my korean breakfast

Jimin

Pobudka była bardzo przyjemna, bo obudziły mnie pocałunki, a tak dokładniej to pocałunki mojego ukochanego, który składał je na zmianę na mojej szyi i na moim uchu, co przecież bardzo lubiłem. Delikatne muśnięcia sprawiały, że na ciele pojawiła mi się gęsia skórka. Obróciłem się lekko za siebie i wtedy wargi Jeongguka naparły na te moje, ale były tak samo delikatne, co chwilę temu na mojej szyi. Nieumyte zęby przestały mieć znaczenie. To znaczy - moje nieumyte zęby, bo Jeongguk pachniał różnymi płynami do kąpieli, z resztą miał mokre włosy, więc najpewniej wstał trochę wcześniej i zdążył się wykąpać, przez co to ja z naszej dwójki byłem teraz tym małym brudasem. No trudno.

- Dzień dobry - wymruczał, kiedy nasze usta się od siebie odsunęły. Odpowiedziałem tym samym. - Głodny? Mama robi śniadanie.

- Myślisz, że zdążymy przed śniadaniem...

- Ale co? - zapytał, niczym niewiniątko. Jego mina wyrażała zdumienie, ale jego dłonie już zabłądziły pod moją koszulką. - Hmm?

Uśmiechnąłem się lekko, zaraz ruszając się z pościeli, by położyć się bardziej na ciele Jeongguka. Zainicjowałem kolejny pocałunek, tym razem trochę bardziej energiczny, podczas gdy ręce ukochanego przeniosły się na moje pośladki i ścisnęły je mocno.

- Masz ochotę? - zapytał chłopak, muskając raz po raz moje usta, które przez panujące w Hallowell niskie temperatury stały się trochę szorstkie i lekko popękane. Miałem nadzieję, że mocno tego podczas pocałunków nie czuć.

- Mam - odparłem, puszczając ukochanemu oczko, zaraz prostując się, by siedzieć równo na jego biodrach. - Chociaż to śniadanie też jest kuszące.

- Bardziej ode mnie? Tuzin jajek i kanapki z masłem są bardziej kuszące od twojego hot chłopaka?

- Mój hot chłopak ma tylko dwa jajka, a jak mówisz, twoja mama oferuje ich tuzin... - odparłem, a Jeongguka oczy wytrzeszczyły się natychmiast i zaczął się on histerycznie śmiać.

- Nie wierzę, że serio to powiedziałeś - wykrztusił przez łzy, łapiąc się za głowę. - To był twój najgłupszy tekst w tym tygodniu, przysięgam.

- Uczę się tego wszystkiego od ciebie - powiedziałem, wytykając mu język, zaraz jednak znów powracając do całowania go.

Zaskakujące jak szybko udawało nam się zmieniać atmosferę. Na nowo znów poczułem podniecenie, kiedy Jeongguka dłonie ponownie zacisnęły się na moich krągłościach i zaraz wkradły się pod materiał, jaki je okrywał. Pocałunek stał się szybko chaotyczny i namiętny, przez co z ulgą przyjąłem do świadomości fakt, że Jeongguk postanowił mnie rozebrać. Sam zsunął swoje bokserki na wysokość połowy ud i korzystając z tego, że nadal na nim siedziałem, złapał w dłoń obie nasze męskości, które szybko zupełnie stwardniały. Zamruczałem cicho, swoją rękę kładąc na tej Jeongguka, która poruszała się powoli w górę i w dół po naszych ocierających się o siebie przyrodzeniach.

Jakąś chwilę właśnie tak trwaliśmy, co jakiś czas znów całując się, czy zwyczajnie na siebie patrząc, aż Jeongguk nie postanowił, że czas na coś więcej.

- Let me kiss you down there - powiedział, zaraz pozbywając się poduszki spod swojej głowy, co uznałem za znak, by wspiąć się wyżej na jego ciele.

