chłopak wrócił około szesnastej i zaprosił nas do kuchni, abyśmy mogli zjeść wspólnie posiłek, który zamówił. Jeonggukie wziął sobie poduszkę, by móc jakoś usiedzieć na krześle, a ja przeniosłem go na rękach, by się biedactwo nie męczyło.
Ledwo zaczęliśmy konsumpcję, a przypomniałem sobie, że Jimin coś wczoraj ode mnie chciał, dlatego postanowiłem o to zapytać.
- Jiminnie, możemy teraz porozmawiać? – zaproponowałem, jedząc spokojnie. Jasnowłosy zrobił poker face'a, widocznie nie wiedząc o co chodzi.
- O czym, hyung? – zapytał milutkim głosem, chyba bojąc się, że coś przeskrobał.
- Wczoraj coś wspomniałeś... - przypomniałem. – A wolę jednak uniknąć zawału i narastającego stresu – dodałem, karmiąc jednocześnie Jeongguka.
Jimin na moment zmarszczył brwi, ale zaraz sobie przypomniał tę sytuację. Spiął się, po czym zaczął stukać palcami o stół.
- Hyung wie, że jest trochę o mnie zazdrosny, prawda? – zaczął niepewnie. – No teraz to już o nas – dodał, zerkając na najmłodszego i ponownie się uśmiechając. – Nie chciałem, aby hyung się stresował i w ogóle... Dlatego nic nie mówiłem...
Od razu zmrużyłem oczy.
Co on znowu wykombinował?
- Tak. Jestem. I to bardzo. Co nawywijaliście? – zapytałem wprost.
Chłopcy spojrzeli na siebie wyraźnie wystraszeni, a moje złe przeczucia jeszcze bardziej urosły.
- My? Nic, hyuuung... - powiedział szybko starszy z nich, znów ładnie się uśmiechając. – Pamiętasz jak zaczepiła nas kiedyś taka jedna dziewczyna i zrobiła sobie ze mną zdjęcie? To... nie dlatego, że przypominam idola... tylko... jestem dość popularny wśród młodzieży – wyjaśnił, uciekając wzrokiem, jednak jego uśmiech nie znikał.
Ah, więc o to chodzi. Oj, Jiminnie...
Zatrzymałem pałeczki w drodze do ust, udając, że nie mam pojęcia o co chodzi.
- To znaczy? – spytałem, unosząc brew.
- Hyung jest ulzzangiem – powiedział cicho Jeonggukie, włączając się do rozmowy.
- Bez przesady, Jeonggukie, bez przesady – stwierdził szybko jasnowłosy, przez co króliczek widocznie wycofał się i wrócił do jedzenia. – Mam trochę obserwatorów na Instagramie... To nic wielkiego, hyung – kontynuował.
- Jak wielkie jest to „trochę"?
- Dwieście... tysięcy.
- Dwieście tysięcy... - powtórzyłem, wracając do jedzenia i westchnąłem dramatycznie. – Dwieście tysięcy osób ugania się za naszym chłopakiem, Jeonggukie... No ale co poradzę. Dopóki nie wstawiasz nagich zdjęć, to chyba nie mam powodów interweniować – zauważyłem, dając znów najmłodszemu spróbować mojej porcji. – Zresztą, to ostatnie zdjęcie z Księżniczką, które wstawiłeś, jest bardzo ładne.
Na moment zapadło milczenie, ale Jimin zaraz uderzył delikatnie ręką w stół.
- Hyung wiedział? Od jak dawnaaa? – zapytał naburmuszony, na co Jeonggukie zaśmiał się razem ze mną.
- Oczywiście, że wiedziałem. Jiminnie, koteczek hyung wie wszystko – stwierdziłem zadowolony.
W sumie wiedziałem o tym od dawna. Jimin był popularniejszy, niż mu się wydawało, dlatego gdy wyszliśmy kiedyś na zakupy i stałem w kolejce po odbiór naszych kaw, usłyszałem jak dwie dziewczyny o nim rozmawiają, zerkając na telefony i jasnowłosego. Wystarczyło chwilę je posłuchać, by zdobyć potrzebne informacje i znaleźć profil o nazwie park_jiminnie_96.
Moje ramię zostało brutalnie potraktowane przez pięść kurczaczka, który wymierzył mi karę, warcząc cicho. Zaraz po tym wrócił do jedzenia, trochę naburmuszony.
Tajemnice przede mną, Jiminnie? Nieładnie.
- I nie martw się, hyung. Poza twarzą i ubraniami, nie mam czego pokazywać – mruknął, jakby chcąc mnie tym uspokoić.
- Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem – odparłem, mając nieco inne spojrzenie na tę sprawę. – Po pierwsze, bo jesteś szalenie przystojny, a po drugie - masz jeszcze nas. I Księżniczkę – wyjaśniłem, pokazując mu język.
- Oczywiście, choć Księżniczka robi większą furorę – powiedział, również wysuwając końcówkę języka.
- Yoongi hyung, Jiminnie hyung?
