my korean morning
Jimin
Pobudka była bardzo przyjemna. Aż za bardzo. Z jednej strony ciepła kołdra, z drugiej strony wiecznie grzejące niczym kaloryfer ciało Jeongguka. Leniwie uniosłem jedną powiekę, a potem
BAM
- Cholera zaspałem! - krzyknąłem, podnosząc się do siadu, przez co Jeongguk też natychmiast wstał, bardziej odruchowo niż świadomie. Minęła sekunda, a przerzucił swoją rękę przez mój tors i z powrotem przycisnął mnie do łóżka. - Jeon, ja nie żartuję!
- Cicho - zamruczał, nawet nie otwierając oczu. Uścisk miał jednak silny.
Znów postarałem się podnieść. Przeszła mnie lekka fala dyskomfortu, związana z naszymi nocnymi zabawami, które moje ciało czasami znosiło gorzej, czasami lepiej. Zaraz przypomniałem sobie nasz seks, czyli możliwie najbardziej bezpośredni dirty talk mojego chłopaka, jego sprawny język i najwyższą gamę moich jęków. Super. Ledwo wstałem, a zamiast starać się pozbyć porannego wzwodu, jedynie go dodatkowo utwierdziłem w przekonaniu, że jest we właściwym miejscu i o właściwej porze.
- Jest po dziewiątej! - pisnąłem, już na dobre odrywając się od trzymającej mnie ręki Jeongguka. - Cholera, muszę zdążyć na podstawy seksuologii.
- Podstawy seksuologii to ja ci mogę zaraz przeprowadzić - odparł no oczywiście król żartów najwyższego poziomu, który nie mógł sobie odpuścić takiego smaczku, jak nazwa jednego z moich przedmiotów. - Możemy zacząć nawet kurs rozszerzony, złotko. Wracaj tu - powiedział i nim zdążyłem się zorientować, złapał mnie obiema rękoma w talii i rzucił na łóżko, przygniatając swoim cielskiem, przez co wiedziałem, że na pewno dziś nie będę obecny na jeszcze kilku innych zajęciach.
Jeongguk był nadal tak samo napalonym dzieciakiem, co kiedy go poznałem. Gdyby nie to, że moje cztery litery domagały się co kilka dni odpoczynku to najpewniej seks uprawialibyśmy trzy razy dziennie. No i gdyby był na to czas, oczywiście, bo nasze grafiki i plany dnia nie zawsze były tak zgrane jak w tym tygodniu. Ale wiedziałem już, że nie ucieknę od niego i, że najróżniejszymi sztuczkami w końcu przekona mnie, że szybki numerek z rana jest lepszy od kawy i śniadania.
- Jeongguk, zostaw, boli mnie pupa - mruknąłem niezadowolony, kiedy jego ręce powędrowały zdecydowanie zbyt nisko, zatrzymując się, a jakże na mojej stojącej na baczność męskości.
- Ale tu cię chyba nie boli, hmm?
- Nie mam na to czasu...
- Czas jest nieważny, ważne, że chęci masz - zaśmiał się lekko, biorąc między zęby płatek mojego ucha, przez co już byłem stracony. Po prostu uwielbiałem pieszczoty szyi, kochałem, gdy ktoś komplementował i dotykał też moje pośladki, co na zmianę z dogadzaniem mi z przodu robił właśnie Jeongguk. - Im better than your stupid study, baby - wyszeptał akurat tak nisko i przyjemnie, że oczywiście zamiast chociaż udawać dobrego studenta, po prostu szerzej rozłożyłem nogi.
Jego gadka już kompletnie poskładała mnie na łopatki, więc ostatecznie nie poszedłem na kolejne dwie godziny wykładów, bo zanim zdążyłem się po wszystkim ogarnąć, doprowadzić do ładu i składu i dojechać, nawet jeśli Jeongguk postanowił mnie podrzucić, by chociaż trochę wynagrodzić mi swoje brudne zagrania to minęło więcej czasu, niż zakładałem.
Pojawiłem się na uczelnie dopiero po dwunastej.
- Hej wszystkim - rzuciłem na powitanie swojej grupie, która pojedynczo odpowiedziała i zmierzyła mnie wzrokiem. Jedną z tych osób był Tae. - Sorrka, zapałem - powiedziałem, siadając koło niego, kiedy przesunął swoją torbę. Uniósł jedną brew, jakby oczywiście wiedział co mnie zatrzymało na dłużej w łóżku. - No co? Musiałem jeszcze chwilę porozmawiać z Jeonggukiem.
- No widzę. Masz resztki tej rozmowy we włosach - powiedział, więc spanikowany i zawstydzony zacząłem od razu poprawiać grzywkę. Taehyung zaśmiał się lekko samemu poprawiając swoje proste blond kosmyki, ale nadal wydawał się obrażony. - Żartowałem. Ale mógłbyś się choć raz przyznać sam.
