my korean shampoo

Jeongguk

Jako wschodząca gwiazda hokeja na lodzie miałem swoje przywileje. Już w Ameryce dosadnie odczuwałem skutki popularności, ale teraz to było co innego. Wtedy byłem jeszcze dzieciakiem, licealistą, za którym szalało no właśnie - liceum. Mieliśmy fory u nauczycieli, czasami miejscowi policjanci odpuszczali nam mandaty, a w Portland co niektórzy nas znali. To było fajne, trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że każdy przywilej jest lepszy od żadnego. Dobra, może coś by się znalazło. Mądraliński Jimin na pewno miałby już ze sto przykładów na obalenie tego stwierdzenia, ale nie to jest ważne. Ważne jest to, że udało mi się szybko wybić w sporcie w Korei, a ten rynek rządził się zupełnie innymi prawami, niż ten za oceanem. Tu na reklamach byli głównie idole. Za przeproszeniem - ten kraj srał nimi, gdzie tylko mógł. Byli na bilbordach, w telewizji, na przystankach autobusowych, byli twarzami banków, skarpetek i telewizorów. Kanony piękna były tu ściślej określone. W Ameryce musiałeś się wyróżniać, a tu właśnie wpisywać w standardy. Dlatego zdziwiłem się, kiedy manager naszej drużyny poprosił mnie na słówko.

- Reklama szamponu.

- Reklama szamponu? - powtórzyłem za nim, jakbym nie wiedział, co to "reklama" i co to "szampon". - Ale że co?

- Czym myjesz włosy, Jeongguk?

Popatrzyłem na pana Seunga jak na debila.

- No, szamponem?

- Pytam o markę.

- Jimin robi takie zakupy. Eee, w sumie nie wiem. Ryoe, JJS, może jakimś amerykańskim wynalazkiem? Nie pamiętam. Biorę to, co stoi przy wannie - wyjaśniłem, a trener wyjął swojego tableta i po chwili stukania pokazał mi zdjęcie czarnej buteleczki z głową tygrysa na opakowaniu.

- Kojarzysz T-Shine?

- Kojarzę.

- Ich agent skontaktował się z nami i zaproponował współpracę. Będziesz twarzą ich marki. Chcą nakręcić spot reklamowy i wywiesić twoją nienaganną buźkę na jakimś plakacie w centrum Seulu i w jeszcze kilku innych miastach.

- Czekaj, zwolnij szatanie. Mam być ich modelem?

- Trzeba tylko ustalić kiedy i za ile rozpoczynasz zdjęcia - odparł z uśmieszkiem trener, zaraz podsyłając mi dwie wizytówki. - To numer tego agenta. A to numer Min Yoongiego, managera Hoseoka. Wiesz, że Hoseok występował już wcześniej w reklamie i wpłynęło to bardzo pozytywnie na wizerunek naszego klubu. T-Shine na pewno zaproponuje dobre pieniądze, więc skorzystaj. Zadzwoń do Mina, wynegocjuje lepsze warunki współpracy i pewnie załatwi ci jeszcze roczny zapas tego szamponu. Z nim nie zginiesz. Pogadaj z Hoseokiem, jeśli masz wątpliwości.

Wątpliwości nie miałem, ale i tak uważałem, że wypada porozmawiać z kolegą z lodowiska. Jung Hoseok był kapitanem naszej drużyny i chyba najlepiej dogadywałem się właśnie z nim. Wydawał się pozytywnie zakręcony, ale podczas meczu był naprawdę skupiony i cholera, w pewnym stopniu przypominał mi Jasona. Potrafił nas zmotywować lepiej niż trener i znał dobrze nasze mocne strony i słabości. Gdyby nie był tak zabiegany to najpewniej już zdążylibyśmy się jeszcze lepiej zaprzyjaźnić.

Zadzwoniłem do niego, kiedy tylko opuściłem pokój trenera. Nie odebrał, ale napisał mi wiadomość.

Zapisałem więc numer Min Yoongiego, z zamiarem zadzwonienia do niego, jak radził trener i Hoseok. Musiałem najpierw jeszcze skonsultować się z Jiminem, więc kiedy tylko wróciłem do domu, napisałem mu, że mam coś ważnego do obgadania. Wrócił z kawiarni niecałą godzinę po moim powrocie, więc od razu zajęliśmy się przygotowaniem obiadu.

- To o czym chciałeś porozmawiać?

- Twój najprzystojniejszy chłopak na świecie został dziś poproszony o użyczenie swojej pięknej facjaty, złotko. Uwierzysz?

- Raczej nie uwierzę - zaśmiał się, wrzucając woreczek ryżu do wody. Potem odwrócił się do mnie przodem i oparł biodrami o blat. - No dobra, to o co chodzi?

- No właśnie ci powiedziałem. Będę w telewizji! W reklamie szamponu - wyjaśniłem, a Jimina brwi uniosły się wysoko. - Nie patrz tak na mnie, to T-Shine chcą bym był ich twarzą.

- T-Shine? Serio? Ich szampony są naprawdę drogie. Jeny, jak w ogóle do tego doszło?

