my korean hangover
Jeongguk
Kiedy w nocy jechałem po Jimina, wiedziałem że chyba trochę przesadził z alhokolem. Same jego snapy, ich ilość i jakość, czyli typowo pijackie, rozmazane zdjęcia samych shotów i na szybko pisane po nich słowa były wystarczającym dowodem na jego udany wieczór. Dzięki wam media społecznościowe za nerwicę.
Rano długo spał, więc go nie budziłem, kiedy sam zwlekałem się z łóżka, by zgodnie z daną Jinowi obietnicą wybrać się do niego do mieszkania i pomóc z remontem. Mimo wczesnej pory i ogólnej niechęci do robienia czegokolwiek to nawet cieszyłem się, że mogę zająć się czymś, a nie tylko siedzieć, myśleć i się zamartwiać, dlatego też u Seokjina skupiłem się na pracy, jak tylko mogłem.
Hani i Junior byli u rodziców, więc mogliśmy hałasować ile chcieliśmy. Sypialnia w końcu sama się nie odmalowała. Było sporo pracy, poza tym musiałem się nieźle nadźwigać, by powynosić stare meble, a potem przynieść te nowe. Namjoon przyjechał koło południa, bo też obiecał pomóc, a wcześniej nie mógł, przez pracę. W trójkę poszło sprawniej, więc już o drugiej wszystko było zrobione i wyniesione. Seokjin zaproponował w zamian za pomoc jakiś obiad, więc umówiliśmy się na jeden z dni w tygodniu, bo dzisiaj żaden z nas nie miał ochoty szykować się gdzieś do wyjścia. Byliśmy brudni i spoceni, zmęczeni i niewyspani, więc kiedy Jin przekonał nas, że resztę sobie już sam posprząta, wróciliśmy do domu. Z Namjoonem pożegnałem się więc na parkingu, a potem sam wróciłem do swojego i Jimina gniazdka, zastanawiając się, jak czuje się Jimin.
Kiedy wszedłem do środka usłyszałem jak cicho leci jakiś program w telewizji. Jimin leżał na sofie w szlafroku i z maseczką w płachcie na twarzy, a na stole przed sobą miał opakowanie tabletek i prawie pustą butelkę wody. Jak tylko mnie zobaczył, podniósł się do siadu.
- Jak się czujesz? - zapytałem.
- Jakby przejechał po mnie czołg - odparł. Chrypka zdradzała, że dzień wcześniej nieźle zabalował. - Dzięki, że po mnie przyjechałeś - powiedział, posyłając mi nikły uśmiech. Atmosferę można było kroić nożem.
- Nie ma sprawy - odparłem i zapadła między nami cisza.
Trochę niezręcznie, pomyślałem, zastanawiając się, czy nadal jest na mnie zły o to, co mówiłem i robiłem przed jego wyjściem. Miałem nadzieję, że pamięta, jak przeprosiłem go w samochodzie i jak dużo wiadomości do niego wysłałem zaraz po rozmowie ze Scottem.
W końcu sam ruszyłem się i podszedłem do kanapy, na której usiadłem. Jimin skubał skórki przy swoich paznokciach. Dopiero po chwili jego mała dłoń jakby zacisnęła się w piąstkę i wylądowała na tej mojej, łapiąc za nią. Słyszałem jak przełknął ślinę.
- Jiminie... - zacząłem.
- Jeonggukie... - odezwał się w tym samym momencie co ja mój chłopak. Spojrzałem na niego, ale jego wzrok nadal skierowany był w dół.
- Porozmawiajmy. Nie zniosę tej niepewności - przyznałem i dopiero wtedy Jimina szkliste od łez oczy spojrzały nareszcie w te moje.
I tak w końcu zaczęliśmy rozmowę. On na kacu z maseczką regenerującą na twarzy, a ja z resztkami farby we włosach, w roboczych ogrodniczkach.
- Przepraszam, że byłem taki wkurzający, że wczoraj tak się zachowywałem i, że cały czas byłem niemiły dla Taehyunga. Powinienem się umieć jakoś zachować. Nie chcę żebyś myślał, że nie wolno ci mieć przyjaciół i, że zawsze i wszędzie musisz wychodzić ze mną. I to nie tak, że ci nie ufam... po prostu naprawdę się martwię. O ciebie, o to, że coś ci się może stać, o to, że ktoś będzie chciał wejść między nas i mi cie odebrać.
- Przepraszam, że nie umiałem z tobą wcześniej porozmawiać i jakoś cię uspokoić, tylko od razu się denerwowałem na ciebie. Przepraszam, że wczoraj się upiłem i, że zawsze stawałem po stronie Taehyunga.
