my korean memories

Jimin


Wymknięcie się w środku kolacji bożonarodzeniowej, by sobie pojeździć na łyżwach i powspominać stare czasy było w typie Jeongguka. W jego typie był też fakt, że udało mu się jakoś przewieść samolotem dwie pary ciężkich jak cholera łyżew, które zabierały masę miejsca w walizce, tylko po to, by móc zrobić mi niespodziankę.

Lodowisko było oczywiście zamknięte, bo po pierwsze były święta, a po drugie był środek nocy, bo dochodziła pierwsza. Jeongguk wyznał też, że ochrona zawsze w dni takie jak właśnie wigilia miała wolne. A skoro mieliśmy klucze to nawet teoretycznie nigdzie się nie włamaliśmy.

- Trener dał mi i Jasonowi kiedyś dodatkowe klucze, byśmy mogli przychodzić wieczorem sobie pojeździć.

- I nie chciał kluczy z powrotem, gdy skończyliście szkołę?

- Chciał. Oddałem mu je, ale zdążyłem sobie jedną parę dorobić.

Jeongguk zgrywał niewiniątko, a ja nie mogłem być na niego zły. Założyliśmy na nogi łyżwy, kiedy ukradkiem udało nam się dostać do budynku. Włączyliśmy główne światło, byśmy widzieli chociaż barierki przed sobą, a potem obaj ruszyliśmy na lód.

Jeździło się naprawdę przyjemnie, zwłaszcza, że dawno nie miałem okazji trochę dłużej zrelaksować się w ten sposób. Dla mojego chłopaka jazda na łyżwach była codziennością, ale odkąd ja pożegnałem się z Halowell, na moich nogach coraz rzadziej widniały właśnie te dwa cudeńka, w tym jedno z wyrytym na płozie napisem fine ass bby, który lśnił teraz w świetle reflektora nad taflą lodu.

Jeongguk musiał się oczywiście powygłupiać, więc co rusz się albo ścigaliśmy, albo goniliśmy, albo ten ciągle podnosił mnie. Wypróbowaliśmy nawet parę fajnych sztuczek, które ostatni raz miałem szansę ćwiczyć chyba z Isabellą, a to było sto lat temu. Teraz z dziewczyną nie miałem nawet kontaktu, ale z tego, co widziałem na jej mediach społecznościowych to nie mieszkała już w Halowell.

- Jak nas ktoś tu przyłapie to będziemy mieli kłopoty - powiedziałem, okrążając Jeongguka, który trochę wolniej jechał za mną. - Będziesz musiał nas jakoś wytłumaczyć.

- Panie władzo, ja tylko chciałem poobściskiwać się ze swoim chłopakiem na środku lodowiska, a potem namówić go na szybki numerek w szatni! - odparł mój chłopak, totalnie nic nie robiąc sobie z tego, że ze moja mina wyrażała teraz jedynie niedowierzanie.

- Jesteś niemożliwy, Jeon Jeongguk.

- A ty jesteś niesamowity, Park Jimin - powiedział, zaraz łapiąc mnie za rękę i zmuszając tym samym do zatrzymania się. Objął mnie w talii, a ja położyłem mu głowę na ramieniu, chcąc przez moment odpocząć i nacieszyć się spokojem. - To jest ta romantyczna chwila, po której przyjdzie moment na delikatne i subtelne sugestie głównego bohatera co do tego, na co ma ochotę - powiedział mi wprost do ucha, no więc ja nie mogłem się nie zaśmiać, zwłaszcza, że zaraz po tym zacisnął palce na moich pośladach, które tak lubiły jego uwagę.

- Zaciągnąłeś mnie tu zboczeńcu, by mnie perfidnie wykorzystać! - krzyknąłem, uwalniając się z jego uścisku i zaczynając mu zwiewać. - Najpierw jednak będziesz musiał mnie złapać.

Wiadomym było, że Jeongguk bez trudu mnie złapie, przede wszystkim dlatego, że jak już mówiłem, nie miałem już takiej wprawy jak on. Chwilę jednak mu uciekałem i dopiero po jakimś czasie ten zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach i niedługo później porwał mnie do szatni, gdzie po drodze oczywiście zdążyliśmy się już wymienić śliną. Moja specjalnie wyprasowana na okazję świąt koszula opadła szybko na jedną z ławek, na której usiadłem, kiedy to Jeongguk kucnął przede mną, od razu bez zbędnych ceregieli zaczynając mi się dobierać do portek.

- Kiedyś mnie tu zostawiłeś z bólem jaj, pamiętasz? Przyszedłeś po moim treningu, pokazałeś mój ulubiony kolczyk w języku, narobiłeś mi ochoty, a potem kazałeś mi się objeść smakiem - powiedział, zdejmując ze mnie łyżwy i spodnie. Dobrze, że miałem skarpetki, bo podłoga była zimna.

- Pamiętam to doskonale. Twoja mina była tego warta, Jeonggukie - odpowiedziałem, puszczając mu oczko, zaraz jednak wysuwając lekko zza warg język. - Dziś mam ten z serduszkiem. Mogłeś uprzedzić to bym się przygotował - powiedziałem, a kiedy Jeongguk wstał, sam wyprostowałem ręce, by złapać za jego spodnie i zacząć je odpinać. - U wanted me so bad...

- U have no idea.

Uśmiechnąłem się, szybko i sprawnie pozbywając się nie tylko spodni, ale i bokserek Jeongguka, witając tym samym w połowie twardą już jego męskość, którą wziąłem w dłoń, chcąc ją pobudzić.

- Teraz też mnie chcesz?

