10 - Lies
@KakaSzczur jako Yoongi :)
@Avangeee jako Jikook :)
Wyproszone :P Dziewczynyy, widzę od Was po siedem komentarzy :)))
#jednopodsumowaniedlategorozdziału #Yoongsjestkochanyyy:3
~~~~~~~~~~~~
Yoongi:
Kolejne nudne zebranie sprawiło, że miałem ochotę wyskoczyć przez najbliższe okno. Firma, która zażyczyła sobie tej przeklętej gry, po raz kolejny dostarczyła nowy scenariusz z nowymi bohaterami, przez co większość naszej dotychczasowej pracy ponownie można było wywalić do kosza. Tak durnego klienta jeszcze nie było i nie tylko ja tak uważałem, co widziałem po pulsującej z nerwów żyłce mojego kierownika.
W pewnym momencie zacząłem liczyć, ile jeszcze razy przedstawiciel klienta powtórzy, że „To będzie hit", gdy nagle poczułem, jak mój telefon wibruje w kieszeni. Choć nie było to zbyt kulturalne, to jednak zdecydowałem się wyjąć urządzenie i sprawdzić co się stało. Przecież moje słonka są w domu i mogły coś wymyślić, co tylko powieli problemy na mojej głowie.
Ku mojemu zdumieniu, ale i zadowoleniu, okazało się, że była to tylko niewinna wiadomość z dołączonym zdjęciem. Dwa aniołki siedziały obok siebie w za dużych swetrach i uśmiechały się niewinnie. Jednak ten uroczy wygląd przełamały chokerami na szyjach, które swoją drogą bardzo mi się spodobały.
„Hello, hyung! Jak tam w pracy?"
„Czy moje aniołki się nudzą? Ślicznie wyglądacie" – odpisałem, starając się nie patrzeć zbytnio na ekran, by nikt się nie zorientował co robię. Miałem szczęście zajmować miejsce na samym końcu stołu, a kierownik siedział tak, że mnie nie widział. Zresztą, gdy sprawdziłem moje położenie, zorientowałem się, iż nie tylko ja coś kombinuję, bo kilku moich kolegów z zespołu także zerkała w dół.
I cudnie.
Spojrzałem znów na telefon, gdy tylko poczułem poruszenie się urządzenia. Tym razem przyszły dwa zdjęcia, prezentujące już nieco mniej grzeczne obrazki.
Na pierwszym Jeonggukie leżał na pościeli w samych zakolanówkach i rozpiętej koszuli, ukazującej jego tors oraz niezasłaniającej ud. Naciągał ją tak, by zasłonić krocze, a palce wolnej ręki wylądował między wargami, przygryzane delikatnie.
Drugie zdjęcie było równie pikantne, bo Jiminnie ubrany jedynie w spodenki na szelkach i z różkami diabełka idealnie kontrastował się z niewinnym króliczkiem. Patrzył w kamerę tak, jakby chciał zaraz zdobyć swoją ulubioną odżywkę do włosów.
„Taaak... trochę się nudzimy :)"
„Jiminnie, Jeonggukie, możecie próbować, ale nie podwyższę wam limitu na kartach po waszych ostatnich zakupach <3" – odpisałem, starając się pohamować uśmiech. Takie niespodzianki lubiłem i kurczaczek doskonale o tym wiedział. Dziwiło mnie natomiast, że króliczek dał się na to namówić, bo pamiętałem jego przerażenie, gdy zrobiłem mu zdjęcie w czasie lekcji ze związywania.
„A możesz nam hyung... zrobić coś innego? :)"
Ledwo przeczytałem wiadomość, a już przyszły kolejne fotografie - Jimin robiący malinkę na szyi najmłodszego oraz kurczaczek patrzący prosto w obiektyw po zrobieniu jej.
Nie lubiłem, gdy dochodziło między nimi do takich interakcji bez mojego udziału. Wiedziałem, że Jiminnie w pewnym sensie szkoli Jeongguka, a więc na pewno takie akcje są dla nich codziennością, o czym mogłem się przekonać przy pierwszym francuskim pocałunku z Jeonggukie'm. Jednak ta świadomość, że świetnie się bawią beze mnie... I ok, można mi zarzucić, że przecież też z Jiminnie'm uprawiam seks bez udziału Jeongguka, ale... To jest zbyt skomplikowane...
„Czyżby kolejna lekcja? Będę musiał coś tłumaczyć?"
Postawiłem na bardziej neutralną wiadomość, choć nie byłem już zbytnio zadowolony takim obrotem sprawy. Odpowiedzią naturalnie były zdjęcia.
Jeongguk leżący na łóżku w... samej uprzęży z kółeczkiem, które trzyma jasnowłosy.
Jimin w samych spodniach, uwiązany na smyczy, trzymanej przez króliczka.
„Dajemy sobie radę, hyung :)"
W to nie wątpię.
„Mam ochotę natychmiast wrócić do domu i się wami zająć. A teraz dość, bo zaczniecie sobie grabić"
Groźba chyba tylko ich nakręciła, bo na kolejnej fotografii obaj mieli kocie uszka, a Jeonggukie trzymał w ustach palec Jimina.
„Dość? Nie znamy takiego słowa, hyungie :)"
„Mam zebranie, przestańcie"
Śliczne nóżki kurczaczka w zakolanówkach i spódniczce, a zaraz po tym nóżki króliczka w kabaretkach i spódniczce. Poczułem, jak moje spodnie robią się ciasne.
„Ostatnie ostrzeżenie"
Jiminnie w stringach leżący na brzuchu i wypinający się do kamery, która uchwyciła go tak, bym widział zbereźny uśmieszek na jego ustach. Jeonggukie w lateksowych majteczkach ze skutymi za plecami rękami, klęczący na łóżku i patrzący w obiektyw zarumieniony.
Dość.