Moja druga dłoń spoczęła na tych naszych - złączonych. Pogłaskałem gładką skórę Jimina, a potem on sam wyślizgnął swoją rękę z tego uścisku i przeniósł mi się na kolana, by zaraz zarzucić mi ramiona za szyję i w końcu się do mnie przytulić. Gdy mój nos zatopił się w jego włosach, poczułem słodką woń lakieru. Jimin chyba poza zmyciem makijażu jeszcze się nie kąpał.
- Kocham cię, Jeonggukie - mruknął mi do ucha chłopak, a ja przymknąłem oczy, przyciskając jego ciało jeszcze bliżej tego swojego.
- Ja ciebie też kocham, złotko. Kocham cię i mógłbym cię przytulać tak bez przerwy, ale śmierdzisz - zaśmiałem się, a on odsunął się zaraz z obrażoną miną. Wytknął mi język i zaraz wstał z moich kolan.
- W takim razie idę po d prysznic - powiedział i zgarnął swoje puchate laczki i wyjął z szafy czysty ręcznik.
Jimin zniknął w łazience. Sam potrzebowałem prysznica, bo robota u Jina mnie umęczyła, ale głód wygrał, bo i tak musiałem czekać aż Jimin wyjdzie z łazienki. W lodówce nie było za dużo, bo jutro wypadał dzień naszych regularnych, cotygodniowych zakupów, więc zrobiłem nam obu jajecznicę, wnioskując po stanie kuchni, że Jimin raczej niczego dziś jeszcze nie zjadł. Chłopak długo nie wracał, więc z początku po prostu pomyślałem, że postanowił poza prysznicem może zrobić sobie swoją pielęgnację, na której punkcie miał małą obsesje. Nic do tego nie miałem, bo uwielbiałem, kiedy jego skóra pod moim dotykiem była gładka i pachnąca, ale wiedziałem też, że jeśli Jimin zabierał się za golenie to zajmie mu z to z godzinę. Na same nogi poświęcał po dwadzieścia minut, a gdzie tu reszta? Nie chciałem, by moja z miłością i zaangażowaniem zrobiona jajecznica ostygła i się zmarnowała, więc podszedłem do drzwi, chcąc zapukać i powiedzieć mu, by się pospieszył, bo zrobiłem nam coś na ząb.
Drzwi były jednak uchylone, więc zajrzałem do łazienki.
Jimin stał pod prysznicem, jak się tego spodziewałem, ale kiedy usłyszał moje kroki albo chrząknięcie, odwrócił się do mnie przodem. Kabina była zamknięta, ale jeszcze nie zaparowana, więc widziałem go całego, od stóp do głowy.
- Jiminie... - odezwałem się, a on oparł się lekko o szybę prysznica, jakby chciał przez nią przejść. Jego skóra odbiła się na drzwiach. Chwilę później jego drobna ręka zsunęła się z jego torsu i zatrzymała na kroczu, podczas gdy oczy zostały uważne i wpatrzone w te moje. - Myślałem, że będziesz umierał przez kaca - powiedziałem, wykrzywiając usta w uśmieszku, nie do końca wiedząc co robić.
- Jak mnie teraz nie przelecisz to będę umierał - odparł Jimin, odwracając się tyłem tak, że to jego pośladki teraz odcisnęły się na szybie, czego efekt był natychmiastowy. W spodniach od razu coś mi urosło.
Rozpiąłem więc suwak ogrodniczek, ściągając je tak, że nie minęła sekunda a leżały na posadzce w łazience. Zaraz dołączyła do nich moja bielizna i koszulka, które dla odmiany wylądowały na pralce. Jimin odsunął się kawałek od szyby, bym mógł wejść z nim pod prysznic, a kiedy tylko zamknąłem za sobą drzwi, puścił wodę, której strumień oblał mój tors. On sam natomiast ustawił się tak, by opłukać swoje włosy i twarz. Zaczesał jasne pukle do tyłu. Ja sam obróciłem się kawałek, by zaraz przestawić jego ciało na tyle, byśmy byli bliżej, by jego ciało przylegało do mojego. Poczułem, jak mokną mi włosy.
- Zawsze mówiłeś, że nie lubisz pod prysznicem - powiedziałem, dłońmi sięgając za jego plecy, po jego pośladki, które ścisnąłem.
