Rozdział 6
Pov Narrator:
Kolejne dni mijały, a ona dalej uparcie się im buntowała.
Dalej nie chciała jeść, pomimo faktu iż wiedziała że szkodzi sama sobie.
Jednak dalej walczyła z sobą, aby nie jeść nic, a nic. Nie obchodziło ją to że wyniszcza sama swój organizm.
Dalej uparcie stawała przy swoim i myślała o tym co powiedział Aiden.
Nie znała języka rosyjskiego i zawsze twierdziła że nie miała z tym językiem styczności pomimo faktu iż uczęszczała do Akademii im. Świętego Bazyla. Tak naprawdę to Po prostu nie wiedziała że mówią w tym języku.
Teraz siedziała kącie zamyślona ubrana luźną koszulkę i leginsy. Miała jak zwykle rozpuszczone włosy i ani grama makijażu na twarzy. Patrząc na nią można było ujrzeć wychudzoną dziewczyne, ktora dopiero od niedawna spojrzała trzeźwo na świat.
Przez podawane jej leki nie była w stanie sprzeciwiać się lub stawiać oporu. Leki zaś były dla niej wielką krzywdą, ponieważ po nich była po prostu istnym zombie.
Zombie, które w przeciwieństwie od tych z filmów czuło ból.
Około godziny szesnastej znów przyszedł Aiden z tacką z obiadem dla przyjaciółki.
Na tacy były sajgonki z warzywami, które brązowowłosa uwielbiała.
Widząc je dziewczyna zamknęła oczy i odwróciła głowę w stronę ściany. Białowłosy podszedł do niej powoli z tacą i kucnął naprzeciwko jej.
- Luna proszę zjedz coś. - powiedział zmartwiony chłopak widząc iż bunt przyjaciółki, który na początku bawił go i jego rodziców był tym razem czystym samobójstwem.
- Nie chce.- powiedziała dziewczyna próbując zachować silną wolę.
Było to dla niej trudne, ponieważ zapach smażonych sajgonek z warzywami dociarał do jej nozdży doprowadzając dziewczynę do szaleństwa.
- Księżycu.- powiedział zmartwiony chłopak z strachem w oczach bojąc się o jej życie, które przez ten cholerny bunt mogło się zakończyć.
Luna otworzyła oczy gwałtownie, po czym spojrzała na niego. To zdrobnienie... "księżyc" były jej czułym punktem.
Uwielbiała to jak na nią mówił. Była do tego przyzwyczajona zwłaszcza iż Aiden wymyślił jej przezwisko kiedy tylko się poznali.
Co prawda jej imię w języku hiszpańskim oznaczało księżyc to i tak była nazywana po prostu Luna. Ani rodzice ani nauczyciele ani nikt z Akademii poza Aiden'em oraz Ashton'em nie nazywał jej księżycem..
I to sprawiało iż dziewczyna czuła się wyjątkowo.
Aiden uśmiechnął się delikatnie, po czym delikatnie i ostrożnie podsunął jej jedzenie.
- Proszę, księżycu.- powiedział prosząco do dziewczyny, kiedy jego rodzice pocichutku weszli do pokoju, aby podsłuchać czy w końcu udało się chłopakowi namówić nastolatkę do jedzenia.
Przez krótką chwilę dziewczyna wpatrywała się w posiłek, aż w końcu zgodziła się i wzięła go od chłopaka.
Nie pewnie zaczęła jeść, na co chłopak uśmiechnął się. Cieszył się że zaczeła jeść, ponieważ nie potrafił bez niej nornalnie funkcjonować.
Była jego przyjaciółką, ktorą się opiekował i troszczył.
Przez cały rok myślał o niej i błagał, aby los pozwolił mu się z nią spotkać.
Udało mu się w jej szesnaste urodziny co było dla niego cudem, ponieważ jego nadzieja na ujrzenie jej malała.
Ale w końcu się doczekał i ujrzał ją...
Swoją Lune...
Swój księżyc....
~ · ~ · ~
Kolejny rozdział!
Tym razem z perspektywy narratora.
Luna zaczęła jeść!
Co będzie dalej?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top