„Będę za pół godziny. Nie myślcie sobie, że ominie was kara"
Natychmiast wstałem od stołu i przemaszerowałem do krzesła kierownika, przepraszając za zamieszanie i szepnąłem mu na ucho, że dostałem wiadomość, iż sąsiadka zalała mi mieszkanie i muszę natychmiast wrócić do domu. Na szczęście był to naprawdę w porządku facet i machnął tylko ręką, oddelegowując mnie, a sądząc po jego minie, to zaraz wszystkich wygoni, by w samotności dokonać morderstwa na tym przedstawicielu.
Reszta spojrzała na mnie zazdrośnie, jakbyśmy byli dziećmi i wychowawczyni właśnie zwolniła mnie z lekcji z powodu symulowanego bólu brzucha. Wyszedłem szybko, zasłaniając torbą rosnące w spodniach wybrzuszenie, a w windzie odczytałem ostatnią wiadomość.
Chłopcy leżeli obok siebie z zamkniętymi oczami i lekko rozchylonymi ustami - obrazek, który mogłem oglądać za każdym razem kiedy lądowałem z Jiminem w łóżku.
Już po was.
Przemieszczenie się w krótszym czasie było dla mnie niemożliwe przez ruch panujący na drodze. Przeklinałem za każdym razem, gdy jakiś idiota zablokował mi przejazd i musiałem czekać na kolejną zmianę świateł. Jednak motywacja, którą dawały mi zdjęcia, znajdujące się już w odpowiednim folderze w moim telefonie, sprawiła, iż cierpliwie przejechałem trasę.
Ledwo przekroczyłem próg mieszkania, a już zacząłem ściągać z siebie kurtkę i buty, rozrzucając je byle jak na korytarzu. Nie musiałem krążyć po pomieszczeniach, bo od razu wiedziałem gdzie moje słonka będą czekać. Od razu skierowałem się do sypialni gdzie leżeli, przytuleni do siebie. Jedyny niegrzeczny akcent, który został z ich sesji to chokery i niewinne minki, które robili na pierwszym zdjęciu.
Zatrzymałem się w nogach łóżka, krzyżując ręce i przyglądając tym rozrabiakom.
- No, „aniołki", ładnie to tak?
- Wcześnie hyung wrócił – powiedział Jiminnie, grając zaskoczonego, na co najmłodszy zaraz mu zawtórował.
- Coś się stało, hyung?
Zmrużyłem oczy, patrząc na nich i nie odpowiadając na te pytania.
Zaraz zobaczymy czy będziecie się chcieli bawić, gdy z wami skończę.
Odwróciłem się i podszedłem do mojej szafy, z której zabrałem pierwszy lepszy krawat. Jedną dłonią szybko rozwiązałem ten, który miałem na szyi. Zrzuciłem jeszcze marynarkę, pozwalając wylądować jej na dywanie.
- Obaj ręce do góry – zażądałem tonem nieznoszącym sprzeciwu, wczuwając się już w swoją rolę dominanta.
Chłopcy zrozumieli co się święci, więc posłusznie wypełnili polecenie. Usiadłem na łóżku, zabierając się za związanie ich rąk w taki sposób, aby uniemożliwić im opuszczenie ich.
- Widzę, że mieliście bardzo produktywny dzień. Bardzo dobrze, to idealny czas na niezapowiedziane sprawdzenie waszej wiedzy – poinformowałem ich, łapiąc podbródek Jimina w palce i pocałowałem go mocno, choć bardzo krótko. – Ale dzisiaj dla odmiany pierwszy do odpowiedzi przyjdzie pan Jeon – dodałem i zostawiłem już jasnowłosego, przenosząc się nad Jeongguka.
Dzieciak spojrzał na mnie, tym razem autentycznie zaskoczony, a kątem oka widziałem, iż Jiminnie również nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
Przykro mi, ale mnie nie powstrzymacie. Sami tego chcieliście.
- Tak, panie Min? – zapytał królik niewinnym głosikiem, akceptując tym samym swoją karę.
- Dzisiaj czeka was coś więcej niż tylko teoria i ćwiczenia. Dzisiaj przejdziemy do prawdziwej praktyki – wyjaśniłem, unosząc palcami podbródek Jeongguka, a na widok malinki, którą wcześniej zrobił mu Jimin, aż się we mnie zagotowało. Zbliżyłem się, by tuż obok niej zrobić drugą, a moja dłoń gładziła bok chłopaka. Słyszałem jak wzdycha z przyjemności, a jego głowa ucieka na bok.
- Praktykę, panie Min? – Kurczaczek przerwał mi zaskoczony oraz lekko wystraszony moimi nieznanymi dla niego zamiarami.
Trochę zaufania, Jiminnie.
- Bez podpowiadania, panie Park. Następnym razem pomyślicie nad konsekwencjami – powiedziałem, pochylając się do niego, by zamknąć mu na chwilę usta kolejnym pocałunkiem.
- Panie Jeon, zadanie pierwsze – zacząłem, wyrzucając na razie kurczaczka z umysłu, co nie było wcale łatwe. – Proszę mi pokazać jak dobrze potrafi pan całować.
Natychmiast złączyłem nasze usta, a Jeonggukie bez problemu przyłączył się do zabawy, szybko wczuwając w swoją rolę. Był mi w pełni uległy, poddając się zarówno wargom, jak i językowi, wydając przy tym ciche pomruki przyjemności, które nakręcały mnie jeszcze bardziej.
- Piątka plus, panie Jeon – pochwaliłem, gdy w końcu pozwoliłem mu zaczerpnąć powietrza. – Zadanie drugie - wymień, jakie zwroty lubi słyszeć hyung w łóżku.
Przeniosłem się z pocałunkami na wrażliwą szyję, a dłońmi przejechałem po jego bokach, zmierzając prosto do pośladków, które ścisnąłem lekko.
- To... zależy od sytuacji i... - zaczął, ale chyba rozproszył się na moment. – „Jestem... cały twój, hyung", „Należę tylko do ciebie i Jiminnie hyunga"... ,,Twój... chłopczyk cię pragnie, hyung"... „Wejdź we mnie, hyung"... „Weź mnie, hyung"... „Mój... mój panie... jestem już... twardy"... - wyjęczał w końcu, a te wszystkie słowa tak pięknie brzmiały z tych nadal niewinnych usteczek. – „Pragnę cię, mój panie".