Jeongguk przerwał tę naszą zmierzającą do flirtu rozmowę, zwracając naszą uwagę na niego.
- Tak, Jeonggukie?
- Mówiłem wczoraj hyungom o śpiewaniu piosenek dla dorosłych... mógłbym jedną zaprezentować? – zapytał, bardzo podekscytowany swoją propozycją.
Moje pałeczki znowu zapomniały drogi do ust.
Wykończą mnie te dzieci...
- T... Tak? – Bardziej zapytałem, niż potwierdziłem, ale tyle wystarczyło.
Jeonggukie zadowolony wyciągnął telefon, zresztą Jimin zrobił to samo, widocznie planując nagrać tę wiekopomną chwilę.
Po znalezieniu odpowiedniego podkładu, chłopak zaczął nam śpiewać piosenkę Hyuny - „Seduction", wczuwając się w nią chyba całym swoim sercem.
Aż mi szczęka opadła, i to nie tylko mi. Kilka minut słuchaliśmy go uważnie, spijając każde słowo, które w tych niewinnych ustach brzmiały jeszcze bardziej wulgarnie. A tuż po niegrzecznym występie, również wyjąłem mój telefon, włączając kartę w wyszukiwarce i wpisałem: „Jak naprawić królika". Niestety nic mądrego mi nie wyszło.
- Jiminnie, moja instrukcja nie obejmuje jak naprawić króliczka! – poinformowałem go, przerażony tym odkryciem.
Jasnowłosy rozwalił się wręcz na krześle, wyłączając nagranie i rozłożył ręce w geście poddania.
- Ła-ładnie? – zapytał Jeongguk niepewnie, ale jednocześnie był przeszczęśliwy ze swojego przewinienia.
- Gdyby cię tyłek nie bolał, to już poszlibyśmy do sypialni... - poinformowałem go, przygryzając wargę. Chłopak natychmiast schował urządzenie, chowając się za łapkami. Ta scena w ogóle nie pasowała do jego odważnych słów sprzed kilku chwil.
- Do-dobrze... już nie będę śpiewał takich piosenek – szepnął, wracając do jedzenia.
Moja wyobraźnia natychmiast się uruchomiła, prezentując mi wszystkie zbereźne sceny, które mogłyby się niedługo wydarzyć. Chyba nie kontrolowałem przy tym mimiki, gdyż Jiminnie szybko sprowadził mnie na ziemię, potrząsając moją ręką.
- Hyung, niech twoja wyobraźnia za bardzo nie szaleje. Jeonggukie, zakaz na Hyunę. Tylko BlackPink, zrozumiano?
Nasz króliczek pokiwał głową, a ja w przypływie chwili na żarty... poklepałem się po kroczu.
- Musisz poczekać, przyjacielu – poinformowałem moją męskość, ale to zdecydowanie nie było zagranie, które uszło mi płazem. Ledwo się zorientowałem, w którym momencie Jimin zniknął pod stołem, posyłając mi swój zboczony uśmieszek. – Jiminnie, ani się waż – ostrzegłem go, śmiejąc się przy tym.
Młodszy nie miał jednak zamiaru słuchać, kładąc łapki na moich udach.
- Dlaczego?
- W sumie nie mam na to argumentów, skoro ten, że Jeonggukie siedzi obok już nie działa – stwierdziłem, puszczając jeszcze oczko do dzieciaka obok mnie. – Ale nie psujmy mu posiłku takimi widokami.
- Na pewno chętnie poogląda twarz naszego hyunga, na której będzie malowała się rozkosz – stwierdził jasnowłosy, rozsuwając moje spodnie i po prostu zabrał się za sprawienie mi przyjemności swoimi ustami.
Zacisnąłem dłonie na krawędzi stołu, zaskoczony tym posunięciem.
- Niedobry kurczaczek – sapnąłem, zamykając oczy, by opanować emocje. Udało mi się to po chwili, więc mogłem się odprężyć i odchylić głowę w tył z przyjemności. Zerknąłem w stronę najmłodszego, który ukrył buzię w dłoniach, ale przez szpary między palcami widział mnie doskonale. Świadomość, że patrzy na mnie w takim momencie, w połączeniu z tym, co wyczyniał Jimin swoim językiem, było cholernie podniecające. Włożyłem więc rękę pod stół i wplotłem palce w kremowe kosmyki, nadając mu odpowiedni rytm, który w trzy minuty doprowadził mnie do rozlania się w ustach ukochanego. A po zakończonej zabawie odsunąłem się i schyliłem, aby móc pocałować młodszego.
- Dziękuję, kurczaczku – szepnąłem, wyciągając go stamtąd i jeszcze raz złączyliśmy usta. Jiminnie oddał pocałunek, ale zaraz po tym ugryzł mnie w ramię.
- Proszę panować nad wyobraźnią – przypomniał.
- Biorąc pod uwagę jak moje zapędy się kończą, to chyba częściej będę puszczał wodze fantazji – stwierdziłem zadowolony.