- Teraz nie ma znaczenia gdzie to zrobimy, byle szybko - upomniał się, stanął na palcach i po chwili złączył nasze wargi w długim, namiętnym pocałunku, który dodatkowo jeszcze mnie podniecił.
Lubiłem go takiego pewnego siebie, mówiącego otwarcie co chce. Lubiłem go też jako małą, nieśmiałą kruszynkę, którą czasami się stawał, gdy zawstydzałem go najprostszymi gestami, czy słowami. Umawianie się z Jiminem było, jak umawianie się z kilkoma zupełnie różnymi osobami. Nigdy nie wiedziałem, co mi się trafi - jego urocza wersja, którą kochałem całym sercem, jego nieposłuszna wersja, która strasznie mnie kręciła, czy właśnie ta władcza, która dyktuje warunki, za którą szalałem.
Tego dnia był zdeterminowany i dokładnie wiedział, czego chce, więc kiedy znudził mu się pocałunek, obrócił się do mnie tyłem, oparł o ścianę i zachęcająco wypiął pośladki.
Tego mi było trzeba. Seksu na zgodę.
Rozciąganie nie trwało długo, bo wiedziałem, że kiedy Jimin kręci biodrami to się niecierpliwi. Ślina musiała nam starczyć za poślizg, więc nie szczędziłem jej, rozprowadzając ją dłonią po swojej stojącej od dłuższego czasu męskości. Jimin westchnął nierówno i zaraz poczułem, jak spina mięśnie, gdy w niego wszedłem. Poprawiłem lekko jego biodra, bo różnica w naszym wzroście choć nie była dużym problemem to jednak czasami, choć tak mała lekko przeszkadzała. Unieruchomiłem go, trzymając za biodra i po chwili, kiedy zdążył choć trochę się przyzwyczaić zacząłem się poruszać.
Nie wiedziałem, co takiego skrywał w sobie Jimin, że choć byliśmy razem już taki szmat czasu on nadal mnie tak samo mocno podniecał, interesował, czy po prostu mi się tak cholernie podobał. Seks pod prysznicem nie był dla nas nowością, ale za każdym razem, kiedy się kochaliśmy, nieważne jak, czy szybko i z wymianą dużej ilości brudnych słów, czy bardziej z tymi czułymi zapewnieniami i wolnym, typowo waniliowym seksem zawsze tak samo dobrze mi z nim było. Nie czułem czegoś podobnego nigdy wcześniej i wątpiłem, bym poczuł coś takiego później, bo i nie chciałem opuszczać go na krok, ale też nie chciałem poznawać innych ciał kobiet, czy mężczyzn.
Orgazm przyszedł szybko, bo ostatnio nie mieliśmy za dużo czasu, by się sobą zająć. Jimin potrzebował jeszcze chwili, więc by nie zostawiać go w takim stanie, uklęknąłem przed nim, by sprawić mu jeszcze więcej przyjemności ustami. Chłopak parę razy mocno pociągnął mnie za włosy, ale wiedziałem, że oznacza to tylko tyle, że jest blisko, dlatego nie wycofałem się, niedługo później mogąc cieszyć się jego kilkoma głośniejszymi jęknięciami.
Kiedy po wszystkim wykąpaliśmy się i wróciliśmy do łóżka, jajecznica była do wyrzucenia, ale Jimin i tak mówił, że raczej za dużo nie mógłby zjeść, bo alkohol nadal gdzieś tam przelewał się w jego żołądku.
Położyliśmy się więc w salonie, włączyliśmy telewizor. Akurat leciał jakiś program o idolach, potem zaczął się teleturniej, więc leżałem na kanapie z jego mniejszym ciałem ułożonym na mnie i oglądałem, jak ludzie popisują się wiedzą. Przeczesywałem co chwilę nadal wilgotne włosy Jimina, a on co jakiś czas pochrapywał przysypiając. Ale w pewnym momencie odezwał się, skupiając tym moją uwagę.
- Tae jest na dole.
- Co?
- Taehyung lubi też kutasy, tak jak mówiłeś, ale jest na dole - powtórzył, a ja jedynie zmarszczyłem brwi. - No i ma faceta.
- To, że jest na dole nie oznacza, że nie może się zamieniać - powiedziałem, zaraz analizując słowa Jimina w swojej głowie. Szczerze mówiąc to w ogóle do głowy mi nie przyszło, że Taehyung mógłby mieć kogoś.
Jimin westchnął, ale nie umknął mi jego uśmieszek. Może i nie załatwiło to sprawy do końca, ale chyba trochę, troszeczkę mnie uspokoiło. Ociupinkę. Tyci tyci.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top