Rozdział 18
Pov Scarlett:
Od momentu w, którym śniły mi się martwe ciała minął nie cały miesiąc
Tak miesiąc przyznaje że trochę mnie to dziwi,ponieważ od tamtej pory nie miałam żadnego kontaktu z zmarłymi...
Aż do teraz, ponieważ zeszłej nocy Ron oraz Will przyszli do mnie w śnie mówiąc mi, aby już ruszyła co przyznam się szczerze przerażało.
W końcu halo pakuję się jak zawsze w kłopoty, więc to chyba normalne.... chyba.
I przyznaje się szczerze działam spontanicznie, ponieważ kiedy wszyscu spali udałam się tak jak zwykle na czarno i z spakowany w niezbędne rzeczy plecakiem wyszłam przez okno swojego pokoju.
Nie napisałam żadnej karteczki, bo po co niby?
Co im da ta karteczka?
No co...
Obecnie idę w stronę czarnej ciężarówki, która za kilka minut opuszcza teren dworu. Idę po cichu starając się nie zostać zauwazoną przez jakiego kolwiek strażnika.
Kiedy już byłam przy samochodzie, zaś torba w aucie zauważyłam Aiden'a, który szedł w moją stronę z torbą na ramieniu.
Szok jak czułam był wielki i to naprawdę. Co prawda kilka razy rozmawiałam z Aiden'em, ale nigdy na żadnym naszym spotkaniu nie powiedziałam mu że będę coś takiego robić.
Kiedy chłopak podszedł położył swoją torbę pocichaczu obok mojej.
- Co ty tu robisz?- zapytałam cicho szybko otrząsając się z szoku.
- Chcę ci pomóc.- powiedział chłopak, na co oczy wyszły mi z orbit.
Co on powiedział?!
- Zwariowałeś?-zapytałam się chłopaka rozglądając się czasem dokoła czy żaden strażnik nas nie albo właściciel auta.
- Nie. Proszę zaufaj mi, Blizna. Pomogę ci.- powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
Przyznaję że trochę walczyłam z ty zgodzić się na propozycje dziewietnastolatka, ale musiałam się niestety zgodzić ponieważ zauważyłam kierowcę, który wracał już do samochodu.
- Wsiadaj.- powiedziałam cicho do Aiden'a, po czym weszłam do pojazdu po cichaczu.
Chłopak od razu wsiadł i ukrył się w samochodzie...i to z idealnym wyczuciem czasu, ponieważ pięć minut później do samochodu wsiadł kierowca, który uruchomił pojazd.
- To nie jest normalne.- szepnął mi cicho do ucha Aiden, kiedy wyjeżdżaliśmy z terenu dwochu.
- Tutaj nic nie jest normalne.- szepnęłam cicho do chłopaka, na co ten zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się słysząc jego śmiech, jednak kiedy zamarł w bezruchu poczułam wielki strach.
- Na dworze są kamery...za pewne to tylko kwestia czasu zanim będziemy poszukiwani.- powiedział po chwili chłopak, na co ja zgryzłam wargę.
O tym to nie pomyślałam...
- No cóż....przynajmniej nie będziemy się nudzić w trakcie tej ucieczki.- powiedziałam cicho, na co Aiden zachichotał z moich słów.
Wciąż jednak wątpiłam w to co robię...ale przecież duchy czuwają nade mną i chronią...
Tylko czy to prawda...
~ · ~ · ~
No to się porobiło.
Scarlett uciekła z dworu, a wraz z nią Aiden.
Jak sądzicie co się wydarzy?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top