- Jeonggukie już ci nic nie zaśpiewa, hyung – ostrzegł, ale zaśmiał się przy tym, przez co groźba straciła na wartości. A propos Jeongguka, spojrzałem na niego, by upewnić się, że wszystko w porządku i włączyć go do zabawy.
- Jeonggukie, nie zaśpiewasz już dla hyunga?
- W Hongdae? – zaproponował szeptem, nadal patrząc przez paluszki. – Ale... dla dorosłych czy normalnego?
- Cokolwiek, bo lubię cię słuchać – wyznałem z czułym uśmiechem, myśląc o jego pięknym głosie, który tak rzadko słyszałem w śpiewie.
- B-będę śpiewał – powiedział cicho, całkowicie zakrywając się rękami.
Jiminnie prychnął, widząc, że nie znajdzie wsparcia swojej groźby, więc wrócił po prostu do posiłku.
- Zazdrosny, Jiminnie? – Zaśmiałem się, biorąc ostatni kęs ryżu.
- Jeonggukie, jak będziesz śpiewał hyungowi takie piosenki, to twoje usteczka tam wylądują, nie moje – powiedział, posyłając Jeonggukowi szeroki uśmiech, pokazując oczywiście pod stół, ale odpowiedź otrzymał nim skończył mówić.
- Nie będę.
Jednak i ja tak łatwo nie odpuściłem, dołączając do tego małego dręczenia.
- A gdyby jeszcze zatańczył... - Westchnąłem rozmarzony.
- Hyung! – upomniał mnie Jimin, wbijając mi palec w ramię, przez co zaraz zszedłem na ziemię.
- Układy Hyuna noony są całkiem ciekawe! – dodał króliczek.
- Przestańcie się mścić... za... nie wiem za co, ale za COŚ! – krzyknął w końcu nasz blondynek.
- Dwieście. Tysięcy. Obserwujących. Dwieście. Tysięcy. Kar – oświeciłem go spokojnie, uśmiechając się przy tym milutko.
- Dobrze. Ja hyungowi będę tańczył, co tylko hyung zapragnie... - zadeklarował natychmiast starszy z nich, wracając do swojej miseczki.
- Oj dzieci, dzieci... - Westchnąłem, ciesząc się uroczym popołudniem z moimi kochanymi słonkami. Życie z nimi jest naprawdę piękne, nawet jeśli ma trochę cieni.
Jungkook:
Kilka dni po urodzinach naszego ukochanego hyunga, w końcu mogłem poruszać się bez żadnego problemu, nie potrzebując do tego pomocy starszych. Przez dwa dni całkowitej bierności aż się rwałem do jakichkolwiek zajęć, już w sobotę wieczorem chcąc pomagać starszym we wszystkim, aby jakoś odwdzięczyć się za czwartek i piątek. Jednak dopiero w niedzielę, Yoongi hyung zaproponował nam wspólne zakupy spożywcze, gdy Jiminnie hyung posprząta w tym czasie dom. Domyślałem się, że niezbyt mu się to uśmiecha, lecz żadnego komentarza na ten temat nie usłyszeliśmy.
Oczywiście kremowowłosy nie miał zamiaru wypuścić mnie z domu bez ówczesnego dobrania jakiegoś outfitu. Jednak nie spodziewałem się, że zostanę ubrany w białe, krótkie spodenki, białe skarpetki do połowy łydek, takiego samego koloru buty i pudrowy sweter z kokardami, który został włożony w moje spodenki. Nawet nie wiedziałem, że starszy ukrywa przede mną takie ubrania i teraz zacząłem się mocno martwić o przyszłe stroje, czekające na jakieś moje wyjście na miasto.
Nie protestowałem nawet gdy zapiął garter na moim prawym udzie, tworząc przez to swoją standardową, ulubioną mieszankę - niewinności i rozwiązłości. Nie mogłem uniknąć też krótkiej sesji przy ścianie, nieobejmującej mojej twarzy, aby obserwatorzy hyunga nie zaczęli mnie przesadnie stalkować. Starszy po prostu pochwalił się nową kompozycją, idealną na te pierwsze słoneczne dni w Korei.
Po wylądowaniu w samochodzie z Yoongi hyungiem, nie mogłem się nacieszyć tymi wspólnymi zakupami i ponownym stanięciem na nogi, a co za tym szło - nieodczuwaniem bólu i dyskomfortu podczas siedzenia na twardej powierzchni.
Pozwoliłem starszemu włączyć radio, nigdy nie przynosząc tutaj Square One, czy też Square Two, zawsze pozwalając Jiminnie hyungowi na włączanie swojej muzyki.
Jak zwykle dopytywałem czarnowłosego o jego pracę, chętnie słuchając każdej jego opowieści i komentując ją czasem radosnym uśmiechem lub krótkim pytaniem, czy też przytaknięciem. A kiedy w końcu dotarliśmy do jednej z galerii handlowych, starałem się wyrzucić z umysłu mój strój i po prostu kierować się ze starszym w stronę działów spożywczych. Nie miałem odwagi wziąć go choćby pod ramię, dlatego kroczyliśmy obok siebie, nie przerywając rozmowy. Dopiero przechodząc obok jednego ze sklepów, moją uwagę przykuła ciekawa koszula, idealnie pasująca do hyunga. Od razu złapałem go za dłoń, zabierając do środka sklepu i zostawiając przy jednym z wielu rzędów wieszaków z ubraniami, kiedy sam pobiegłem po zauważone ubranie, zaraz wracając do niego z odpowiednim rozmiarem czerwono-czarnej koszuli w kratkę.
