Rozdział 9

- Nie!- krzyk matki Victorii Collins rozległ się w moich uszach 7przez co miałam ochotę płakać słysząc w jej głosie rozpacz.

To jedno słowo sprawiło iż zrozuniałam co tak naprawdę się dzieję w domu państwa Collins pod, którym stałam wraz z przyjaciółmi oraz innymi mieszkańcami Collinwood.

- Moje dziecko! Moje biedne dziecko!-krzyczała kobieta, a drzwi domu Collins'ów otworzyły się.

Z domu wyszedł zapłakany i  zrozpaczony mężczyzna o krótkich czarnych włosach i brązowych oczach o pulchnej budowie ciała ubrany w garnitur.

Szedł on w nieznane mi miejsce z łzami w oczach tuląc niestety martwe ciało swoje córeczki, Victorii.

Z domu wyszła również zapłakana rudowłosa kobieta, ktorą podtrzymywał młody mężczyzna o czarnych włosach i oczach.

- Victorio!- krzyczała zapłakana kobieta, wpatrując się z łzami w oddalającego się mężczyznę, który trzymał martwe ciało dziesięciolatki.

Spojrzałam na Dymitr'a, który widząc mój wyraz twarzy zalecił, abyśmy udali się do posiadłości, w której się zatrzymaliśmy.

~ ~ ~

- To było straszne.- powiedziała Lissa wchodząc wraz ze mną i chłopakami do pomieszczenia, które było zapewne starym gabinetem ciotki Annelise.

Usiadłam sobie przy biurku i zamknęłam oczy chcąc wymyśleć odpowiedzi na swoje pytania.

Co tu się dzieję?

Kim jest ta kobieta w czerni?

Dlaczego wszyscy są tacy dziwni na zmankę o mojej ciotce?

O co w tym wszystkim chodzi?

- Ej zobaczcie co znalazłem!- krzyknął Christian przez co otworzyłam nie chętnie oczy.

Christian trzymał w rękach dużą drewnianą skrzynie. Chłopak położył skrzynie n biurku, mówiąc.

- Było na strychu.

Wstałam z krzesła, po czym przyjrzałam się z "lotu ptaka" skrzyni. Dopiero chwilę później ujrzałam iż na skrzyni jest napisane białą farbą "Nathaniel".

- Dziwne. Takie imię wołała jakaś kobieta.- powiedziałam zdziwiona nie pewnie otwierając skrzynie.

Jej zawartość była według mnie była dziwna bo nie było żadnych zabawek ani nic innego tylko masa starych papierów.

Wziełam jedną troszkę pożółką spowodu starości kartkę, na której było z tego co widziałam starane pismo pisane cieńkim czarnym długopisem.

Imię i nazwisko: Nathaniel Drablow
Wiek: 7 lat
Przyczyna śmierci: utunięcie na bagnach
Ciało: nie znaleziono

Otworzyłam szeroko oczy zdziwiona, po chwili rozumiejąc kto spoczywa pod drewnianym krzyżem.

Podałam kartkę przyjaciołom, aby również się zapoznali z dokumentem aktu zgonu.

Kiedy już miałam ochotę wyciągnąć kolejną troszkę pożółkłą z ubiegu lat i pogniecioną kartkę jakiś cień przeleciał niczym widmo.

- Widzieliście to? - zapytałam pokazując na okno, aby upewnić się że nie gupieje.

Kiedy przyjaciele kiwnęli głowami odłożyłam papier i wyszłam szybko z domu.

Szłam na czuja nie interesując się tym że za mną idą przyjaciele.

Zatrzymałam się dopiero pod jednym z murowanych krzyży, na którym było napisane.

Nathaniel Drablow
Ukochany syn Annelise i William'a Drablow'ów

- Ale przecież nie wyłowiono jego ciała z bagna.- powiedział zdziwiony Ozera przypominając sobie akt zgonu dziecka.

- Ale to nie znaczy że nie mogli mu postawić nagrobku.- powiedział Dymitr, a ja podeszłam do drugiego murowanego krzyża, którego treść nieco mnie zdziwiła.

Jocelyn Hunter
Ukochana siostra Annelise Drablow
Pod Bożą opieką

- To już wiadomo czemu mi przypisali skoro siostra ciotki nie żyję.- powiedziałam kiedy przyjaciele spojrzeli na nagrobek.

- Ciekawe jak ona zmarła.- powiedział Ozera chyba nie wiedząc iż to może być śmierć z starości.

- Chodźmy do domu. Może się dowiemy.- powiedziałam z spokojem, po czym wraz z przyjaciółmi poszłam do posiadłości.

Kiedy byłam przed domem zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam z niedowierzeniem w stronę okien.

O kurwa...

~ · ~ · ~

Dedykacja dla KaringaKlara

No niestety Victoria Collins nie żyję [*]

Wiadomo jak zginął Nathaniel, ale o co chodzi z Jocelyn?

Co widziała Rose?

Co będzie dalej?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top