my korean comeback
Jimin
Wyczekiwane przeze mnie wieści od Jeongguka w końcu nadeszły i napisał mi dokładnie szczegóły swojego lotu powrotnego do Seulu. Musiał biedny przesiąść się aż dwa razy, jeśli nie chciał czekać kolejnego tygodnia na dwa razy droższy lot bezpośrednio do Korei, ale chyba sam wolał po prostu być szybciej w domu, niż skazywać nas obu na kolejne dni rozłąki, która przynamniej mi bardzo nie służyła.
W mieszkaniu nadal było pusto, łóżko było zimne, a na podłodze nie walały się żadne z jego rzeczy, kiedy wracał z treningów. Nie miałem na kogo się czasami powydzierać, a jak miałem wolny dzień to aż nie wiedziałem, co ze sobą robić. Przez nieobecność mojego ukochanego, rozpieściłem za to nie tylko Jina i Taehyunga, ale i moich obserwatorów mediów społecznościowych, którzy dostawali ode mnie dużo stories i sporo zdjęć, czy to z jakiś planów zdjęciowych, czy to moich amatorskich selfies.
Musiałem przyznać, że trochę inaczej wyobrażałem sobie swoją sławę. Byłem pewny, że gdy razem z Jeonggukiem pokażemy się na wielkich ekranach, ludzie rzucą się na nas, chcąc spalić nas na stosie, czy coś podobnego, a tymczasem dostawałem mnóstwo bardzo pozytywnych komentarzy i wiadomości o tym, jak bardzo ludzie doceniają to, że staramy się coś w tym kraju zmienić. Dla takich miłych słów, warto było czasami poczytać te mniej miłe opinie.
Dzień powrotu Jeongguka zbliżał się wielkimi krokami, więc posprzątałem w mieszkaniu, zrobiłem mu coś dobrego do jedzenia, byśmy mogli uraczyć się po jego powrocie jakąś dobrą kolacją i przygotowałem coś ładnego na wieczór, byśmy mogli nacieszyć się sobą tak, jak lubimy. Długo myszkowałem w szafie, aż w końcu nie dorwałem pary przeuroczych skarpetek z koronki, które już dawno temu kupił mi mój chłopak, a których chyba nawet jeszcze nie miałem okazji założyć. Oprócz nich, specjalnie odłożyłem na później majtki z tego samego materiału, które już w ogóle dodawały mi jakieś sto punktów do rozkoszności. Miałem nadzieję, że Jeonggukowi się spodoba ta nieco bardziej niewinna wersja mnie, bo mój dzisiejszy humor idealnie się w nią wpasowywał.
Samolot wylądować miał w Korei o osiemnastej naszego czasu, więc już od piątej czekałem na lotnisku i wyczekiwałem informacji o przylotach. Gdyby samolot spóźnił się więcej niż dziesięć minut na pewno zacząłbym panikować, wyobrażać sobie sceny jak z "Oszukać przeznaczenie", czy czegoś podobnego, ale na szczęście informacja podała, że samolot o danym numerze wylądował i pasażerowie czekają już na odbiór swojego bagażu. Odczekałem więc kolejne kilkanaście minut, niecierpliwiąc się już powoli, bo naprawdę chciałem już zobaczyć, że mój ukochany jest obok i jest bezpieczny, więc jak tylko Jeongguk pojawił się na horyzoncie rzuciłem się do biegu.
Wskoczyłem na niego, obejmując go nogami, zaraz ukrywając twarz między jego szyją, a ramieniem, by móc poczuć jego zapach, jego ramiona, które od razu mnie objęły i zaasekurowały. Był tu. Wrócił do mnie cały i zdrowy, uśmiechnięty od ucha do ucha, lekko zmęczony, ale prawdziwy. Był znów ze mną i nie było niczego, co by mnie w tej chwili bardziej ucieszyło od jego widoku.
Kiedy byliśmy już w domu, wprost nie mogłem się od niego oderwać. Mój wzrok podążał za nim, moje dłonie ciągle szukały tych jego, zupełnie jakby nasza rozłąka trwała latami, a nie zajęła jakiś tydzień. Dopiero teraz mogłem jednak pożegnać to okropne przeczucie, które mówiło mi, że może stać się coś złego.
- Tęskniłem za moim złotkiem tak bardzo - wymruczał mi do ucha Jeongguk, kiedy stałem w kuchni nad indukcją i podgrzewałem nam przygotowaną wcześniej kolację. Poczułem jego dłonie na swoich biodrach, więc sam oparłem się o jego klatkę piersiową i odchyliłem lekko głowę, zaraz dostając całusa w szyję. - Martwiłem się o ciebie.
- Ja się martwiłem o wiele bardziej - zaśmiałem się lekko, odwracając do chłopaka przodem, by stanąć na palcach i cmoknąć go w czoło. - Wracaj do salonu, zaraz przyniosę kolację.
- Specjalnie coś dla mnie upichciłeś? Rozkoszne.
Jeongguk posłusznie wrócił do stołu, więc gdy jedzenie było już gorące, nałożyłem nam na talerze co tylko się dało i nalałem po szklaneczce wina, by nas obu rozluźnić i trochę rozgrzać.