- Szóstka. Widzę, że ktoś przykładał się do nauki – pochwaliłem, ledwo odrywając się od jego szyi. – Ostatnie zadanie, panie Jeon. Sprawdzimy jak potrafi pan jęczeć.
Przesunąłem się na bok, by bez problemu sięgnąć do krocza chłopaka. Rozsunąłem zamek w jego spodniach i włożyłem dłoń między materiał spodni i bokserek. Masowałem powoli jego nadal ukrytą męskość, która twardniała z każdą chwilą. Oczywiście szyja nie została oszczędzona, będąc znowu maltretowana moim językiem. Jęki, które dzieciak przy tym wydawał były niczym muzyka dla moich uszu, a ja byłem dyrygentem wygrywania tej symfonii, przeplatanej czasem moim odpowiednio honoryfikowanym imieniem.
Długo nie musiałem się starać, bo poczułem jak pod moją dłonią robi się wilgotno, a ciało króliczka wygięło się, gdy doszedł z moim imieniem na ustach. Wątpliwości, które zagłuszałem, dotyczące tego czy na pewno powinienem mu to robić, zostały rozwiane, gdy tylko zobaczyłem wyraz twarzy Jeongguka, oddającego się uczuciu jakie przyniósł mu ten orgazm.
- Brawo, panie Jeon – pochwaliłem go, całując delikatnie. – Może pan odpocząć.
Złożyłem jeszcze pocałunek na jego czole, które skropił pot, zostawiając już, aby mógł złapać oddech, a sam przeniosłem się nad Jimina. Widziałem żar w jego oczach, który zdążył się tam pojawić przez to, co miało miejsce tuż obok niego.
- A pan, panie Park? Gotowy?
- Panie Min... Niech pan we mnie wejdzie... proszę, błagam. Jestem absolwentem, już wszystko umiem – zaczął jęczeć, aż rwąc się do mnie, jednak nie mogłem dać mu tego, czego oczekiwał, wiedząc, że Jeonggukie jest obok. Musi być po równo.
- Panie Park, obawiam się, że pan Jeon nie może jeszcze zobaczyć takiego etapu egzaminu. Ale zaraz i dla pana znajdę odpowiednie zadanie.
Zszedłem z łóżka, aby kilkoma szarpnięciami wyciągnąć spod nich kołdrę. Obróciłem jeszcze Jimina na brzuch, po czym ułożyłem się tuż za nim, okrywając nas zaraz kołdrą.
Słyszałem jak Jiminnie jęczy i krzyczy kilka zbereźnych perełek, które nakręcały mnie jeszcze bardziej. Błądziłem językiem, wargami oraz zębami po jego udach i pośladkach, a gdy już nakręciłem kurczaczka, wsunąłem język także do jego dziurki, wiedząc jak to lubi. U niego również nie musiałem długo czekać na orgazm, bo jego sperma po dwóch minutach ubrudziła pościel. Jimin podziękował za to szczytowanie i opadł z sił, a ja wynurzyłem się spod pościeli, układając się między moimi słodkimi, a zarazem seksownymi uległymi.
- Panie Park, wie pan, że to jeszcze nie koniec pana egzaminu? – zapytałem, patrząc na niego, ale jednocześnie gładziłem policzek Jeongguka. Sięgnąłem też dłonią do krawata, by rozwiązać starszego z nich. – Proszę chwilę odpocząć i pokazać mi co te usta potrafią oprócz całowania.
Jimin natychmiast przewrócił się na plecy i przez chwilę oddychał głęboko, aby się uspokoić.
- Mogę przytulić pana Jeona, panie Min?
Nie spodobała mi się ta prośba, bo w tej chwili chłopak powinien skupić się na mnie, ale bez słowa przeniosłem się, by zrobić mu miejsce. Patrzyłem jak przytulają się do siebie z uśmiechami, a po dłuższej chwili jasnowłosy odsunął się, poprawił majtki, czy raczej cienki sznureczek stringów, które odkryłem, kiedy zsunąłem z niego spodnie, i usiadł, posyłając mi łobuzerski uśmiech.
- Na leżąco, stojąco, czy siedząco, panie Min? – zapytał, oblizując wargi.
- Tak, by pan Jeon nie widział – przypomniałem, unosząc kołdrę, która okrywała mnie do połowy, sugerując tym samym co ma zrobić. – Zapraszam.
Jimin natychmiast znalazł się tam, gdzie powinien. Posłał mi jeszcze pożądliwe spojrzenie, a potem zniknął pod kołdrą. Nigdy jeszcze nie robiliśmy tego w taki sposób, a musiałem przyznać, że to dość ekscytujące.
Poczułem jak rozpina moje spodnie zębami, a następnie zsuwa bokserki, uwalniając tym samym moją czekającą już męskość. Nie narzucił żadnego tempa przy rozpoczęciu zabawy, pozwalając mi samemu o tym zadecydować.
- Proszę przyspieszyć, panie Park – powiedziałem, zachowując przy tym całkowity spokój, choć mój oddech trochę przyspieszył. Sięgnąłem też dłonią, by móc gładzić głowę kurczaczka przez kołdrę, a drugą ręką sięgnąłem do krawata, który nadal więził Jeongguka. Uwolniłem go, posyłając mu jeszcze uśmiech, ale zaraz skupiłem się na własnych doznaniach, serwowanych mi przez Jimina. Jasnowłosy postanowił pomóc sobie ręką, którą masował moje jądra, a w swoich działaniach był tak perfekcyjny, że pozwoliłem sobie na nieprzedłużanie tego i po prostu skończyłem w jego ustach.
- Wspaniale, Jiminnie. – Westchnąłem z przyjemności, wsuwając dłoń pod pościel, aby przeczesać mu włosy. Młodszy jak zawsze dumny z siebie, wyszedł spod kołdry i patrzył na mnie zadowolony, oblizując palce jakby właśnie skończył posiłek, a na koniec przejechał językiem po wargach.
