my korean disney

Jimin

Kiedy zobaczyłem z daleka wznoszący się ponad wszystko różowo-niebieski zamek, prawie zemdlałem z zachwytu. A kiedy w końcu znaleźliśmy się na terenie Disneylandu, moje serce oszalało. Wyszło ze mnie największe dziecko i chyba cieszyłem się bardziej niż przebywające w tym miejscu faktyczne dzieciaki.

Pierwszym co zrobiliśmy było kupienie sobie gadżetów z uszami Myszki Miki. Opaskę wziął Jeongguk, ja oczywiście chciałem czapkę, z którą chodziłem calutki dzień.

Cały park był naprawdę przepiękny. Mnóstwo atrakcji dla dzieci było zaprojektowanych pod konkretne bajki, ale było także dużo atrakcji dla tych odważniejszych. Musieliśmy skorzystać koniecznie z każdej, więc przez wiele godzin po prostu biegaliśmy po całym terenie, by zdążyć przejechać się na każdej karuzeli i rollercoasterze, niektóre powtarzając po parę razy. Kolejka z motywem Toy Story tak bardzo nam obu się podobała, że staliśmy specjalnie prawie godzinę w rzędzie, by jeszcze raz się nią przejechać, nawet jeśli się trochę bałem i przez wszystkie sekundy jazdy wagoników wrzeszczałem, zdzierając sobie gardło.

Robiliśmy sobie tak wiele zdjęć, że moja galeria pękała w szwach. Jeongguk pijący kolorowy sok z tych super uroczych fikuśnie powykręcanych kubków, Jeongguk jedzący karmelizowane jabłko, Jeongguk robiący z siebie pajaca na oczach niewinnych ludzi, Jeongguk czekający grzecznie na naszą kolej przed wejściem na kolejkę z bajki Kraina Lodu, Jeongguk rozmawiający z jakimś przypadkowym dzieckiem, Jeongguk i osoba przebrana za Myszkę Miki, Jeongguk i kobieta w przebraniu Małej Syrenki, Jeongguk i ja na karuzeli tuż przed startem, Jeongguk dający mi całusa, kiedy czekamy na nasze lody, Jeongguk pozujący do zdjęcia przed wielkim zamkiem z cukierków itp, itd. Jego galeria musiała wyglądać identycznie, z tym, że bohaterem zdjęć i filmów byłem ja, albo nasza dwójka. Od razu niektóre ze zdjęć lądowały na naszych socjalach, przez co nasi znajomi dostawali białej gorączki, ale nie miałem wtedy czasu im odpisywać. Na bieżąco wrzucałem natomiast relacje z tego, na czym już się bawiliśmy, co zjedliśmy i co widzieliśmy.

Poszliśmy na wirujące filiżanki, na których tak bardzo się śmiałem, że prawie zgubiłem swoją czapkę Mikiego. Jeongguk nagrał z tego filmik, który oczywiście wylądował w Internecie.

Naprawdę bawiłem się ile tylko mogłem. Nie wiedziałem, który z nas ma większy ubaw, ale nasze twarze wyrażały przez te godziny tylko radochę, nic więcej. Nawet jak musieliśmy czekać na coś w kolejkach to przez cały czas byliśmy tacy podekscytowani i głodni kolejnych wrażeń, że nawet kiedy coś okazywało się straszne, wysokie i szybkie to ja i tak jedynie bardziej nakręcałem się na kolejne atrakcje, choć zazwyczaj bałem się wszelkich ekstremalnych wyczynów, w przeciwieństwie do mojego chłopaka, dla którego moglibyśmy skakać w przepaść na bungie, a on pewnie marudziłby, że co tak nisko, wolno i jakoś tak powiewa nudą.

Cieszyłem się, że z prezentu, który mi zrobił było też wiele radości dla niego samego. I musiałem przyznać, że Tokio i Disneyland to był absolutny strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o moje urodziny, których nie wyobrażałem sobie spędzać inaczej niż z moim ukochanym, który dbał o to, bym się nie nudził. Choć z nim nie dało się źle bawić. Po prostu nie dało. Nawet jakbyśmy mieli siedzieć zamknięci w hotelu, na pewno umielibyśmy znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcie, bo natura Jeongguka już taka była. On nigdy nie siedział w miejscu, nie czekał na zbawienie, tylko działał, myślał i nie marnował czasu. I cieszyłem się, że to ja byłem tą osobą, którą wybrał, bym mu towarzyszył w jego niesamowitym życiu, bym był jego częścią, czy jak sam czasami mówił - sensem. Ja czułem dokładnie tak samo. Nie chciałem nawet myśleć o tym, co by było, gdybym jednak nie zgodził się dać mu szansy te dwa lata temu, gdybym jednak pozostał uparty, a on pozostałby dupkiem, który nie używa mózgu i, który liczy jedynie na imprezy i ciągle nowe panienki. Widziałem przez to, jak bardzo Jeongguk zmienił się odkąd go poznałem, nawet jeśli banalnie to brzmiało. Zostały tylko te dobre cechy. Został w pewnym sensie sobą, a raczej swoją lepszą wersją, którą naprawdę kochałem. Naprawdę. Kochałem go, jak nikogo innego na całym świecie.