- Hyung, jest idealna dla ciebie. Każda osoba pracująca przy komputerze powinna taką nosić – zażartowałem, nie mogąc się przed tym powstrzymać. – Okulary są w zestawie do koszuli – dodałem już szeptem, rozbawiony całą tą sytuacją.
Starszy roześmiał się na to „spostrzeżenie", biorąc ode mnie przyniesione ubranie i oglądając je.
- Aż takim nerdem jestem, niedobry króliczku? Mam iść ją przymierzyć? – zapytał, na co moje oczy zamieniły się w dwie podekscytowane gwiazdki. Pokiwałem energicznie głową, uśmiechając się szeroko i nie mogąc już doczekać aż zobaczę starszego w tej koszuli.
Ruszyliśmy od razu do przymierzalni, przy których stanąłem grzecznie, pozwalając Yoongi hyungowi zmienić koszulę w jednej z nich. A kiedy wyszedł po chwili, już w tej ładnej kracie, za którą Jiminnie hyung na pewno mnie zabije, nie zdążyłem nic powiedzieć, bo jego wzrok powędrował na mężczyznę stojącego nieopodal, przy innej przymierzalni.
- O, Hobi – powiedział do niego, przez co domyśliłem się, że to jakiś znajomy, a tych czarnowłosego jeszcze nie miałem okazji poznać.
Mężczyzna trzymający masę damskich ubrań i dodatków, zamrugał zaskoczony, przypatrując się mojemu hyungowi.
- Tak za mną tęsknisz, że nawet w dzień wolny za mną chodzisz? – zażartował, uśmiechając się radośnie. Yoongi hyung nie odpowiedział mu jednak na to retoryczne pytanie, przenosząc na mnie swój wzrok przez co domyślałem się, że zechce nas sobie przedstawić.
- Hoseok, poznaj mojego chłopaka - Jeon Jeongguka. – Mówiąc to, podszedł do mnie bliżej, dzięki czemu poczułem się pewniej. – Jeonggukie, to mój najlepszy przyjaciel - Jung Hoseok – dokończył, na co starałem się nie pokazywać swojego zaskoczenia.
TEN Jung Hoseok?! Ten, którego powinienem unikać jak ognia i najlepiej w ogóle z nim nie rozmawiać, bo jest „chamem, arogantem, najwredniejszym człowiekiem" i jeszcze kilka brzydkich zwrotów, których nie chcę przywoływać?!
Przyjaciel hyunga zmierzył mnie spojrzeniem, ostatecznie uśmiechając się przyjaźnie, co trochę mnie zaskoczyło, jednak nie miałem zamiaru dać się zmylić takim gestom.
- Miło mi cię poznać – wyznał, a ja ukłoniłem się nisko, zaraz jednak przysuwając do mojego hyunga i oplatając dłońmi jego przedramię, aby chronić się w ten sposób przed nieznajomym.
- Dzień dobry, panie Jung – powiedziałem niezbyt głośno, nie potrafiąc się wysilić nawet na niewielki uśmiech, będąc jak zwykle nieufny w stosunku do nieznajomych i dodatkowo bojąc się tego mężczyzny.
- Co ty tu robisz, w dodatku z miną, jakbyś stał z gołym tyłkiem? – Yoongi hyung kontynuował z nim rozmowę, kiedy ja zerkałem po prostu na mężczyznę niepewnie, nie mając na razie zamiaru puszczać czarnowłosego.
- Hyuna – odpowiedział, unosząc trzymane rzeczy, a mój umysł powtórzył kilkakrotnie wypowiedziane przez niego imię, przypominając o piosence, którą zaprezentowałem niedawno moim hyungom. Aby ukryć niewielki uśmiech, schowałem się trochę za ręką hyunga, nadal oczywiście patrząc na jego rozmówcę. – Postanowiła przepuścić moją wypłatę na nowe ubrania. I muszę teraz robić za wieszak – wyjaśnił. – Ale obiecała kupić też nową bieliznę. – Dodając to krótkie zdanie, uśmiechnął się dwuznacznie, a ja usunąłem jak najszybciej te słowa z umysłu.
- No to stój grzecznie – poradził mu mój hyung, odwracając się już do mnie i zmuszając tym samym do puszczenia jego ręki. – No, Jeonggukie, jak ci się podoba koszula?
Zapomniałem na chwilę o przyjacielu starszego, znów skupiając na naszej dwójce i uśmiechając jak tylko moje oczy dokładnie obejrzały wybraną koszulę. Przysunąłem się do niego, podwijając oba rękawy, tak jak uczył mnie Jiminnie hyung, po czym posłałem mu szeroki uśmiech, wracając na poprzednie miejsce.
