Rozdział 6
W końcu jednak przed nami wyrósł ogromny dom, przez który miałam wrażenie iż jest on z dziewietnastego wieku.
- Niezły masz dom w spadku, Hathaway.- powiedział Ozera zdziwiony na co ja kiwnęłam zszokowana twierdząco głową i wraz z przyjaciółmi udałam się w stronę wejścia do posiadłości.
Jednak poraz kolejny poczułam iż ktoś mnie obserwuje.
I to mnie niepokoiło...
~ ~ ~
Weszliśmy po kamiennych schodach kierując się do głównych drzwi wejściowych.
Kiedy już staliśmy obok drewnianych drzwi wyciągnęłam klucze i z ich pomocą dostałam się do nowego domu.
W środku posiadłość pokazywała się równie niesamowicie jak i nazewnątrz.
- Wow, ale tu ślicznie.- powiedziała zafascynowana wyglądem oraz architerakturą posiadłości Lissa.
-Niezły jest, Rose.- powiedział zdziwiony Ozera, zaś ja rozglądałam się dokoła po tym niesamowitym pomieszczeniu, które było zadbane oraz czyste, ponieważ z tego co mówiła Kirova dwa dni temu do posiadłości przybyła ekipa sprzątająca, która ogarnęła syf jaki panował tu.
- Nie wierzę że coś takiego mi przepisano.- powiedziałam zszokowana patrząc na dom, który otrzymałam.
- To uwierz bo jest niesamowity.- powiedziała Lissa, na co chłopaki kiwneli twierdząco głowami.
Powolnym krokiem weszliśmy po schodach słysząc skrzypanie (od aut- nie umiałam tego napisać) podłogi na każdy nasz krok.
Wykonaliśmy kilka kroków, aż nie pewnie zatrzymałam przy ciemno brązowych z złotymi ozdobieniami drzwiach. Nie pewnie je otworzyłam i moim oczom ukazał się pudrowo różowy pokój.
- Ale śliczny!- powiedziała Lissa, po chwili dodając.
- Zaklepuje.
- Ja z tobą, Liss.- powiedział Christian wchodząc z dziewczyną do pokoju.
Zaśmiałam się cicho i wraz z strażnikiem ruszyliśmy dalej. Przeszliśmy kolejne parę kroków, aż zatrzymaliśmy się przez śnieżno białymi z niebieskimi ozdobieniami drzwiami.
Poraz kolejny je otworzyłam i moim oczom ukazał się kremowy pokój, który był urządzony ciepło i przytulnie.
- To twój pokój towarzyszu.- powiedziałam do straznika, który na moje słowa zmarszczył brwi.
- Nie chcesz ze mną dzielić pokoju, Roza? - powiedział cicho Belikow tak, aby moroje będącym w sąsiednim pokoju nas nie słyszeli.
Zarumieniłam się na te słowa, których nie spodziewałam sie wcale po strażniku, który zawsze miał oficjalną maskę.
- Pewnie.- powiedziałam cicho, po czym wraz z dampirem weszłam do naszeg pokoju.
Położyłam przy jasno brązowej szafie swoją walizkę, po czym podeszłam do okna, aby otworzyć okno i wprowadzić trochę świerzego powietrza, ponieważ panowała tam straszna duchota.
Kiedy poczułam zapach świerzego powietrza uśmiechnęłam się lekko, po czym spojrzałam w dół.
Byłam bardzo zdziwiona widząc obok dwóch nagrobków z murowanymi krzyżami kobietę ubraną w czerni. Wpatrywała się we mnie, lecz jej twarz była zasłonięta i za daleko, abym sama mogła ujrzeć twarz nieznanej mi dziewczyny.
- Co jest,Roza? - zapytał Dymitr podchodząc do mnie, przez co ja spojrzałam w jego stronę.
Strażnik zdjął swój prochowiec i położył na krześle obok swoich książek, a chwilę później powoli podszedł do mnie.
- Pod domem stoi jakaś kobie...- przerwałam w połowie, ponieważ kiedy spojrzałam spowrotem na miejsce gdzie stała postać w czerni nie ujrzałam nikogo.
~ · ~ · ~
Kolejny rozdział i coś się dzieję!
Jak myślicie kim jest tajemnicza kobieta w czerni?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top