Rozdział 3

~ Sam's P.O.V. ~

- Naprawdę nienawidzę fizyki - powiedziałam do siebie patrząc na zadanie bez celu. Wtedy usłyszałam "#SundayFunday", jedną z moich ulubionych piosenek i spojrzałam na wyświetlacz.

- Hej Karo. - Telefon od niej wywołał na moich ustach mimowolny uśmiech.

- H-hej Sam, czy... mogłabym wpaść do ciebie? - spytała. W jej głosie potrafiłam wyczuć zakłopotanie i smutek.

- No oczywiscie! - powiedziałam odkładając telefon na zakurzoną półkę.

- Chyba przydałoby się tu posprzątać, czyż nie kochany? - powiedziałam do mojego biszkoptowego labradora Aristona. Odszczeknął wesoło i spojrzał na mnie swoimi pięknymi czekoladowymi oczami. Pogłaskałam go i delikatnie pocałowałam w głowę.

Wreszcie po skończonych pieszczotach postanowiłam ogarnąć mój pokój, który prawdopodobnie wyglądał teraz jak po II wojnie światowej. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi i kończąc prace poszłam otworzyć.

- Heeej - przytuliłam Karo.

- Hej - uśmiechnęła sie smutno po czym zrzuciła z siebie kurtkę.

- Co jest? - spytałam zauważając, że unika kontaktu wzrokowego. Znam ją od czasów podstawówki i wiem, że zawsze przy rozmowie patrzy w oczy, zaś jeśli tego unika, ma ku temu bardzo ważny powód.

Pociągnęłam ją do mojego pokoju i obie zajęłyśmy miejsca na beżowej kanapie.

- Kawy? Herbaty? - spytałam.

- Kawy jeśli możesz. - W zasadzie obeszłoby się bez tego pytania, ale kiedy ma zły humor lubi być zmienna.

- Się robi prze pani. - Ruszyłam do kuchni i na szczęście znalazłam Cappuccino, które było ulubionym napojem Karo. Zrobienie nam picia zajęło mi około pięciu minut po czym wróciłam z kawą w naszych od dzieciństwa już ulubionych kubeczkach z postaciami Disney'a.

- Dzięki - znów spojrzała na mnie z uśmiechem.

- Nie ma problemu - rzuciłam krótko podając jej naczynie. Przez jakiś czas siedziałyśmy w ciszy, tylko co chwilę jakby na zmianę sączyłyśmy Cappuccino.

- No... opowiadaj. - Patrzyłam na nią tylko kątem oka.

- No więc... - Zaczęła niepewnie udając, że przyszła tylko ze mną posiedzieć, ale ja wiedziałam, że coś się stało.

- Więc...? - dopytywałam, niecierpliwiąc się. Czekałam na jej odpowiedź jeszcze chwilę i zaczęła opowiadać o całym zajsciu.
Próbowałam dać jej jakieś dobre, przyjacielskie rady, jednak nikt z nas tak naprawdę nie wie co może o tym myśleć Josh.

Siedziałysmy jeszcze rozmawiając o tym około godziny, a następnie kiedy Karo już trochę się uspokoiła zaczęłam stopniowo zmieniać temat. Chciałam żeby choć na chwilę zapomniała o wszystkich nieprzyjemnościach i po prostu dała się ponieść miłej rozmowie.

- Sam? Już późno ja chyba... - Zaczęła jednak nie pozwoliłam jej dokończyć.

- Zostań na noc, w końcu jutro sobota - powiedziałam szybko i przytuliłam ją.

- A to nie kłopot? - spytała grzecznie.

- Moja droga Karolinko, ile razy w życiu ci jeszcze powtórzę, że nawet gdybyś u mnie zamieszkała nie sprawiłoby mi to kłopotu? - Za każdym razem kiedy ją do siebie zapraszałam, albo kiedy szła do kogokolwiek tysiąc razy pytała czy jest tam na pewno mile widziana.

- Ała! Za co to? - Zasmiałam się gdy oberwałam od niej poduszką.

- A jak myślisz? - Rzuciła mi zapraszające do zabawy spojrzenie.