Już od dawna nie mieliśmy czasu na takie spokojne siedzenie w domu z kolacją. Cały wyjazd albo byliśmy pod czujnym okiem rodziców Jeona, z którymi chcieliśmy spędzić jak najwięcej czasu, a potem naszą uwagę przejął Scott i Regan. Wcześniej ledwo wyrabiałem się z podstawowymi obowiązkami przez pracę, więc dopiero teraz mogliśmy obaj odetchnąć i zająć się sobą. Sobą, a nie ludźmi dookoła, więc kiedy nasze brzuchy napełniły się, a kieliszki stanęły puste, nie chcąc marnować czasu, czmychnąłem do łazienki, by zamienić spodnie i koszulkę na zupełnie inny zestaw. Na stopach zagościły koronkowe skarpetki, na biodra nasunąłem ładniejszą bieliznę, a by na moment jeszcze ukryć się przed wzrokiem ukochanego założyłem jedną z jego koszul.
Kiedy wróciłem do salonu, Jeongguka nie było. Stał w kuchni i zapakowywał naczynia do zmywarki, więc schowałem się za futryną i zaśmiałem lekko, by zwrócić na siebie jego uwagę. Jeongguk odwrócił się, a na jego usta wpłynął momentalnie cwany uśmieszek. Wystarczył kawałek mojego ciała zza drzwi i już wiedział, co na niego czeka.
- Czyżby kolacja nie była jedyną rzeczą, którą przygotowałeś? - zapytał, wychodząc z kuchni, kiedy ja cofnąłem się do salonu.
- Właściwie to mam nadzieję, że nadal masz apetyt.
- Oj mam - odparł, stając na moment kawałek ode mnie, by spojrzeć na to, co przygotowałem. Moment wstydu. Na policzki wstąpił mi rumieniec, choć w duszy już nie mogłem się doczekać tego, co będzie dalej. - Na ciebie zawsze mam apatyt. Chodź tu.
Zrobiłem kilka kroków w jego stronę, a kiedy tak szedłem powoli, jego oczy skupiały się na moich nogach, na tym co ozdabiało moje stopy i moje pośladki. Spłukujący się z moich włosów róż dopełniał cały ten wyjątkowo słodki wygląd, co chyba podziałało na mojego chłopaka, bo gdy tylko znalazłem się w zasięgu jego rąk, chwycił mnie i uniósł tak, że podtrzymany przez jego dłonie za pośladki musiałem pochylić się do pocałunku.
Poszliśmy w końcu do sypialni.
Prawdą było, że nigdy jakoś szczególnie się nie oszczędzaliśmy w łóżku. Seks uprawialiśmy często, na różne sposoby, czasami mniej wymyślne, czasami bardziej, ale dziś wiedziałem, że będziemy dla siebie delikatni i to nie tylko dlatego, że minął tydzień od naszych ostatnich pieszczot. Zwyczajnie się za sobą stęskniliśmy i zamiast mocnego pieprzenia woleliśmy się sobą nacieszyć trochę dłużej i spokojniej.
Ułożyłem się na ciele Jeongguka tak, byśmy mogli się jednocześnie nawzajem zadowalać. Podstawiłem swoje pośladki pod jego twarz, a on opuścił spodnie, bym mógł zająć się tym co ukrywało się w jego bokserkach. Ta pozycja miała swoje plusy i minusy, a minusem właśnie było to, że gdy Jeongguk się rozkręcał, nie wiedziałem czy w ogóle dam radę dłużej skupiać się na robieniu mu dobrze. Starałem się jednak nie zawieść go, liżąc jego przyrodzenie po najwrażliwszych punktach, kiedy jego język sprawnie lawirował między moimi półkulami, przygotowując mnie i rozluźniając.
- Ah, fuck baby, i want you so bad - wymruczał Jeongguk, zaciskając palce na mojej pupie.
- How do you want me today?
- Ride me, sweetie - polecił, więc zmieniłem pozycję, uważając by nie zrobić nam obu krzywdy i po zsunięciu z siebie majtek, zająłem miejsce na biodrach chłopaka, który sięgnął od razu do szuflady w etażerce po żel.
Rozlałem sporą ilość lubrykant na swoje palce i jego męskość, wiedząc, jak czasami wymagająca potrafi być ta pozycja i kiedy już uznałem, że starczy, ustawiłem się wyżej na nogach i powoli wsunąłem w siebie penisa Jeongguka, opuszczając przy tym biodra. Chłopak westchnął głośno, a ja oparłem się dłońmi o jego tors.
- Tęskniłem za tobą - powiedziałem w pewnym momencie, jedną z dłoni kładąc na jego policzku.
Jeongguk obrócił lekko głowę i ucałował wewnętrzną stronę mojej ręki, a potem mnie samego, kiedy schyliłem się po pocałunek w usta. I tak musiałem przyzwyczaić się chwilę, by móc zacząć się z nim kochać, ale kiedy chwila ta minęła, nareszcie zaczęła się zabawa.
|Mam w tym tygodniu mega dużo pracy, ale w przyszłym postaram się wziąć trochę więcej wolnego, by może nadrobić trochę rozdziałów. Mam nadzieję, że wakacje mijają Wam spokojnie i cieplutko! Widzimy się za parę dni! |
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top