- Szósteczka, panie Min?
- Zasłużona – przyznałem. – I zapomnijcie, że usunę te zdjęcia – dodałem, przeciągając się zadowolony z tak dobrze zakończonego dnia. Czułem, jak Jimin poprawia jeszcze swoje i moje spodnie, po czym ułożył się tak, bym mógł obejmować ich dwójkę.
- Któreś szczególnie przypadło hyungowi do gustu? – zapytał kurczaczek, krążąc dłonią po moim torsie, który uwolnił, rozpinając kilka guzików.
- Nogi – przyznałem, obejmując ich.
- Słyszałeś, Jeonggukie? Przygotuj się na noszenie spódniczek.
Najmłodszy natychmiast ukrył twarz w moim boku, na co zaśmiałem się i przyciągnąłem ich bliżej, uważając się w tej chwili za największego szczęściarza na świecie.
Jungkook:
Starałem się nie myśleć o tym, co usłyszałem z ust Jimin hyunga po powrocie z wyjścia z jego znajomymi. Po prostu usunąłem ten fragment z umysłu, wiedząc, że jeśli starszy nigdy więcej się przy mnie nie napije, nie usłyszę takich stwierdzeń. I choć bardzo lubię całą paczkę kremowowłosego hyunga, w szczególności Hyungsik hyunga, który jest naprawdę zabawny, to nigdy więcej nie zgodzę się na picie z nimi alkoholu. Nie sądziłem, że mój organizm aż tak źle go zniesie, w jednej chwili przywołując najgorsze myśli i nieprzyjemne uczucia, których nie potrafiłem się pozbyć, mogąc jedynie okazywać swoje przygnębienie poprzez wylane łzy. Na drugi dzień dopiero po pocałunku z Jimin hyungiem, mój umysł zrozumiał, że powinien wszystko odrzucić i skupić się na tym, co otrzymuję od moich hyungów. I tak też się stało.
Pierwszy pocałunek, pierwsze przefarbowanie włosów, pierwsze wyjście z przyjaciółmi na miasto, pierwsza malinka, pierwszy dotyk na moim ciele i... pierwszy orgazm przeżyty z moimi hyungami. Wszystko to było perfekcyjne, czasami zawstydzające, jednak idealne. Chciałem zagłębiać się w tę intymną sferę, zapamiętując każdy najmniejszy szczegół, wiedząc, że mój umysł chętnie je chłonie, prosząc o więcej.
Niestety moje odcięcie od rodziców, których do tej pory jakoś zbywałem tłumaczeniami o egzaminach, dużej ilości nauki lub po prostu brakiem czasu, zakończyło się wraz z nadejściem moich ferii. W pierwszym ich tygodniu, dokładnie w sobotę, otrzymałem telefon od rodziców o zbliżaniu się do Seulu. Nie umawiałem się z nimi na jakąkolwiek wizytę, dlatego tuż po rozłączeniu oznajmiłem hyungom o tej tragedii, zaczynając przynosić swoje rzeczy do pokoju gościnnego. Wygodniej było po prostu im wyznać, że mieszkam z parą homoseksualistów, niż przyznać, że jestem choćby z jednym z nich.
Po ułożeniu większości rzeczy w szafkach i na półkach oraz przeniesionym z gabinetu biurku, zająłem się sprzątaniem naszego mieszkania. Razem z Yoongi hyungiem utrzymywaliśmy w nim porządek, dlatego nie miałem z tym większego problemu. A po względnym posprzątaniu i ustaleniu faktów, których musimy się trzymać, poszedłem się przebrać w jeden z moich standardowych strojów, w czym oczywiście pomógł mi Jiminnie hyung, znów narzekając na moje białe koszulki i podarte spodnie. Choć dość szybko przyznał, że przyszedł tu głównie po to, aby pooglądać moje nagie ciało. Jego słowa mocno mnie zawstydziły, a krótki pocałunek sprawił, że na moich policzkach pojawiły się gorące rumieńce. I akurat w tym samym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, który przyspieszył bicie mojego serca bardziej niż usta Jimin hyunga.
Ruszyłem w stronę wyjścia, biorąc głęboki oddech i starając się pozbyć tych czerwonych rumieńców na policzkach.
Spokojnie, to tylko zwykła wizyta, o niczym się nie dowiedzą, będzie dobrze...
Pochwyciłem za klamkę od drzwi, powoli je otwierając i zaraz witając rodziców krótkim ukłonem i zapraszając ich do środka.
- Dzień dobry, synku. – Niska szatynka chętnie przekroczyła próg naszego mieszkania, przytulając mnie od razu i kierując w głąb korytarza, aby zacząć rozbierać.
Trochę wyższy ode mnie mężczyzna, o takim samym króliczym uśmiechu, wkroczył zaraz za nią, czochrając mi włosy i posyłając uśmiech.
- Cześć, Kookie – przywitał się, używając zdrobnienia, które było przypisane właśnie do Busan. To Hyunseokie je wymyślił, dlatego nie chciałem, aby nikt poza rodziną tak do mnie mówił. – Miło, że w końcu możemy cię zobaczyć, skoro się tak wypinałeś na swoich staruszków.
- Byłem zajęty, tato, mówiłem wam – wyjaśniłem natychmiast, poprawiając włosy i czekając grzecznie aż zdejmą z siebie kurtki, abym mógł je powiesić i zaprosić ich do salonu. W kuchni nie mieliśmy miejsca na przyjmowanie tak dużej ilości gości przy całej naszej trójce, dlatego musieliśmy to zrobić na kanapie przy stoliku do kawy.
- Herbaty, kawy, soku, wody? – zapytałem, choć już domyślałem się czego sobie zażyczą.
- A masz soju? – zażartował mój tata, po którym na szczęście nie odziedziczyłem „poczucia humoru".
