Rozdział 4
- A to jest twój pokój, Rose.- powiedziała pani Daily otwierając drzwi do mojego pokoju.
- Dziękuję, Pani Daily.- powiedziałam i powolnym krokiem weszłam do swojego pokoju.
Pomieszczenie miało beżowy kolor ścian na, których wisiały zdjęcia krajobrazów. Pokój był skromnie, ale przytulnie urządzony co przyznam troszkę kojarzyło mi się z Akademią.
Rojerzałam się po pomieszczeniu kładąc wcześniej swoją czarną walizkę z ubraniami na łóżku.
Kiedy już zapoznałam się z terenem podeszłam spokojnie do walizki leżącej na jasno różowej zdobionej kwiatami kołdrze. Otworzyłam ją i powoli zaczęłam wyciągać sobie piżamę na dzisiejszą noc.
Nie wiem czemu, ale wciąż czułam to dziwne uczucie iż jestem obserwowana oraz chłód za plecami.
Poraz kolejny odwróciłam się, ale nikogo tam nie było, a okna tak samo były zamknięte i to nie było nic w sumie dziwnego, ponieważ od dobrej godziny padał deszcz.
Szybko wyciągnęłam pizame i ubrałam się w szarą koszulkę z czarnym napisem "Darkness" i luźne spodenki sięgające do połowy ud w kolorze czerni.
Włosy pozostawiłam rozpuszczone, a gumke do włosów, która trzymała moje włosy położyłam na komodzie.
Nagle usłyszałam grzmot,a błyskawica pojawiła sie na granatowym niebie.
Nie chcąc jednak widzieć tego zasloniłam firankami okno, aby nie widzieć tego i może cofnąć swoje uczucie bycia obserwowaną.
Jednak to zbytnio nie pomogło...
- Roza?- głos Dymitr'a rozległ się w moich uszach przez co spojrzałam w stronę dzwięku.
Dymitr wszedł powoli do pokoju ubrany w czarną koszule i czarne spodnie. Nie miał już na sobie swojego ukochanego prochowca oraz butów służbowych.
- Tak ,towarzyszu?- zapytałam strażnika wpatrując się mu w jego brązowe jak czekolada oczy.
- Wszystko dobrze?- zapytał zmartwiony strażnik, po chwili dodając.
- Na kolacji miałem wrażenie że coś jest nie tak.
- Po prostu...eh...mam dziwne wrażenie że coś tu jest nie tak, a ktoś mnie obserwuje.- powiedziałam zgodnie z prawdą patrząc na strażnika.
Dymitr zmarszczył brwi, a jego spojrzenie wyrażało zmartwienie i troskę.
- Może to lokaj państwa Daily? - zapytał zmartwiony Belikow.
- Tylko że jego tu nie było.- powiedziałam przypominając sobie iż lokaj udał się do swojego pokoju, po chwili dodając.
- I na dodatek czułam dziwny chłód na plecach.
Belikow słysząc moje słowa był bardzo zmartwiony.
- Może chcesz, abym spał obok ciebie?- zapytał Dymitr wpatrując się mi w oczy.
- Pewnie, towarzyszu.- powiedziałam lekko zdziwiona tym że strażnik zaproponował mi coś takiego.
Belikow uśmiechnął się delikatnie, po czym powolnym krokiem podszedł do mnie i po chwili złożył na moim czule krótki, ale uroczy całus mówiąc.
- Wszystko będzie dobrze, Roza.
~ · ~ · ~
Kolejny rozdział i Dymitr już "śpi" z Rose 😏.
Jak myślicie co bedzie dalej?
I czy podoba wam się rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top