my korean memories

Jeongguk

Wizyta w parku Disneya zaplanowana była na jutro, byśmy od rana mogli na spokojnie skorzystać do wieczora ze wszystkich atrakcji. A skoro byliśmy w Tokio to chcieliśmy zobaczyć co tylko się da i dobrze się bawić, więc po jedzeniu udaliśmy się z Jiminem na spacer po ulicach miasta, co chwilę zatrzymując się gdzieś po drobne pamiątki, czy na jakieś małe przyjemności, jak lody, czy bubble tea. Zaciągnąłem Jimina nawet na zakupy, bo idąc główną ulicą, aż żal było odpuścić sobie wizyty w jakimś sklepie, zwłaszcza, że wzrok mojego złotka cały czas się na czymś zatrzymywał. Nie szaleliśmy za bardzo, bo przecież Jimin był raczej oszczędną osobą, zwłaszcza jeśli chodziło o moje pieniądze, ale wydawało mi się, że choć trochę przemówiła do niego moja prośba, by nie przejmował się podczas tego krótkiego wyjazdu pieniędzmi, tylko dał mi się rozpieszczać, co starałem się robić.

Kiedy ściemniło się, poszliśmy na drinka. Tokio było pełne barów, klubów i świecących się neonami ciekawych miejsc, więc odwiedziliśmy kilka z nich. Po kilku kolorowych trunkach, poszliśmy nawet potańczyć, choć nie na długo, po drodze zmieniając dwa razy miejscówkę, by zobaczyć jak najwięcej. Co najważniejsze - Jimin dobrze się bawił, a kiedy koło północy obaj znów zrobiliśmy się głodni, poszliśmy na kolejne jedzenie, bo na szczęście ta imprezowa część miasta oferowała gastronomię praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wygłupialiśmy się, ciągle z czegoś śmialiśmy, bo Jimin miał naprawdę dobry humor, a kiedy zeszły z nas już wypite drinki, kupiliśmy wino i zabraliśmy je do hotelu.

- Nie ma korkociągu - zaśmiałem się, przeszukując kolejną szafkę w naszym królewskim apartamencie. - Tyle kasy za noc, a nie ma pieprzonego otwieracza?

Jimin śmiał się, leżąc na łóżku i próbując się trochę opanować. Wstał i podszedł do mnie, uwieszając mi się na ramieniu, a potem sam wziął w dłoń butelkę wina.

- Może pieprznę tym o podłogę? - zaproponowałem, a on tylko głośniej się roześmiał.

- Chcesz poplamić ten dywan za kij wie ile dolarów? 

- To o zlew.

- Jesteś nienormalny - śmiał się dalej, siadając z powrotem na łóżku, zaraz szukając czegoś w swojej walizce. - Nie możemy niczego tu rozwalić, bo będą nas ścigać na grube miliony. Załatwimy to po męsku - powiedział i w końcu wyjął z torebki pilniczek do paznokci.

Męczył się z nim dobre pół godziny, podczas których ja cały czas leżałem obok niego i starałem się go przekonać, że rozwalenie butelki to wspaniały pomysł. Przy okazji oczywiście maltretowałem trochę jego osobę, bo gdy był skupiony na pozbyciu się korka, ja całowałem jego szyję, albo dłońmi sięgałem pod jego koszulkę, zahaczając o jego sutki, ale pragnienie alkoholu chyba wygrało, bo w końcu pilniczek Jimina otworzył butelkę, a raczej po prostu rozwalił korek, jakby był z papieru.

Nie licząc się więc z tym, że jesteśmy poważnymi, dorosłymi ludźmi w poważnym i drogim miejscu, wypiliśmy całe wino z gwinta, a kiedy było puste, rzuciliśmy je bez namysłu na podłogę, w końcu mogąc wpaść sobie w objęcia.

W końcu nie uprawianie seksu po pijaku to marnotrawstwo alkoholu.

Pieprzyliśmy się więc dopóki siły nam na to pozwoliły. Z tego wszystkiego oczywiście zapomniałem o moim pobożnym życzeniu, oglądania mojego złotka w pięknej bieliźnie. Nie śmiałem narzekać. Pijany Jimin był bardzo seksowny i zawsze cholernie niedopieszczony. Nie przejmował się niczym, więc wręcz zawodowo zajmował się moim stojącym na baczność interesem i miał w poważaniu to, że śliną brudził nie tylko mnie całego, swoją buzię, ale i pościel. Nie szczędził mi swojego pożądliwego, wpatrzonego we mnie wzroku, nie szczędził mi swojego głębokiego gardła, a ja nie szczędziłem mu pochwał i przekleństw, kiedy zasysał się na mnie mocno, mając w buzi prawie całą moją imponującą długość.