- Jest ładna, hyung... i zabawna. Idealna. Do tego czerwono-czarna – zauważyłem, przekręcając głowę i złączając na chwilę dłonie, szczęśliwy z takiego wyglądu Yoongi hyunga, który wyglądał w tym jeszcze bardziej pociągająco, lecz tego nie byłem już w stanie mu zdradzić.
Czarnowłosy odwzajemnił uśmiech, głaszcząc mnie po głowie i naprawdę uszczęśliwiając tym gestem.
- No to chyba ją kupimy. A ty nic nie chcesz?
- Nie, nie, dziękuję, hyung. Jiminnie hyung dba o naszą szafę. Chodźmy na jedzonko – przypomniałem, nie chcąc też zostawiać naszego ukochanego zbyt długo z całym mieszkaniem.
- Pójdę się przebrać – oznajmił jeszcze, chwytając za klamkę od drzwi do przebieralni, jednak akurat w tym samym momencie naszym oczom ukazała się dziewczyna jego przyjaciela, z którą się przywitał, a ja oczywiście ukłoniłem, mimowolnie robiąc krok do tyłu.
Jak tylko hyung zniknął, zauważyłem, że Jung Hoseok posyła mi uśmiech, zwiastujący rozpoczęcie ze mną rozmowy.
Proszę, niee...
Przeniosłem lewą dłoń na swój prawy łokieć, spuszczając wzrok na podłogę i licząc, że mimo wszystko nie poruszy ze mną żadnego tematu.
- Yoongi zawsze dużo o was mówi. Mam nadzieję, że nie dajecie mu za bardzo w kość z Jiminem. – Odezwał się, przez co aż delikatnie drgnąłem, zerkając na niego tylko.
- Jesteśmy grzeczni, panie Jung. Staramy się nie sprawiać hyungowi kłopotów, aby nie musiał się niepotrzebnie martwić – wyznałem przyciszonym głosem, nie chcąc, by miał o nas złe zdanie.
Ah, miałem nic nie mówić Jung Hoseokowi. Jiminnie hyung przecież mi to podkreślał! Ale... nie potrafię być niemiły... Yoongi hyung, proszę, wracaj już do mnie.
- Możesz mi mówić „hyung" – powiedział jeszcze, nadal przyjaźnie do mnie nastawiony. – Yoongi zawsze jęczy mi na przerwach, jacy to jesteście słodcy i kochani. Jeszcze trochę i cukrzycy się przez niego nabawię. – Zaśmiał się, choć nie potrafiłem mu zawtórować, po prostu go słuchając. – Ale grunt, by był szczęśliwy.
Wraz z zakończeniem jego wypowiedzi, z przymierzalni wyszedł w końcu mój hyung, patrząc na mnie od razu.
- Gotowy. Idziemy, Jeonggukie? – zapytał, lecz chyba moja postawa i wyraz twarzy trochę go zaskoczyły. – Chyba nie wystraszyłeś go niczym? – Zaraz zwrócił się do swojego przyjaciela, na którego znów zerknąłem, widząc jak uniósł ręce w obronnym geście.
- Nie wspominałem o twojej kolekcji porno ze studiów, ani nic z tych rzeczy – obiecał, natychmiast będąc potraktowany kopnięciem w łydkę przez mojego hyunga, kiedy ja chowałem się znowu za czarnowłosym.
- Dobra, dobra – powiedział jeszcze starszy, a ja nie mogłem się powstrzymać, aby nie stanąć na palcach, by dosięgnąć do jego ucha i szepnąć:
- Hyung nadal ma tę kolekcję?
- Mam, ale nową. Teraz mam w niej tylko Jimina i ciebie – wyjaśnił, przenosząc rękę na mój pas i przyciągając do swojego boku, co trochę mnie zaskoczyło, bo nawet Jiminnie hyung był ostrożny z takimi gestami w miejscach publicznych.
Pożegnaliśmy się już z jego przyjacielem, kierując do kasy i na razie przerywając poruszony temat. Jednak gdy tylko opuściliśmy sklep i skierowaliśmy w stronę działów spożywczych, ponownie się odezwałem, chcąc upewnić co do posiadanego przez hyunga materiału.
- Zdjęcia, hyung? – wyszeptałem, znów na chwilę do niego przybliżając.
- Tak, te, które mi wysłaliście niedawno – potwierdził, przez co moja twarz została schowana w jednej z dłoni, by ukryć moje zawstydzenie.
- Mam nadzieję, że żadne nagrania do tego nie dojdą. – Podzieliłem się z nim swoimi obawami, zaraz uczepiając trochę innego wątku. – Hyung? Czy twój przyjaciel jest naprawdę miły, czy tylko udawał? Bo Jiminnie hyung mówił, że jest arogancki i nie powinienem z nim rozmawiać. Ale pan Jung nie wydawał się taki zły... I już kazał mi mówić do siebie „hyung"... choć to zdecydowanie za wcześnie – wyznałem wszystko, nie pomijając najmniejszego szczegółu, by jak zwykle podzielić się z moimi hyungami swoimi spostrzeżeniami i analizami.