- Przyznać do tego, że zaspałem? Za-spa-łem i koniec tematu Taehyungie - odparłem, wysyłając mu całusa na znak, by już mi odpuścił.
- Ciekawe tylko jak teraz usiedzisz na zajęciach na tej swojej pysznej dupci, Jiminie, skoro rano...
- Tae! - zaśmiałem się, zasłaniając mu od razu usta. Każdy w promieni kilkunastu metrów popatrzył właśnie na nas. - Cicho. Co mam ci powiedzieć? Że zapomniałem nastawić budzika, bo seks, a potem gdy wstałem też zatrzymał mnie seks?
- Jeongguk chyba cię nie oszczędza.
- Ja nie oszczędzam go - prychnąłem, co Tae oczywiście źle zrozumiał i znów nawiązała się niepotrzebna rozmowa o moim życiu erotycznym.
- Nie mów mi, że pozwala ci być na górze? - zaśmiał się, a ja nawet nie udawałem, że nie uraził mojego męskiego ego. - No co? Jesteś całkiem drobny, Jiminie, a Jeongguk to neandertalczyk, ale mięśnie to on ma.
- Po pierwsze to nie jestem drobny. Mam zaledwie dwa centymetry wzrostu poniżej przeciętnej wysokości Koreańczyka. Po drugie to Jeongguk niedawno mocno przypakował przez częstszą siłownię i treningi. Wcześniej nasza różnica w rozmiarze nie była aż taka widoczna.
- Tam na dole też jest w tym taka różnica?
- Tae! Świntuch - mruknąłem, przekręcając oczami. Wybiło w pół do, więc ruszyliśmy się z miejsca, by przejść z holu do sali od wykładów.
- No co? Trochę wyglądacie jak postacie z gejowych hentai. Wiesz, ty taka różowa księżniczka, najlepiej w spódnisi, a on dzik-mutant, szeroki i wysoki na dwa metry. No wiesz. - Wzruszył ramionami, a ja się wzdrygnąłem.
- Nie wiem, co czytasz po nocach Tae, ale to obrzydliwe i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Poza tym, czy kiedykolwiek widziałeś mnie w różu?
- Miałeś różowe gacie. Wczoraj. W kaczki. Widziałem, jak pomagałem ci pozbierać z ziemi zeszyty.
- Przestań, bo zacznę myśleć, że jeszcze mnie podglądasz zboczeńcu! I dajcie spokój mi i moim kaczkom! - mruknąłem, a potem razem weszliśmy do sali, gdzie czekał nas wykład.
Po prawie dwugodzinnej nauce od naszej pani profesor musieliśmy jeszcze pojawić się na wystąpieniu ważnych gości z Japonii. Kolejny nudny wykład. Super. Cieszyłem się wtedy, że akurat zarzuciłem dziś na ramiona marynarkę, bo na sali wielu wykładowców było ubranych bardziej galowo niż zazwyczaj. Zrobiliśmy sobie z Tae nawet zdjęcie, kiedy chłopakowi ubzdurało się, że koniecznie musimy pożyczyć kwiaty stojące wcześniej w jakimś wazonie.
- Odłóż je lepiej, bo jeszcze ktoś pomyśli, że chcemy je ukraść - zaśmiałem się, co chwila zerkając w bok, czy aby żaden z doktorów i profesorów nie biegł w naszą stronę.
- Chętnie bym je zabrał - odparł Tae, ale kiedy dałem mu z łokcia w bok odłożył w końcu kwiaty na miejsce. - No co? Czy to nie tak, że bardziej podobają nam się rzeczy, które już mają właściciela? - zapytał, puszczając mi oczko.
- Tae, bo jeszcze pomyślę, że tym szowinistycznym tekstem chciałeś mnie poderwać - udałem obrażonego, ale musiałem przyznać, że w moim odczuciu tak to właśnie zabrzmiało.
- A co? Masz właściciela?
- Mam chłopaka.
- Właśnie o tym mówię.
- Tae, przestań - mruknąłem, chcąc już wyjść z sali i miałem szczęście, bo nadarzyła się okazja. Była przerwa w prowadzonym wystąpieniu, więc udaliśmy się za tłumem szukającym toalety i zamiast do niej skierowaliśmy się do wyjścia.
Taehyung chciał mnie namówić jeszcze na wypad na jakiś obiad, ale obiecałem wcześniej rodzicom, że i dziś do nich zajrzę i trochę popracuję, więc rozeszliśmy się w swoje strony. Wieczorem za to mieliśmy okazję chwilę ze sobą popisać na czacie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top