Uda postawiłem po bokach głowy chłopka, a biodra obniżyłem na tyle, na ile życzyły sobie tego jego ręce, rozchylające szeroko moje pośladki, pomiędzy które szybko wszedł jego język. Kiedy przez moje ciało co jakiś czas przechodził przyjemny dreszcz, trudno mi było zachować równowagę w tej pozycji, która wymagała przecież prostych pleców. Chęć czucia więcej, mocniej i głębiej wygrywała i zdecydowanie górowała nad lekkim dyskomfortem.

Poruszałem czasami lekko biodrami, kiedy język Jeongguka na moment przestawał się poruszać. Mogłem wtedy samodzielnie kontrolować tempo, czy samą intensywność jednej z moich ulubionych pieszczot.

Nie chciałem być jednak za długo sam w tej przyjemności, więc kiedy moje mięśnie choć trochę się rozluźniły, znów zszedłem na biodra Jeongguka i dokładając na swój splot mięśni trochę śliny, złapałem za męskość kochanka i wsunąłem ją w siebie powoli, kontrolując drżenie ud, za które trzymał wtedy Jeongguk. Chłopak odchylił głowę do tyłu, kiedy większość jego przyrodzenia znalazła się we mnie i rozchylił wargi, przez co wyglądał jeszcze piękniej niż zwykle. Miałem pod sobą cholernie przystojnego mężczyznę i nie miałem zamiaru spuszczać z niego oka choćby na chwilę.

- Boli? - zapytał, kiedy przez chwilę nie poruszyłem się, chcąc zwyczajnie dać swojemu ciału się przyzwyczaić.

- Trochę, ale nie więcej niż zawsze - odparłem, kładąc dłonie na klatce piersiowej Jeona.

Musiałem uważać, by nie rozpędzać się z ruchami, bo łóżko na którym leżeliśmy lubiło poskrzypieć i tym samym oznajmiać całemu domowi, co dzieje się na piętrze. Momentami było to wkurzające, ale kiedy Jeongguk sam uniósł trochę swoje biodra, zdawało mi się, że jesteśmy ciszej. Nie licząc oczywiście sapnięć, jęków i westchnięć, które i tak musieliśmy jakoś uciszać, czy to poduszkami, czy to pocałunkami, czy generalnie czymkolwiek. Zupełnie jakbyśmy znów byli licealistami, którzy chcą bzyknąć się po cichu w pokoju jednego z nich tak, by rodzice się nie zorientowali. Tak bardzo różniło się to od tego, co mieliśmy na co dzień. Kiedy nachodziła nas ochota, mogliśmy zrobić to w kuchni na blacie, w łazience pod prysznicem, w salonie na stole, kanapie, dywanie, gdziekolwiek, kiedykolwiek. Mogliśmy być głośno, cicho, mogliśmy drzeć się lub używać knebla, cokolwiek. Ale wyjątkowe warunki wymagały wyjątkowego potraktowania.

Miałem tylko nadzieję, że mama Jeongguka nie będzie miała nam za złe tego spóźnienia.

Chyba nie miała, bo też nic nie powiedziała, choć jajka były już zimne, kiedy siadaliśmy do stołu. Wyjątkowo długo dziś chciałem męczyć mojego ukochanego w łóżku, a on jak na złość, postanowił, że dojdzie dopiero wtedy, kiedy zobaczy, że jestem już naprawdę zmęczony. Po wszystkim musiałem się przecież wykąpać, by to co Jeongguk zostawił na moim brzuchu spłynęło do odpływu, więc trochę czasu to zajęło.

Wieczorem udało nam się powtórzyć te przyjemności, choć już na ziemi, bo łóżko zaczęło tak bardzo denerwować mojego chłopaka, że zaledwie po kilku wykonanych pchnięciach, postanowił, że przenosimy się na dywanik. Mieliśmy wtedy też dużo więcej czasu, więc oczywiście skorzystaliśmy z tego, chcąc nacieszyć się sobą jak się da. A że bywały dni, że z Jeongguka wychodził prawdziwy romantyk to i właśnie tej nocy postanowił mi udowodnić, jak bardzo uwielbia moje ciało i wycałował dosłownie każdy jego skrawek, chwaląc każdy cal, dotykając każdego niedopieszczonego zakątka.

A rano przed śniadaniem zdążyliśmy zrobić to jeszcze raz. Już ostatni raz w tym roku w Ameryce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top