Czarnowłosy przewrócił oczami, uśmiechając się i kręcąc tuż po tym głową.
- Jiminnie po prostu mu podpadł dawno temu, a Hobi jest dość pamiętliwy. Ale poza tym jest bardzo przyjacielski. Wszyscy w dziale go lubią. Ale tak samo jak ja nie przepadam za Hyungsikiem, tak samo Jiminnie za Hoseokiem – wytłumaczył, co od razu ulokowałem w mojej głowie, zaliczając to do tych ważnych informacji o Yoongi hyungu. Lecz zaraz postanowiłem też podzielić się z nim moją opinią na temat przyjaciela Jiminnie hyunga.
- Hyungsik hyung? Jest naprawdę zabawny... - powiedziałem, nie będąc pewnym czy mogę dodać do tego tę drugą przypisaną mu cechę. Mimo wszystko postanowiłem zaryzykować. – I przystojny – wyszeptałem, nie zatrzymując się na tym słowie i zaraz kontynuując swoją wypowiedź. – Nie wiem dlaczego hyungowie nie lubią swoich najlepszych przyjaciół. Może przez charakter? – stwierdziłem, choć hyung skupił się tylko na tej pierwszej części skierowanych do niego słów, obejmując mnie nagle w pasie i przyciągając do siebie, przez co wpatrywałem się w niego zaskoczony.
- Hej... Tylko ja i Jiminnie możemy być dla ciebie przystojni. Jasne? – oznajmił, składając pocałunek na mojej skroni, kiedy ja zmieszałem się przez te słowa, spuszczając głowę. – Myślę, że nie da się tego wyjaśnić, kochanie – stwierdził jeszcze, mimo wszystko dodając coś na temat drugiej części mojej wypowiedzi.
- Myślałem, że Jiminnie hyung z tym zażartował... Przepraszam. Tylko hyungowie są przystojni – przyznałem, uśmiechając się już do niego i natychmiast obejmując go rękoma.
Starałem się w międzyczasie zakodować to w swojej głowie, aby nie robić im przykrości takimi słowami. A tuż po krótkim przytuleniu, ruszyliśmy w dalszą drogę, by w końcu skupić się na celu naszej wyprawy do galerii.
Yoongi:
Zakupy z Jeonggukie'm przebiegły bardzo sprawnie. Pozwoliłem mu pakować do koszyka nie tylko to, co mieliśmy na liście, aby uzupełnić nasze domowe zapasy, lecz także trochę słodyczy. Nie chciałem ani jemu, ani Jiminowi odmawiać nawet tak drobnych przyjemności. W końcu nie było to wcale dużo, a oni będą się cieszyć, więc dlaczego nie?
Przez cały czas obawiałem się czy Jiminnie zrobi to, o co został poproszony. Każda opcja dzisiejszego wyjścia była zła. Zostawienie Jeongguka, by posprzątał w mieszkaniu było nie fair, gdyż najmłodszy i tak robił to bardzo często, dlatego pojechał ze mną. Z drugiej strony puszczenie ich samych na zakupy sprawiłoby, że znowu wrócą nie z jedzeniem, a ubraniami, tak jak niedawno, gdy nie miałem czasu uzupełnić lodówki, więc dałem im pieniądze, by to zrobili. I tak ich wspólna garderoba powiększyła się o trzy nowe nabytki w postaci sweterka i dwóch par butów, a w lodówce nadal królowało światło...
Niestety opcja, na którą się zdecydowaliśmy również miała swoje minusy, chociażby w postaci lenistwa Jimina, o którym mogliśmy się przekonać tuż po wejściu do kuchni, gdzie nadal panował taki sam syf, jak przed naszym wyjściem.
Odłożyliśmy zakupy na blat, a ja westchnąłem niezadowolony. „Naszej gosposi" niestety nigdzie nie było, w przeciwieństwie do sterty naczyń, które należało wyjąć ze zmywarki...
Zacząłem masować skronie, by trochę się uspokoić. Jeongguk natychmiast wyłapał moje niezadowolenie, chcąc je chyba trochę załagodzić.
- Spokojnie, hyung, przebiorę się i zaraz się za to wezmę – powiedział szybko, wychodząc z kuchni.
Postanowiłem zająć się rozpakowywaniem, co w sumie nie zajęło mi zbyt dużo czasu. Jednak dopiero, gdy kończyłem opróżnianie torby, wrócił króliczek, ciągnąc za sobą zaspanego Jimina.
- Przepraszam, trochę mi się przysnęło... - mruknął jasnowłosy, przecierając słodko oczy. – Posprzątałem garderobę i tak się zmęczyłem, że chciałem się zdrzemnąć... ale nie sądziłem, że zasnę aż na kilka godzin – wytłumaczył, uśmiechając się półprzytomnie, zmierzając już samodzielnie w moim kierunku, aby ostatecznie wylądować w moich ramionach.
Nasz leniuszek.
Jeonggukie pobiegł po odkurzacz, zaraz z nim wracając, by móc zacząć sprzątać.