Potem zasiadł jak król na swoim ulubionym miejscu i zaczął mnie ujeżdżać, trafiając w najczulsze punkty, bo choć byliśmy pijani, to i tak wiedzieliśmy jak się kochać.

Jimina pośladki pracowały naprawdę ciężko, bo za nic nie chciałem kończyć, woląc przedłużać nasze chwile przyjemności w nieskończoność.

- Come inside me, please, i want u to fill me up - wysapał w pewnym momencie Jimin, co było jak mój gwóźdź do trumny, bo po tych słowach nie mogłem tak po prostu udawać, że nic się nie stało.

W połączeniu z widokiem Jimina, nadal poruszającego się sprawnie na moim penisie, jego mokrych od śliny ust, jego trzęsących się z wysiłku i podniecenia nóg, płaskiego, ładnie wyrzeźbionego brzuszka i czekającego na moją uwagę przyrodzenia, prawie odleciałem z przyjemności, serwując mojemu chłopakowi salwę jęków, których nie powstydziłaby się żadna gwiazda porno.

Jimin czując, jak dochodzę w nim, zgodnie z jego prośbą, sam chyba doprowadził się na szczyt, więc przez chwilę obaj ledwo kontaktowaliśmy, próbując wyjść ze stanu oszołomienia, a potem od razu zasnęliśmy, ledwo przykrywając się mokrą w wielu miejscach kołdrą.

Drunk sex is always so dirty.

Jimin

Cudownie było móc wyjść na miasto i nie przejmować się absolutnie niczym. Piliśmy z Jeonggukiem, jak szaleni, a kiedy tylko procenty zaczęły na nas działać, jakby zapomniałem, że jesteśmy w miejscu publicznym. Tańczyłem ze swoim chłopakiem, jak za dobrych czasów Hallowel, kiedy mogłem na imprezach siedzieć mu na kolanach, palić z nim "po studencku", tylko po to, by poczuć jego usta na swoich i kończyć z nim w łóżku, kiedy naszła nas na to ochota.

Tego wieczoru znów poczułem się jak dzieciak, licealista, który jest z daleka od rodziców i, który może zaszaleć, nie ponosząc żadnych konsekwencji. Dlatego też niczym dziwnym było, że nasze zwiedzanie Tokio, nasze niewinne zakupy, chodzenie po najważniejszych atrakcjach turystycznych i popijanie drinków skończyło się tak, jak się skończyło.

Obudziłem się, leżąc zupełnie na swoim chłopaku. Bolał mnie tyłek, ale pretensje mogłem mieć tylko do siebie, bo przecież to ja dobrałem się jako pierwszy do rozporka Jeongguka i to jak wskoczyłem na niego, jak napalony nastolatek. Nie żałowałem, o rany, oczywiście, że nie, ale marzyłem o prysznicu, więc w taki właśnie sposób obudziłem mojego ukochanego - widokiem swojego ciała zza szyby, bo w końcu nasz pokój miał naprawdę ciekawą łazienkę.

Jeongguk dołączył do mnie, tak szybko jak mógł, więc przywitaliśmy się właśnie pod prysznicem, gdzie mogliśmy zmyć z siebie dowody zbrodni, z poprzedniego dnia. Prysznic był naprawdę duży, więc spokojnie się w nim mieściliśmy. Na tyle, że Jeongguk z radością nie odstępował mnie na centymetr, choć mógł stać trzy metry dalej.

- Nie pamiętał, żebym robił ci tą malinkę - zaśmiałem się w pewnym momencie, kiedy moje oczy zjechały z torsu chłopaka na jego oznaczone czerwonymi śladami uda.

- Nie pamiętasz? Wczoraj tak mnie tam lizałeś, jakby cię coś opętało, o boże - mruknął, a na jego twarzy od razu pojawił się cwaniacki uśmiech. - Już ci chyba nie starczał mój kutas, bo całowałeś mnie nawet po nogach. Nie żebym narzekał, jesteś cholernie seksowny, kiedy jesteś taki needy. Little, needy, dirty baby. Sucking my dick, my balls, my thighs... wanna do it again? Wanna make another hickey?

- Who is the "needy one" now? 

Jeongguk zaśmiał się, zaraz przyciskając mnie mocniej do szklanej ściany prysznica. Zaczęliśmy się całować, co skończyło się kolejnymi malinkami.

Nie tylko na jego udach, ale na moich też.

|To koniec naszego małego maratonu. Widzimy się z niedzieli na powiedziałek, najpewniej jakoś w nocy. Mam nadzieje, że ten zastrzyk rozdziałów się podobał i umilił Wam choć trochę tą kwarantannę!|

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top