- Sunho... Prowadzisz – zauważyła zdenerwowana już mama, kiedy ja stałem po prostu, czekając cierpliwie aż się na coś zdecydują.
- Herbaty...
- A ja kawę. Czarną.
Kiwnąłem głową, pozwalając im zająć miejsca na czarnym meblu, idąc już do kuchni, z której bez problemu mogliśmy rozmawiać dzięki otwartemu przejściu z salonu do kuchni.
- A gdzie twoi przyjaciele? Nie przyjdą nas przywitać? To bardzo niekulturalne z ich strony... - stwierdziła nagle moja rodzicielka, czego nie mogłem sprecyzować, bo zaraz mój tata musiał dorzucić coś od siebie.
- Zamknąłeś ich w szafie, by twojej mamusi się nie wystraszyli?
Pokręciłem głową, wzdychając cicho i nastawiając już wodę. Oczywiście zaraz do nich wróciłem, stając pod ścianą przy kuchni, aby w każdej chwili wrócić do przygotowywania zamówionych napojów.
- Yoongi hyung chyba pracuje... Ale... - zacząłem, już chcąc wytłumaczyć nieobecność obu hyungów, jednak w tym samym momencie w pomieszczeniu pojawił się jeden z moich aniołów stróżów, posyłając wszystkim szeroki uśmiech i kłaniając się moim rodzicom.
- Dzień dobry. Park Jimin, współlokator. Mają państwo zdolnego syna – stwierdził na wejściu, kierując swoje kroki prosto do mnie, aby stanąć obok i objąć ramieniem. – Pilny z niego uczeń i bardzo uczynny – dodał, przekręcając głowę tak, aby starsi nie mogli tego widzieć, dzięki czemu puścił do mnie oczko, momentalnie zawstydzając.
Aby nie myśleć o „seksuologii" i „lodologii", uciekłem znowu do kuchni, po prostu słuchając rozmowy Jimina z moimi rodzicami i w międzyczasie szykując dwa naczynia na kawę i herbatę.
- Cóż za... ciekawy kolor włosów – powiedziała moja rodzicielka, oczywiście niezbyt zadowolonym tonem głosu, choć nie sądziłem, aby to jakkolwiek zraziło mojego ukochanego, który od razu jej za to podziękował. – Mam nadzieję, że nasz syn nie sprawia wam problemów. Zdziwiliśmy się z mężem, gdy powiedział, że chce się wyprowadzić od babci...
- Państwa syn to prawdziwy aniołek. I proszę się o niego nie martwić, opiekujemy się nim z Yoongi hyungiem – podkreślił, na co uśmiechnąłem się pod nosem, nasypując jedną łyżkę kawy do filiżanki oraz herbaty do kubka.
- Siadaj z nami, porozmawiamy trochę – zaproponował mój tata, przez co aż się wychyliłem zza ściany, przyglądając im lekko zmartwiony. Starszy widocznie przyglądał się Jimin hyungowi, a moja mama nadal miała niezadowoloną minę, patrząc na jego fryzurę.
Przecież wygląda jak kurczaczek... ślicznie i uroczo!
Wycofałem się już z powrotem do pomieszczenia, chwytając za czajnik i nalewając wrzątek do naczyń. I akurat gdy skierowałem się z powrotem do salonu, mama musiała zadać pytanie, przez które zacząłem się jeszcze bardziej stresować.
- Twój chłopak chyba nie przepada za towarzystwem?
- Minji, syn ci mówił, że pracuje.
- Chcę po prostu wiedzieć z kim mieszka mój syn.
Jak najszybciej podałem im oba napoje, siadając koło nich, tak aby bez problemu widzieć twarz Jimin hyunga.
- Pani jest księgową, prawda? Matematyk z zamiłowania – pochwalił się, pokazując na siebie i nadal uśmiechając szeroko. – Często pomagam Jeonggukiemu w lekcjach – dodał, chyba dobrze już wiedząc jak kupić moją mamę, zamartwiającą się o moją edukację.
- O, to cudownie! – Ucieszyła się, choć moje ręce nadal zaciskały się mocno na udach, nie mogąc rozluźnić przez cały ten stres. – Tyle lat próbowałam go uczyć, ale ciągle miał z tym problemy.
W momencie skończenia przez moją rodzicielkę zdania, przyszedł do nas w końcu Yoongi hyung, kłaniając się i sprawiając, że trochę to zdenerwowanie mnie puściło.
- Dzień dobry państwu. Jestem Min Yoongi, bardzo miło mi państwa poznać. Przepraszam, że dopiero teraz, ale dzwonili do mnie z biura i musiałem załatwić z nimi sprawę.
- Pracuje pan, panie Min? – Moją mamę od razu to zainteresowało. Zapewne zmartwił ją też wiek hyunga.
- Tak, jestem grafikiem. Projektuję postacie do gier komputerowych.
- Chyba bardzo ciekawa robota – stwierdził mój tata, ożywiając się przez tak dobrze znany mu temat, bo lubił sobie od czasu do czasu pograć na konsoli, czy też komputerze.
- Tak, uwielbiam ją – odpowiedział czarnowłosy, zajmując już miejsce obok Jimin hyunga, który w sekundzie złapał go za rękę, posyłając uśmiech, przez który nie poczułem się zbyt dobrze.
- Hyungowie... też się czegoś napiją? Przyniosę – zaproponowałem, wstając już i nie czekając na ich odpowiedź. Takie momenty, pomimo wszystkich myśli, i tak mnie bolały.
Drżącymi rękoma nalałem soku do szklanek, zaraz do nich wracając i stawiając naczynia na stoliku. Odruchowo zerknąłem na siedzących hyungów, jednak nie trzymali się już za ręce, a żeby ta sytuacja się nie powtórzyła zaproponowałem rodzicom obejrzenie mojego pokoju i tym samym zabranie od ukochanych.