Skróciłem Jiminowi rozmowę z trenerem, potem też wymianę wiadomości z Hoseokiem. Jimin zdążył nawet wygooglować Min Yoongiego i faktycznie miał na koncie parę mniejszych i większych gwiazd, głównie tych znanych właśnie z reklam różnych kosmetyków.

- Cholera, Jeongguk to jest naprawdę dobra marka! Pewnie będzie cała kampania, o mój boże, wiesz co to oznacza? - emocjonował się, jeszcze raz pokazując mi właśnie owy szampon w internecie. - Będziesz sławny!

- A to niespodzianka - zaśmiałem się, a chłopak wywrócił oczami.

- W sensie jeszcze bardziej niż jesteś. Wiesz, hokej w Korei nie jest zbyt popularny i przez cały rok może z dwa razy mieliście jakieś wywiady, w dodatku całą grupą, raz chyba tylko w trójkę, pamiętasz? Ty, Jung Hoseok i wasz bramkarz, cholera nie pamiętam jak mu tam było - zastanowił się chwilę, ale szybko porzucił ten temat i mówił dalej. - Będziesz mógł z tego wyciągnąć sporo kasy, więc lepiej bądź miły dla tego całego Yoongiego.

- Zawsze jestem miły - odparłem, wyłączając na razie nasz gotujący się obiad i resztki mięsa z wczoraj. - No właśnie, jeśli chodzi o pieniądze to może byśmy w końcu zrobili remont naszej sypialni? Mówię o tym już odkąd się wprowadziliśmy. Albo jakieś wakacje, co? Przydałaby ci się chwila odpoczynku, niemyślenia jedynie o kawiarni.

- Muszę o niej myśleć, Jeongguk, przecież wiesz - westchnął, chyba trochę zirytowany, ale kiedy wystawiłem do niego rękę, by go objąć, nie uciekł, tylko pozwolił się przytulić.

- Zapracowujesz tam się, wkładasz w to każdy grosz...

- Mówiłem, że nie musisz wydawać aż tyle na naszą dwójkę... - przerwał mi, ale uciszyłem go palcem.

- Nie o to chodzi. Twoi rodzice chyba po prostu nie chcą zmian. Nie zależy im.

- Bez zmian lokal upadnie, a wraz z nim zbankrutują moi rodzice. Wtedy dopiero będziemy mieli problem - powiedział, z naprawdę poważną miną i wtedy wiedziałem, by znów odpuścić ten temat. Jimin potrafił być uparty jak osioł, a skoro chciał pomóc rodzicom, to nie było takiej siły na świecie, która by go od tego odciągnęła.

Usiedliśmy do stołu, po tym jak sam wcześniej pofatygowałem się, by nałożyć nam obiad i zaparzyć herbaty. Jedliśmy w ciszy i zastanawiałem się o czym myśli Jimin. Sam nie wiedziałem, co robić. Nie miałem pojęcia ile mogę zyskać na takiej kampanii, czy pojedynczej reklamie. Sam na siebie wydawałem raczej coraz mniej, bo w końcu chciałem odciąć się od pieniędzy rodziców. Mój ojciec co prawda nadal pytał, czy czegoś nie potrzebuję, ale skoro wyjechałem na drugi koniec globu, zacząłem pracować na siebie, wynajmowałem mieszkanie ze swoim chłopakiem, to nie chciałem znów biegać do niego po pieniądze na jakieś bzdury. Zwłaszcza, że pensja za klub sportowy była niczego sobie. Dużo jednak wkładałem w nasze życie, bo Jimina oszczędności znikały w kawiarni. Dosłownie znikały. Nie było widać efektów włożonych w interes wonów. 

- Jiminie - zacząłem, kiedy chłopak odniósł nasze puste talerze do kuchni. Odwrócił się do mnie, a potem podszedł, by dać mi całusa w polik.

- Cieszę się, że ktoś zauważył jakim przystojniakiem jesteś - uśmiechnął się, zapominając nagle o wcześniejszej wzmiance o kawiarnii. - Porozmawiaj z tym Min Yoongim. Reklama będzie super, zobaczysz.

- Ty dużo bardziej byś się nadawał do czegoś takiego.

- Ja się za bardzo wstydzę.

- Czasy wstydliwego Jimina dawno minęły - zaśmiałem się, składając na jego czole pocałunek, by już na dobre zapomnieć o naszej małej wymianie zdań, która coś czułem, że prędzej, czy później będzie musiała przerodzić się w coś dużo gorszego, o ile stan lokalu zostanie bez zmian. - Kiedyś na każdy mój gest potrafiłeś się rumienić.

- Albo zwyzywać cię od dupków.

- Czasami byłem namolny, przyznaję - znów się zaśmiałem, więc i Jimin parsknął.

- Czasami? Jezu, jaki byłeś nieznośny! - poprawił mnie, uciekając z kuchni do naszej sypialni. Podążyłem za nim, w końcu znów przytulając go do siebie.

- Ale kochasz mnie?

Jimin znów się zaśmiał, potem udał, że chce mi uciec, ale nie było na to szans. Trzymałem go mocno.

- Kocham.

| Jak wrażenia po comebacku? Ja jestem zachwycona albumem. Co najmniej z cztery piosenki mnie tak mocno hitnęły, że nie mam słów. Mam nadzieje, że Wy też jesteście zadowoleni!

Kolejny rozdział we wtorek! |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top