Rozdział 3

- To tutaj.- powiedział pan Daily wchodząc do swojego domu.

- Śliczny dom.- powiedziała Lissa, po chwili dodając.

- Przepraszam, ale kto jest na tym zdjęciu?

Spojrzałam wraz z resztą na zdjęcie, które przedstawiało chłopca w białej bluzeczce i spodenkach do kolan. Miał on na moje oko siedem lat. Chłopczyk był szczupły. Posiadał zielone oczy i czarne jak heban włosy, ktore pasowały do jego rumianej cery.

Widząc zdjęcie pan Daily zgryzł delikatnie wargę.

- To mój syn. Nicolas. - powiedział z spokojem Samuel, po chwili dodając.

- Byłby zapewne w waszym wieku.

- Oh, przepraszam nie wiedziałam.- powiedziała Lissa lekko zkrępowana tym co usłyszała.

Ja też przyznaje byłam troszkę w szoku słysząc iż ten mały chłopiec na zdjęciu nie żyję.

- Nic się nie stało, panienko. - powiedział Samuel z smutnym uśmiechem, po chwili dodając.

- Proszę tylko, abyście przy mojej żonie nie wspominali na temat dzieci.

Kiwneliśmy trwiedząco głową na znak zgody, a chwilę później pan Daily zaprowadził nas jadalni.

- Elisabeth przeprowadziłem gości.- powiedział meżczyzna do stojącej przy oknie starszej kobiety o siwych włosach i zielonych oczach.

Kobieta spojrzała w naszą strone po czym uśmiechnęła się delikatnie.

- Jestem Elisabeth Daily.- powiedziała kobieta z delikatnym uśmiechem.

- Jestem Rose, a to Lissa, Dymitr oraz Christian.- powiedziałam przedstawiając z uśmiechem przyjaciół.

- Miło mi was poznać.- powiedziała z spokojem kobieta, po chwili dodając.

- Proszę usiądzcie. Pewnie jesteście głodni.

Wraz z przyjaciółmi wykonałam prośbę kobiety. Siedziałam obok Lissy, zaś Dymitr wraz Christian naprzeciwko nas.

Państwo Daily usiedli naprzeciwko siebie, a ja zaczęłam czuć lekki niepokój kiedy lokaj albo inaczej ujme służący państwa Daily przyniósł kolacje.

-Smacznego.- powiedział z delikantym przyjaznym uśmiechem mężczyzna zaczynając posiłek.

Spojrzałam na swój talerzyk i przyznaje się że głodna byłam bardzo, a to co widziałam tylko poserzało mój głód. Cielęcina i tłuczone ziemniaki były przepyszne i  zaspokoiły mój głód bardzo szybko.

- A więc na jak długo macie zamiar tu zostać?- zapytała z spokojem Elisabeth biorąc trochę ziemniaków do ust.

- Nie wiemy jeszcze. Mieliśmy przyjechać zobaczyć dom, który otrzymała Rose w spadku po ciotce, więc nie wiemy dokładnie kiedy wyjeżdżamy.- powiedziała spokojnie Lissa na co ja kiwnęłam twierdząco głową.

- Ciekawe. Jedyny dom, który obecnie jest opuszczony to dom na węgorzowych moczarach należący do Annelise Drablow.- powiedziała kobieta marszcząc brwi na co mężczyzna odłożył kieliszek z nie wiem jakim napojem.

- Panienka Rose otrzymała właśnie ten dom.- powiedział spokojnie mężczyzna, na co Pani Daily spojrzała na mnie zdziwiona.

Poczułam chłód na plecach przez co na chwilę odwróciłam się, aby zobaczyć czy nie ma niedaleko otwartego okna.

Jednak nie było nikogo za mną, a tym bardziej nie było otwartego okna. Było jednak dalej chłodno mi w plecy, zaś niespodziewane uczucie iż jestem obserwowana pojawiło się na moim ciebie.

Co tu się dzieję?

~ · ~ · ~

Oto kolejny rozdział moje Aniołki!

Jak się wam on podoba?

Poznaliście już trochę Samuel'a Daily.

Co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top