- Hmm... czekaj, daj pomyśleć Karolinko. - Dobrze wiedziałam, że nie cierpi gdy ktoś ją tak nazywa. Dostało mi się po raz kolejny. Naszą bitwę zakończyła dopiero popsuta poduszka.

- Fuck... - powiedziałam patrząc na roześmianą Karo i od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.

- Ona... Chyba... już nie bardzo nadaje się do... - Nie mogła przestać się śmiać.

- Tak, wiem - odpowiedziałam biorąc rozerwaną poduszkę, z której zaczeło wypadać białe pierze.

- Też Cię kocham. - Położyła się obok mnie i spojrzała mi w oczy.

- To jest moja Karo - szepnęłam wesoło, mierzwiąc jej śliczne, brązowe włosy.

Po jakimś czasie poszłyśmy się myć, dałam jej pierwszeństwo, bo widziałam, że jest zmęczona. Nie musiałam czekać długo i sama poszłam zająć łazienkę.

~ Karo's P.O.V. ~

Zdecydowanie potrzebuję więcej mocnego snu. Dzięki Bogu jutro już weekend i będę mogła spać ile mi się będzie podobać.

Położyłam się na ogromnym i niezwykle miękkim łóżku Sam. Przykryłam się cienką kołdrą i przymknęłam oczy. Po jakimś czasie oczekiwania blondynka weszła cicho do pokoju, widocznie myślała, że usnęłam. Może i lepiej, bo w sumie nie miałam ochoty na rozmowę, chciałam się tylko położyć i odpyłnąć. Niestety to nie było mi dane. Nawet jeśli udało mi się usnąć to po kilku minutach budził mnie jakiś okropny koszmar.

Moją męczarnię nocną zakończyły złociste promienie słońca wpadające przez okno w pokoju Sam. Blondynka jeszcze spała, a ja nie chcąc jej budzić wzięłam jej ciuchy i poszłam się umyć. Gdy wykonałam już poranną toaletę i nałożyłam delikatny makijaż, który - jak wszyscy mówili - podkreślał moją urodę, usiadłam przy laptopie przyjaciółki i zalogowałam się na Facebooka. Miałam kilka wiadomości od znajomych z klasy i wiele powiadomień z grup, do których  należę. Przeglądałam chwilę stronę główną, po czym sprawdziłam jeszcze aska, instagrama i youtube'a.

- Od kiedy jesteś takim rannym ptaszkiem? - Usłyszałam zaspany głos Samanthy.

- Emm... - Uśmiechnęłam się do niej wyłączając komputer.

- Głodna? - spytała kierując sie do kuchni.

- Nawet bardzo - odpowiedziałam i ruszyłam za nią z chęcią pomocy.

Zjadłyśmy poranny posiłek, porozmawiałyśmy jeszcze około godziny i oświadczyłam zawiedzionym głosem, że powinnam już iść. Przyjaciółka zaproponowała, że mnie odprowadzi, jednak odmówiłam i opuściłam jej mieszkanie.

Od wczoraj pogoda znacznie się zmieniła. Zza chmur ledwo wyglądało słońce i opromieniało wszystko dookoła. Mimo, że nie była to pogoda sprzyjająca mojemu marnemu samopoczuciu, uśmiechałam sie kiedy ciepło docierało do każdej komórki mojego ciała.

Niechętnie weszłam do domu pozostawiając za sobą cudowny krajobraz. Przywitałam się z rodzicami i z łaciatą kotką, która podążyła za mną do mojego pokoju.

Nie miałam dzisiaj nic więcej do roboty, więc zaczęłam myśleć nad kolejną wizytą u Josha. Potraktowałam go beznadziejnie, nawet jeśli nie była to w pełni moja wola. Nie byłam do końca pewna czy chcę go odwiedzić sama, może jednak lepiej zadzwonić po Chrisa?

Author's Note

Hej ^^ Wiem, ten rozdział nie jest jakiś specjalnie ciekawy, ale już niebawem się rozkręci :3 Takie pytanie: Czyja perspektywa jak dotąd najbardziej Wam się podobała? 💕 No i jak zwykle przepraszam na ewentualne błędy  (:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top