Jeongguk

Urodziny były udane, a przynajmniej to wywnioskować mogłem z cieszącej się ciągle buźki Jimina. W Disneylandzie bawiliśmy się do samego końca, kiedy to pół godziny przed zamknięciem puszczony został pokaz świateł i piosenek, który wyświetlał się właśnie na zamku, stojącym w samym centrum całego parku. Wyglądało to naprawdę magicznie i musiałem z tej okazji zrobić oczywiście trochę zdjęć, by móc to później wspominać.

Po wszystkim zmęczeni, ale usatysfakcjonowani złapaliśmy taksówkę, która zabrała nas z powrotem do centrum Tokio, gdzie zjedliśmy kolację w jednej z knajpek. Gorące zupy dobrze nam zrobiły, bo dzień był dość chłodny i wydawało mi się, że tylko dzięki całemu temu szaleństwu obaj przez cały dzień praktycznie nie czuliśmy zimna. Teraz emocje opadały i obaj potrzebowaliśmy czegoś na rozgrzanie.

Powrót do hotelu był szybki i sprawny, bo po mieście jeździło naprawdę dużo taksówek, a nam nie chciało się już iść na pieszo, skoro nadrobiliśmy tyle kilometrów podczas biegania za atrakcjami.

W naszym pokoju, poszedłem pierwszy pod szybki prysznic, a później ułożyłem się na łóżku, by dopiero wtedy zająć się odpisywaniem moim znajomym. Przez ten czas nieuwagi, Jimin zdążył jednak sprezentować niespodziankę i dla mnie, bo po prysznicu, kiedy już przestałem się na niego gapić przez szklaną ściankę, schował się w zabudowanej toalecie i przebrał, by później zaprezentować mi swój urok w naprawdę niesamowitym wydaniu.

Na ciele mojego chłopaka zagościły dwa bardzo ważne elementy bielizny, które dodały mu jednocześnie słodkości, jak i pazura. Mieszanka wybuchowa. Jasnoniebieskie majtki z koronki ozdobiły jego pupę, a na nogach dało się zauważyć pończochy, które jednocześnie były wersją z kabaretkami z prostym zakończeniem na udach. Pasowały kolorystycznie do majtek, więc wiedziałem, że to część kompletu.

Jimin nie ubierał często dziewczęcych ubrań, bo żaden z nas nie czuł za bardzo takiej potrzeby. Dla mnie był wystarczająco seksowny w worku na ziemniaki, więc nie potrzebowałem dodatkowych bodźców w postaci ciuszków, ale miłą odmianą było coś tego typu. No chyba, że chodziło o mój strój policjanta, za którym oczywiście moje złotko szalało od pamiętnego czasu, kiedy to zostałem przykuty kajdankami, w których oczywiście utknąłem z powodu zepsutego zamka. Kiedy sobie o nim przypominałem, zastanawiałem się, czy Jimin nie ma jakiś ukrytych pragnień odnośnie jakiś innych przebieranek, na które oczywiście byłem otwarty, jeśli tylko miałoby go to zadowolić.

Bielizna to jednak było co innego, bo takie właśnie elementy, jak koronkowe stringi, czy figi były zdecydowanie kobiecym elementem ubioru. Ale Jiminowi pasowało absolutnie wszystko i trudno było z tym dyskutować, dlatego też narodziła mi się odważna myśl, która powracała. A skoro wielokrotnie taka wizja gościła mi w głowie to zacząłem wypytywać o nią moje złotko. Jimin w końcu po moich błaganiach kupił sobie dwa różne zestawy bielizny, które obejmowały tylko dół, bo jednak staniki u mężczyzn mnie nie kręciły i byłem z tego powodu bardziej niż zadowolony. Zwłaszcza, że kiedy mój chłopak ubierał na siebie te dodatki to nagle zamieniał się w zawstydzoną kruszynkę i tym razem również prezentował mi rumiane policzki, których w żaden sposób nie dało się ukryć. A ja przecież kochałem go w każdym wydaniu, a to, w którym był bardzo seksowny, ale jednocześnie nieśmiały było wyjątkowo kuszące.

| Kolejny rozdział jest wynikiem tej oto ankiety:

więc bawcie się dobrze 😇

A tak ps. Może ja nie umiem liczyć, ale byłam prawie pewna, ze następny rozdział ma numer 24, a teraz mi się wyświetla, ze 27. Ale nieważne, to nie ma znaczenia.

Widzimy się już niedługo! |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top