- Bardzo chętnie zobaczę jak mieszkasz – zadeklarowała kobieta, podnosząc się z kanapy i ruszając w stronę wyjścia z salonu. Tata chyba wolał kontynuować wypytywanie Yoongi hyunga o jego pracę, czego nie miałem zamiaru przerywać, zabierając tylko mamę do „mojego pokoju".
- Nie sprawia ci problemów to, że z nimi mieszkasz, Kookie? – zapytała zmartwiona, jak tylko zamknąłem za nami drzwi. – Nie robią ci chyba żadnej krzywdy, prawda? Nie zmuszają do niczego?
- Krzywdy? Mamooo... to moi najlepsi przyjaciele. Opiekują się mną i we wszystkim pomagają – podkreśliłem po raz enty, mimo wszystko trochę będąc przerażony tą dociekliwością rodzicielki.
Starsza wyciągnęła do mnie rękę, sięgając do moich włosów i zaczynając je głaskać, za czym musiałem przyznać, że trochę tęskniłem.
- Martwię się po prostu. Nie mam nic przeciwko ich związkowi, zresztą... to, jak ten Min patrzy na tego blondynka. – Uśmiechnęła się, widocznie rozmarzona, kiedy ja poczułem jak w moim gardle już rośnie wielka gula. – Ale naprawdę się cieszę, że znalazłeś przyjaciół, synku. Martwiłam się o tę twoją rękę, ale widzę, że wszystko w porządku. – Zmieniła na szczęście temat, dzięki czemu mogłem jej posłać nieco smutny uśmiech, podwijając rękaw bluzy i pokazując całkowicie zdrową już rękę.
- Tak, już jest w porządku. Pani doktor mówiła, że może mnie czasem pobolewać, ale jak do tej pory żadnego bólu w niej nie odczuwałem – zauważyłem, uśmiechając się już normalnie, bo mój umysł zaczął się skupiać na nowym wątku, znów odrzucając ten bolesny.
Mama jeszcze przez chwilę oglądała moją rękę, mówiąc, że muszę na siebie uważać. Po czym obejrzała mój na szybko przygotowany pokój, na szczęście nie znajdując w nim nic podejrzanego.
Reszta ich wizyty opierała się na rozmowach całą piątką. Musiałem opowiedzieć im o szkole i egzaminach, potwierdzić brak dziewczyny i skupianie na nauce, oraz o postępach w rozwijaniu mojego talentu. Ostatecznie po dodatkowym wyciągnięciu z hyungów kilku faktów z ich życia, mama i tata zaproponowali wspólny spacer i zakupy, na które przystałem, zostawiając ukochanych samych w mieszkaniu. Jednak nawet po kilku godzinach na mieście i pożegnaniu rodziców, nie byłem w stanie wracać do domu. Wysłałem tylko SMS-a do Jiminnie hyunga, że wrócę za kilka godzin, bo muszę się przejść i pomyśleć. Oczywiście cała ta sprawa dotyczyła tego, co już dawno zauważyłem, po prostu to w sobie trzymając. Lecz po wytknięciu mi tego faktu przez Jiminnie hyunga oraz mamę, to zabolało podwójnie.
Miałem ochotę nie wracać na noc i mimo wszystko dać im czas dla siebie, którego najwyraźniej potrzebują. Bo nawet jeśli kremowowłosy hyung zdołał mnie w pełni pokochać, to Yoongi hyung... już nie. I widziałem to w każdym jego geście, spojrzeniu i czasami słowie. Na początku mogłem to usprawiedliwiać traktowaniem mnie delikatnie ze względu na wiek, brak doświadczenia i chęć przyzwyczajenia do nowej sytuacji, jednak po pięciu miesiącach... czułem, że źle zrobiłem godząc się na ich układ.
Jiminnie hyung w końcu by o mnie zapomniał... i byliby szczęśliwi.
Nie mogłem powstrzymać łez, które pojawiły się w moich oczach, próbując się z nich wydostać już od kilku dni. W końcu starałem się wszelkim moim wkładem w każdą interakcję z Yoongi hyungiem i dążeniem do oddania hyungom swojego ciała, pokazać jak bardzo ich obu kocham, teraz nie wiedząc już czy moja miłość w ogóle jest słuszna.
Yoongi:
Zauważyłem, że w ostatnim czasie Jeonggukie zachowywał się naprawdę dziwnie. Zdawał się wręcz unikać spędzania czasu ze mną i Jiminem, gdy byliśmy razem w trójkę. Za każdym razem, kiedy kończyłem pracę i chciałem z nimi posiedzieć, najmłodszy nagle miał jakieś „inne obowiązki". I może zrozumiałbym to, gdyby zachowywał się tak tylko w stosunku do mnie, bo wtedy wiedziałbym, że prawdopodobnie zrobiłem coś źle i należało za to przeprosić. Zastanawiałem się, czy nie jest to spowodowane tym, na co sobie pozwoliłem przy ostatniej akcji z ich zdjęciami. Ale Jeongguk robił dokładnie to samo względem Jimina. Oczywiście gdy miałem chwilę, a nasz chłopak znikał, spokojnie mogłem spędzić trochę czasu z króliczkiem. Jednak powrót jasnowłosego był równoznaczny z ucieczką. Nic z tego nie rozumiałem, dlatego musiałem podjąć stanowcze kroki w tym zakresie.
Nie chciałem, by Jiminnie mieszał się w to, bo czas najwyższy, bym nauczył się jakoś rozwiązywać problemy naszego słonka bez ingerencji kurczaczka. Dlatego kiedy Jiminnie wyszedł w sobotę ze znajomymi, postanowiłem wykorzystać okazję i porozmawiać. A biorąc pod uwagę, iż temat nie był prosty - martwiłem się okropnie. I to właśnie było powodem, dla którego przez dobre pół godziny po prostu gapiłem się w ekran telewizora, marnując czas, zamiast pomóc chłopakowi, który przytulał się do mojego boku, objęty moim ramieniem. Jednak program o kosmitach zrobił się tak strasznie nudny, że w końcu podjąłem decyzję i odważyłem się zacząć temat.
