my korean needs

Jimin

Usta Jeongguka zaatakowały mnie już w samochodzie. Właściwie ledwo do niego dotarliśmy, a już czułem wargi chłopaka na swojej skórze. Czuł się na pewno bardziej pewny bez usztywnienia i wózka inwalidzkiego. Na razie miał przy sobie tylko kulę, by mimo wszystko od razu nie stawać całą masą ciała na nodze, która mimo jego gadania i tak nieźle oberwała.

- Uspokój się - zaśmiałem się lekko, bo choć sam miałem ochotę po tym, co wypisywał mi wcześniej, to wiedziałem, że Estella nie byłaby zachwycona z nowej okładki z nami w rolach głównych, na której napis głosiłby, że jesteśmy ekshibicjonistami. - Daj mi dojechać do domu chociaż - powiedziałem, zapinając swoje, a potem i jego pasy.

Jak dziecko, któremu zabrano cukierka, Jeongguk obraził się, ale w końcu opowiedział o tym, jak przebiegała wizyta. Doktor powiedział mu wprost, że nie jest w stanie stwierdzić, czy kolano da radę. Zalecał kolejny miesiąc w usztywnieniu, lecz nie gipsie, by rehabilitacjami powoli przyzwyczajać nogę do powolnego zginania i wyprostowywania. Ostatnim czego by sobie życzył lekarz były intensywne i obciążające stawy treningi do utraty przytomności ze zmęczenia, a potem równie intensywne i niebezpieczne mecze.

Jeongguk wolał jednak zaryzykować. I choć nie popierałem tego pomysłu ze względu na jego zdrowie to aż za dobrze wiedziałem, jak bardzo zależy mu na tym sporcie. Nawet nie starałem się go przekonać do zmiany decyzji. Jedynie obiecałem przypominać mu o ciągłym smarowaniu nogi żelami, maściami, kremami i o dokupieniu kolejnych godzin rehabilitacji na przyszły tydzień.

Trener też nie był do końca zadowolony, z tego co dowiedziałem się później. Chciał Jeongguka w pierwszym składzie i co do tego nie było wątpliwości, ale bał się o jego przyszłość w klubie.

Nie dane mi jednak było dłużej o tym myśleć, bo kiedy tylko weszliśmy do naszego mieszkania, Jeongguk uruchomił się. Pocałowaliśmy się. On przyparł mnie do ściany, a ja oddałem z chęcią pieszczotę, nie chcąc dłużej czekać. Bez zbędnych ceregieli zsunąłem dłonie pod jego spodnie, po chwili uwalniając go z dżinsów.

Jeongguk nie kłamał, pisząc, że jest twardy.

- Obiecałeś mi coś - powiedziałem, zalotnie posyłając mu oczko, licząc na to, że dotrzyma obietnicy i mnie tak samo szybko pozbawi ubrania co ja pozbawiłem jego.

- Pamiętam. I mam zamiar to zrobić. My favourite meal is comming - zaświergotał, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do salonu.

Będąc już skutecznie zachęcony, sam zaproponowałem pozycję. Zająłem więc swoje ulubione miejsce, by Jeongguk mógł skutecznie doprowadzać mnie do szaleństwa. Jego twarz znalazła się pode mną, a ja kiedy tylko poczułem na swoich nagich pośladkach jego usta, oszalałem.

Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale miałem cholerną ochotę na jego język we mnie, na mnie, wszędzie. Dłonie Jeongguka sprezentowały mi kilka mocnych klapsów, kiedy ja sam biodrami zacząłem zataczać kółka, tym samym sprawiając, że wytknięty język mojego ukochanego był na odpowiednim miejscu. Och, Jeongguk naprawdę miał do tego talent.

- The sweetest hole I have ever tased - mruknął, a ja wygiąwszy kręgosłup, pochwyciłem za jego włosy, by lekko szarpnąć za nie. - I will make u come, baby - dodał, ale zaprotestowałem.

