my korean love
Jimin
Nasze pobudki bywały nieoczekiwane, czy niezbyt przyjemne, ale ta do nich zdecydowanie nie należała. Obaj wyspaliśmy się za wszystkie czasy. Nie obudził nas żaden budzik, czy telefon. Obowiązki wzywały dopiero następnego dnia i planowałem solidnie odpocząć z Jeonggukiem, co najwyżej zmieniając strony łóżka. Ten dzień należał do nas i choćby się waliło i paliło nie miałem zamiaru ruszać się dalej niż z sypialni do kuchni, czy łazienki.
- Estella zostawiła mi pewnie z milion wiadomości na komórce. I mama też - powiedziałem, kładąc się trochę bliżej ukochanego, który objął mnie ramieniem i pocałował od razu w czoło.
- Nie bez powodu wyłączyłeś telefon. Leż i odpoczywaj - odparł, nie otwierając nawet oczu.
Oj tak, ten odpoczynek był naszym świętym prawem. Po emocjach, jakie przyniosły ostatnie tygodnie, kiedy jednocześnie sportowe emocje, a po nich szał mediów dosłownie zawładnął naszym życiem razem ze sprawami nowo otwartego Ice Ice Cafe, chciałem móc po prostu pomilczeć i martwić się jedynie tym, co zjem na obiad. Kolejne dni miały przynieść kolejne wyzwania, a ja musiałem mieć na nie siłę.
- Już pierwszego dnia, gdy cię zobaczyłem, wiedziałem, że będzie z tobą zabawnie - usłyszałem w pewnym momencie. Jeongguk nie ruszył się ani na centymetr. Ciągle leżał i spokojnie oddychał, a jego klatka piersiowa co rusz podnosiła się i opadała. Ja natomiast uniosłem się na łokciach, gdy udało mi się wydostać z uścisku ukochanego.
- Zabawnie?
- Cały czas dostarczasz mi rozrywki, Jiminie - powiedział i zaśmiał się lekko, znów mnie do siebie przyciągając.
- Ty mi za to dostarczasz takich emocji, że chyba zejdę na zawał serca w najbliższym czasie. Albo przynajmniej osiwieje ze strachu o ciebie - odparłem, pstrykając go w nos.
Zbliżyłem się na tyle, by musnąć swoimi ustami te jego. Ich smak pozostawał przez nasze wspólne lata taki sam - zawsze słodki i uzależniający, a jednak nasza dwójka bardzo się przez ten czas zmieniła. Jakbym miał powiedzieć to wyznałbym, że na lepsze. I ja sam starałem się być dla niego coraz lepszy. On dla mnie też. Widziałem to po tym, jak nam się wspólnie mieszkało, jak nam się prowadziło kariery niby razem, ale jednak osobno. Przy tych wszystkich problemach, małych i dużych tragediach, po biegnących nieustannie w przód latach, łatwo było zwariować z drugą osobą. Nam groziło chyba najszybciej jednak zacałowanie się i ugłaskanie na śmierć.
- Totalny dzikus z ciebie - odezwałem się jeszcze, kładąc swoją twarz na klatce piersiowej Jeongguka.
- Dzika to jest tylko moja miłość do ciebie - odparł bez grama szydery, a ja się zaśmiałem. Zaraz poczułem, jak jego ciepła dłoń dotyka moich włosów i zaczyna je przeczesywać. Zamruczałem na miłe uczucie. - Kocham cię, Jiminie.
Uśmiechnąłem się tylko, spokojnie przymykając oczy. Ciepło jego ciała obok było obezwładniająco przyjemne. Miałem nadzieję, że tak dobrze będzie nam już zawsze.
- Ja ciebie też.
KONIEC
| Chciałabym na wstępie podziękować wszystkim, którzy cokolwiek tu po sobie zostawili, bo wsparcie bywało naprawdę niezbędne, by czasami wykrzesać z siebie coś więcej niż parę marnych słów. Dziękuję za Wasze miłe komentarze, za gwiazdki, za polecenia, za wiadomości prywatne i za całą miłość, jaką mi tu okazywaliście. Dziękuję, że mieliście ochotę to przeczytać. Nie bójcie się dać znać, jeśli coś było nie tak. Na krytyce można się wiele nauczyć, a wattpada po części traktuję właśnie jako taką małą lekcję.
Miałam wiele wątpliwości co do tego, jak ostatecznie potoczyć tą historię. Ice ice bby pisało mi się szybciej, łatwiej, a po ogólnym rachunku sumienia stwierdzam, że pierwsza część do mnie samej przemawia o wiele bardziej, choć jest płytsza i prostsza, oparta na banalnym schemacie. Co kto lubi.
Chciałam tu jednak zachować ten sam luźny ciąg, gdzie konflikty są rozwiązywane, a rozdziały raczej przyjemne, by czytając można było się rozluźnić i odpocząć przy czymś niezobowiązującym. Nie wiem, czy udało mi się stworzyć historię do której będzie się wracało. Nie wiem, czy ostateczne vanilla jest czymś, z czego w jakimś stopniu mogę być dumna, ale nie o to chodzi. Ja dobrze bawiłam się pisząc to, więc mam nadzieję, że Wam wieczory i noce mijały choć odrobinę lepiej po tych krótkich rozdziałach.
Było mi bardzo miło, mogąc tworzyć ciąg dalszy tej historii. Mam nadzieję, że się nie zawiedliście.
Żegnamy się więc z vanilla ice.
Może wydawać Wam się, że w ostatnich rozdziałach poruszyłam lekko wątek kolejnych mistrzostw i dałam może małą obietnicę na to, co będzie "za rok", ale świadomie zostawiłam tą historię w tym kierunku otwartą. Możecie sobie dopowiedzieć resztę.
Trzeciej części raczej nie będzie.
Najszybciej jakiekolwiek informacje o moich planach, przyszłych pracach itp. znajdziecie na twitterze, więc zapraszam tam.
By niczego nie obiecywać, tu zakończę tą notatkę.
Trzymajcie się ciepło, uważajcie na siebie i do zobaczenia następnym razem!
~ohnotuagain |
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top