my korean job

Jeongguk

Patrzenie jak twój chłopak ze znajomymi wlewa w siebie hektolitry alkoholu nie było tak miłe, jak zakładałem, że będzie, zwłaszcza, że Jimin po kilku drinkach stał się rozgotowaną kluską i żądał, bym co chwilę zapewniał go o swojej miłości. W klubie też wielokrotnie uwieszał się na mojej szyi, robił smutną minę i wręcz rozlatywał się w moim uścisku, prosząc o to, bym jeszcze raz powiedział te dwa magiczne słowa.

Kiedy impreza dobiegła końca, a ja porozwoziłem całą gromadkę po ich domach, wróciłem z Jiminem do naszego gniazdka, po drodze jeszcze raz mu powtarzając, że tak, na pewno, naprawdę, serio, bez grama szydery, kocham go i będę kochał.

- Skąd ci się dziś wziął ten humor na takie smęty, Jiminie? - zapytałem, kiedy już byliśmy w sypialni, a mój chłopak po szybkim zmyciu makijażu i rozebraniu się, wpakował się do łóżka. Sam zacząłem zdejmować swoją koszulkę.

- Pomyślałem po prostu, że kiedyś przestanę ci wystarczać - powiedział, przytulony do poduszki, lecz nim zdążyłem zareagować, jego pijany umysł rozkazał mu spać, więc na szczęście Jimin posłuchał się go i zasnął jak dzidzia.

Rano czekała mnie nieprzyjemna pobudka, bo nie dość, że nie byłem wyspany, to jeszcze ciągle dręczyły mnie słowa jakimi pożegnał mnie w nocy mój ukochany. Nie chciałem go budzić, więc o odpowiedniej porze zwlekłem się z materaca i pognałem do kuchni, by przygotować jedzenie na trening i później mecz, który mnie czekał.

Majowe mistrzostwa zbliżały się wielkimi krokami. Ledwo co witaliśmy nowy rok, a tu szykować się trzeba było na wiosnę, później kwiecień i w końcu maj, który miał być kluczowy dla przyszłości klubu, o czym doskonale wiedziałem. Korea nigdy nie wyróżniała się jakoś szczególnie na polu hokeja na lodzie, ale teraz była w pierwszej lidze, z której miała szansę dostać się do elity. By móc startować w przyszłym roku o podium, o którym tak marzyłem, bycie w elicie było konieczne. Miałem zamiar stawać na rzęsach, by udało się naszej reprezentacji pokazać wszystkim tym, którzy w nas nie wierzą, że gramy na światowym poziomie.

Na treningu jak zwykle dostaliśmy wycisk, więc wylewałem z siebie siódme poty, a parę godzin później czekał nas mecz towarzyski, na którym rozgromiliśmy zaprzyjaźniony klub Kaeso w drobny mak. Hoseok tego dnia miał wyjątkowo słaby dzień, bo przecież wczorajszego wieczoru jakoś specjalnie sobie nie odpuszczał, a w klubie natańczył się jak szalony, bo zarówno on jak i Chaesun byli urodzonymi tancerzami. Podczas przerwy w meczu musiał iść się chyba znowu wyrzygać, ale i tak byłem pod wrażeniem tego, że w ogóle stawił się na lodowisku i w dodatku zagrał tak dobrze. Po meczu wyszedłem z nim jeszcze na obiad, bo poza obgadaniem spraw Taepyo, chciałem zapytać go jeszcze o Yoongiego.

- To dość stara sprawa, więc chyba mamy to już za sobą. Z resztą, Yoongi wczoraj chyba dobrze się bawił, nie był obrażony ani nic, więc serio przestańcie nas przepraszać - zaśmiał się lekko Jung, kiedy kelnerka odeszła już, gdy złożyliśmy nasze zamówienia. - Jimin wczoraj jeszcze parę razy mnie przepraszał, jakby co najmniej wydarzyła się jakaś tragedia. Wyluzujcie. Nic się nie stało.

- Niby tak, ale wiesz, jednak głupio. No ale najważniejsze, że nie zabijacie się wzrokiem, czy coś.

- Nie, spoko. Yoongi raczej nic nie ma do Chae, a ja polubiłem Taehyunga, więc jesteśmy kwita - znów się zaśmiał, upijając łyka wody, którą wcześniej przyniosła nam kelnerka wraz z menu. - Poza tym, Yoongi chyba nie jest typem, który długo trzyma urazę. Może i nie zachowałem się zbyt elegancko, ale przynajmniej byłem z nim szczery od początku. Tak to już jest, jak jesteś nieokreślony.

- Co masz na myśli?

- A no to, że jestem bi, a geje tego nie lubią. Zawsze się potem zastanawiają, czy aby zaraz nie rzucisz ich dla jakiejś dupy, co to będziesz mógł z nią założyć, powiedzmy że "normalną" rodzinę. Nie powiesz mi, że się nad tym nie zastanawiałeś.

- Zastanawiałem, ale to dlatego, że bałem się, że Jimin kiedyś zostawi z tego powodu mnie.

- Ale z waszej dwójki to ty lubisz też dziewczyny - powiedział, brzmiąc zupełnie jak Scott jakiś czas temu, kiedy przeżywałem tego typu kryzys. Uderzyło mnie to, że teraz Jimin może przeżywać te same frustracje. Może wczorajsza impreza zadziałała jak zapalnik i dlatego co chwilę pytał, czy aby na pewno go jeszcze kocham.

Zajadaliśmy się zamówioną wołowiną, która została tak ostro doprawiona, że już drugi raz domawiałem wody z cytryną, gdy do Hoseoka zadzwonił trener. Obaj spodziewaliśmy się tego, bo od jego dzisiejszego spotkania zależały nasze kolejne mecze towarzyskie, już niekoniecznie tylko z Koreańskimi klubami. Mieliśmy obaj nadzieję, że udało mu się załatwić nam kilka ciekawych spotkań, byśmy mogli sprawdzić się na lodzie jeszcze przed poważnymi meczami, zwłaszcza, że nadal uważałem, że nasza obrona mogłaby sobie lepiej radzić.

Hoseok chwilę rozmawiał z trenerem przez telefon, ale jeszcze kiedy z nim mówił, uśmiechał się, więc oczekiwałem raczej pozytywnych wieści. Kiedy się rozłączył, popił szybko i w końcu przemówił.

- W tym tygodniu jeszcze dwa mecze. Japoński faworyt i chiński Golden Dragon. Wszystko u nas. A w przyszłym czeka nas wycieczka do Tajlandii. Zostaniemy kilka dni. Zagramy z dwoma tajskimi klubami i ich gośćmi.

- To nam się trafiło - ucieszyłem się, wiedząc, że kolejne dni będą sporym i cholernie potrzebnym wysiłkiem, na który od dawna czekałem. - Kogo goszczą?

- Grupę z Kataru, bogate gnojki i Vegas Silver Knights, prosto z twojej dawnej ojczyzny. Może będzie jakaś twoja znajoma twarz - powiedział Hoseok, nie mając jeszcze pojęcia, jak bardzo w punkt trafił tym luźnym stwierdzeniem.

Znajoma twarz miała się pojawić na horyzoncie, oj miała.

|Krótko dziś, bo mam kaca, ale we wtorek będzie nowy 💜 |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top