- Jeonggukie, chciałbym z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym
Poczułem, jak jego ramiona spinają się na te słowa. Nie ma co ukrywać - nikt ich nie lubi, nic więc dziwnego, że trochę się wystraszył.
- Tak, hyung? – zapytał niepewnie.
- Zauważyłem, że w ostatnim czasie... uciekasz – powiedziałem prosto z mostu to, co zaobserwowałem. Odwróciłem się do niego i trochę odsunąłem, aby móc spojrzeć na jego twarz. – Czy coś się dzieje, króliczku? Wiesz, że możesz nam powiedzieć.
Zachowałem całkowity spokój, choć bardzo mnie niepokoiło jego zachowanie. Zbliżyłem usta do jego włosów, by złożyć na nich delikatny pocałunek.
Dzieciak nie zareagował na to najlepiej. Złączył dłonie i uciekł wzrokiem, próbując udawać, że wszystko jest w porządku.
- N-nie, hyung. Nie uciekam. Mam tylko... więcej rzeczy do zrobienia... - powiedział, starając się zachować swój naturalny głos, ale za dobrze słyszałem w nim smutek.
Czyli jest coś wielkiego na rzeczy.
- Kochanie... - zacząłem ostrożnie, łapiąc jego podbródek, by delikatnie odwrócić go w moją stronę. Te smutne oczka były naprawdę bolesnym widokiem. – Widzę, że coś jest nie tak. Coś cię męczy.
Przybliżyłem się i delikatnie pocałowałem słodkie usteczka, mając nadzieję, że w ten sposób przekona się do mojej szczerej chęci pomocy. Uzyskałem jednak zupełnie inny rezultat, bo Jeongguk uciekł głową w bok, w dodatku odsunął się i objął jedną ręką własne ciało, kręcąc przy tym głową.
- Jeonggukie, oddalasz się od nas – zauważyłem, siadając bokiem, aby mieć na niego lepszy widok. – Martwię się o ciebie, króliczku. Proszę, porozmawiaj ze mną – dodałem, kładąc dłoń na jego ramię.
- Dlaczego hyung... zawsze mówi rzeczy... które po prostu powinien, a nie... naprawdę czuje? To... to... przez Jimin hyunga? Jeśli... tak nie jest... mogę... - wyszeptał, kręcąc głową i objął się także drugą łapką, jakby chcąc przede mną schronić.
Potrzebowałem chwili, by zrozumieć i zinterpretować jego słowa. To, do jakich wniosków doszedłem, bardzo mi się nie podobało.
- Jeonggukie... czy ty... czujesz się przeze mnie niekochany? – zapytałem wprost, chcąc jak najszybciej to wyjaśnić i naprowadzić młodszego na odpowiedni tor myślenia.
Chłopak jak na zawołanie ukrył twarz w dłoniach, momentalnie zalewając się łzami. Spróbował wstać, jednak nie pozwoliłem mu na to, łapiąc za boki i przyciągając do siebie, by mocno przytulić.
- Jeonggukie... Co ty sobie kochanie ubzdurałeś w tej ślicznej główce... - zacząłem, całując go we włosy, a dłonią gładziłem plecy. – Jeonggukie, tak bardzo cię przepraszam... Kocham cię, bardzo, bardzo mocno. Przepraszam, że nie potrafię ci tego okazać.
- Powinienem... powinienem... pozwolić hyungom się kochać. Zepsułem hyungom związek... i hyung przez to cierpiał... - Zaszlochał. Widocznie mój stan sprzed kilku miesięcy był jednak bardziej widoczny, niż mi się wydawało.
- Nieprawda, Jeonggukie. Nie będę cię okłamywał, bo z początku faktycznie było to dla mnie dość trudne, ale teraz nie wyobrażam sobie, by miało cię nie być w naszym życiu. Nic nie zepsułeś, po prostu uzupełniłeś to, czego nam brakowało. Jeonggukie, pozwól mi to wyjaśnić tak, by rozwiać twoje wątpliwości – zacząłem, zbierając się na naprawdę trudne dla mnie wyznanie. – Gdy poznałem Jimina, był dokładnie w twoim wieku. Ale zachowywał się w zupełnie inny sposób niż ty. Pewny siebie, stanowczy, biorący od życia to co chce, z zadziornym charakterem. Od razu między nami zaiskrzyło. I nie wiem czy ci opowiadał, ale jeszcze tego samego dnia wylądowaliśmy w łóżku. Tak właśnie zaczęła się nasza znajomość. Może i Jiminnie jest uroczy, jednak od samego początku wiedziałem, że to mały diabełek, z którym mogę puścić wszelkie hamulce. Dla mnie to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, lecz czyste pożądanie. Prawdą jest, że po miesiącu czasu byłem już w nim zakochany po uszy, gotów dla niego nieba uchylić. Biorąc pod uwagę nasze charaktery, wiedziałem od początku co mogę robić, by sprawiać mu przyjemność. Ale z tobą... Jeonggukie, przy naszym pierwszym spotkaniu myślałem, że jesteś dużo młodszy. Po prostu takie zderzenie mojego obrazu osiemnastolatka z tym, co znałem przez Jimina... Naprawdę nie miałem pojęcia, jak powinienem się zachowywać przy tobie, bo wydawałeś się, jakbyś był z najdelikatniejszego szkła. Nadal chyba nie do końca wiem jak powinienem cię traktować. Wydaje mi się, że ze względu na twoją niewinność, nie powinienem robić lub mówić pewnych rzeczy, które Jiminowi okazuję na co dzień. Boję się, że to może ci się nie spodobać, że będziesz przez to zniechęcony do mnie, że nie będziesz się dobrze czuł w moim towarzystwie. I chyba sprawiłem, że właśnie tak się poczułeś, co? – zapytałem, pochylając się, by pocałować jego czoło. – Przez moją pracę spędzam z tobą znacznie mniej czasu niż ma go dla ciebie Jimin i tak naprawdę nadal mało o tobie wiem. Ale bardzo chciałbym to nadrobić, bo cię kocham, króliczku – wyznałem całkowicie szczerze, patrząc w jego zapłakane oczka z czułością.
