Rozdział 7

~ Stranger's P.O.V. ~

Jednak wrócili. Muszą mieć mocną psychikę, żeby tu wracać. Albo raczej po prostu są głupi. Postanowiłem się im przyglądać, a może po jakimś czasie ostrzec. O ile przeżyją. Raczej słabo w to wierzę.

~ Mike's P.O.V. ~

Szliśmy razem z Jessicą w stronę chatki. Mam nadzieję, że rzeczywiście będzie tak cudowna jak twierdził Josh.

Wędrówka była niezwykle monotonna i przepełniona niezręczną ciszą, której za nic nie potrafiłem przerwać. Po drodze weszliśmy do jakiejś ciemnej, wilgotnej groty, jak zwykle nie mieliśmy szczęścia. Jess oparła się o niestabilny płotek i spadła z niewielkiego klifu. Postanowiłem zejść po nią, w końcu musi czuć się przy mnie bezpieczna.

Oboje błądzilismy po starej kopalni trochę czasu, ale udało nam się wydostać. Po wyjściu z bliskiej zawalenia się jaskini ruszyliśmy dalej w stronę chatki.

- Czy Josh wysyłając nas tu nie mógł chociaż oczyścić drogi? - wymamrotałem poirytowany brakiem możliwości przejścia.

- Narzekasz - odparła dziewczyna wspinajac się na wielki pień.

- Masz coś na twarzy! - śmiała się rzucając śnieżką w moją głowę. Odwróciłem się na chwilę, by ulepić kulkę i zemścić się na mojej ukochanej.

- AAAAAAA! - Usłyszałem jej przeraźliwy krzyk i rzuciłem się za nią.

~ Josh's P.O.V. ~

Razem z Ash i Chrisem usiedliśmy przy stole kładąc tablice duchów na nim. To się zacznie zabawa. Zaczęli wypowiadać słowa rytuału, a ja czekałem na odpowiedni moment.

- Cz-czy jest tu ktoś? - pytała Ashley, która wydawała się przerażona. Bardzo dobrze. Powoli przesunąłem trójkątny wskaźnik na słowo 'tak'. Czułem jak stopniowo wzbierał w nich niepokój. Zadawali pytania, a ja im 'odpowiadałem' podając się za Beth.

- Wiecie co? To jakas ściema. Bez sensu... - Naskoczyłem na przyjaciół udając zdezorietaowanie. Wyzwałem ich, a następnie opuściłem pokój, potrzebowałem czasu, by zrobić pułapkę dla moich ptaszków.

~ Karo's P.O.V ~

- Josh? - spytałam widząc jak dąży do opuszczenia domu. Milczał.

- Co jest? - Podążyłam za szatynem usiłując dowiedzieć się w czym problem. Złapałam go za rękę i spróbowałam zatrzymać. Odepchnał mnie i pospiesznie wybiegł z pomieszczenia.

- Ashley? Christopher? - Zaczęłam wołać zszokowana nieprzyjamną sytuacją. Słyszałam jak rozmawiali o dziwnych rzeczach jakie tu sie dzieją.

- Powie mi ktoś do cholery co się stało? - rzuciłam podchodząc do nich ze zdenerwowaniem.

- Nic, po prostu... - Ash zaczęła tłumaczyć, lecz Chris postanowił ja wyręczyć.

- No i zdenerwował się i wybiegł. - Skończył.

- No zajebiście. - Wywróciłam oczami i usiadłam opierając głowę na rękach. Wszystko robi się coraz bardziej posrane.

W końcu Chris zaproponował rozejrzenie się po willi. Szczerze nie miałam najmniejszej ochoty na szukanie czegoś co im powiedziały "duchy", ale się zgodziłam. Zwiedzaliśmy dom dość długo i muszę przyznać, że tak najgorzej nie było. Nagle usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk Josha.

- Boże, co jest? - wrzasnęłam do przerażonych przyjaciół. Pobiegli przede mną, jednak nie dałam rady przejść przez drzwi, które zatrzasnęły się tuż przed moim nosem.

- Kurde! - pisnęłam usiłując je otworzyć. Wreszcie po dłuższym czasie mi się udało.

- Chris! - Dobiegłam do przyjaciela usiłując go obudzić.

