Rozdział 22
~ Warren's P.O.V. ~
Właśnie kończyłem odpinać Josha od aparatury do której był podpięty.
- Ja pierdolę co jest?! - wrzasnąłem widząc, że martwe ciało chłopaka zaczęło drżeć. Odsunąłem się nie przestając patrzeć na przerażające zjawisko. Zauważyłem jak Josh czy coś czymkolwiek teraz był zaczyna wstawać z łóżka. Miał niemalże całkowicie białe tęczówki, paznokcie zastąpione długimi pazurami i nienaturalnie ostre zęby.
- Spokojnie - powiedziałem nie wiedząc do końca czy nakazuje to sobie czy stworzeniu, bo jednak ciężko nazwać to człowiekiem. Nawet nie zauważyłem kiedy podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.
- Ej, strefa osobista - mruknąłem starając się odepchnąć potwora.
- O kurna! - wrzasnąłem kiedy stwór złapał mnie za głowę. Nie miałem możliwości ucieczki, jedyne co mogłem zrobić to liczyć na jego litość.
- Do wiedzenia. - Zaśmiał się psychicznie.
- Nie kur... - usiłowałem krzyknąć Ale potwór z całej siły wykręcił mi głowę i wszystko stało się czarne.
~ Karo's P.O.V. ~
Usłyszałam przeraźliwy krzyk Warrena i momentalnie podbiegłam do drzwi za którymi się znajdował. Delikatnie pociągnęłam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.
- Warren? O kur... - powiedziałam widząc Josha stojącego nad nieżywym lekarzem.
- J-Josh? - spytałam odsuwając się od niego.
- Karo - odpowiedział śmiejąc się i spoglądając na mnie.
- Nie... Boże nie - rzekłam widząc wszystkie oznaki rozpoczęcia przemiany w wendigo.
- Coś nie tak? - spytał ciągle roześmiany. Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, jedynie zaczęłam płakać. Zauważyłam jakby chłopak widząc mnie w tym stanie lekko się otrzasnał i spoważniał.
- Karo, przepraszam - powiedział smutno i podszedł do mnie.
- Joshy. - Objęłam go. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Przemiana w wendigo raczej nie jest odwracalna.
- Ja... Ja coś wymyślę, obiecuję. - Usiłowałam go pocieszyć, jednak sama nie wierzyłam w to co mówiłam.
- Nie sądzę, żeby była inna możliwość - rzekł podając mi do ręki niewielki nóż.
- Czekaj czy ty...? - spytałam niepewnie.
- Tracę nad sobą kontrolę, rozumiesz? Za chwilę mogę zabić kolejną osobę... Nawet ciebie - powiedział spuszczając ze mnie wzrok.
- Nie ma mowy, ja coś wymyślę! - mówiłam.
- Nie bądź naiwna Karo, serio zamierzasz szukać sposobu żeby mnie 'odczarować'? To co, może od razu wrócimy do Blaclwood Pines, żeby poszukać czegoś o rytuałach rdzennych amerykanów?! - krzyknął.
- To jest myśl - powiedziałam po krótkim zastanowieniu. Nie myślałam o tym wcześniej, ale może rzeczywiście znajdziemy tam coś o rytuale uwolnienia duszy od ducha wendigo?
- Odsunąć się! Natychmiast zabierzcie go do izolatki, zadzwońcie po policję! Tylko uwaga, jest niebezpieczny! - Do pomieszczenia weszło wielu lekarzy przy czym kilku z nich złapali Josha, a reszta sprzątała ciało Warrena. Ja zaś stałam bezradnie w kącie sali przyglądając się całej akcji. Jednak nie zamierzałam poddać się tak łatwo jeśli miałam chociaż jeden, mały procent szans żeby zatrzymać go przy sobie.
Po chwili uświadomiłam sobie kolejną okropną rzecz. Warren był martwy. Był jedną z tych osób, którym mogłam zaufać i zawsze poprosić o radę, mimo, że znałam go naprawdę krótko. Był taki młody i było w nim tyle życia i pozytywnej energii. Kolejna łza spłynęła po moim policzku. Czemu do cholery ten tydzień nie może się skończyć?
Postanowiłam mimo wszystko wrócić do domu, gdyż miałam świadomość, że nic więcej już dzisiaj nie zdziałam. Już na wejściu zostałam zalana pytaniami i wyrazami współczucia, które zignorowałam mówiąc, że pragnę odpocząć. W zasadzie taka była prawda. Potrzebowałam teraz mocniejszego snu i odpoczynku od tych wszystkich dziwnych rzeczy, które się wydarzyły.
Położyłam się w swoim łóżku i zaczęłam układać sobie w głowie wszystkie zdarzenia. Najpierw z powodu głupiego żartu nasze przyjaciółki zginęły, następnie rok później, dokładnie w rocznicę ich śmierci wróciliśmy tam pod pretekstem dobrej zabawy. Potem Josh zrobił nam chorego pranka, przez co udało nam się odkryć istnienie wendigo. Cudem przeżyliśmy, jednak Josh, który został odnaleziony później zmarł po czym zmartwychwstał w postaci wendigo. Więcej myśli nie wytrzymałam i z twarzą całą mokrą od łez usnęłam.
Author's Note
Tak, wiem, rozdział jest krótki przepraszam :/ I tak, wiem, przemiana w wendigo wyglądała nieco inaczej, ale nie bijcie za to że trochę ją zmieniłam xD Dzięki za przeczytanie i przepraszam za błędy 💖
I polecam aska 👉 xKaro257x 👈 jak będziecie tam aktywni to może wam napisze 2 rozdziały w 1 dzień xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top