- Jeonggukie, zostaw to – poprosiłem, nadal obejmując prawie śpiącego na stojąco kurczaczka. – Jiminnie, prosiłem cię o posprzątanie mieszkania. Proszę w tej chwili się obudzić i dokończyć co zacząłeś – powiedziałem twardo, niezadowolony z takiej postawy młodszego. Chociaż kochałem go bardzo, bardzo mocno i miał u mnie liczne taryfy ulgowe, to od czasu do czasu musiałem go zmobilizować do pracy.
W odpowiedzi dostałem jęk i chłopak odchylił się, udając, że znowu zasypia, umiera lub mdleje, byle wyrazić swój sprzeciw.
- Nie szkodzi, hyung. Jeśli Jiminnie hyung jest „zmęczony", mogę bez problemu to zrobić – stwierdził Jeonggukie, widocznie rozbawiony tym wszystkim.
- Nie. Ty miałeś zrobić jakieś zadanie z angielskiego. Więc proszę iść się tym zająć – zadecydowałem, starając się pozostać nieugiętym. Jedna kapitulacja mogła ciągnąć za sobą kolejne, a wtedy już nic nie ugram.
Jeonggukie widocznie nie ucieszył się z odesłania go do nauki, ale powiedział tylko: „Dobrze, hyung" i poszedł do gabinetu.
Dlaczego to zawsze ja jestem tym złym...
- Jiminnie, idę posprzątać łazienkę. Jeśli skończę, a nie będzie gotowa reszta, to przez pół roku możesz zapomnieć o klapsach – powiedziałem poważnie, chcąc go zmotywować.
Od razu jego usta ułożyły się w rybkę i jęknął zrezygnowany.
- Hyuuung... To jest tak bardzo nie faaaaaair. Ja umręęęęę... - jęknął, kładąc dramatycznie grzbiet dłoni na czole.
- Nikt ci nie kazał zaczynać od garderoby, kochanie – zauważyłem, cmokając go w usta, by dodać mu trochę siły. – Fighting, Jiminnie – powiedziałem jeszcze i zostawiłem go, kierując się już do łazienki.
Nie spieszyłem się ze sprzątaniem, by dać mu czas na zabranie się do pracy. Jiminnie był bardzo oporny jeśli chodzi o obowiązki domowe, od małego był nauczony, że dostaje wszystko czego chce, dlatego tak przyziemne sprawy jak sprzątanie, były dla niego maksymalnie uciążliwe. Wiedziałem już z doświadczenia, iż w takich przypadkach najlepiej sprawdza się metoda kija i marchewki. Nie miałem zamiaru go karać, po pierwsze wiedząc, że i tak nie zdąży, a po drugie - to miał być dla niego tylko pierwszy szok, który motywował do walki o swoje przyjemności. Marchewkę miał dostać później. I nie, to nie jest aluzja do mojego penisa. No dobra, jest. Przecież trzeba go nagrodzić za heroiczny wysiłek, którego się podjął!
Sprzątanie zajęło mi jakieś pół godziny, może trochę dłużej, a gdy wszystko było już czyste, a ilość produktów stojących na wannie zmniejszyła się tylko do tych, które nadal mają zawartość, poszedłem wytrzeć kurze w pokoju gościnnym, sypialni i gabinecie. Jeonggukie męczył jakieś zadanie z angielskiego, ale nie przeszkadzałem mu, wiedząc, że ze swoimi zdolnościami i moim ich brakiem, świetnie sobie poradzi.
W końcu wylądowałem w naszym połączonym salonie z kuchnią, gdzie niezadowolony Jiminnie wycierał meble. Ruszyłem więc do zmywarki , którą należało opróżnić i zabrałem się za to, wyciągając kolejne naczynia.
- Hyuung! – Jiminnie zaraz znalazł się przy mnie, porzucając swoją dotychczasową pracę. – Spotkaliście KOGOŚ, prawda? – zapytał, mrużąc oczy.
Oho. Będzie źle.
- Spotkaliśmy Hobiego – przyznałem spokojnie, odkładając przetarty talerz na półkę. – Skąd wiesz?
- Wyczuwam takie raki, hyung. Niech nawet nie udaje miłego, bo taki nie jest. I nie zostawiaj z nim więcej Jeonggukiego, hyung – zażądał, zaciskając pięści.
Zapomniałem, że mam w szeregach żołnierza, który nie wie o toczącej się bitwie zbyt wiele. Mogłem poprosić Jeongguka, by nic mu nie wspominał, ale zakładałem, że sam z siebie będzie to wiedział...
- Czyli informacja już widzę poszła – mruknąłem, zerkając niezadowolony w stronę wejścia do gabinetu.
- Tak, też rozmawiam czasami z naszym chłopakiem, wiesz, hyung? – odpowiedział, mocno ironicznym tonem, co trochę mnie rozgniewało.
Co ty nie powiesz, Jiminnie? Ostatnio więcej z nim rozmawiasz, niż ze mną.
