Prolog

Ze snu wyrwało mnie głośne dzwonienie. Niechętnie wstałam żeby wyłączyć budzik, a następnie umyć, się, zjeść śniadanie i spakować się do szkoły. Byłam gotowa około 7.20, czyli miałam jeszcze dziesięciu minut do wyjścia. Usiadłam na łóżku koło mojej kotki i pogłaskałam ją delikatnie.

- Nie wiem czy dam radę - szepnęłam do niej.

W końcu moja przerwa od szkoły trwała już chyba dwa miesiące jak nie więcej, a wszystko przez głupi żart.

- Cholera. - Łza spłynęła po moim policzku.

- Bądź silna, Karo... Musisz - powtarzałam sobie w kółko i w kółko.
Wreszcie o 7.30 wyszłam z domu i ruszyłam wolnym krokiem w stronę liceum. Całą drogę słuchałam muzyki, zawsze mnie to odstresowywało przed szkołą. No cóż, zawsze ale nie dziś. Po kilkunastu minutach byłam już w budynku i starając się nie utrzymywać z nikim kontaktu wzrokowego weszłam do szatni.

- Karo? Karo wróciłaś! - Ktoś przytulił mnie od tyłu tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.

- Chloe? - Posłałam jej uśmiech, a ona go odwzajemniła.

Chociaż była mała różnica między nami, ona śmiała się szczerze, ja zaś tylko po to by uniknąć zbędnych pytań. Nie chciałam poruszać tego tematu, nie jestem gotowa.

- Czemu cię tyle nie było, nie odbierałaś telefonu ani nic, myślałam już, że nie żyjesz - mówiła z wyrzutem.

- Jak widzisz wszystko gra - uśmiechnęłam się sztucznie starając sie jednak by wyglądało to realistycznie.

Chloe zaczęła mi opowiadać o tym co się działo kiedy mnie nie było, tak naprawdę wcale mnie to nie interesowało, ale przyjaciele powinni sie słuchać, prawda?

- Karo, hej mordo! - Usłyszałam znajomy głos.

Tego najbardziej się bałam, nikogo z nich nie chciałam teraz widzieć.

- H-hej Mike, Jess - powiedziałam delikatnie unosząc głowę, by spojrzeć na nich, jednak na tyle uważnie by nie złapać kontaktu wzrokowego.

- Tęskniliśmy. - Jess przytuliła mnie, a zaraz po niej zrobił to Mike.

- Ja też... chyba. - Ostatnie słowo powiedziałam bardziej do siebie niż do nich.

Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje, dzieki Bogu! Pierwszy raz tak mnie to ucieszyło, mimo że bałam się spotkania z resztą klasy. Wciąż trzymając się zasady 'nie patrz nikomu w oczy' weszłam do sali i usiadłam w ławce z Chloe.

Słyszałam jak wszyscy rozmawiali na mój temat. Jedni mówili z wielkim entuzjazmem i szczęściem, mówili, że tęsknili i że od razu po dzwonku mnie przytulą i już nie puszczą. Drudzy mówili, że wreszcie zrobiłam łaskę i pokazałam się na lekcjach. Inni albo nie zauważyli mnie, albo po prostu mój powrót ich nie obchodził.

Nie słuchałam co mówiła pani, szczerze nawet nie wiem jaki był temat, po prostu chciałam juz być w domu. Lekcja się skończyła i rzeczywiście pół klasy zaczęło mnie ściskać i mówić jak strasznie sie o mnie martwili. Cały czas im odpowiadałam, że mam się dobrze. Kłamałam.

Podeszli do mnie jacyś dwaj kolesie z klasy, chyba Ryan i Nathan. Zaczęli się ze mnie wyśmiewać, jednak nie udało im się mnie sprowokować. Nieusatysfakcjonowani zaczęli zbliżać się do mnie, nie wiem co chcieli zrobić, ale ktoś ich odepchnął.

- Karo! - Przytulił mnie - wszystko ok? - spytał troskliwie Chris jeden z moich najbliższych przyjaciół. Dobrze, że nie brał udziału w tym głupim pranku.

- Jest dobrze. - Uśmiechnęłam się tym razem bardziej na serio. Blondyn odwzajemnił uśmiech i poszedł, prawdopodobnie do Ashley.

Naprawdę nikogo z nich nie chciałam juz widzieć, ale przecież nie można mieć wszystkiego.

- Hej Karo, kochana! - powiedziała Emily i mocno mnie uscisnęła, to samo zrobił Matt.

- Cześć - rzekłam.

Nie minęło pół dnia, a ja rozmawiałam już nimi wszyskimi, oprócz Josha, jego nigdzie nie mogłam znaleźć.

- Karo! KAAAAROO!!! - Nie mogłam złapać oddechu.

- H-hej Ash - wydusiłam z siebie. Zaraz za nią podeszła do mnie Sam.

- Hej - posłałam jej uśmiech, pierwszy raz dzisiaj szczery, ona wyczuwała kłamstwo na kilometr. Wreszcie minęły te koszmarne godziny szkoły i mogłam iść do domu.

- Zgadnij kto to! - ktoś zakrył mi oczy.

Czy ten dzień się kiedyś skończy?

- Chris, przestań - zaśmiałam się.

- Jak tam po pierwszym dniu w szkole? - spytał jakby to nie było oczywiste.

- Idealnie! Najlepszy dzień w moim życiu, jestem taka szczesliwa! Szkoda tylko, że nie było żadnego sprawdzianu - powiedziałam sarkastycznie po czym oboje się zaśmialiśmy.

- Egh... Chris? - Musiałam w końcu spytać.

- Coś się stało? - Momentalnie spoważniał i zatrzymał się patrząc mi w oczy.

- Nic, tylko... chciałam spytać co u Josha. - Spojrzał na mnie zmieszany, jakby nie wiedział czy skłamać czy
być szczerym.

- Nie najlepiej, leki ani sesje z psychiatrą mu nie pomagają. - Blondyn podrapał się gorączkowo po głowie. Zmartwiła mnie ta wiadomość, jednak czego innego mogłam sie spodziewać?

- Egh... - nastała cisza.

- On... tęskni za tobą, może chciałabyś go odwiedzić? - Już myślałam, że ten dzień dobiegł końca.

- Wiesz... ja, wiem jak strasznie musi być mu ciężko i... bardzo chciałabym pomóc i też tęsknię, ale błagam mogę przejść się do niego jutro? Ten dzień był wystarczająco długi i stresujący - powiedziałam Chrisowi.

- To w takim razie skoczę tam i mu powiem, że niebawem się zobaczycie - przytulił mnie i poszedł w inną stronę. Wreszcie koniec.

Author's Note

Hej ^^ To jest moje pierwsze opowiadanie, które publikuję i mam nadzieję, że choć jednej osóbce się spodoba 💖 Macie może jakieś rady? Z góry dziękuję :3

PS. Rozdział 1 pojawi się jutro (:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top