- Co jest? - Uniósł obolałą głowę.

- Gdzie jest Ash? - Zasypywałam go pytaniami.

- Nie wiem, ktoś mi przywalił i no straciłem przytomność. - Usiłował sobie uświadomić ci się właśnie stało.

- Chodź Chris, musimy ich znaleźć. - Podniosłam go z ziemi i zaczęłam ciągnąć z całych sił do wyjścia. Za chwilę na szczęście zaczął biec sam. Ruszylismy za śladami świeżej krwi, która doprowadziła nas do szopy.

- Ashley? - krzyknął Chris łapiąc mnie za rękę.

- Chris? - Usłyszeliśmy cichy płacz dziewczyny. Poszliśmy za dźwiękiem i zauważyliśmy Josha i Ashley związanych, a przed nimi znajdowała się wielka piła.

- Witajcie i dziękuję, że dołączyliście - odezwał się ktoś mocno zniekształconym głosem. Związana dziewczyna błagała Josha by się obudził, a Chris nieudolnie starał się ich uspokoić.

- Przeprowadzimy dziś mały eksperyment. Rodzaj testu. Aby się powiódł, będę potrzebował obu obiektów testowych... Joshua i Ashley. Ale... będziemy potrzebowali jeszcze jednego uczestnika, żeby pomógł zdecydować... Który z obiektów przeżyje, a który nie. - Kontynuował.

- Boże. - Oparłam się o lodowatą ścianę czując, że zaraz zemdleję. Nie mogłam nawet dosłyszeć co moi przyjaciele krzyczeli. A może nie chciałam słyszeć?

- Proszę zebranych o spokój. Christopherze, dokładnie na wprost Ciebie znajduje się dzwignia. Musisz tylko... Wybrać kogo chcesz ocalić. - Instruował psychopata.

- Ashley uratuje Cię! Nie pozwolę ci zginąć! - Usłyszałam od blondyna.

- Mój Boże. - Zaczęłam płakać i zwróciłam wzrok na ścianę nie mogąc patrzeć na tę przerażającą scenę.

- Ah... widzę, że... postanowiłeś ocalić... Ashley - odezwał się po raz ostatni przyprawiający mnie o nieprzyjemne ciarki głos psychopaty. Na te słowa momentalnie odwróciłam się i podbiegłam do drzwi, za którymi znajdowali sie nasi przyjaciele.

- Josh! Josh, Boże nie! - wrzeszczałam próbując je wyważyć, jednak były dużo za ciężkie. Nagle poczułam jak ktoś, prawdopodobnie Chris, odciąga mnie na bok.

- Puść mnie! Muszę mu pomóc! - Usiłowałam się wyrwać, ale chłopak był ode mnie silniejszy. Ułożył moją głowę na swoim ramieniu, tak bym nie miała możliwości spojrzenia w tamtą stronę.

- Nie patrz Ashley! - krzyczał wciąż trzymając mnie przy sobie.

- Boże, Chris, czemu ona ma nie patrzeć? - pytałam nie przestając płakać. W zasadzie nie wiem czemu spytałam, pewnie nie wierzyłam, że to się dzieje.

W końcu nastała cisza. Blondyn ciągnął mnie za sobą do drzwi, które się otworzyły. Puścił mnie i zaczął uwalniać Ash. Ja wciąż patrzyłam w ciemną podłogę nie potrafiąc spojrzeć na to co tam zaszło. Potem jednak się odwarzyłam. Ledwo trzymając się na nogach i cała zalana łzami podeszłam do przeciętego na pół ciała mojego przyjaciela.

- Josh - Opadałam na kolana.

- Karo, musimy iść! - Chris złapał mnie za ramię, jednak ja nie chciałam. Niestety, tak jak stwierdziłam wcześniej - chłopak był silniejszy i udało mi się odciągnąć mnie od tego strasznego widoku.

Author's Note

Hej :3 Egh muszę przyznać, że strasznie mi sie nie podoba ten rozdział :/ Nie wiem czemu, po prostu mam wrażenie, że mogłoby być lepiej :c No ale cóż... Dzięki za przeczytanie! 💕 Jakieś rady? Oceny? 😙 No i przepraszam za błędy :/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top