- Ta... miłość, hyung... jest i tak... znacznie mniejsza od... od uczucia, którym... darzysz Jimin hyunga... - wyszeptał niepewnie. – Nawet... moja mama uważa, że jesteście dla siebie stworzeni, hyung...
Jak ma ci to wyjaśnić, aniołku...
- Nie, to nie tak, Jeonggukie – stwierdziłem, kręcąc głową. – Może to nie do końca dobre porównanie, ale to tak trochę jak z rodzicami i ich dziećmi. Czysto teoretycznie rodzice swoje dzieci powinni kochać tak samo. Ale starsze dziecko, przy którym poznawali uroki rodzicielstwa, będzie traktowane inaczej niż młodsze. Może i kochają je równie mocno, ale... no inaczej. Tak się właśnie czuję z wami. Jimina kocham dłużej i nie potrafię porównywać tej miłości do kochania ciebie, gdyż obie te miłości mają inne cechy. Tu nie chodzi o wielkość uczucia Jeonggukie. Być może bierze się to też z tego, iż jak wspominałem, spędzam z tobą za mało czasu, nie mogę się tobą wystarczająco nacieszyć. Zazdroszczę trochę Jiminowi, że ma cię prawie ciągle na wyłączność – wyjaśniłem ze smutnym uśmiechem. Ostatnim razem skłamałem Jiminniemu, mówiąc o tym, że kocham Jeongguka tak samo mocno. Bo tego naprawdę nie można było do siebie porównywać, jednak wiedziałem, że Jimin zinterpretowałby to w nieodpowiedni sposób, dlatego lepiej było po prostu dać mu słowa, których oczekiwał. Króliczek, który został przez to skrzywdzony, zasługiwał na wyjaśnienie.
Młodszy przetarł zapłakane oczy i myślał przez chwilę nad moimi słowami, ale w końcu położył rękę na moim policzku, choć z jego twarzy nie zniknął smutek.
- Przepraszam, hyung. Przepraszam! – krzyknął, wtulając się we mnie i znowu płacząc.
- Nie, to ja przepraszam. Przepraszam, że płaczesz przez moje zachowanie – szepnąłem.
Kilkakrotnie ucałowałem jeszcze te brązowe kosmyki, prosząc w duchu, by już nie wylewał łez i nie musiał się więcej smucić, zwłaszcza z tak nieprawdziwego powodu.
- Chyba będę musiał przychodzić do ciebie na zajęcia z Jeonggukologii. Muszę się jeszcze bardzo dużo dowiedzieć w tej dziedzinie – zauważyłem, na co on zaśmiał się cicho.
Poczułem, jak między nas wsuwa się jego ręka, którą otarł łzy.
- Hyung już dużo o mnie wie, ale... chętnie zapiszę pana na te zajęcia – odpowiedział, znów śmiejąc się cicho, co ucieszyło moje serce, bo to znaczyło, że wszystko było już w porządku.
Resztę dnia spędziliśmy razem, prowadząc wiele rozmów, które pozwoliły mi lepiej zrozumieć co mogę robić z naszym słoneczkiem i czego ode mnie oczekuje. Ale też dużo czasu poświęciliśmy na całowanie. Chłopak przyznał, że wiele razy próbował się ich ode mnie domagać, ale ostatecznie przez nieśmiałość rezygnował, co wydawało się urocze, dlatego obiecałem, iż to do mnie będzie należeć inicjowanie takich sytuacji. Poza tym zdradził mi, że klapsy, które zaserwowałem Jiminowi na jego oczach niezbyt go przekonują, więc obiecałem, iż nie podniosę na niego ręki, skoro mu się to nie podoba.
Po powrocie Jimina mogliśmy obejrzeć w trójkę odcinek dramy „Goblin", a gdy już się wykąpałem, spojrzałem do skrzynki mailowej, myśląc, że dostałem coś z pracy, bo przyszło powiadomienie, jednak nadawcą wiadomości okazał się Jimin. Już sam tytuł zdradził mi, że moje Jikooki zdążyli porozmawiać, gdy mnie nie było. Otworzyłem więc załączony plik, a moim oczom ukazał się ciekawy tekst.
Instrukcja obsługi/kochania Jeongguka:
1. Całuj.
2. Przytulaj.
3. Lubisz te urocze rumieńce, hyung? - Powiedz komplement.
4. Zaproś do wspólnej zabawy... z Księżniczką.
5. Wspomnij o jego drugim hyungu :P
6. Noś na rękach/barana. – To tylko 52 kg, a ile radości :)))
7. Pozwól opowiedzieć co słychać na rynku muzycznym, BlackPink i tak dalej...
8. Poganiaj się z nim, pobaw w chowanego, pograj w „papier, kamień, nożyce", pogilgocz, opowiedz suchar, itp.
9. Pamiętasz wasze konsultacje? On je uwielbia.
10. Wspólne zdjęcia? Jak najbardziej (mogą być też pikantne, przyzwyczaiłem).
11. Potrzymaj za rękę.
12. Nie poruszaj tematu przedmiotów ścisłych!
13. /Tylko MYG!/ On uwielbia twój głos, opowiadaj mu jakieś historie i głaszcz dużo po głowie.
Uwagi: Kiedy jest smutny - włożyć jeden żelek do otworu gębowego. Kiedy jest podniecony - włożyć inny ŻELEK do otworu między pośladkami (opcja będzie aktywna wkrótce).
Uwagi pt. 2: Przechowywać w ciepłym miejscu, najlepiej w ramionach!
Zaśmiałem się po przebrnięciu przez tę instrukcję. Nie była w sumie trudna, choć tak jak podejrzewałem - wymagała ode mnie zupełnie innych rzeczy niż przy Jiminie.
To nic. Nauczysz się. Przecież ich kochasz, Yoongi.
Z tą myślą, pełen wiary w lepsze zbudowanie naszego związku, skierowałem się do sypialni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top