- Po prostu go spotkaliśmy. To, że wy za sobą nie przepadacie, nie znaczy, że jest zły – odparłem spokojnie, chcąc bronić przyjaciela.
- Niech mu nie miesza w głowie, bo sobie z nim pogadam – zakomunikował, odwracając się na pięcie, by wrócić na część pomieszczenia, gdzie urządzony był salon.
Poszedłem za nim i objąłem go. Nie chciałem wywoływać niepotrzebnych kłótni, zwłaszcza z tak błahego powodu.
- Jiminnie, proszę, nie denerwuj się o takie rzeczy – szepnąłem, całując go w ramię, na co on westchnął.
- Mam po prostu nadzieję, że więcej się nie spotkają.
- A ja mam nadzieję, że Jeonggukie więcej nie spotka Hyungsika – powiedziałem, zaciskając zęby. Tak jakoś przypomniał mi się ten nieprzyjemny aspekt tego wyjścia. – Powiedział, że uważa go za przystojnego.
Tak, jestem cholernie zazdrosny o moich chłopaków!
- Tak. Też to kilka razy słyszałem – zawtórował mi, a sądząc po jego minie, to w tym na pewno mieliśmy takie samo zdanie na ten temat. – Ale spokojnie, hyung. Hyungsik ma swojego faceta i traktuje Jeonggukiego jak brata.
Akurat do pokoju wszedł najmłodszy, zadowolony z widocznie skończonej nauki, a gdy zobaczył nas, od razu pojawił się obok, przytulając do mnie.
- Skończyłem – zakomunikował z uśmiechem.
- O króliku mowa – stwierdziłem, zmieniając naszą pozycję tak, by mógł oboje obejmować. – Co ja z wami mam... - Westchnąłem, podsumowując w ten sposób to nasze wesołe życie. – Ile ci jeszcze zostało, Jiminnie? – dodałem.
- Tu. I podłogiiii. – Ponownie zaczął jęczeć i symulować umieranie w męczarniach, co teraz już mnie bawiło, dlatego przewróciłem oczami z uśmiechem i zbliżyłem się do jego ucha, by zaproponować mu tę część z marchewką.
- Dokończ, Jiminnie, to wykorzystamy dzisiaj twój ulubiony bacik – powiedziałem tak, by Jeonggukie też słyszał, po czym przygryzłem płatek ucha chłopaka.
Natychmiast w odpowiedzi dostałem łobuzerski uśmiech z jego strony, ale nasz króliczek spierdzielił w podskokach do kuchni. Nie mógł się chyba jeszcze przyzwyczaić, ale tak właśnie wyglądały nasze domowe flirty, zwykle zakończone w łóżku. Dlatego, by trochę go oswoić z tym zachowaniem, nie mogliśmy wykluczać go z interakcji.
Klepnąłem jeszcze Jimina w pośladek, zadowolony z wizji spędzenia przyjemnego wieczoru, po czym poszedłem za najmłodszym, chcąc dokończyć sprzątanie z jego pomocą. Przez chwilę wszyscy milczeliśmy. Kurczaczek dostał jakiegoś turbodoładowania i praca szła mu jeszcze lepiej, a my spokojnie opróżniliśmy zmywarkę do końca.
W końcu wytarliśmy ręce, a wtedy Jeonggukie wsunął dłoń do tylnych kieszeni swoich spodni, wyciągając z niej jakiś mały notesik.
- Na urodziny Jiminnie hyunga zrobiłem coś własnoręcznie... I dla ciebie hyung też chciałem, ale... nie wyrobiłem się, przepraszam. Mogę... teraz ci to wręczyć, hyung? – powiedział, tłumacząc się z trzymanego przedmiotu.
Jego słowa mocno mnie zaskoczyły, ale naturalnie ciekawość wygrała, więc kiwnąłem głową.
- Eee... Tak, tak, oczywiście.
Króliczek przysunął się i wyciągnął ręce, by szybko przekartkować cały plik karteczek. Na każdej stronie był rysunek, który w takim przyspieszeniu zmienił się w ruchomy komiks! Może i rysunki nie były bardzo idealne, ale bez problemu rozpoznałem Jeongguka leżącego na ziemi, do którego podszedł rysunkowy Yoongi i wziął go na ręce. Po chwili dołączył do nich mini Jiminnie, a wtedy nad całą trójką pojawiły się serduszka.
Aż rozchyliłem usta, zachwycony tym prezentem.
- Jeonggukie... To jest świetne! – pochwaliłem go, przytulając mocno i dając buziaka prosto w usta. – Dziękuję, króliczku – powiedziałem i tym razem na dłużej złączyłem nasze wargi.
Radosny grymas nie znikał z twarzy chłopaka nawet podczas pocałunku, po którym objąłem go, zamykając w swoich ramionach.
- Raz jeszcze wszystkiego najlepszego, hyung – powiedział cicho.
Chyba faktycznie tamte straszne wydarzenie, którego byłem świadkiem, miało jakieś plusy. A przynajmniej jeden, bo Jeonggukie stał się naszym prawdziwym promyczkiem, jak słusznie nazywa go Jiminnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top