Odsunąłem się, zaraz schodząc z jego buzi niżej, zostając jednak odwróconym tyłem do niego. Spojrzałem jednie przez ramię. Jeongguka broda i wargi lśniły od śliny, a przydługie włosy miał w nieładzie. W podobnym nieładzie zaraz obaj mieliśmy być calusieńcy.

- Nie - powiedziałem, łapiąc za jego męskość, po której rozprowadziłem trochę własnej śliny. - I want to come on your dick - powiedziałem, starając się by mój łamany angielski nie brzmiał śmiesznie, a seksownie.

Chyba zabrzmiał jednak dobrze, bo poczułem, jak penis Jeongguka drga pod moimi palcami, więc nie czekając na zaproszenie, wprowadziłem go w siebie ostrożnie, uważając by się ze mnie nie wyślizgnął, co w tej pozycji było naprawdę łatwe. Balans grał kluczową rolę. Im wyżej unosiłem biodra i im dalsze kręgi nimi zataczałem tym przyjemniej nam obu było, ale przez to czasami gubiłem wyczucie. Przynamniej tak było na początku naszego praktykowania tej, jak i wielu innych pozycji.

Teraz byłem ekspertem w ujeżdżaniu Jeongguka, którego prawie każdy skrawek ciała znałem na pamięć. Tym samym znałem dokładnie długość i szerokość jego przyrodzenia, które tak wspaniale ocierało się co chwila o moją prostatę, aż przestałem zwracać uwagi na szczypanie mięśni, kiedy zaczynały się one męczyć. Uda miałem na szczęście całkiem ładnie wyrobione. Mogłem więc jeszcze jakiś czas bawić się w ten sposób, dostarczając ukochanemu widoków, o jakich nie raz mówił mi, że śnił po nocach. Nie było chyba bardziej mokrego snu dla Jeongguka niż ten, w którym mój całkiem spory tyłek, na który ma tak idealny obraz porusza się raz w górę, raz w dół, tym samym biorąc w siebie coraz więcej jego męskości. Chwilami mogłoby być po prostu bardziej mokro, bo jednak ten rodzaj seksu miał to do siebie, że nawilżenie było niezbędne, a niestety niezapewnione naturalnie. Kiedy jednak tarcie stawało się zbyt uciążliwe, Jeongguk prosił, bym na chwilę wrócił "na górę", czyli bym po prostu przesiadł się na chwilę z jego penisa na jego język, który znów zapewniał zupełnie inny rodzaj przyjemności. Nie gorszy. Oj nie. Inny. Ale jednak z jego imponującymi centymetrami, czułem się najlepiej.

Zmieniliśmy pozycję dopiero kiedy moje uda naprawdę już nie dawały rady. Jeongguk nie chciał od razu szaleć z nogami, więc wybraliśmy bezpieczną łyżeczkę, przy której mogłem się wygodnie wypiąć i oglądać nas obu w lustrze, by dodatkowo się podniecić, o ile dodatkowe pożądanie się było w ogóle możliwe.

- Oh god - sapnął Jeongguk, wciskając swoją twarz między moją szyję, a ramię. - Zaraz nie wytrzymam - powiedział, więc sam złapałem za swojego penisa, chcąc byśmy doszli niedługo po sobie albo może nawet w tym samym momencie. - Come for me, baby - zachęcił mnie jeszcze chłopak, więc skupiłem się na tym, co odbijało się w lustrze i zacisnąłem swoje mięśnie, chcąc czuć możliwie najwięcej.

Skończyłem z głośnym jękiem, aż poleciało mi kilka łez. Jeongguka spełnienie nadeszło zaraz po moim, a podczas niego Jeon warknął niczym wilk, wszedł we mnie do końca i objąwszy mnie mocno w talii zacisnął palce na mojej skórze.

- Zrobiłeś mi siniaka - mruknąłem, choć nie miałem siły się na niego gniewać. Jeongguk przeprosił, ale nie ruszył się ze mnie.

Chwilę więc leżeliśmy tak, on wtulony w moje plecy, a ja z jego ramionami oplecionymi dookoła mojej talii.

Miałem nadzieję, że jak odpoczniemy, będziemy mogli to jeszcze dziś powtórzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top