- Zawsze cię chcę. 

Nie kłamał. Krew w nas buzowała, dlatego też efektem tego był widok penisa Jeongguka w pełnej już okazałości po zaledwie kilku moich ruchach.

- Myślisz, że to tak wypada? - droczyłem się. - W miejscu publicznym... w miejscu, w którym w ogóle nas nie powinno być. Dwa lata temu musiałeś mnie błagać, bym chociaż wyskoczył z tobą na randkę, co?

- I błagania się opłaciły - powiedział, kładąc dłoń na mojej głowie, przeczesując moje włosy. Ale ja wiedziałem, że obaj chcemy czegoś więcej.

- Możesz za nie pociągnąć - powiedziałem, automatycznie ściszając trochę głos, choć byliśmy sami. - Dont be so gentle, baby.

Chyba więcej mu nie trzeba było, bo kiedy tylko to powiedziałem, faktycznie jego palce zacisnęły się na moich włosach, więc nie przeciągając - wystawiłem przed siebie język, tym samym prezentując kochankowi właśnie mój piękny kolczyk i przejeżdżając nim po całej długości męskości przede mną. Jeongguk na moment jakby wstrzymał oddech.

- U want to fuck my mouth, baby?

- Fuck yes, oh god, Jiminie... U re such a cockslut.

- Only for u - odparłem, chcąc udowodnić, że właśnie tak, właśnie tak jest.

Ustami objąłem czubek penisa chłopaka, zasysając się tak, że zapadły mi się policzki. Jednocześnie językiem zacząłem drażnić wędzidełko, które było szczególnie wrażliwe na delikatne liźnięcia, których nie mogłem mu nie sprezentować. Dłonie zajęły się masowaniem podstawy penisa Jeongguka, który cały czas patrzył w dół, będąc najwyraźniej bardzo ciekawskim. Dlatego też sam uniosłem lekko głowę, kiedy jeszcze moje wargi znajdowały się na jego interesie i dopiero po chwili uwolniłem je, by wychylić się do Jeongguka po pocałunek, który ten od razu mi sprezentował.

- U are so good to me - powiedział, znów zaciskając palce na moich kosmykach.

Znów włożyłem do buzi męskość ukochanego, ssąc ją odrobinę mocniej, rozluźniając gardło na tyle, by móc wsuwać ją sukcesywnie coraz głębiej, aż w końcu oczy nie zaszły mi łzami. Choć skłamałbym, że nie lubiłem, kiedy bawiliśmy się trochę ostrzej...

Później nie oszczędzałem się. Zwyczajnie brałem w usta coraz więcej, pozwalając Jeonggukowi na wychodzenie biodrami na przód, by ostatecznie przyjmować go całego. Ślina powoli zaczynała spływać mi po brodzie. Językiem osłaniałem dolne zęby, pracując nim cały czas, jak szalony, wiedząc dokładnie jakie punkty są tymi ulubionymi Jeona, tymi, na których chciałby bym poświęcił się zupełnie. To było podniecające i czułem jak i moje spodnie zaczynają uwierać w okolicach krocza. Jeongguk sapał głośno, co rusz rzucając jakieś przekleństwo, czy pochwałę, a ja mając już zupełnie w poważaniu to, jak na moją szyję powoli zaczyna spływać ślina, robiłem dalej swoje, nie mając jednak zamiaru pozwolić mu tak skończyć.

Odsunąłem się, kiedy ruchy bioder Jeongguka zaczynały być ostrzejsze, co miało oznaczać, że jest blisko. Wstałem z ławki, pozbyłem się majtek. Jeongguk pocałował mnie, przez co moja ślina przedostała się też i na jego twarz, ale nie było wtedy nic tak nieistotnego jak to.

Chłopak popchnął mnie na jedną z szafek. Może mi się wydawało, ale była to jego szafka, a przynajmniej właśnie w tym miejscu ją zapamiętałem.

Nie poszło nam tak sprawnie, jak byśmy chcieli, bo pierwsza próba wejścia we mnie była bolesna, więc upomniałem mojego zbyt napalonego faceta, że musi mnie przygotować zanim zrobi ze mnie kupkę jęczącego szczęścia. Nie było moim zdaniem lepszego sposobu na rozluźnienie moich mięśni, jak język Jeona i jego długie palce, które ten wsunął we mnie, kiedy jego własne usta zajęły się mną od przodu. Jeongguk mógł sobie mówić, co chce - że jest biseksualny, że lubił seks z dziewczynami i tak dalej, ale ja wiedziałem swoje - jego język był stworzony do rimmingu, jego usta do robienia mi dobrze i to była święta prawda, z którą grzechem byłoby polemizować. Amen.

Palec środkowy i serdeczny już na dobre zaatakowały moje czułe punkty, a wąskie usta ukochanego bez problemu przesuwały się po całej długości mojego penisa. Opierałem się o szafkę plecami, jednocześnie wypychając biodra do przodu, ale kiedy i ja zacząłem domagać się czegoś więcej, Jeongguk odwrócił mnie do siebie tyłem i korzystając teraz nie tylko z mojej, ale i ze swoje śliny, która choć nie była najlepszym nawilżeniem to była lepsza niż nic, wszedł we mnie w końcu, sprawiając, że dosłownie przy pierwszym ruchu omal nie zdarłem sobie gardła, musząc koniecznie dać do zrozumienia całemu pustemu lodowisku, że jestem w niebie.

- Yes, yes, yes, yes, yes, fuck me... ahh...

I pomyśleć, że kiedyś przychodziłem na to lodowisko, by ćwiczyć...



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top